Skocz do zawartości

Przewinięcie silnika


Quant
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Wiem ze generalnie to się chyba nie opłaca ale zapytam bo sam się na tym nie znam.

 

Czy opłaca się przewinąć taki silnik modelarski:

Wiem że ten temat był już poruszany ale chyba nie do końca. Silnik kosztuje około 130 zł

W środku jest flamastrem napisane: 8T

 

Podejrzewam, że po nawinięciu pasowało by go jeszcze wyważyć i wymienić łożyska.

 

 

Padł w locie wraz z regulatorem... na szczęście BEC został nieuszkodzony. Po rozebraniu ewidentnie przepalone uzwojenie.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jeśli masz przepalone uzwojenie to z duzm prawdopodobieństwem magnesy oddały życie.

 

Wyważanie i wymiana łożysk akurat w BLDC nie mają nic do rzeczy przy przewijaniu.

Samo przewinięcie możesz wykonać sam, koszta są groszowe, a silnik wróci do życia.

Aczkolwiek zanim zaczniesz przewijać to upewnij się, że magnesy mają pierwotną siłę, jeśli nie to też można je wymienić, ale to by mi się już nie chciało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wysyłałem dostanego pulso do osoby znalezionej na facebooku, przewinięcie 40 + 2x przesyłka. Robota zrobiona jak należy, stator ładnie wklejony. Można zażyczyć sobie zmiany parametrów silnika, ale jak to się odbywa, to nie wiem, bo ja chciałem mieć z fabrycznymi parametrami. W moim silniku odkleił się stator i zerwały się uzwojenia. A czy się opłaca, to sam autor musi wiedzieć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesli pominac mozliwosc, w ktorej chodziloby o uratowanie jakiegos tam bardzo unikatowego i niedostepnego silnika, ktorego ratowanie odgrywaloby jakas role ze wzgledow czysto kolekcjonerskich, co w wypadku produktow Turnigy byloby chyba raczej groteskowe, pojecie oplacalnosci kojarzy mi sie glownie z aspektem finansowym lub czasowym.

 

Ja nie lubie kombinowac niczym kon pod gore. Dlatego uwazam, ze na pytanie "czy sie oplaca" istnieje bardzo prosta odpowiedz. Zakladam, ze tworca watku pracuje i jakies tam pieniadze zarabia. Wystarczy wiec przeliczyc je na zarobek za godzine pracy, pomnozyc przez ilosc czasu potrzebnego na naprawe i wynik porownac z cena nowego silnika. Wniosek nasuwa sie sam: trzeba bardzo malo zarabiac, by powazniejsza naprawa silnika byla oplacalna. Dla kazdego owa granica oplacalnosci moze byc inna, zaleznie od zarobkow. Mam jednak wrazenie, ze w przewazajacej wiekszosci przypadkow kupno nowego silnika wyszloby jednak taniej od naprawy. Bo jednak latwiej i szybciej jest godzine dluzej popracowac, anizeli spedzic powiedzmy pol dnia na naprawie, na ktorej skutecznosc gwarancji nie ma.

 

Chyba, ze jak Piotr napisal, znajdzie sie kogos, kto dokona naprawy za cene wyraznie nizsza od ceny nowego.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko o czym piszesz jak najbardziej się zgadza, zapomniałeś o jednym aspekcie, dla większości osób tutaj zgromadzonych dłubanie przy modelach jest bezcenne i przypuszczam że znaczną większość odpręża. Ja bym spróbował sam naprawić z czystej ciekawości jak to się robi i czy mi wyjdzie :). Niekoniecznie żeby silnik montować w modelu latającym, chyba że byłbym pewny że przewinięcie wyszło mi tak jak bym chciał. Drut nawojowy kosztuje kilka złotych, więc doświadczenie nie będzie bardzo kosztowne.

 

Podsumowując biorąc pod uwagę tylko aspekt ekonomiczny to faktycznie się nie opłaca jeżeli ma to zrobić ktoś za nas. Natomiast czy autor będzie chciał nabrać doświadczenia? Ja bym sam reanimował silnik w ramach ZPT :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naprawianie samemu silnika to, wg. mnie bliższe idei modelarstwa, od samego pilotowania modeli wykonanych fabrycznie. Jeśli już tak przeliczasz, to samo modelarstwo jest zupełnie nieopłacalne-i czas zmarnowany i jeszcze wydane pieniądze. Moje doświadczenie mi mówi, że każdy naprawiany, przewijany silnik, był lepszy od chińskiego oryginału. 

Zresztą, kilka modeli lata u mnie na całkowicie przeze mnie wykonanych silnikach i nie szkoda mi żadnej minuty "zmarnowanej" na ich wykonanie. A osiągi tych silników?-pokaż mi lepsze. Nawet śmigła składane w motoszybowcach wykonuję sam, z drewna. Są lżejsze od fabrycznych, mają lepsze profile , lepsze osiągi i jeszcze nigdy mi nie rozleciały się przy wysokich obrotach. Na takich śmigłach latają moje wszystkie motoszybowce, nawet te najlepsze (np. Eraser).  I też nie żałuję czasu "zmarnowanego" na ich wykonanie. Właśnie takie prace stanowią u mnie o celu i ideach modelowania.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naturalnie, trudno Wam racji nie przyznac. Ale pytanie brzmialo, "czy sie oplaca" i to w stosunku do taniego Turnigy, wiec trudno to sprowadzac do wyzszych idei. Oplacalnosc to rzecz stosunkowo wymierna, wyzsze idee juz raczej nie.

 

I zeby nie zostac zle zrozumianym - nie uwazam tego za marnowanie czasu, jesli kto lubi grzebac w silnikach i chce poznac ich budowe - jestem jak najbardziej "za". Tyle, ze w takim wypadku bardziej poruszamy sie w strone owych wyzszych idei, a nie oplacalnosci badz jej braku. Nie wiem, jak u Was, ale u mnie tego czasu ciagle brak. Jakbym tak chcial wszystko samemu naprawiac, to zycia by mi zabraklo, a moze nawet dwoch lub trzech zyc. Wiec wole ten czas na sprawy dla mnie istotniejsze czyli owe wyzsze idee poswiecac, a wiec na przyklad model zbudowac, a nie reperowac tanie silniczki Turnigy. Jakby to byl na przyklad kosztowny Hacker lub rownorzedny, albo calkowita samorobka, to co innego. Wowczas takze dla mnie mialoby to znamiona wyzszej idei. Ale masowka pod postacia Turnigy jednak nie wzbudza we mnie poczucia wyzszych idei. Predzej cos w rodzaju: kupic, eksploatowac, wyrzucic, kupic nastepny... Calkiem brutalnie. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co...

 

Opowiem Wam historię :)

 

Około 2005r. przerobiłem dziesiątki silników ze złomu komputerowego na modelarskie BLDC. Zabawa była cudowna. Kosztowała grosze, robiło się silniki, oblatywało... I tak całe wakacje :)

Siłą rzeczy przewijanie silników, wymiana magnesów itp. nie jest mi obca i zawsze uważałem to za bardzo interesujące zajęcie.

 

Jakkolwiek - ostatnio zdarzyło mi się urwać wyprowadzenie z silnika Emaxa (takiego dzwonkowatego za 40zł). Stwierdziłem, że to fantastyczna okazja, żeby wrócić do tej cudownej zabawy sprzed lat.

Zakupiłem drut, zakupiłem magnesy, usiadłem przy silniku i rozpocząłem zabawę.

 

Po 15min stwierdziłem,ze jadę do modelarskiego i kupuję nowego Emaxa :D

Jednak okazało się, że mam ciekawsze zajęcia :D

 

Do czego zmierzam?

Do tego, że warto się tak pobawić, ale nie zawsze warto każdy silnik naprawiać.

Z innej strony - co się nauczyłem to moje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.