Skocz do zawartości

TommyTom
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Przy takiej ilości wietrzno - loteryjnych zawodów trzecim modelem mógłby być Toxic elektro lub podobny dobrze balastowalny z mocnym napędem...

 

Wysłane z mojego CLT-L29 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy takiej ilości wietrzno - loteryjnych zawodów trzecim modelem mógłby być Toxic elektro lub podobny dobrze balastowalny z mocnym napędem...

Wysłane z mojego CLT-L29 przy użyciu Tapatalka

Moglby. Toxic czy Shinto. Ciekawa opcja na ważne zawody typu ME lub MS. Ale tylko jeśli prognozy będą wiatrowe. Moj najlżejszy model do latania w termice F3B ważyłby w F5J 2600g+ (Po przeliczeniu obciążenia). A i tak przy 7-10ms wydaje się ze warto było by coś dołożyć.

Oczywiście jako trzeci model. Z przewaga na Shinto lub np. Sonetu/sonixa

Ale to już koledzy musza decydować. Mi mogło by się nie chcieć oblatywać kolejnego modelu ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Holic byłem pierwszy raz. Lotnisko wielkie teren w okół jeszcze większy, generalnie jest gdzie latać.

Zawody zorganizowane wzorowo. Pierwszy raz organizator rewelacyjnie ułożył listy startowe wraz z polami startowymi. 

W Kravi w jednej kolejce latało 3 naszych przeciwko sobie. Tu w Holic ani razu się nie zdarzyło żeby polak latał z polakiem.  Do tego bardzo sprawiedliwie ułożyli pola startowe, bo raz startowaliśmy prawie wszyscy z 8 potem z 13 potem z 2 i znów z 10 i 13. Czyli z początku ze środka i z końca.

Było to bardzo sprawiedliwe i naprawdę bardzo nam wszystkim się to podobało.

 

Co do samych zawodów to nawet trudno opisać warunki jakie panowały. Ja osobiście nigdy nie latałem w czymś takim i sobie najnormalniej z nimi nie poradziłem.

Z piątku na sobotę przeszła burza. W sobotę się wypogodziło wyszło słońce i ruszył się wiatr w przedziale 3-5m/s. Niby fajne warunki do latania.

No właśnie niby.  :)

 

Zdecydowana większość pilotów startujących w zawodach została zapisana do elitarnego klubu "turystów" miasta Holic. Jedni zostali turystami bliższymi a inni dalszymi. Zawody turystyczne wygrał bezapelacyjnie Wojtek w finałach. Model Wojtka wracał na linię startu ponad 30min. O dziwo wylądował bezpiecznie, bez żadnych strat. Leżał myślę, że z 1-1,5km od lotniska.

No ale pierwszym turystą w naszej ekipie w pierwszym swoim sobotnim locie został Tomek :), tyle że on został bliskim turystą bo raptem 500m szedł po model. Jedynie Krzychu nie zapisał sie do tego elitarnego klubu turystycznego w naszej ekipie.

 

Warunki były takie, że zawodnicy latali w termice i wydawało się że już jest wszystko Ok lecieli razem z kominem centrując go, aż tu nagle jakby ktoś światło w pokoju zgasił, sru i nic, no kompletnie nic a modele 500-800m od punktu lądowania. Do tego termika się odwróciła i zamiast ciągnąć , cisnęło model w dół. Na 13 zawodników były kolejki, że dolatywało 2-3 zawodników do taśmy, a jak już dolatywali to kończyli w 3-4min. 

To była czysta loteria a dowodem na to był fakt, że w odróżnieniu do poprzednich zawodów gdzie prawie 80% wszystkich zawodników latało w tym samym miejscu, to tu w Holic było tak, że 2 modele latały tu, trzy modele tam, jeden znów tam i tam a kilka znów gdzie indziej. I jak się udało tym dwóm które latały tam to dolatywały te 10 min a reszta albo spadła po 3 min 500 m dalej lub udało się dolecieć do taśmy po 5 min.

Termika po tej burzy i przez ten wiatr była strasznie poszarpana, zawodnicy latali po całym niebie nad lotniskiem próbując coś znaleźć i jak znaleźli to się trzymali do puki ktoś im światła nie zgasił a że wiało mocno a porywy były czasami bardzo mocne to szans na powrót nie było.

Do tego co 2- kolejkę przestawało wiać warunki sie nagle poprawiały i nagle 13 modeli wylatywało 10 min. i wszystkie lądowały w punktach. 

 

Dziś w niedzielę obie kolejki przeszły w dość spokojnych warunkach bez wiatru z delikatną na początku termiką a w drugiej kolejce już silna. I było fajnie. Ale przed finałami ruszył się wiatr.

Pierwsza kolejka finałowa i po 5 minutach okazuje się że akces do klubu turystycznego zgłosiło 9 zawodników. Dwóch którzy latali tam wylatało 15 min a dwóch wylatało około 5 min.

W drugiej i trzeciej kolejce finałowej już wszyscy byli nauczeni i sie pilnowali. :)

Ogólnie zawody świetne, każdy, no prawie każdy, odebrał niezłą lekcję, a kadrowicze przećwiczyli wiele elementów do ME. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwóch w pierwszej dziesiątce. Jest nieźle ;)

 

Podział zawodników na taki, ze nie latają razem zawodnicy z jednego zespołu/kraju jest niby fajny, ale ze sportowego punktu widzenia jest kiepski (i nie tylko w F5J). Mi się wydaje ze zawodnicy powinni być tak mieszani aby w zakładanej liczbie kolejek każdy w miarę leciał z każdym. Niech wygrywają najlepsi ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem zaskoczony, że modele odlatywały aż tak daleko. za linie drzew. Zbliżenia fotooperatora są zadziwiające.

 

Na filmiku widać także :turystów miasta Holic", o któych pisał Konrad - wycieczki po modele na kilkaset metrów od punktu lądowania - jest w też w tle jeden n najdalszych turystów - nasz Pan Czesław :) z modelem Wojtka.

 

Ciekawe były na tych zawodach warunki termiczne. W zasadzie, słońce, przyjemne 26 stopni ciepła, nagrzewająca się płyta lotniska i okoliczne ścierniska, przemierzające niebo cumulusy powinny wygenerować równą i przewidywalną termikę. I właśnie nic z tego nie wychodziło. Wielu zawodników zaczynało w niczym i też w niczym kończyło. Silne duszenia wyłączyły z rywalizacji czołowych zawodników. 

 

Przykładowy lot - jednen z moich nalepszych w tych zawodach :) - zaczął się słabiutko. Na początek wysokość, dość bezpieczna i .. pudło. Zjazd na łeb na szyję. Model nic nie chwytał przez dobre 2 minuty i gwałtownie opadał w duszeniu. Jak twierdził mój "taktyk" Wiesław, już było ku lądowaniu. Niewinne podbicie nad lotniskiem na 40 metrach wysokości i kilkadziesiąt mietów od punktu lądowania, zaowocowało utrzymaniem się w tym locie do końca czasu i wykończeniem na 50p lądowaniem.

 

Holic, gdzie także byłem po raz pierwszy, pozytywnie zaskoczyło i zaczarowało "magicznymi" warunkami. Pewnie w przyszłym roku zobaczymy się ponownie. 

 

Kolejne zamagania już za tydzień w Dubnicy :)

post-9515-0-28634300-1531248091_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i po zawodach w Dubicy nad Vahom.

 

Właśnie wróciliśmy, co poniektórzy tylko, z zawodów w Dubnicy. Jak już pisałem, w zeszłym roku, miejsce świetne. Chyba całej naszej ekipie lata się tu dobrze lub nawet bardzo dobrze. 

W sobotę pogoda do południa była wyśmienita, termika od rana powoli się rodziła a w południe już była silna i się świetnie latalo. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy, no i przyszedł silny wiatr. Cóż, pech chciał, że oczywiście trafiło to na mnie i na dwa moje loty które miałem w dość krótkim odstępie. Normalnie miałem od 8 do 11 kolejek przerwy a tu raptem 3. 

A ja niestety w silnym wietrze nie potrafię latać, bo nigdy nie latałem, no i sobie w tych dwóch kolejkach nie poradziłem. Do tego momentu zajmowałem bardzo dobre, jak na ten sezon, miejsce bo 40 na ponad 80 zawodników.

Niestety ostatnia tego dnia kolejka zepchnęła mnie o 10 pozycji w dół listy. 

Sobota zakończyła się bardzo dobrym wynikiem Wojtka, ponieważ zajmował po 4 sobotnich kolejkach 2 pozycję. Tomek F. był 16, ponieważ dość słabo poszła mu jedna kolejka, jak na jego oczywiście możliwości. 

Od tego momentu Tomek był pod dużą presją ponieważ w niedziele musiał wykona dwa loty po 1000 punktów żeby wejść do finałów.

 

Tomek M. latał bardzo fajnie tylko tym razem punkty odbierało mu lądowanie. Niestety Tomek M. jak i zresztą ja bylibyśmy co najmniej o 10 miejsc wyżej gdybyśmy w zawodach nie dostali po dwa zera za lądowanie. Te 100 punktów które straciliśmy to strasznie dużo w tak ciasnej klasyfikacji.

Wiesław latał świetnie. Co prawda był na dopingu bo żarł jakieś prochy przez całe zawody, pewnie te co przywiózł z Holandii. Jego telefon co chwilę dzwonił i wrzeszczał weź pigułkę, weź pigułkę. No i Wiesław się stosował i latał naprawdę rewelacyjnie powyżej 90%. Zresztą powoli zaczyna to być już w jego wykonaniu norma.

W sobotę znów myślałem, że być może uda się mu w końcu wejść do finału, ale się niestety nie udało. 

 

W niedzielę trochę się stresowałem bo wypadło mi latać w pierwszej kolejce. No ale tym razem los się uśmiechnął do mnie dwa razy. Raz, że w tej kolejce była już termika a drugi raz podczas lądowania. Model wylądował, ale niestety dostał nóg i chciał spierniczyć z punktu lądowania. Na szczęście przyszła z pomocą taśma miernicza, która zawinęła się o kadłub i zatrzymała model o 1 cm od punktu zero. Niestety w pierwszej kolejce wyczerpałem na ten dzień swoje szczęście i w drugiej kolejce tego dnia wylądowałem z nów w punkt tyle że sąsiada :). Się chłop zdziwił jak mój nos modelu był o 10 cm bliżej punktu zero niż jego.  :blink::D Było i śmiesznie i strasznie. Na szczęście nic się kompletnie nie stało bo lądowałem w 59s a on o 2 wcześniej.  :)

 

Ponieważ Wojtek w sobotę miał tylko jeden bardzo słaby lot 988pkt to w niedzielę przyjął taktykę taką, że musi się przyłożyć do tylko jednego lotu a w drugim może zaryzykować bo i tak go skreślą. Jak powiedział tak zrobił. W pierwszym locie dostał 1000 a w drugim...

No właśnie. 

Zaczęło strasznie wiać, ale to naprawdę tego dnia w tym locie był najsilniejszy wiatr. Wszyscy wystartowali i każdy wali wysokość tak pod 200m, tylko nie Wojtek :o. Ten zwariował lub świruje jakiegoś pawiana bo wyłączył się na 60 -iu kilku metrach. Wspólnie żeśmy stwierdzili że chłop chce pewnie coś sprawdzić przed finałami i mu nie zależy na punktach bo i tak wszedł do finału.

 

Wojtek jako chyba jedyny poleciał pod wiatr, wszyscy włącznie z Radkiem Malczikiem do tyłu. Stała i patrzyła na model Wojtka cała loża tuzów F5J, ludzi co naprawdę coś znaczą w Contest.

Wojtek zrobił pierwsze kółko obok nas słychać jak wszyscy mówią, że za następnym spadnie. Wojtek zrobił następne kółko, a wszyscy, że za następnym na pewno spadnie. Wojtek następne kółko i znów słychać jak mówią, że następnego już nie zrobi. Wojtek znów kółko i nagle żadnego komentarza, cisza (to krążenie wyglądało tak, że jak zakręcił i zaczął lecieć z warem to model leciał jakby go z procy wystrzelić, każde następne kółko było gdzieś z 10m dalej). Wojtek znów zrobił kółko a my z Tomkiem M. słyszymy tylko "krzywa" jak on "krzywa" to "krzywa" zrobił "krzywa".  :) Troche to inaczej leciało bo było po czesku, ale kontekst oddałem bardzo dokładnie. :)

 

To był majstersztyk. Nie wiem czy ktokolwiek na świecie dałby radę wykręcić się z 60m  32 metrów przy  wietrze w porywach około 10-15m/s. (wyedytowałem wysokość)

Wojtek wraca i my wszyscy, że Ci chłopie odbiło wyłączać się na 60m 32m. Okazało się, że Wojtek w tej kolejce chciał dużo wyżej, ale model miał inne plany i wyłączył mu silnik na 60m, więc chłop nie miał innego wyjścia tylko znów dostać 1000.

Wojtek zakończył eliminacje na 1 miejscu ze wszystkimi 1000.

 

Tomek F. po skreśleniu tego najsłabszego lotu wskoczył bodaj na 4 czy 5 pozycję. Wiesław skończył eliminacje na 26 z wynikiem ponad 90%. 

Co do mnie to był to mój najlepszy wynik w tym roku bo zająłem chyba 53 miejsce. Już w sumie myślałem, że coś ze mną nie halo bo cały czas zajmowałem ostanie miejsca w sezonie. 

 

Prawda okazała się jednak zupełnie inna. Wszystko przez ten badziewny model o nazwie Pike Perfection. Cały sezon mim startowałem i cały czas zajmowałem gów...e miejsca. W Holic go rozwaliłem, chyba na szczęście, i zacząłem znów latać porządnym modelem czyli Maxą. I co i od razu przyszły wyniki.

Mało tego, ten badziewny model Pike nie znalazł się w finałach. Wszyscy co nim latali przypierniczyli finały, włącznie z pierwszym w tym roku w rankingu Contest Radkiem Malczikiem (43 miejsce).  

 

Do finału zakwalifikowały się Jantary w liczbie 2.5 :blink:  oraz 2x Infinity, Maxa, Explorery, PLUS (ten dziwoląg którym świetnie latał Włoch) i dwa inne nie znanej marki i oczywiście zwycięzca finałów STORK.

Jak zapytałem a dla czego nie ma Pike w finale to wszyscy równo mówili, przecież to nie lata. ;)

 

Na pudle znalazł się STORK, Explorer, Infinity.

Niestety Wojtek zajął 4 miejsce a Tomek 5. Do dupy są te finały. Przez dwa dni Wojtek zebrał wszystkie 1000 pkt a w finale przez jeden słaby(nie z jego winy) lot przegrał pudło.

 

Było rewelacyjnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konradzie, w ostatnim locie było 32m, a nie 60 ;) i silnik nie wyłączył się sam, tylko ja go wyłączyłem, i to przez przypadek :D

Sorry kurde ale pomyliłem wysokości między lotami. 0blush2.gif

A co do silnika to ja usłyszałem tylko, że się wyłączył a już nie dopytałem dla czego, bo sobie sam dopowiedziałem, że musiała to być jakaś awaria bo w tych warunkach sam byś tego nie zrobił. 

Nie mniej lot był genialny i szkoda, że nikt go nie nagrał bo można byłoby go w szkołach :) pokazywać ja należny latać w takiej termice.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.