Skocz do zawartości

Problem z HS-5495BH


bjacek
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

słyszałem o tych problemach z zasilaniem na zapłon. To trochę paranoja, że producent tego nie przewidział... no ale taki urok naszego hobby, że trzeba sobie radzić i czasem fabrykę poprawić.

 

Ja zawsze staram się być po bezpiecznej stronie i np. w modelu do 3D puszczam serwa na 7V. Używam jednej baterii do silnika i zasilania elektroniki i Jeti SBEC.

Jest tam kilka wartości napięć do wyboru: 5, 5,5, 6, 7 i 8V. - jak widać Jeti też nie przesadza. Ustawiłem na 7,0V. Jak mi zabraknie prędkości to będzie 8,0V. ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Ogniwo litowe ładuje się do napięcia 4,2v, i takie napięcie wystepuje na nim gdy jest podpięte do ładowarki. Po odłączeniu od niej, od razu trochę spada. Gdy ogniwo podłączymy do dowolnego odbiornika, to napięcie na nim zmniejszy się o pewną wartość zależną od oporności odbiornika. Dla jednego serwa to napięcie dla dwóch ogniw zjedzie w okolicę 8v i powoli będzie sie zmniejszało. Czyli na bateri dwucelowej nigdy nie wystąpi napięcie 8,4v (jak wcześniej koledzy pisali) po jej obciążeniu. Wszystko to łatwo sprawdzić używając voltomierza. Nie zadnych wattmeterów czy innych zabawek modelarskich (np. cyfrowych mierników do modeli. Co więcej, nie spotkałem jeszcze typowej, powszechnie uzywanej ładowarki (np. Imax B6, Turnigy etc.) która dobrze pokazywałaby napięcie. WSZYSTKIE wymagają justowania ustawień.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Panowie,

 

Bogdan ma absolutną rację ale będą przypadki, gdzie serwa HV mogą mieć stałe 8,4V.

Ja np. w modelu do 3D 48" mam jeden wspólny pakiet 14,8V i SBEC ustawiony na 7 V. Może przestawię go na 8V. Regle Castla mają możliwość zaprogramowania na BEC 8,4V.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Nie wysłałem do firmy e-maila, tylko spakowałem serwo, opisałem warunki eksploatacji i problemy, a paczuszkę puściłem kurierem. W takiej sytuacji odpowiedź raczej nie zajmuje 2-3 dni. Trzeba cierpliwie poczekać. Dam znać, co z tego wyszło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wysłałem do firmy e-maila, tylko spakowałem serwo, opisałem warunki eksploatacji i problemy, a paczuszkę puściłem kurierem. W takiej sytuacji odpowiedź raczej nie zajmuje 2-3 dni. Trzeba cierpliwie poczekać. Dam znać, co z tego wyszło.

 

Witaj,

 

super! Gdzie wysłałeś? Mam nadzieję że do Niemiec a nie USA. No to czekamy na info od serwisu producenta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aktualnie odpowiedzi z Niemiec jeszcze nie mam, ale w międzyczasie powysyłałem sobie e-maile z supportem w USA. Z grubsza rzecz ujmując, opisałem sytuację z serwomechanizmami - opisałem sytuację, w której serwa "padały" w Twist 60. Napisałem też, że zastąpiłem je słabszymi HS-430BH (analogowe - 5kG*cm przy 7,4V vs. 7,5kG*cm w HS-5495BH) i te świetnie dają sobie radę. Twist lata na nich od dłuższego czasu bez żadnych problemów. Otrzymałem odpowiedź, której nie warto cytować... Dowiedziałem się, że:

- Dobrałem złe serwa do modelu. Zdaniem Tannera powinienem użyć HS-5585MH. Są one podwójnie łożyskowane, cyfrowe, mają moment bodajże 17kG*cm. Bardzo chętnie! Tylko podstawowa wada - cena w okolicach 260 złotych/sztuka. Informacja, że model lata bardzo wolno, że to typowy funfly została zignorowana.

- Przyczyną uszkodzenia jest to, że serwa są za słabe do modelu, być może stery się zacinają, a może mam zły "styl latania".

Informacja, że HS-430BH radzą sobie świetnie została po prostu zignorowana identycznie, jak informacja, że serwa "padały" w dwóch różnych modelach, nawet na ziemi. Zdziwienie, ale nie reakcję, wywołała informacja, że padły 4 z 6 serw u mnie i 1 u kolegi. Jestem po prostu zażenowany. Żeby chociaż napisał - wyślij do ekspertyzy tu a tu. Ani słowa - czuję się totalnie zlany prostym sikiem. Po prostu twoja wina, a od naszych wspaniałych produktów się odczep.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Sprawa z tym HS-5495BH nie dawała mi spokoju. Ostatecznie skończyło się na tym, że mogłem sobie serwo wymienić u dystrybutora i... tyle. Zdaniem przedstawicieli producenta wyrób jest dobry, a ja niewłaściwie go używałem. Jakoś nie mogłem się zebrać/wybrać do tego sprzedawcy - po prostu nie miałem motywacji, aby wymienić badziew na nowszy badziew ;). Serwomechanizm leżał sobie w pudełku aż w kraksie modelu uszkodziłem serwo analogowe HS-430BH. Na skutek uderzenia w lotki o ziemię urwał się jeden z zębów w kole zębatym z orczykiem. Nic wielkiego, do naprawienia, ale trzeba było mieć części zamienne. Pomyślałem, że skoro mam już to uszkodzone 5495, na którego wymianę ostatnio czekałem ponad 3 m-ce i uszkodzone 430, na którego wymianę nie ma szans (musiałbym dokupić kółka, co jest nieopłacalne), to z dwóch złożę jedno i przy okazji dowiem się, dlaczego padają 5495.

 

Po pierwsze, kompletnie zaskoczyła mnie budowa serwa cyfrowego. W analogowym HS-430BH jest używany specjalizowany układ HT4004 - to ASIC, który w zasadzie załatwia wszystko. Sprzężenie zwrotne jest brane z potencjometru, do napędu jest używany zwykły silnik szczotkowy. Typowe. W serwie cyfrowym sygnał z odbiornika jest obrabiany przez mikrokontroler z rodziny AVR (ATMega48V10), który następnie steruje dwoma półmostkami umieszczonymi po przeciwnej stronie płytki z laminatu dwustronnego (dla niewtajemniczonych - półmostek to zwykle dwa tranzystory bipolarne lub MOS we wspólnej obudowie; zależnie od typu, obudowa może też zawierać "otoczenie" tranzystorów wyjściowych). Sprzężenie zwrotne - pozycja orczyka - jak w serwie analogowym, również jest pobierane z potencjometru, a półmostki zasilają zwykły silnik szczotkowy! Ciekawe jak - w związku z taką konstrukcją serwa i użyciem potencjometru - udaje się osiągnąć większą dokładność niż serwa analogowego? Może przez dokładniejsze porównanie napięcia, w co bardzo wątpię. Może w innych serwach (czyt. droższych) jest inaczej, ale tu to dla mnie zwykła ściema! Po prostu, za nazwanie serwa tego typu cyfrowym producent i dystrybutor mogą uzyskać 2x wyższą cenę sprzedaży, ot co. A modelarz, jak zajrzy do środka, to widzi mikrokontroler "mega" a nie jakiegoś "hateka", więc nie powinien mieć pretensji.

 

Patrząc z punktu widzenia konstruktora, dzięki "oddelegowaniu" półmostka lub mostka sterującego silnikiem poza układ zajmujący się obróbką sygnału (w serwie analogowym przeważnie tranzystory mostka są w strukturze specjalizowanego scalaka - tak bynajmniej było w kilku oglądanych przeze mnie serwomechanizmach, chociaż możliwe są też inne rozwiązania) można zasilać silnik większym prądem lub - po zmianie aplikacji, a tym samym i płytki - sterować silnikiem bezszczotkowym (ATMega spokojnie da sobie z tym radę), ale nazywanie serwomechanizmu typu HS-5495 "cyfrowym" tylko z racji na zastosowanie procesora, to jakieś nieporozumienie. Zwykła marketingowa ściema! Owszem, można zaprogramować pewne parametry tego serwa, ale czy w tanich rozwiązaniach ktokolwiek tego używa? Przecież do zmiany położenia zerowego wystarczy śrubokręt i przełożenie orczyka, serwo i tak nie przekręci się poza mechaniczne ograniczniki, a programowanie end pointów zapewnia każda aparatura.

 

Wróćmy do "przekładanki". Analiza płytki wymontowanej z HS-5495 wykazała, że jest uszkodzony jeden z układów półmostka zasilającego silnik. Półmostek przegrzał się, a gorąca struktura odparowała gazy, które aż zrobiły dziurę w obudowie układu (zdjęcie). Musiało być naprawdę gorąco. Naprawa możliwa, ale nie za pomocą komponentów, które normalnie mam pod ręką. Serwomechanizm eksploatowałem normalnie, w normalnych warunkach (padały w różnych zastosowaniach), więc mam tylko taki wniosek, że źle dobrano półmostek do silnika - być może dotyczy to tylko jakiejś partii, na którą miałem nieszczęście trafić (kupowałem z jednego źródła kilka sztuk serwomechanizmów). To nie jest ani wina zastosowania, ani modelu, ani inne przyczyny, które próbowano mi wmawiać! Zwykły brak kontroli jakości produktu. Po prostu założono, że skoro poprzednie działały, to i te będą, ale coś się zmieniło, ktoś dostarczył coś innego itp. Źle świadczy to o producencie.

 

post-8458-0-58535300-1469341406_thumb.jpg

 

 

Silnik wyjęty z HS-5495 zasilany z 2S kręcił się bez problemu, więc to nie on był przyczyną uszkodzenia. Zasilany z płytki serwomechanizmu HS-430 nie miał ochoty obracać się inaczej, niż z pomocą mojej ręki. Może być niewłaściwie zasilany tj, wymagać większego prądu niż może mu dać analogowy ASIC, nie wiem. Potencjometry sprzężone z orczykiem w serwie 430 i 5495 były identyczne. Koło zębate sprzężone z orczykiem jest w 430 podwójnie łożyskowane, natomiast w 5495 pojedynczo. Obudowy mają odrobinę inne wymiary - różnią się może o milimetr, a łożyskowanie powoduje, że kształt pokryw obu serw różni się i nie można przełożyć samych przekładni (tzn. dać spód obudowy z 5495, a górę z 430, bo zmiana góry jest konieczne ze względu na mocowanie łożysk). Ostatecznie skończyło się na przełożeniu elektroniki i silnika z obudowy 430 do obudowy 5495. Działa bez zarzutu. Może w przyszłości wymienię też półmostek w 5495 na inny, albo zregeneruję je z użyciem innego "padniętego" serwa... Na razie leży. Krótko mówiąc, za 50 złotych dowiedziałem się (to różnica w cenie pomiędzy 5495 a 430) kto kogo robi w konia, a to bezcenne ;)

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Sprawa z tym HS-5495BH nie dawała mi spokoju. Ostatecznie skończyło się na tym, że mogłem sobie serwo wymienić u dystrybutora i... tyle. Zdaniem przedstawicieli producenta wyrób jest dobry, a ja niewłaściwie go używałem. Jakoś nie mogłem się zebrać/wybrać do tego sprzedawcy - po prostu nie miałem motywacji, aby wymienić badziew na nowszy badziew ;). Serwomechanizm leżał sobie w pudełku aż w kraksie modelu uszkodziłem serwo analogowe HS-430BH. Na skutek uderzenia w lotki o ziemię urwał się jeden z zębów w kole zębatym z orczykiem. Nic wielkiego, do naprawienia, ale trzeba było mieć części zamienne. Pomyślałem, że skoro mam już to uszkodzone 5495, na którego wymianę ostatnio czekałem ponad 3 m-ce i uszkodzone 430, na którego wymianę nie ma szans (musiałbym dokupić kółka, co jest nieopłacalne), to z dwóch złożę jedno i przy okazji dowiem się, dlaczego padają 5495.

 

Po pierwsze, kompletnie zaskoczyła mnie budowa serwa cyfrowego. W analogowym HS-430BH jest używany specjalizowany układ HT4004 - to ASIC, który w zasadzie załatwia wszystko. Sprzężenie zwrotne jest brane z potencjometru, do napędu jest używany zwykły silnik szczotkowy. Typowe. W serwie cyfrowym sygnał z odbiornika jest obrabiany przez mikrokontroler z rodziny AVR (ATMega48V10), który następnie steruje dwoma półmostkami umieszczonymi po przeciwnej stronie płytki z laminatu dwustronnego (dla niewtajemniczonych - półmostek to zwykle dwa tranzystory bipolarne lub MOS we wspólnej obudowie; zależnie od typu, obudowa może też zawierać "otoczenie" tranzystorów wyjściowych). Sprzężenie zwrotne - pozycja orczyka - jak w serwie analogowym, również jest pobierane z potencjometru, a półmostki zasilają zwykły silnik szczotkowy! Ciekawe jak - w związku z taką konstrukcją serwa i użyciem potencjometru - udaje się osiągnąć większą dokładność niż serwa analogowego? Może przez dokładniejsze porównanie napięcia, w co bardzo wątpię. Może w innych serwach (czyt. droższych) jest inaczej, ale tu to dla mnie zwykła ściema! Po prostu, za nazwanie serwa tego typu cyfrowym producent i dystrybutor mogą uzyskać 2x wyższą cenę sprzedaży, ot co. A modelarz, jak zajrzy do środka, to widzi mikrokontroler "mega" a nie jakiegoś "hateka", więc nie powinien mieć pretensji.

 

Patrząc z punktu widzenia konstruktora, dzięki "oddelegowaniu" półmostka lub mostka sterującego silnikiem poza układ zajmujący się obróbką sygnału (w serwie analogowym przeważnie tranzystory mostka są w strukturze specjalizowanego scalaka - tak bynajmniej było w kilku oglądanych przeze mnie serwomechanizmach, chociaż możliwe są też inne rozwiązania) można zasilać silnik większym prądem lub - po zmianie aplikacji, a tym samym i płytki - sterować silnikiem bezszczotkowym (ATMega spokojnie da sobie z tym radę), ale nazywanie serwomechanizmu typu HS-5495 "cyfrowym" tylko z racji na zastosowanie procesora, to jakieś nieporozumienie. Zwykła marketingowa ściema! Owszem, można zaprogramować pewne parametry tego serwa, ale czy w tanich rozwiązaniach ktokolwiek tego używa? Przecież do zmiany położenia zerowego wystarczy śrubokręt i przełożenie orczyka, serwo i tak nie przekręci się poza mechaniczne ograniczniki, a programowanie end pointów zapewnia każda aparatura.

 

Wróćmy do "przekładanki". Analiza płytki wymontowanej z HS-5495 wykazała, że jest uszkodzony jeden z układów półmostka zasilającego silnik. Półmostek przegrzał się, a gorąca struktura odparowała gazy, które aż zrobiły dziurę w obudowie układu (zdjęcie). Musiało być naprawdę gorąco. Naprawa możliwa, ale nie za pomocą komponentów, które normalnie mam pod ręką. Serwomechanizm eksploatowałem normalnie, w normalnych warunkach (padały w różnych zastosowaniach), więc mam tylko taki wniosek, że źle dobrano półmostek do silnika - być może dotyczy to tylko jakiejś partii, na którą miałem nieszczęście trafić (kupowałem z jednego źródła kilka sztuk serwomechanizmów). To nie jest ani wina zastosowania, ani modelu, ani inne przyczyny, które próbowano mi wmawiać! Zwykły brak kontroli jakości produktu. Po prostu założono, że skoro poprzednie działały, to i te będą, ale coś się zmieniło, ktoś dostarczył coś innego itp. Źle świadczy to o producencie.

 

attachicon.gifWP_20160723_23_49_32_Pro.jpg

 

 

Silnik wyjęty z HS-5495 zasilany z 2S kręcił się bez problemu, więc to nie on był przyczyną uszkodzenia. Zasilany z płytki serwomechanizmu HS-430 nie miał ochoty obracać się inaczej, niż z pomocą mojej ręki. Może być niewłaściwie zasilany tj, wymagać większego prądu niż może mu dać analogowy ASIC, nie wiem. Potencjometry sprzężone z orczykiem w serwie 430 i 5495 były identyczne. Koło zębate sprzężone z orczykiem jest w 430 podwójnie łożyskowane, natomiast w 5495 pojedynczo. Obudowy mają odrobinę inne wymiary - różnią się może o milimetr, a łożyskowanie powoduje, że kształt pokryw obu serw różni się i nie można przełożyć samych przekładni (tzn. dać spód obudowy z 5495, a górę z 430, bo zmiana góry jest konieczne ze względu na mocowanie łożysk). Ostatecznie skończyło się na przełożeniu elektroniki i silnika z obudowy 430 do obudowy 5495. Działa bez zarzutu. Może w przyszłości wymienię też półmostek w 5495 na inny, albo zregeneruję je z użyciem innego "padniętego" serwa... Na razie leży. Krótko mówiąc, za 50 złotych dowiedziałem się (to różnica w cenie pomiędzy 5495 a 430) kto kogo robi w konia, a to bezcenne ;)

Odgrzeję tego kotleta , bo to bardzo istotna sprawa dla wielu poważnych użytkowników kosztownych modeli o podwyższonej odpowiedzialności (masa, prędkość, śmigłowce makietowe).

Otóż podejrzewam, że opisany przez Ciebie przypadek (tu wyrazy uznania za dokładny opis i profesjonalne podejście ; za pozwoleniem spróbuję Cię w tym wspomóc) nie jest odosobniony i dotyczyć może nie tylko tego jednego typu serw Hiteca. Odpowiedż , którą otrzymałeś od producenta to zwykła granda i zarazem dowód na to, jak ta firma odnosi się do swoich żywicieli i gdzie ich ma. Już ta jedna okoliczność przemawia za dyskwalifikacją wszystkich wyrobów takiego producenta z powodu zbyt dużego ryzyka eksploatacji rzeczy, które de facto nie są objęte żadną rękojmią gwarancyjną, nie mówiąc już o odniesieniu do strat wynikłych z tej eksploatacji (rozbicie modelu, wypadek z uszczerbkiem na zdrowiu).

 

Nie tak dawno firma Multiplex wezwała wszystkich użytkowników modelu Fun Cub XL wersja RR, czyli z zamontowanym już fabrycznie wyposażeniem, do naprawienia usterki objawiającej się niekontrolowanymi ruchami powierzchni sterowych, a więc dość niebezpiecznej. Nie czekali, aż ten blisko 3-kilogramowy model uderzy kogoś i sprawa oprze się o prawnika i ekspertyzy, które z łatwością wykażą winę producenta, co mogłoby puścić go ewentualnie z torbami, gdyby znależli się od razu następni "pokaleczeni". Widać firma Multiplex szanuje użytkowników i siebie samą też.

A co było przyczyną tego poważnego zamieszania ? 

FC XL ma konstrukcyjnie serwa SW i SK daleko z tyłu, przy usterzeniu ogonowym. Do ich podłączenia użyto przedłużacza 400 mm. Razem z przewodem podstawowym serwa - 650 mm dwukrotnej trójprzewodowej linii. Jak się okazało, wystarczająca antena nadawczo - odbiorcza niechcianych sygnałów. Ale nie tylko to ...

 

Jacku, mógłbyś w wolnej chwili zdefiniować (jak to dobrze, że Tobie nie muszę opisywać, jak to się robi  ;)) te elementy w SO-8 w omawianym serwie, podejrzewane o bycie parą komplementarną V-Mosfetów ? W innych serwach sprawdziłem, ale akurat HS-5495 nie mam pod ręką, a dobrze byłoby mieć pewność całkowitą... Takie pary fecików są mi dobrze znane, używam International Rectifier-a dość często. Różnych innych V-mosów niemalże codziennie...  

 

Jak na pewno wiesz, bramki V-mosfeta pracującego jako szybki przełącznik dużej mocy nie można sterować niedbale, tu MUSZĄ być spełnione określone warunki, inaczej będzie błysk i dym, a przy większych mocach - tragedia (3000V , 1500 A - takie moce też są obsługiwane półprzewodnikami z udziałem V-mosfetów).

Są m.in. dwie okoliczności sterowania zgubne dla V-mosfeta : zbyt wolne (niedostatecznie szybkie) lub niepełne wysterowanie bramki. Jeżeli bramka jest właściwie sterowana, to można go zniszczyć tylko napięciem, prądem, temperaturą lub młotkiem. Innym sposobem nic mu się złego nie stanie. 

Jeżeli taki mosfecik jest całkowicie zatkany, co ma miejsce gdy napięcie pomiędzy bramką a żródłem (source - żródło ; to nazwa jednego z trzech wyprowadzonych na zewnątrz końcówką obszarów struktury mosfeta ; quasi-analogiczna z emiterem "zwykłego" tranzystora bipolarnego. Proszę nie mylić ze żródłem napięcia/prądu, np. akumulatorem) jest dostatecznie niskie, to prąd przez niego praktycznie nie może popłynąć z powodu gigantycznej rezystancji pomiędzy drenem a żródłem. Żadna moc się na nim wtedy nie wydzieli, więc nic się nie wydarzy. 

Jeżeli zaś mosfecik całkowicie przewodzi gdy napięcie na bramce jest dostatecznie wysokie, to jego rezystancja jest bardzo mała, rzędu miliomów, więc moc wydzielona też nieduża w granicach dopuszczalnych prądów. Największa moc wydzieli się wtedy, gdy pomiędzy drenem a żródłem mosfeta jest napięcie i jednocześnie płynie prąd, co ma miejsce dla częściowego wysterowania bramki (połowa prądu i napięcia). W trakcie przełączania od zupełnego zatkania do całkowitego przewodzenia taki stan musi wystąpić i występuje, bo nic nie dzieje się pozaczasowo, wszystko trwa jakiś czas. Jeżeli zatem ten czas przełączenia będzie zbyt długi, to duża moc chwilowa strat da dużą energię cieplną, co objawi się stosownym wzrostem temperatury. Przekroczenie dopuszczalnej to koniec zabawy, a tu z jej wzrostem rośnie także rezystancja przewodzenia i moc strat, grozi destabilizacja i ucieczka termiczna. To ma duże znaczenie w np. modelarskich ESC, które już nie jeden model przysmaliły.

Co zatem zniszczyło ten element w Twoim serwie ?

Napięcie ? Mało prawdopodobne, mosfety w innych serwach, jakie udało mi się rozpoznać lub zmierzyć (da się to zrobić bez ryzyka) są na min.30V, a są też i na większe napięcia rzeczywiste - bo katalogowego nie da się zmierzyć. Więc nawet 15Vcc przy pełnym prądzie nic by im nie zrobiło.

Może natężenie ? Też raczej nie. Najmarniejsze mają dopuszczalne 6A, a są też 10-cio amperowe. Przy nierozpoznawalnych (kodowanych) elementach pomiar Rds ON jest miarodajnym wykładnikiem tego parametru.

No to może temperatura ? Na pewno tak, ale nie od długotrwałego przeciążenia, jak insynuował Ci ten imbecyl, tylko ta powstająca w ciągu milisekund. To widać na zdjęciu.

Mogło się to stać, gdy ten mosfet nie został całkowicie wysterowany. A o to nietrudno, gdy się przyjrzeć bliżej płytce...

Specjalne, niskonapięciowe mosfety serii "L", technologicznie przeznaczone do sterowania niższymi od standardowych 10-ciu woltów napięciami na bramce, otwierają się "na pewniaka" dopiero przy ok. 3,5 ... 4 woltach, wyjątkowo dla wysoko specjalizowanych typów 2,7 ... 3,1 V. Aby uzyskać tak czułą bramkę, niezbędne jest rygorystyczne przestrzeganie dość zawiłego logistycznie procesu technologicznego, co ma wpływ na koszty wytworzenia. A i to nie zawsze się udaje z uwagi na zaostrzone wymagania co do czystości półprzewodnika, co pociąga za sobą konieczność stosowania 100%-wej kontroli elektrycznej wyrobu, co kosztuje już dość drogo : ok. 0,3 $ za jedną sekundę pracy testera (superautomat średniej klasy za 700 000$ ; dane z firmy National Semiconductor). Tańsze są partie wyrobu sprawdzanego wyrywkowo, nie w 100%. Duże firmy handlowe częstokroć uzasadniają wyższą cenę jakiejś odmiany tego samego wyrobu właśnie 100% kontrolą jakości. W praktyce właśnie te opłaca się kupować, jeżeli ponosi się nieuniknioną odpowiedzialność za to, co się z nich zrobi.

A jeżeli może się nie ponosi ?

Ta układanka dobrze pasowałaby do wydarzeń i dotychczasowych Twoich spostrzeżeń. Jeżeli nie szkoda Ci czasu, to sięgnij po miernik proszę . Mnie też wysypały się ostatnio Hitec'ki  :(...  

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak przy okazji Multiplex i Hitec to od paru lat jeden koncern.

 

Wysłane z mojego SM-A300FU przy użyciu Tapatalka

Liczyłem na to, że to powszechnie znany fakt, ale dzięki za "podparcie" sensu moich mglistych domysłów. W FC XL montowane były (i są chyba nadal) właśnie serwa Hitec-a  ;).

Akurat mam na warsztacie dwa nowiutkie HS 322 HD, które są niespokojne w spoczynku bez obciążenia pod stabilnym sygnałem, drgają i szarpią po kilka stopni w obu kierunkach. Wyprodukowane dość dawno (sądzę, że kilka lat wnioskując po zgęstnieniu smaru), więc tlen w potencjometrze pewnie zrobił swoje, tlenki siarki i inne agresywne zajzajery obecne w powietrzu - też.

Sprytnie rozwiązano wygaszanie zakłóceń generowanych przez szczotkowy silniczek. Jeden kondensatorek SMD (niska indukcyjność - bardzo dobrze!) wprost na końcówkach silniczka, jego metalowa obudowa dołączona do jednej z końcówek i po jednym kondensatorze pomiędzy kolektorem a emiterem dwóch tranzystorów przeciwnych par półmostków. Czy to jest skuteczny filtr ?

Ano, właśnie niebawem się okaże... Niech się oscyloskop wypowie ;)...  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 5 lat później...

Witam temat stary ale jak wczoraj zobaczyłem aktualny .W trakcie ustawiania modelu po około 15 minutach pracy padły mi 3 serwa  Hs 5496 MH awarie wystąpiły w odstępach minuty na 3 po kolei . Zamieszczam zdjęcie płytki jak widać awarii ulega ten sam element co u kolegów . Post piszę dla ostrzeżenia kolegów ,wydaje mi się że te serwa nie nadają się do zasilania HV posiadam jeszcze 6 takich wszystkie miały pracować na klapach zrobię próbę dobową na akumulatorze LiFe .

pobrane.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.