Skocz do zawartości

Sielskie życie uratowanego kota Benka


Chuck Yeager
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Kolejna spokojnie spędzona noc i w samotności, bo ma Jaśnie Pani zarządziła ewakuację starych bywalców do chaty, co w końcowym efekcie dało Edwardowi i Kićce noc "na polu", ale  był to ich wybór i "na polu" też mają miejsce do spania, pod dachem, na drewienkach w drewutni. Rano za to dogrzewały się i odsypiały. Nakarmiłem Benka połową puszki, dopełnił chrupkami i wybrał się na dalsze zwiedzanie.

 

post-16-0-91349700-1550748591_thumb.jpg

 

Poszedłem za nim, czyniąc kolejne obserwacje i wnioski , jakie się z nich nasuwają, to m.in.: kot był od samej maleńkości trzymany wyłącznie w jakimś mieszkaniu w bloku i nigdy nie oglądał tyle przestrzeni wokół siebie, jak również nigdy nie dane mu było powskakiwać na różne drzewa. Kiedy zetknął się z wodą w kałuży, zupełnie nie wiedział, co to takiego, wszedł w nią i pewnie mocno się dziwił, otrzepując po kolei każdą z łapek. Udało mi się go złapać i doprowadzić na rączkach do posesji, ale całą powrotną drogę warczał na mnie i był bardzo niezadowolony z takiego ograniczania mu wolności. Był też moment , kiedy zaczęło go brać spanie po kolejnej porcji chrupek i wtedy znalazł sobie "doskonałe" miejsce na moim biurku:

 

post-16-0-75292600-1550749039_thumb.jpg

 

i chwila drzemki:

 

 post-16-0-50577300-1550749098_thumb.jpg

 

Teraz znowu gdzieś sobie poszedł, ja w tzw. międzyczasie załatwiłem szczepienie Kićki, bo dawno minął termin kolejnej porcji i przy okazji pogadałem z panią lekarką o Benku. Stwierdziła, że skoro teraz poznaje świat i chodzi na te wycieczki po okolicy, to jest 50/50 % szans na to, że zostanie u mnie, albo wybierze inną "opcję". To jest kot, teraz całkowicie wolny kot i nikt mu nic nie narzuci. Zobaczymy, czas pokaże.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaw mi kawę na buycoffee.to

No to jeszcze migawki a dnia dzisiejszego. Kiedyś niektórzy/nieliczni/ Koledzy jakoś dziwnie nawet ponoć lubili czytać te moje grafomańskie enuncjacje. Inni, wręcz przeciwnie i chwała IM za to!!!  :wacko: Teraz piszę o moim całkiem nowym kotku Benku i nawet najmniejszej aluzji do niczego nie zrobię, choć to ponoć HP i nikt nie ma obowiązku czegokolwiek tutaj czytać, a zwłaszcza moich wypocin, co już wyżej stwierdziłem. Ale póki co, kot nie zmienił na razie "miejsca stania na mapie" i tak to dzisiaj szło, tzn. kot szedł:

 

post-16-0-36624100-1550759890_thumb.jpg

 

Czujny i skupiony powrót znad "mojej" teraz rzeczki, gdzie tyle się dzieje... A to kury sąsiada się zlezą , gapią się i wydają zupełnie niezrozumiałe dźwięki, a to na akację czy kasztanowca można sobie wskoczyć, a to kretowisko obwąchać... 

A jak pies sąsiada /jeden z czterech/ zwany "imbecylem" zaszczeka, to w nogi i już lepiej. Dwa pozostałe z tych psów to "spaślak debilny" rodem z Holandii, drugi to "idiota" - kundel pomieszany kompletnie nie wiadomo czego z czym. Czwarta to suczka tej samej rasy co "spaślak debilny", ale szczupła, zgrabna i dla oka ładna /jaśniepaństwo z takimi psami jeździli na polowanie na lisa/. Takie to w trzech kolorach łaciate, z oklapłymi uszami i sympatycznymi mordkami. I zawzięcie hałaśliwe. Także rodowód ma holenderski i pewnie nawet prawdziwy.

Dzisiaj przez "płoto-żywopłot" wypatrzyła Benka i dała głos, a on chyba pojął, że za tym płotem niebezpieczeństwa "na pęczki".

A później we trójkę gonili się po ogrodzie i nawet Kićkę i Benka udało mi się przez moment złapać w obiektyw:

 

post-16-0-02681400-1550760699_thumb.jpg

 

I wzdłuż tego ogrodzenia, za którym tyle szczekającej hałastry:

 

post-16-0-89758500-1550760903_thumb.jpg

 

A później był obiadek w postaci saszetki /dzisiaj zrobiłem stosowny zapas w Macro  ;) / i bardzo smakowało:

 

post-16-0-36597200-1550761123_thumb.jpg

 

No i po kolejnych spacerkach i eksploracji terenu poszliśmy w kimonko:

 

post-16-0-12045200-1550761213_thumb.jpg

 

Pan Edzior na początku miał wiele do powiedzenia i wyrażał bardzo stanowczy protest, że jakiś obcy kot pozwolił sobie zająć krzesło w jego bliskości! Dostał lekkiego prztyczka w pałę i od razu pomogło.

Teraz Benek czyni kompleksowe pucowanie futra i chyba tak już do rana sobie pokima. No to tyle. A łódka całkiem podwodna stoi zupełnym odłogiem... :P

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Och jak ja chclabym sie kiedys polozyc o 16.00 i pospac do rana !    Niestety , jak ( zazwyczaj ) klade sie miedzy godz. 23.00 , a 24.00 , to i tak ( bez budzika ) zrywka okolo 5.30 . I to zima ! 

Latem to nawet 4.30 - 5.00   :(  W dzien nigdy nie czuje sie zmeczony , a drzemke ucinam sobie moze raz w tygodniu ( max 1 godz ) i to raczej po jakims ultraciezkim treningu kolarskim . 

Taki NIEKOCI moj organizm .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie, Jarku! To było tylko moje bardzo pobożne /co mówi zatwardziały ateusz/ życzenie, które zupełnie się nie ziściło. Koty, na wszelkie możliwe sposoby domagały się wyjścia "out" i tak też musiało się stać. Zabawa wieczorna "we troje" trwała do prawie 19-tej po czym "młody” zaliczył pierwszą wizytę w "chacie" u JP I /Jaśnie Pani Najpierwszej/ - fotki jutro- i na tyle tego było. Teraz pośpiesznym , klasa pierwsza, został odstawiony do "stałego miejsca postoju na mapie", a reszta starszego koleżeństwa wybyła "na pole" w poszukiwaniu tego, co był, a go nie ma... I tak to się plecie Jarku. Co zaś się tyczy czasu spanka i okoliczności , w jakich się ono odbywa, to "siła" by o tym pisać i chyba zmilczę, bo znowu mógłby się z tego zrobić temat "czysto polityczny" , a wiesz dobrze, że o takich sprawach na forum modelarskimi absolutnie pisać nie wypada i nie zamierzam łamać takich zasad, które nie ja tu ustaliłem, ale które to ja właśnie notorycznie łamałem. Po prostu postanowiłem się do cna, do najgłębszej głębi mego jestestwa, poprawić i być przykładnym użytkownikiem. Tak mi dopomóż buk.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z przyjemnością czytam te posty i po samej  ich ilości wiem, że trafił w dobre miejsce do odpowiedzialnych i zaangażowanych właścicieli.

Jeszcze raz dziękuję Marku. Śledzimy pilnie jego losy wraz z 6 letnim synem a i żona czasem zerknie przez ramię na zdjęcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z przyjemnością czytam te posty i po samej  ich ilości wiem, że trafił w dobre miejsce do odpowiedzialnych i zaangażowanych właścicieli.

Jeszcze raz dziękuję Marku. Śledzimy pilnie jego losy wraz z 6 letnim synem a i żona czasem zerknie przez ramię na zdjęcia.

A, to wspomnienia,już ich nie ma...Rysio.wmvMoże smutne,ale było fajnie przez kilkanaście lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łukaszu! specjalnie dla Ciebie kilka kolejnych fotek. Najpierw te z wczoraj, kiedy Benek został przez JP!1 wpuszczony do naszej chatynki /ponoć przez pomyłkę , bo niby wzięto go za Kićkę ;) /:

post-16-0-14583900-1550845548_thumb.jpg

 

Od razu znalazł sobie właściwe miejsce po wcześniejszym dokładnym obwąchaniu całego parteru. I schody go zainteresowały:

 

post-16-0-64066800-1550845682_thumb.jpg

 

ale nie wybrał się do góry na zwiedzanie. Ma czas. :)

A później zajął miejsce na fotelu Kićki i zaczął higienę miejsc intymnych:

 

post-16-0-79680600-1550845843_thumb.jpg

 

Rano z wielkim apetytem zjadł zawartość saszetki, a na obiad poprawił kolejną:

 

post-16-0-90094500-1550845935_thumb.jpg

 

Za każdym razem wyczyścił miskę do połysku i stwierdzam , że w tamtym domu, z którego go wyrzucono, Benek był głodzony i w sumie była z niego chudzina. Stąd też ta trochę sztywna i szorstka sierść i brak połysku. Ale się odkuje, jeśli tylko coś mu nie odbije i nie będzie szukał innego miejsca, lub jeśli podczas tych eskapad po okolicy nie przytrafi mu się jakieś nieszczęście. Na razie jest dobrze i oby tak dalej.

Chyba też zaczyna mnie lubić /może za te saszetki?  ;) /, bo włazi mi na biurko i penetruje najbliższą mi okolicę.

 

post-16-0-47298100-1550846302_thumb.jpg

 

Tą fotkę posłałem mojej córci - fanatycznej kociary i w odpowiedzi zadała mi pytanie? "Czy on ma do ciebie jakieś pretensje?" Chyba nie ma , bo ON tak ma!

 

post-16-0-41182000-1550846363_thumb.jpg

 

Teraz śpi na plastikach, na których zrobiłem mu już jedną z pierwszych fotek.

No to tyle tym razem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z całej tej historii widać jedno: Kolego Łukaszu Ty zrobiłeś podwójnie dobry uczynek. Kotu, KOTOWI, czyli zwierzakowi, przyjacielowi, sierściuchowi, itp.

znalazłeś DOM, a Koledze Markowi zrobiłeś tym uczynkiem jak widać z wpisów olbrzymią frajdę.

Ale tak na boku: A skąd Ty, Kolego Łukaszu wiedziałeś ,że to przedmiotowe kocisko ma akurat rok? Ja bym nie wiedział, bo skąd?;-))) Musisz chyba się znać na tych zwierzakach.

Jak mało kto.

A.C.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pani weterynarz zajrzała mu do pyszczka i stwierdziła, że ma około roku.

Ja się nie bardzo znam, potrafię tylko z grubsza określić czy pies lub kot jest młody czy stary ale to chyba każdy umie.

Założoną tego dnia u weterynarza książeczkę zdrowia kotka przekazałem Markowi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie Andrzeju powiedziała to Łukaszowi pani weterynarka ,do której to udał się z kotem do Katowic celem odrobaczenia biedaka. Dostał książeczkę i stosowny wpis w tejże. Na tej książeczce napisałem już flamastrem "Benek" aby mi się książki nie myliły i za 2 tygodnie mam się z nim zjawić u mojej weterynarki celem zaszczepienia "na wszystko", a jak mu jajeczka zejdą do torebki, to się zabieg ustawi. PS. Ten wpis powstawał zanim było o zaglądaniu w zęby i wizycie u doktorki, ale nie mogłem go od razu zamieścić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam bzykać absolutnie bym mu nie bronił, wręcz bym go zachęcał do tej miłej czynności, ale prawda jest taka, że jak już będzie zdolny do bzykania, to i w ruch pójdą gruczoły, które przy zaznaczaniu "swego" terenu dają bardzo charakterystyczny i trudny do usunięcia zapaszek. Taki, typowo koci. I wtedy pozostaje wybór: albo mamy kota-bzykanta chodzącego gdzie tylko jakaś panienka ładnie pachnie, albo mamy kocura bez jaj, ale za to wiernego "byka", który swego pana na krok nie opuszcza. Vide mój Edzior, który chodzi za mną, jak ten pies i do mego loża też jest najpierwszy. Tak to wesoło jest z tymi kotami, ale to lubię i tyle. Każdy coś lubi....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Być może,oprócz Łukasza, ktoś jeszcze jest zainteresowany historią Benka, to i słów kilka z dnia dzisiejszego. Rano otworzyłem puszkę drobiową i pan B. /tak specjalnie, bo dzisiaj zasłużył na areszt prokuratorski/ posilił się "do oporu". Następnie udaliśmy się obaj, plus towarzystwo Edziora, na pole, zwane okazjonalnie "lotniskiem", na którego końcu pan B. zapoznał się z graciarstwem tam się znajdującym, a w szczególności z tyczkami do hodowli fasoli, czyli "Jaśka", przez Jaśka M. uprawianej. Dowodowa fotka ew. jutro, jeśli kogoś to interesuje. Pan Edzior i pan B. zostali na miejscu, nie dali się nakłonić na wspólny powrót i w związku z tym samotnie wróciłem w stałe miejsce pobytu. Po jakimś czasie obaj panowie wrócili z tej krajoznawczej wycieczki, a następnie pan B. najnormalniej zniknął, jakby go nigdy nie było. I w tym zniknięciu pozostał do ok. 16-tej, kiedy to pani sąsiadka, właścicielka "imbecyla", zadzwoniła do furtki z pytaniem do mojej JP!1, czy to nasz kot? Najpierwsza odparła, że to nasz, od kilku dni, i sąsiadka przemieściła go za furtkę na naszą stronę. W tym czasie ja dostałem "cynk" telefonem o zdarzeniu /mówiąc brzydko - pieprzyłem się z tą łódką łatwo zatapialną/ i po chwili pan B. już znajdował się w areszcie /takim zwykłym, nie wydobywczym/, gdzie dostał kolejną porcję puszki, którą skonsumował tak, jakby mu się to, po prostu, należało. I tyle na dzisiaj tego przesłuchania, co potwierdzam własnoręcznym podpisem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A więc obiecana fotka z wczoraj:

 

post-16-0-47811400-1551004059_thumb.jpg

 

i już jest wiadomym , do czego służą te tygrysie paseczki. Moja Najpierwsza pewnie także dla tych paseczków zaakceptowała Benka, bo zawsze tylko takie koty się jej podobały i takiego "tygrysa" chciała mieć. To teraz ma 3 sztuki. :)

Dzisiaj po spacerkach i kolejnym zapoznawaniu się z płynącą wodą w rzeczce /patrzyłem i myślałem , że lada moment spadnie ze stromego brzegu do wody/, zjadł kolejną saszetkę, a rano skończył zawartość puszki. No, trochę mu w tym pomógł Edek. Teraz wyczaił moment w mojej "modelarni", gdzie próbowałem znowu robić coś przy wykończaniu tej szwabskiej łódki i zajął, wg niego, należne mu miejsce:

 

post-16-0-63358300-1551004491_thumb.jpg

 

A ty stary dziadu , spieprzaj "na drzewo". Fajnie, tylko, że ja nie mam takich krogulczych paznokci. Przynajmniej na razie... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze kilka fotek z dnia dzisiejszego, bo obrazują osobowość kota.

 

post-16-0-35076200-1551020468_thumb.jpg

 

Chodził dookoła mnie i szukał jakiegoś odpowiadającego mu miejsca. W końcu znalazł takie , na wprost mojej facjaty.

 

post-16-0-03248300-1551020601_thumb.jpg

 

Posprawdzał, czy da się na tym leżeć, dało się więc uderzył w drzemkę, wystawił koniec języka i rozmruczał się , jak młody traktor.

 

post-16-0-98195700-1551020759_thumb.jpg

 

To zachowanie odkładnie obrazuje moje wcześniejsze twierdzenie, że ten kot od maleńkości mieszkał w jakimś mieszkaniu blokowym , gdzie przestał się bać "dziwnych dźwięków " , /wierciłem dzisiaj moją DDR-wską wiertarką, która dosyć głośno chodzi, siedział obok i nic go to nie ruszało/, dawano mu chyba do picia mleko, bo woda w miseczce zupełnie go nie interesuje /wielki błąd, bo krowie mleko absolutnie nie jest dla kota/, ale najlepsze było dalej:

 

post-16-0-46038700-1551021086_thumb.jpg

 

Na tej desce i tych klamotach nie było mu jednak zbyt wygodnie i tak długo koło mnie chodził miaucząc na różne sposoby, że w końcu udostępniłem mu swoje krzesło, a samemu przesiadłem się na taboret, zydlem inaczej zwanym.

W końcu znudziło mi się to dziubanie przy łódce i przeniosłem się do biura, aby ogarnąć trochę papierzyska. Kot natychmiast był za mną i oczywiście na biurku:

 

post-16-0-95442700-1551021338_thumb.jpg

 

I kiedy tak chwilę posiedział na tych moich papierzyskach, w końcu samemu przemieścił się na moje kolana i było by całkiem fajnie, gdyby nie zobaczył kursora na ekranie. No, super mucha !!! Zaczęło się łapanie tej "muchy" , a ja próbowałem delikatnie znowu umieścić go na kolanach. Na to kot zaczął się głośno niecierpliwić i gryźć mnie delikatnie w rękę. Czyli typowy , wolny kot. Robię wyłącznie to, co zechcę. A to gryzienie, to wyuczona forma obrony przed noszeniem go przez jakieś dziecko, czy dzieci.  

 

post-16-0-89128200-1551021637_thumb.jpg

 

Tak sobie siedział na kolanach, z własnego wyboru. Teraz śpi na fotelu przy drugim biurku, a ja idę pomieszkać, jak to w niedzielę by wypadało. I cały wczorajszy magazyn z wiadomej, plującej jadem gazety, wypadało by poczytać. Wywiad z prof. Hołówką już przeczytałem. Przemądra kobita! No to nara...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać , że kot udomowiony , ale komuś przeszkadzał .

Ważne , że znalazł ludzi którzy okazali mu trochę serca i zapewnili strawę i spokój .

 

Super sprawa .

Spokoj to jeszcze tylko chwilke bedzie mial . Niebawem Marek odpali "ciezki sprzet" budujac kolejne rzeczy latajace , a nie nurzajace sie w otchlaniach . Pojda w ruch pilarki , szlifierki , hebelki i kot przeniesie sie na "pole" , wracajac tylko na miche    ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.