Skocz do zawartości

Mistrzostwa Europy F3K 2018 - Martin, Słowacja


Czaro
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie!
Przesyłam relację z pierwszego dnia Mistrzostw Europy F3K:
Zgodnie z harmonogramem dni lotne zaczynają się wcześnie, bo już o 9. Najpierw dwa zadania lecą seniorzy, potem - te same powtarzają juniorzy. Poniedziałkowy poranek jest cichy i słoneczny. Termika budzi się bardzo powoli. Rafał jako pierwszy z naszych idzie zmierzyć się z "Best 3 flights" (3:20max). Sprawnie wykonuje serię długich lotów, tracąc na lądowaniach jedynie 6 sekund, więc wynik będzie świetny. Zaraz po nim idę ja. Biorę najlżejszy model, którym do tej pory nie wylatałem za dużo, ale liczę na to, że w słabej termice będzie mi łatwiej zyskać wysokość. W dwóch lotach plan się sprawdza. Niestety, w trzecim locie słabe noszenie, które znalazłem, nagle się kończy, nie pozwalając mi dolatać do końca czasu startowego. Brakuje 44sek, a najlepszemu z grupy 11sek, co pokazuje, że pogoda nie była łaskawa nawet dla najlepszych. Michał lata w ostatniej grupie. Niestety, idzie mu fatalnie. Nowy model, nie do końca poznany, utrudnia wykonanie i tak niełatwego zadania. W jego grupie leci np. aktualny Mistrz Świata, który traci "aż" 16sek. Zwycięzca grupy osiąga najlepszy możliwy wynik - 10min bez 4sek.
Teraz rudna 2 - "3 z 6". Rafał znowu jako pierwszy. Niestety, dwa loty idą kiepsko, trwają sporo poniżej 3min, tylko trzeci jest na maxa. W jego grupie tylko jeden zawodnik wylatuje 3 x 3min, co pokazuje, że warunki były wyjątkowo trudne. Ponieważ już wiem, że pogoda jest wyjątkowo zdradliwa, biorę "średni" model, aby w razie kłopotów mieć możliwość szybkiej ucieczki w inne, być może lepsze powietrze. Michał, jako mój pomocnik, pewnie prowadzi mnie w mocne noszenia i dolatuję dwa maksy. Niestety, w trzecim locie noszenie, które wykorzystuję, znowu nagle znika, zostawiając mój model w niczym. Próbuję jeszcze szukać szczęścia pod wiatr, jednak nie znajduję ratunku. Tym razem trzeba było odwinąć z wiatrem. Ląduję 8sek przed osiągnięciem maxa. Michał niepocieszony wynikiem z poprzedniej rundy bierze cięższy, dobrze znany model. W aktywnym powietrzu jest jak znalazł, pewnie odlatuje 3 maxy i dostaje 1000, razem z połową swojej grupy.
Do przerwy obiadowej swoje zadania jeszcze muszą odlatać juniorzy. Warunki z pozoru są łatwe, jednak nie wszyscy wykonują dobre loty. Pogoda ewidentnie premiuje tych, co wysoko rzucają i daleko latają. Mateusz, który rzuca najniżej, ma trudne zadanie i nie udaje mu się uzyskać dobrego wyniku. Adam, mimo że rzuca przyzwoicie, popełnia kosztowne błędy. Tylko Eryk, najsilniejszy z naszych juniorów, gubi jedynie kilka sekund na niezbyt precyzyjnych lądowaniach. W drugiej rundzie Adam uzyskuje najlepsze punkty. Prowadzony przez najbardziej doświadczonego pomocnika - Jarka - wylatuje 3 maxy. Erykowi brakuje kilku sekund, ale traci tylko 4 punkty. Mateusz nie trafia w łatwą pogodę. Żeby wykonać długie loty, trzeba rzucić wysoko i uciec daleko za lotnisko, co jest dla niego niewykonalne. Udaje się poprawić wynik z poprzedniej rundy, ale szału nie ma. Niektórzy z juniorów rzucają do stratosfery, wyżej jak większość seniorów. Ciężko będzie ich dogonić, ale naszym celem jest podium wśród drużyn i przynajmniej jeden zawodnik w finałowej 6-tce. Wtedy może komuś z lepszych powinie się noga i będzie szansa na indywidualne podium.
Kolejne zadanie dla seniorów to 1234. Pogoda jest wyjątkowo zdradziecka. Mimo słońca i wysokiej temperatury, noszenia nie są mocne. Natomiast duszenia wyjątkowo silne, także dobrze zbalastowany model ma problemy z ucieczką. Ale jeśli nawet uda się uciec z pułapki, słabe noszenia nie chcą podnieść tak ciężkich modeli. Trzeba się naprawdę nieźle zastanowić z doborem ciężaru modelu, albo liczyć na wyjątkowe szczęście. Michał leci pierwszy. Idzie dobrze, nawet bardzo, co usypia naszą czujność, bo w locie, który z początku wydawał się, że bezpiecznie starczy na 3min, nagle noszenie się urywa i do pełnego czasu brakuje 42sek. Rafał również wpada w kłopoty i zamiast 3, robi 2min i 2sek. Ja wychodzę na pole z lekko zbalastowanym modelem, licząc na to, że szybkość Snipe'a uratuje mnie w razie kłopotliwego dolotu, natomiast w miarę łatwo uda mi się zdobyć wysokość w noszeniach. Plan się udaje znakomicie, choć pogoda jest wyjątkowo trudna. Znacznie lepsi ode mnie zawodnicy zaliczają spektakularne niedoloty, niektórzy gubią wręcz modele w pobliskiej miejscowości, bo noszenia znalezione daleko nad budynkami nagle puszczają i nie ma z czego wrócić.
Ostatnim zadaniem dla seniorów tego dnia będzie "Poker". Wydaje się, że ekstremalnie trudne zadanie, zważywszy na to, co się działo przed chwilą w powietrzu. Na szczęście słabnący wiatr uspokaja sytuację i warunki coraz bardziej przypominają późnopopołudniowe leniwe powietrze. Jeszcze w pierwszej grupie zawodnicy znajdują pewne noszenia, które prowokują ich do ryzykownych deklaracji i jednocześnie pozwalają im je zaliczyć. W kolejnych grupach piloci nie są skorzy do takiego ryzyka i wszyscy z grupie 10min "rozmieniają na drobne". W pierwszej, tej jeszcze "termicznej", grupie leci Rafał. W kolejnych termika niemal zupełnie zanika - tak, że w ciągu dwuminutowych lotów wykonuje się ledwie kilka zakrętów. Wszyscy dosłownie snują się po okolicy. Cała nasza drużyna deklaruje bezpiecznie, tak aby mieć niemal pewność, że dolata wyznaczony czas. Wtopę zalicza tylko Michał, któremu w jednym locie braknie 10sek, zmuszając do powtórki.
Na pole wychudzą juniorzy do 1234. Jeśli w poprzednich rundach można jeszcze było liczyć, że w nisko latające modele trafi jakaś termika wydłużając czas lotu, teraz pogoda nie pozostawia złudzeń. Kto wyżej rzuci i będzie miał lepiej wytrymowany model, ten spadnie jako ostatni. Eryk popełnia błędy i uzyskuje jedynie 820pkt. Adaś jeszcze gorzej, bo 694pkt. Mateusz robi co może i biorąc pod uwagę jego rzuty, ma "aż" 819pkt.
Poker w tych warunkach będzie trudny. W przypadku Mateusza namawiam go, żeby deklaracje z 2min ścinać dla bezpieczeństwa na 1:30. Do ostatniego lotu się udaje, ale na koniec klops.Pogoda wydaje się dobra, więc zachęceni tym deklarujemy 2 min, ale nie wylatujemy nawet 1:30, więc nawet trzymając się pierwotnego planu i tak byłoby zerko. Ostatecznie tylko 690pkt. Eryk współpracując z Rafałem lata rozważnie, co przynosi świetne efekty. Wygrywają grupę. Adam leci z Jarkiem. Deklarują bezpiecznie, jednak błąd w powietrzu zmusza ich do jednej powtórki. Tracą cenny czas startowy i osiągają wynik 793pkt.
Organizatorzy decydują się rozegrać jeszcze jedną rundę juniorów. Zadanie 5 x 2min, więc w praktyce powtórka poprzedniego, tylko z mniejszą presją. Eryk leci bardzo dobrze, znowu tracąc tylko na lądowaniach. Mateusz nad wyraz dobrze, zważywszy na wysokość startu, natomiast Adaś średnio.
Dzień kończymy na miejscach: ja 12, Rafał 21, Michał 39. Eryk ma świetne 4 miejsce, Adaś 14, a Mateusz dopiero 15 miejsce.
PS.: Poniżej galeria z pierwszego dnia :)

https://photos.app.goo.gl/KCTNMDywswWWuLt68

  • Lubię to 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Balast i do przodu! Choć najlepsze warunki są na te lekkie modele ;) Miejmy nadzieję, że trochę się przepogodzi na lepsze dla was. Trzymamy kciuki i gorączkowo omawiamy z chłopakami każdy update wyników! Szczególnie trzymam kciuki za juniorów - dają radę :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prognozy na wtorek zapowiadają upalny dzień z umiarkowanym wiatrem i możliwością burz. O 9 rano wiatru rzeczywiście prawie nie ma. Adaś startuje jako pierwszy z juniorów w 6. już rundzie, tym razem jest to „Big Ladder”. Wykonuje dobre loty i traci jedynie w lądowaniach 12 sekund. Mateusz, jeden z najniżej rzucających juniorów, ma ułatwione zadanie, bo nad lotniskiem jest dużo noszeń. Wykonuje serię solidnych lotów i traci tylko 15 sekund. Dłużej w tej grupie latał tylko jeden zawodnik. Eryk również nie popełnia błędu i traci tylko w lądowaniach w sumie 16 sekund. Nie najgorzej, ale to akurat właśnie juniorzy, jako najsprawniejsi fizycznie i najszybsi, powinni osiągać możliwie najlepsze wyniki w szybkich konkurencjach – w przypadku tego zadania 5 sekund.
Organizator z uwagi na niepewne prognozy zarządza kolejne dwie rundy juniorów. Młodzi piloci wychodzą na „All Up”, co może być bardzo ciekawe z uwagi na zakaz podpowiadania pilotom. Mateusz wylatuje dwa maxy i 2:08, co daje mu trzecie miejsce w grupie. Adam rzuca dobrze i realizuje założony wcześniej plan pilnowania grupy. Bezpiecznie wylatuje 3 maxy. Eryk po dolataniu 2 maxów wtapia trzeci rzut i dostaje raptem 867 punktów. Grupę wygrywa Chorwat, który rzucił najwyżej i odważnie uciekł daleko w miasto, najdalej ze wszystkich, w poszukiwaniu noszenia.
Ostania runda juniorów tego dnia to „Last Flight”. Przechodząca niedaleko chmura burzowa radykalnie zmienia warunki. Przychodzi mocny, równy wiatr, z naszej perspektywy zza pobliskich drzew. Silniejsi juniorzy mogą zbalastować modele, by móc przebić się nimi do przodu, na żagiel. Eryk jest jednym z nich, jednak sztuka nie do końca się udaje – wylatuje 1:36, podczas gdy zwycięża osiąga wynik 1:53. To tylko 850 punktów. Adaś nie radzi sobie z takim wiatrem zupełnie. Robi ledwie lekko ponad połowę czasu lotu zwycięzcy swojej grupy. Przed Mateuszem ciężkie zadanie, ale pomaga mu szczęście i kiedy jego model wisi na delikatnej fali, za drzewami trafia się bąbelek termiki. Wykorzystuje go, odwija do tyłu kilka kółek i uzyskuje 2. wynik w grupie, ledwie 10 sekund gorszy od najlepszego juniora – wyrośniętego Niemca rzucającego prawie do stratosfery. 915 punktów w takiej grupie to dobry wynik.
Po przerwie na lunch seniorzy wychodzą na swoją piątą rundę, czyli „5x2”. Pogoda się uspokoiła i zapowiada się konkurs lądowań. Rzeczywiście, ja trafiałem na łatwe noszenia, ale niestety nie ląduję idealnie. Za 9:49 dostaję 990 punktów. Michał również nie robi pomyłki w powietrzu i w sumie osiąga 9:48 – to w jego grupie 992 punkty. Rafał w swoim konkursie lądowań wypada sporo lepiej, bo ze stratą tylko 2 sekund do najlepszego w grupie (aktualnego Mistrza Świata) dostaje 997 punktów.
Pogoda się utrzymuje, więc dalej gonimy odlatane już przez juniorów zadania. Wychodzimy od „Big Ladder”. Przyjmujemy strategię bezpieczną, tzn. lepiej stracić kilka sekund przymierzając się do wysokiego rzutu, ale mieć bezpieczną wysokość dającą większe szanse dolatania maksa. Rafał gubi 14 sekund – 988 punktów. Ja też latam dobrze, czuję, że kolejne lądowania idą sprawnie i będzie dobry wynik. Niestety w ostatnim locie mój model zderza się z innym w powietrzu, traci cenną wysokość na wyprowadzeniu i nie dolatuje do końca czasu startowego. Za 9:13 dostaję 931 punktów. Michał lata solidnie - wynik 10 minut bez 13 sekund to w jego grupie 988 punktów. Najlepszy w grupie – jeden z najsprawniejszych fizycznie zawodników – robi to zadanie bez 6 sekund.
W międzyczasie pogoda znowu zaczyna się zmieniać, pojawia się stały wiatr, więc nasza 7. runda – „All Up” – będzie ciekawa. Rafał leci średnio i dostaje tylko 900 punktów. Ja wychodzę na pole w dużym przeciągu. Z każdym rzutem wkładam do modelu większy balast i może za bardzo kombinuję. Jako "aż" trzeci w grupie dostaję tylko 864 punktów, co pokazuje jak bardzo wyniki są zróżnicowane. Michał robi dwa dobre loty, ale niestety w trzecim wypada słabo. Osiąga raptem 821 punktów.
Następne zadanie zapowiada się wyjątkowo ciekawie. „Last Flight” w jednostajnym wietrze wiejącym od pól to gwarantowane przygody! Rafał robi kilka powtórek i uzyskuje tylko 2:54, podczas gdy wygrywa wynik czterech minut. Będzie tylko 725 punktów. Wiatr powoli siada, ale również i siła noszeń. Michał z pierwszego rzutu snując się w delikatnym zerku robi 4:04. Nie ma już czasu na poprawkę, bo czas startowy to 7 minut, a nie 10, jak w większości innych zadań. Niestety kilku w grupie robi 5 minut, więc Michał dostaje za ten lot 813 punktów. Ja lecę w jeszcze spokojniejszą pogodę. Robię kilka powtórek, żeby rozeznać powietrze i ostatecznie za dobrą radą Michała zaczepiam się w „umownym 0+”. Z każdym kółkiem sytuacja się poprawia i powoli zaczynam nabierać wysokość. Kiedy nadchodzi czas powrotu, niestety model jest może i wysoko, ale już bardzo daleko za lotniskiem. Za daleko. Zamiast okolic 4:50 – jest „0”. Kubeł zimnej wody na moją głowę. Brakło około 20 metrów do granicy pola startowego. Patrząc w tabelę wyników, ta runda okazała się istnym pogromem. Dla znacznej części zawodników to najgorszy wynik do tej pory.
Ostatnim zdaniem dnia jest „Last 3 x 3min”. W delikatnym przeciągu, niemal już zupełnie bez noszeń, modele powoli snują się, osiągając czasy bliskie trzyminutowemu maksowi. Rafał wykonuje nie najlepsze loty, za co uzyskuje jedynie 769 punktów. Michał leci sporo uważniej i traci tylko 1 sekundę mniej niż najlepszy w grupie. Ja mam mętlik w głowie po wtopie z poprzedniej rundy. Robię maksa, potem 2:34 i 2:42. Starcza na 919 punktów, bo czterech wyżej rzucających zawodników dociąga pełne trzy trójki. Rafał na wieczór dostaje prezent od losu – zostaje wylosowany do reflighta i poprawia swój wynik na 1000 punktów, wykonując piękne loty.
Dzień kończymy na miejscach: Rafał 16., ja 18., Michał 30. Wśród juniorów Eryk wciąż 4., Mateusz 12., a Adam spadł na 13.
PS.: Polecam również fotki z drugiego dnia ;)

https://photos.google.com/share/AF1QipNYHweUCyqWxYUmLQRC9a7PbH6pm4S8TP7Xu46tRaUIzu2LlEc27fHYWP2-24txzA?key=Ry1iVHJaSFNydDhpd2NYVG93VzA4eGdOVmNvNnVB

 

post-695-0-35729200-1531650893_thumb.jpg

 

post-695-0-81332000-1531650922_thumb.jpg

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeci dzień Mistrzostw zapowiada się deszczowo. Ciężkie chmury wiszą nad Martinem od samego rana, ale o 9 nie pada. Wiatru w ogóle nie ma, wszystkie flagi na masztach wiszą.
Najpierw juniorzy lecą zadanie z rundy 9. – „Last 3”, które my odlataliśmy we wtorek wieczorem. Termiki w zasadzie nie ma, wiatru, który ułatwiałby wysokie rzuty również. Przed młodymi niełatwe zadanie.
Adaś dolatuje tylko jednego maksa i osiąga najgorszy wynik w grupie – 913 punktów. Kolejny jest Mateusz, który wolą walki próbuje nadrobić niskie rzuty. Niestety warunki są nieubłagane dla nisko rzucających i wypada sporo gorzej niż reszta grupy – 753 punkty. Eryk lata sporo lepiej, mimo to dostaje raptem 936 punktów – suma jego lotów jest gorsza o 30 sekund od zwycięzcy grupy.
Następnych na start wywołują seniorów. Runda 10., czyli „Mała drabinka”. Zadanie nie wydaje się trudne, bo w leniwym powietrzu wylatanie 2 minut maksa wydaje się zupełnie w zasięgu. Nikt z naszej trójki nie popełnia błędu i bezpiecznie zaliczamy wszystkie czasy. Nie jest to wyjątkowa sztuka, bo z 52 startujących – tylko 3 zalicza wpadkę.
Do tego samego zadania szykują się juniorzy. Pierwszy idzie Adaś i robi komplet lotów. Niestety pod koniec jego grupy rozpaduje się deszcz, który spowoduje pauzę w zawodach, trwającą aż do późnego popołudnia. Spędzamy kilka ładnych godzin pod namiotami, w oczekiwaniu na poprawę pogody, która w reszcie następuje. Mateusz i Eryk dostają szansę zmierzyć się z „Ladderem”. W niemal zupełnie nieruchomym, przesiąkniętym wodą powietrzu robią komplet punktów, tak jak i wszyscy inni juniorzy.
Deszcz na szczęście nie wraca i seniorzy mogą wyjść na pole do rundy 11., czyli „ostatnich 2 lotów po 3 minuty” w czasie startowym 7 minut. Ja mam okazję spróbować mojego ultralekkiego Snipe'a i nie zawodzę się na nim. Model snując się w pozornej ciszy, w pewnym momencie nawet zaczyna nabierać wysokości. Dwie trójki dolatuję bezpiecznie. Michał i Rafał latając Fireblade'ami ze sporo większą powierzchnią skrzydła i spokojniejszymi właściwościami pilotażowymi mają nawet łatwiej i również dolatują komplet punktów. Ponad 2/3 zawodników zrobiło maksa, więc ta runda nie przyniesie znaczących zmian w tabeli wyników.
Ponieważ przerwa na deszcz pochłonęła nam sporą część dnia, do wieczora udaje nam się odlatać już tylko jedną rundę juniorów. Mateusz wie, że w takiej pogodzie czeka go ciężka przeprawa. Próbujemy więc szukać szczęścia w innym powietrzu niż inni. Pewne jest to, że pilnując się grupy i latając centralnie pod swoimi przeciwnikami, wyląduje najwcześniej. Proponuję mu lot nie "do przodu pod wiatr", jak wszyscy, ale zupełnie w bok, nad pobliskie zabudowania. Niestety szczęście nie pomaga. Nawet jeśli model wpada w lekkie noszenia, nie pozwalają one znacząco wydłużyć lotu w stosunku do przeciwników. Do konkurencji brakuje sporo – osiągnęliśmy 739 punktów. Adaś w swojej grupie radzi sobie bardzo dobrze. Wykonuje dwa piękne loty na 983 punkty. Eryk chcąc rzucić jak najwyżej, urywa kołek w skrzydle. Model nie idzie tak wysoko jakby mógł i z niższej wysokości nie dolatuje maksa. Będzie 810 punktów i pracowita noc, aby naprawić model.
Miejsca seniorów się nie zmieniły względem dnia poprzedniego. Natomiast u juniorów: Eryk 4., Adaś 12., a Mateusz 14.

 

post-695-0-90282200-1531651959_thumb.jpg

post-695-0-69394100-1531396868_thumb.jpg

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za dobre słowo. Robim co możem.
Czasu jest wyjątkowo mało np. w porównaniu do zeszłorocznych MŚ. Grup jest mniej, no i tym razem mamy 3 juniorów. We Lwowie w takcie rund juniorskich mieliśmy przerwę. A tutaj pilnowanie młodych kosztuje sporo energii. Ale staram się, bo ja zdecydowałem się na powrót do zawodniczego latania właśnie po tym, kiedy poczytałem relacje z MŚ w Danii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czwarty dzień zawodów zapowiada się w miarę pogodnie i ciepło. W ciągu dnia ma przybywać chmur, a wiatr z początku słaby ma przybierać na sile. Rano panuje względna cisza, a poranne słońce miło już grzeje, co generuję piękną termikę.

Seniorzy wychodzą na 12. rundę – All Up. Ja idę w grupie A, tzn. chwilę po śniadaniu i kawie. Mimo tak wczesnej pory decyduję się na średni model. Choć wiatr prawie zerowy, to wolę mieć model zapewniający większą prędkość przelotową, aby móc polecieć dalej, jeśli zaraz nad lotniskiem nie będzie nosić. Lekkoduch mimo że zabiera go każde poranne „pierdnięcie” wydaje mi się za wolny. Wybór okazuje się dobry, bo bezpiecznie dolatuję trzy maksy. Po mnie idzie Michał. W czasie przygotowawczym spostrzega, że jego model ma dziwne trymy i lata krzywo. Decyduje się na wymianę modelu i... spóźnia pierwszy start. Będzie 0 za ten rzut. Dwa kolejne wylatuje już bezbłędnie, ale to i tak tylko 667pkt. Rafał w pięknej termice wylatuje w swojej grupie trzy maksy.

Na start wywołują zawodników z trzynastej rundy seniorów. Tym razem zadaniem jest „Big Ladder”. Rafał łatwo wylatuje założone czasy i tylko przez stratę w lądowaniach 11sek dostaje 993pkt. Ja psuję przedostatni lot na 2:30. Zamiast gonić z całą grupą nad hangar, decyduję się podlecieć do samotnie krążącego modelu nad środkiem lotniska. Jest sporo bliżej i nie ma tłoku, a ja mam świeży uraz do latania w "akwarium" po zderzeniu we wtorek. Niestety on się załapuje, a ja nie i ląduję przed końcem czasu. Nie pociesza to, że z grupy, która poleciała nad hangar, też nie wszyscy dolatali. Za w sumie 9:43 dostaję 980pkt. Michał niestety psuje swoje loty na 1:30 i 2:30 i dostaje „raptem” tylko 944pkt.

Jeszcze przed przerwą na lunch organizator wywołuje juniorów. Polecą 12 zadanie – „All Up”. Zgodnie z prognozą wiaterek zaczyna się ruszać, więc juniorzy, bez wsparcia pomocników – przeważnie bardzo doświadczonych pilotów, nie będą mieli łatwo. Mateusz swoim modelem nie za bardzo może przebić się przez silniejsze termiczne podmuchy i uzyskuje tylko 797pkt. Eryk leci sporo poniżej swoich możliwości. Dwa loty po półtorej minuty i jeden max to jedynie 779pkt i prawdopodobnie strata szansy na wejście do finału. Adaś wylatuje półtorej, dwie i trzy minuty za 771pkt. Też słabo, jak na jego możliwości.

Po obiedzie seniorzy lecą „3x3:20”. Warunki robią się wręcz wariackie. Potęgowany termiką wiatr przybiera na sile. Wielu zadaje sobie pytanie, czy balastować model, żeby latał szybciej, ale gorzej wznosił się w termice? Rafał wylatuje maxa oraz dwa razy 2:20. To 808pkt, bo mimo trudnych warunków i tak w grupie są piloci tracący pojedyncze sekundy tylko na lądowaniach. Ja z nieznanym do końca w tych warunkach Snipem mam problem z doborem balastu. W czasie przygotowawczym sprawdzam opcję dość ciężką, jednak model wydaje się za szybki, za ciężki. Zmieniam balast na pośredni. Pierwszy lot w konkurencji robię dobry, daleko i pewnie. Drugi w tym samym kierunku, też wygląda obiecująco, ale gubię pewne noszenie. Nie ryzykując poszukiwania noszenia, będąc na pozycji "daleko z wiatrem", zaczynam wracać i nie dolatuję maksa. W trzecim rzucie staram się przebić do przodu i znajduję mocne noszenie, które po zrobieniu trzech kółek brutalnie mnie wypycha i spadam. Decyduję się na taktyczną powtórkę zamiast walczyć w parterze ze sporym ryzykiem poniesienia porażki. Powtórka się opłaca, ale to i tak sumarycznie raptem 784pkt. Na pocieszenie pozostaje myśl, że to i tak więcej niż legendarny Cederic Duss. Michał w taką wariacką pogodę stara się latać po swojemu. Nie odchodzi daleko z wiatrem, raczej stara się wisieć z przodu, czekając aż wiatr przygoni pod model noszenie. Sporo konkurentów ma problemy z powrotami i może kombinując, popełnią za dużo błędów. Niestety nie tym razem, bo za 5:34 jest tylko 612 pkt.

Porywisty wiatr nie ustaje, a organizator już wyczytuje kolejne grupy. Runda 14 to „1234”. Trwa festiwal podmuchów i mocarnych noszeń, które wynoszą niektóre modele do stratosfery. Ale tylko niektóre! Michał dalej trzyma się swojej taktyki spokojnego latania do przodu, lub na boki, ale niekoniecznie do tyłu. Tym razem wynik trochę lepszy, bo za 7:23 jest 794pkt. Rafałowi nie do końca idzie w taką pogodę. Wylatuje 1+2+2+2:30 za 723pkt. To jego najgorszy wynik w zawodach. Ja lecę ostatni. Ponieważ poprzednio nie szło rewelacyjnie, zastanawiam się nad innymi rozwiązaniami. W drodze na start, mijając namiot naszych sąsiadów - Francuzów, pół żartem pytam co mi polecają. Jednogłośnie mówią: "Balastuj na maksa". Czując, że to rzeczywiście może mieć sens, doważam maksymalnie model na tyle, żeby móc rzucić nim jeszcze w miarę wysoko. Doświadczenia z lataniem tak ciężkim Snipem prawie nie mam, ale kiedyś trzeba zacząć się oswajać. Lot na 4 minuty robię dość spektakularny, bo mój model jest najwyżej i najdalej w kominie. Mocne noszenie i tak porywa model, a dzięki jego dużej prędkości czuję się komfortowo odlatując z wiatrem. Kolejne loty na 1 i 2min to raczej tylko formalność. Niestety „trójkę” kończę w połowie czasu. Niby coś zabierało, ale nie byłem w stanie tego wykorzystać. Na ten lot może jednak to było za dużo balastu. Albo trzeba było latać gdzie indziej, może sporo dalej, skoro ciężki model mi na to pozwalał? Tylko 884pkt lekko rozczarowuje .

Do swojego „Big Ladder” wychodzą juniorzy. Pogoda jakby wyczuwała, że na polu są słabsi zawodnicy i powoli gasi wiatr. Eryk zmotywowany wizją wypadnięcia z finału leci na 929pkt. Mateusz w takich warunkach nie ma dużych szans. 633pkt i cieszymy się, że nie uszkodził modelu. Adaś z wynikiem 836pkt jest drugi w swojej grupie.

Teraz 14 runda juniorów – lecą to, co my wcześniej, czyli „1234”. Wiatr siada i się wyrównuje, a chmury gęstnieją. Robi się charakterystyczny dla gór, wieczorny jednostajny przeciąg. Ponieważ noszeń już prawie nie ma, modele muszą być jak najlżejsze, a że czasem cofają się z podmuchem to trudno. Ważniejsze, że w cieplejszym podmuchu delikatnie mogą nabrać wysokości. Niestety po rozegraniu dwóch grup przychodzi deszcz. Organizator decyduje się przerwać zawody i ostatnią grupę dolatamy jutro rano. Będzie to ostatnia runda dla juniorów. Nie jest też do końca jasne, czy seniorzy polecą kolejne zadanie, czy od razu zostanie ogłoszony finał. To znaczy, że ostatecznych wyników dziś nie poznamy.

 

Ostatnie ogłoszone wyniki mówią, że ja jestem 19, Rafał 24, a Michał 36. Eryk 7 – do finału brakuje 18pkt., Adam 13, a Mateusz 14.

 

post-695-0-54232000-1531432302_thumb.jpg

 

post-695-0-46967300-1531432317_thumb.jpg

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mamy ostateczne wyniki juniorów. Adaś poleciał bardzo ładnie na 997pkt. Daleko, szeroko nad miasto, gdzie dobrze nosiło. Niestety niewiele to zmienia.
Eryk 9. 160pkt poza finałem.
Seniorzy już więcej nie lecą. Wyniki po 15 rundach są ostateczne.

 

Czekamy na finały. Szkoda, że bez nas.


post-695-0-73228100-1531468801_thumb.jpg

 

Dla uzupełnienia muszę dodać, że nasz wyjazd był dofinansowany środkami z Ministerstwa Sportu. Dziękujemy za wsparcie, bo dzięki temu juniorzy pojechali niemal zupełnie za darmo!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem przekonany, że gdyby nie było eliminacji a podium wyłaniano z sumy wyników poszczególnych zadań układ pierwszej 10 byłby inny. Ale finały to niekoniecznie zło. W eliminacjach MŚ czy ME lata się "na luzie" tak aby dostać się tylko do finału, nawet na ostatnim miejscu. Niektórym to sprzyja. Finał eliminuje tych ze słabszą psychiką i dodaje skrzydeł innym, tutaj nie ma miejsca na pomyłkę. Oczywiście jak zwykle duży udział w wynikach ma sportowe szczęście.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.