Skocz do zawartości

co dla dziecka? :)


 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Ja od siebie polecę Hobby Zone Sport Cub S (rozpiętość 616mm). Sam na nim nauczyłem się latać.

Samolot posiada system stabilizacji z trzema trybami lotu:

- początkujący (ograniczony przechył samolotu jakieś 45 stopni w każdą ze stron po puszczeniu gałki automatyczny powrót do lotu poziomego)

- średnio zaawansowany (w mniejszym stopniu ograniczony przechył samolotu jakieś 60 stopni po puszczeniu gałki samolot nie wraca do lotu poziomego)

- zaawansowany (brak ograniczeń pełne acro)

W każdym z trybów działa stabilizacja AS3X, czyli podmuchy wiatru są niwelowane dodatkowo w każdym z trybów jest tak zwany guzik "panika" po jego naciśnięciu samolot w kilka sekund wraca do lotu poziomego.

Dzięki stabilizacji właściwie lata sam, dodatkowo ma makietowy wygląd oraz podwozie (starty i lądowanie).

Jedyny mankament to płytka główna "all in one" współpracuje z Spektrum.

Mam taki na sprzedaż.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorki, wsadziłem kij w mrowisko i nie nadążam odpowiadać :)

 

Wszelkie Pioniery/itp, Easy Glidery i inne szybole to oczywiście znam, część z autopsji, ale jak pisałem w pierwszym poście chodziło o coś prostszego. Z drugiej strony ten dwusilnikowiec, w którym się skręca różnicując moc silników to przegięcie - latałem takim, Wujek niestety kupił, tym bardziej gratulacje dla synka, że się nauczył :)

 

Z podanych propozycji w "moje" (kolegi) potrzeby najbardziej trafiają RCF-Step One i Orzełek 100 R/C.

 

Po cichu też liczyłem, że ktoś rzuci przykład modelu jaki podał a2j - czyli żyroskop i ograniczenie przechyłu. Przy czym sam samolocik ma swoje wady (malutki, napęd ciągnący, jak czytam firmowe radio też do kitu i potrafi odlecieć w siną dal), ale sama idea tych trybów żyroskopowych do ZABAWKI idealna :) Technologia SAFE -> muszę to zapamiętać :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A masz możliwość podpiąć trenera do nadajnika? Tak byłoby najfajniej bo młody mółgby iść na żywca a Ty byś ratował. Ten RCZ też może być dobry (ale nigdy nie miałem), choć mam wrażenie, że orzełek wyjdzie lzejszy i zwinniejszy.

 

W tym wątku jak w wielu innych pojawiły się propozycje beto-podobnych. Latałem tego typu modelami i szczerze mówiąc nie do końca rozumiem dlaczego są tak bardzo polecane. One w locie sa bardzo mułowate i ciężko się je ratuje gdy nie ma się żadnej wprawy. OK. Są odporne, ale według mnie troche ułomne (a teraz mnie bijcie - nawet to lubie... ;) ). 

 

Moim zdaniem łatwiejsze są modele leciutkie, wolnolatające, trudno-przepadające. Jakieś górnopłaty i im podobne. Zaletą Orzełków jest właśnie to, że sa lekkie, odporne, ale tez łatwo latające i zwrotne. Łatwo ratować z opresji. 

 

Dobrze też robi skrzydło na gumkę. Na prawde ciężko uszkodzić coś poza śmigłem, które na prosaverze też nie jedną glebę może przetrwać :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście trener-uczeń jest teoretycznie możliwy. Ale nie do końca mam czas się tym zajmować. Raczej padło pytanie o "zabawkę" i szukałem czegoś, co można by nazwać "zabawką".

 

Łukasz - dzięki, ale budowa nie wchodzi w grę. Tak naprawdę to pewnie się okaże, że to czysto teoretyczne rozważania w ogóle jeśli chodzi o córkę kolegi (prosił, więc zasięgam języka), ale że moja córcia ma już 8-lat to niejako przy okazji chciałem się trochę zaznajomić z tematem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam co napisał a2j. Szwagier dostał ode mnie Hobby Zone Sport Cub S i jako całkowity zieleniak po prostu rzucił i latał bezproblemowo. Samolocik sam się stabilizuje, jest lekki więc nikomu krzywdy nie zrobi, a i jak spadnie (byle nie na beton) to nie powinien się uszkodzić, choć dosyć delikatny jest. Co do wad, to spora cena za takie maleństwo (płaci się za stabilizację) no i leciuchny jest, więc musi być praktycznie bezwietrznie, tj. osoba doświadczona może sobie na lekkim wiaterku poradzi, ale nowicjusz nie - poleci mu to to z wiatrem hen hen...

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wracając do wątku, 2 lata temu miałem podobny dylemat i kupiłem gotowego "pchacza". Jest ich dużo na rynku, w większości różnią sie nazwą i ceną, czasem jakością. Duża oszczędność na śmigłach  :D. Sam model wg mnie był trochę za szybki do nauki latania, najgorsze było to, że mój syn trochę był przyzwyczajony z gier, że konsekwencją kraksy jest tylko to, że zabawę zaczyna się od nowa, bez użycia kleju. No i trochę posługiwał się aparaturą  jak padem z x-boxa, tzn dżojstik ma tylko dwie pozycje, 0 i max  :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.