Skocz do zawartości

Jaki dobry materiał na panewki korbowodu


Grzesiek
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Wiem, że robią z brązów , ale lepsze są dedykowane stopy łożyskowe tak zwane. Nie jestem specem od panewek ale koledze do latania zrobiłem ze zwykłego B101 i lata do dziś. Panewkę rozwiercałem po wprasowaniu w korbowód i odwierceniu otworów olejowych. Rozwiercałem rozwiertakiem ręcznym i tu trzeba uważać, żeby nie poleciała równoległość otworu w stosunku do drugiej panewki. Dodam, że na wały do ślizgów też robię  z tego brązu i śmiga aż miło. Panewka do korbowodu przed wprasowaniem miała wykonaną moletę- prostą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki Michał potrzebuje zregenerować kilka korb do OPS-a stąd moje pytanie a co myslisz na temat tulejek samosmarnych z PTFE (teflon)tak sie zastanawiam czy to wytrzyma opciązenia od czopa korbowego.Na wale napedowym w FSR 7,5 daje nie zle rade ale to inne obciążenia.A nie wiesz przypadkiem jaki luz powinien byc panewka -czop korbowy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no to się nie nadaje. Panewka się musi jakoś trzymać w korbowodzie a te tworzywa pływają wymiarowo.Na wale się sprawdza bo nie ma udarów, temperatury i jest woda która doskonale smaruje. A jaki luz powinien być? Ja bym celował maksymalnie w 0,005-0,01. Większy zaraz wyklepie a taki wystarczy, żeby smarowanie było. A czopy są  gładkie czy już mają zużycie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy robi. Ja nie robię, CMB nie robi, PICCO, OPS i wszystkie inne znane mi firmy zajmujące się wyczynem też nie robią THUNDER TIGER (ostatnio mam go na tapecie) też nie robi, choć nie jest "wyczynowy". A poza tym wszystko się zgadza.

A.C.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co tam u Was, ale u mnie na czopie jest 0,07mm w minusie no i oczywiście czop jest stożkowy tak jak i otwór w korbowodzie, ale to tylko dla wtajemniczonych informacja...to co widzę na zdjęciach to po pierwsze niewłaściwy przyrząd pomiarowy, a po drugie to śmieć po prostu. Bardzo mi przykro Koledzy...

BTW

U mnie czopy są chromowane i pracują bezpośrednio w duralowym korbowodzie, ale myślę że moje 43k obr/min nie może się równać z Waszymi wyczynowymi sprzętami... róbta chopy po swojemu...i zobaczymy jak będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paweł, jak używałem silników konstrukcyjnie podobnych do Twoich, to czopy musiały być chromowane. teraz nie do końca da się to zrobić, ale czopy są twarde (rdzeń miękki)

I to jest ok. Ten wał i korbowód faktycznie jest do kitu. Coś koledze Grzesiowi wynajdę ze swoich "szrocików" i na zawodach popłynie :)

A.C.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym użył pasametru albo czujnika zegarowego i pryzmy, ale to już w ostateczności...

Nasze  'wodne" silniki spalinowe to są "woły robocze", które w skrajnie złych warunkach  mają, i muszą działać na pełnej mocy przez bardzo długi czas. Śmiem twierdzić, że mój silnik w czasie jednych zawodów pracuje dłużej niż silnik w samolocie  np wyścigowym na uwięzi przez całe swoje życie :). Stąd bierze się nacisk na mocną budowę naszych silników,a nie na finezję... Ja nie potrzebuję w modelu 45 tyś obrotów silnika, bo biorąc pod uwagę sprawność śruby i środowisko wodne, to przy tych obrotach łódka by stała w miejscu, a kawitacja zrobiłaby swoje... Już nie raz śruba się rozlatywała z tego powodu... My w naszych łódkach idziemy na zwiększenie momentu obrotowego właśnie kosztem obrotów, co pozwala zastosowanie większej śruby, a co za tym idzie zwiększenie sprawności całego zespołu. Owszem, w silnikach elektrycznych obroty, rzędu 40 tyś to nic nadzwyczajnego, ale te silniki pracują na innych zasadach i same w sobie mają większą sprawność.Ale też śruby do nich są zupełnie inne. Dlatego wały, korbowody, łożyska są większe, cięższe i za duże... po to właśnie ,żeby  "łódkowy"silnik spalinowy wytrzymał te reżimy, jakimi jest poddawany... Taki  wyczynowy silniczek od samolotu  nawet przerobiony na wodny, za długo by sobie nie popływał... Kiedyś miałem przygodę z silnikami ROSSI 2,5.W klasie F1( prędkościowej) jeszcze jakoś działały, a i to poprzez przekładnię. I tak za długo całe nie były. A poza tym to całe nasze modelarstwo FSRowe, to nie żadne "modelarstwo", tylko  jak to raczył kiedyś określić pewien Nestor modelarstwa - zwyczajne "kowalstwo" jest. I tego się trzymajmy :D

A.C.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.