Skocz do zawartości

Kolowanie PZL P.11c


dukeroger
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Offtopic.

Latanie w symulatorze Il2 Sturmovik nabierało kolorytu, kiedy latało się multiplayer, czyli w kilkanaście osób. Wyobraźcie sobie 3 bombowce obsadzone ludźmi, na każdej pozycji strzelca w osłonie 6 myśliwców, każdy na komunikatorze głosowym (darcie japy "masz go na trzeciej, break, break, break!), jednocześnie siedzący przed komputerami w różnych miejscach w Polsce i zagranicy. Poczytajcie sobie o wirtualnych dywizjonach, obejrzyjcie film Jacka Bławuta "Wirtualna wojna", jest na Youtube. Były wirtualne fronty, były urządzenia do sterowania obracaniem głowy, było latanie full real, bez ikon, mapek. A przede wszystkim tłumy bardzo zorientowanych historycznie wielbicieli tematu lotnictwa pierwszo i drugowojennego.

 

Wracając do P.11, nie zwróciłem uwagi na poszycie. Z ciekawostek, płoza iskrzyła po asfalcie, a facet, który szedł przed samolotem, nie miał zielonego pojęcia, jak wydawać komendy rękoma, żeby pilot wiedział, czy stać, czy ruszać, nie miał tych świecących "lizaków" do pokazywania, a było już ciemnawo. Przez sekundę miałem wrażenie, ze albo dostanie śmigłem, albo P.11 wjedzie w B-25.

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Dzisiaj na FB na stronie Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie w prywatnej wiadomości (ok, godziny 10:00) poprosiłem, czy mogliby informować na swoim profilu o próbach odpalania silników swoich eksponatów..... Wynik jest taki, że kilka minut temu poinformowali o odpalaniu silnika w samolocie PZL P-11 C w dniu dzisiejszym o godzinie 13:00 :-)

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego latania w symulatory dowiedzialem sie więcej o historii polskiego lotnictwa, niz z tego forum. Radykałow nie rozumiejących tematu poproszę o zluzowanie gumki w kalesonach. W ilku mozna było polatać Karasiem, Lublinem i rzeczoną P.11. Przypominam, ze to hydepark.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego latania w symulatory dowiedzialem sie więcej o historii polskiego lotnictwa, niz z tego forum. Radykałow nie rozumiejących tematu poproszę o zluzowanie gumki w kalesonach. W ilku mozna było polatać Karasiem, Lublinem i rzeczoną P.11. Przypominam, ze to hydepark.

Widocznie trudno Ci szukać wiedzy w innych źródłach i je rozumieć jeśli musisz podtrzymywać kalesony ręką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj jeśli chodzi o wiedzę zdobytą ogólnie lotniczo - historyczną Kolega z 302 ma całkowitą rację. Z rozmów z pilotami samolotów ( również realnymi ) podczas gry dowiedziałem się rzeczy których nie ma w żadnych książkach a przynajmniej w żadnej przetłumaczonej na polski. Parametry, porównania samolotów z tamtego okresu. Myślę że jako pasjonaci lotnictwa powinniśmy raczej uzupełniać wzajemnie swoją wiedzę a nie ignorować wiedzę innych którą zdobywali długie lata.

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno to jest dyskutować z betonem. Nie kompromituj sie, Stema. W każdym wątku napotykam twoje nic nie wnoszące 3 grosze. Dzieki ilkowi poznalem Kidasia z Orlikow, Wicha z Bialo Czerwonych iskier i dzieki temu mialem okazje siedziec w P.11,F4U Corsair,P-38,iskrze i orliku. Miedzy innymi. Nie unos sie tu historycznie i histerycznie. Skoro odpalenie P.11 jest takie istotne i poważne, ze nie mozna o niczym innym pisać w tym wątku, to pochwal sie swoimi fotkami z Radomia, bo skoro tak poważnie traktujesz temat P.11,to rozumiem, ze obowiazkowo byleś na miejscu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że niektórzy tu obecni najchętniej uczyniliby z tej PZL P11 obiekt kultu bez mała tej rangi, co obraz Matki Boskiej Jasnogórskiej. 

 

Przypominam, że PZL P11 - jakkolwiek samolotem jest ładnym i prezentuje kawałek historii naszego lotnictwa, to we Wrześniu nadawał się w zasadzie na złom i latał tylko dlatego, że nie mieliśmy niczego lepszego. Wynoszenie na ołtarze jest więc z lekka bez sensu - to tylko kawałek metalu, jak czytam zwichrowany, a pomalowany tak, że za przeproszeniem wymiotować się chce. Jak na obiekt muzealny to trudno chyba byłoby to bardziej zjeb...ć. Doprawdy dziwię się, że to w ogóle jest traktowane ja eksponat. 

 

Fajnie, że silnik odpala, spoko, że przyjechali z tym do Radomia, ale na Boga nie róbmy z tego takiego wielkiego halo. Jakby poleciała, to by było coś...

 

W kwestii symulatorów to też uważam, że Sturmowik aż do przesady symuluje te kołowania i dolot, zasnąć można. Choć pamiętam, że kiedyś zagrywałem się w symulator B17 - tam to dopiero była akcja, jak się leciało kilka godzin nad Berlin. Na szczęście można było trochę "przewinąć". W każdym razie seria Sturovików jest moim zdaniem zrobiona fantastycznie i pewnie gdybym miał jeszcze stacjonarny komputer z dobrą grafiką to bym czasem odpalił. Na laptopie to szkoda nerwów. 

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kultu nie kultu ale jest to ostatni istniejący dowód że o czymś nam się w tych latach 30tych śniło, dowód że się wyraże namacalny. Też wolał bym zobaczyć ją latającą ale jak pojechałem i się nawet z kustoszem o coś spiołem to serce szybciej biło...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że niektórzy tu obecni najchętniej uczyniliby z tej PZL P11 obiekt kultu bez mała tej rangi, co obraz Matki Boskiej Jasnogórskiej. 

 

Przypominam, że PZL P11 - jakkolwiek samolotem jest ładnym i prezentuje kawałek historii naszego lotnictwa, to we Wrześniu nadawał się w zasadzie na złom i latał tylko dlatego, że nie mieliśmy niczego lepszego. Wynoszenie na ołtarze jest więc z lekka bez sensu - to tylko kawałek metalu, jak czytam zwichrowany, a pomalowany tak, że za przeproszeniem wymiotować się chce. Jak na obiekt muzealny to trudno chyba byłoby to bardziej zjeb...ć. Doprawdy dziwię się, że to w ogóle jest traktowane ja eksponat. 

 

Fajnie, że silnik odpala, spoko, że przyjechali z tym do Radomia, ale na Boga nie róbmy z tego takiego wielkiego halo. Jakby poleciała, to by było coś...

 

W kwestii symulatorów to też uważam, że Sturmowik aż do przesady symuluje te kołowania i dolot, zasnąć można. Choć pamiętam, że kiedyś zagrywałem się w symulator B17 - tam to dopiero była akcja, jak się leciało kilka godzin nad Berlin. Na szczęście można było trochę "przewinąć". W każdym razie seria Sturovików jest moim zdaniem zrobiona fantastycznie i pewnie gdybym miał jeszcze stacjonarny komputer z dobrą grafiką to bym czasem odpalił. Na laptopie to szkoda nerwów. 

 

 

Pawel,

Tym razem mocno przesadziles.  Jest to wspanialy okaz Polskiej mysli technicznej i historii.  To, ze byl przestarzaly kazdy wie, ale reszta swiata (oprocz agresora) nie miala sprzetu duzo lepszego.  Bez wdawania sie w szczegoly ale Bitwa o Anglie w 1939 skonczyla by sie sromotna kleska Anglikow. 

To, ze jest zwichrowany? No coz, dlatego jest obiektem muzealnym i nadaja mu to dodatkowego efektu.  Zreszta bez 3D scan prawie nikt by tego nie zauwazyl.  Uzywanie wulgarnych slow na temat PZL P11c to prawdziwe swietokradztwo :angry: ; nie tylko na tym Forum.

 

Jak czytam takie wypowiedzi to przestaje dziwic sie Rozbiorom Polski i chcialbym w tym momencie zacytowac moja sp Babcie:

 

Zly ptak co swoje gniazdo kala.

 

PS

Dziwie sie takze temu kto dal Ci dodatni punkt za taka wypowiedz.  Z moje strony, jestes druga osoba, ktorej daje punkt ujemny.  Pierwsza byl oczywiscie Stefan (stema); no bo ktoz by inny!   :D 

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja poprzestanę przy swoim zdaniu. Skoro mamy jedną jedyną PZL P11 to do cholery nie rozumiem, czemu pomalowali ją "jakąś tam zieloną" farbą. Równie dobrze mogli sobie pomalować zielonym młotkowym Hammerite. Nie rozumiem, dlaczego samolot. który powinien być oczkiem w głowie całej kolekcji jest traktowany tak po macoszemu. I dopóki ktoś nie zrobi z nim porządku, będę go traktował jak podróbkę z szacunkiem należnym podróbce. 

 

Polska myśl techniczna powiadasz... To prawda. Prawie cała. Bo z silnikiem to nie ma zgody. To, że nasze samoloty latały wolno nie wynika tylko z konstrukcji płatowca ale też z tego, że miały słabe zagraniczne silniki. Fajnie, że wciąż chodzi, można go odpalić, przejechać się po lotnisku, ale to Bristol. Produkowany w polskich zakładach Skody na licencji Bristol Mercury. Czym tu się zachwycać, że jakiś Kowalski go skręcał 80 lat temu? No skręcał. Montownie Opla też mieliśmy na Żeraniu, i co z tego?

 

Samolot jest piękny. Sam wykonałem dwa modele takiego. Problem w tym, że jakoś trudno mi wykrzesać entuzjazm patrząc na to, jak zjeb... jest malowanie i jak wszyscy się podniecają, bo taki ładny, zielony i śmigło się kręci. Wielkie mi halo... Jak dla mnie to, co zrobiono z tym samolotem w muzeum to profanacja. Zupełnie jakby ktoś przemalował na złoto zbroję Zawiszy Czarnego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  Czyli sumując malowanie P 11 to  "ci" z MLP nie tylko uznali oryginalne kolory jakie znalazł PZL Warszawa podczas remontu za prawdziwe to jeszcze nie konsultowali tego z modelarzami. Dyrektor Radwan do wymiany w takim razie na.... modelarza. A Hoffman i reszta kustoszów sio !

Tera my co wiemy wszystko albo lepiej . A od kogo ?

Masz puszkę przedwojennej farby ? Bo ja mam przedwojenne bułki  i nadal świeże...

 

Skończcie z tymi symulatorami w tym wątku  ! To tak jakby dyskutować o "dmuchanej " lali w magazynie "Zdrowa Kobieta " .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chce mi się przepisywać całego artykułu, jak masz ochotę to sobie zajrzyj tu:

https://www.modelpaint.pl/2017/06/24/tajemnice-polskiego-khaki/

 

Wiadomo, że ówczesne farby się utleniały zmieniając odcień. Wiadomo, że kolor odnajdywany na szczątkach które przeleżały ileś lat w ziemi to już w ogóle nie ma żadnej wartości, bo cuda sie z nim działy. Wiadomo jednak też, że znaleziono wzorniki Nobiles, który był dostawcą farb dla PZL, oraz że nie znaleziono wzornika Porsy, która też była dostawcą farb, a które podobno minimalnie się różniły. Na przestrzeni lat kolor się zmieniał, jedna nigdy nie ewoluował do tego, co jest obecnie na PZL P11 z Krakowa. 

 

I jeszcze cytacik:

Na przełomie lat 1937-1938 pojawia się trzeci odcień, brąz bez odcienia zieleni, wyraźnie ciemniejszy od poprzednich, odpowiadający kolorowi „bronzowemu” (pisownia oryginalna) z wzornika Nobiles (nr 469, CMYK C46 M70 Y75 K54). W takim kolorze pomalowano przede wszystkim ostatnie wyprodukowane Karasie, Łosie oraz te myśliwce PZL, które remontowano tuż przed wojną. Odcień nazywany jest „późnym khaki”. Warstwa tego koloru zachowała się na muzealnym P.11c – zapewne naniesiona podczas remontu na pierwotną fabryczną warstwę. Muzeum podaje jej odcień jako mieszaninę 1:1 kolorów RAL 8014 (FS 30097) i RAL 6022 (FS 34084), „Polskie Skrzydła” „Stratusa” jako FS 30108. To właśnie „późny khaki” określany jest często w pochodzących z września 1939 r. raportach niemieckich myśliwców jako „brązowy” lub „brunatny”. Barwy tej nie należy mylić z obecnym kolorem muzealnej „jedenastki” – pomalowanej farbą nieoryginalną, po wojnie.

 

 

A o symulatorach możemy sobie gadać na Hyde Park ile tylko wlezie. 

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak i jeszcze raz tak dla  "obiektu kultu". Jak oglądałem film z odpalenia silnika , tego  "Bristola" , to długo nie mogłem zapanować nad biciem serca i dolną szczęką . Podobnie reagowałem na przejazd TKS-ów. Jak trzymałem w dłoniach VIS-a ,to łapy tak mi latały że mało Go nie upuściłem.

 

Wariat jestem ?   mam się leczyć ?  czy jednak nie mam się czego wstydzić . . . .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.