Skocz do zawartości

Próba prównania Easy Star vs. Easy Glider


TZ

Rekomendowane odpowiedzi

Mam nadzieję, że poniższe przyda się nowym hobbystom, którzy wpadli już na to, że i owszem chcą latać modelami R/C, ale nie do końca wiedzą, czym?, jak?, za ile? i od czego zacząć? - a chcieliby wejść w motoszybowce. Miałem tą przyjemność, że moimi krokami w to hobby pokierował jeden z modelarzy i jestem mu za to bardzo wdzięczny. Dzięki Ci Tomku !

Każdy, kto zaczyna zabawę R/C w powietrzu ma ten dylemat: Od czego zacząć ? Jaki najlepszy na początek? A najlepiej za małe, albo bardzo małe pieniądze, oraz aby koniecznie był to Spitfire z chowanym podwoziem i jeszcze gotowy do lotu z zapasem amperów na 5 godzin lotu :wink: … takie coś to tylko w Erze.

Nie jestem jakąś alfą-omegą tego hobby, bo praktycznie również zaczynam i dlatego, że niedawno przeszedłem tę drogę, od idei – chcę latać modelami R/C, potem naiwnych pytań aż do pierwszych bezpiecznych lotów – właśnie dlatego mogę i chcę podzielić się swoim doświadczeniem niedoświadczonego, ledwo początkującego w oblatywaniu tzw. „modeli od których można i należy zacząć”. Może to komuś pomoże w trudnych dylematach na początku?. Przecież ja też zadawałem sobie to pytanie, kiedyś tam i zwrotnie otrzymywałem odpowiedź: Zacznij od Sky Lady, lub Easy Stara, czy Easy Glidera. No i zacząłem, najpierw od Easy Stara a obecnie wzmocniłem swoją „szybolotekę” o Easy Glidera. Poszedłem od razu w elektryczne RC z założenia - idę w pole i wolno mi. Postanowiłem również na motoszybowce - aby dłużej polatać.

 

Pierwszy model ES poleciał na bezszczotce z lipolowym pakietem 1800mAh, zaś EG poleciał na oryginalnie oferowanym w zestawie - szczotkowym silniczku z lipolowym pakietem 3200 mAh.

Oba modele mają lotki. I tu uwaga - w oryginale Easy Stara ich nie ma, ale nasz forumowy kolega zgodził się, choć z oporami na moje fanaberie i z serwami mi podorabiał. Do tego prosta 4 kanałowa Futaba, na pole i hajda do góry. Porównywać będę same modele w moich oczach – czyli początkującego modelarza. Nie porównuję wyposażenia, silników, serw, pakietów itp. Najbardziej podstawowy „zestaw zrób to sam” przynajmniej w założeniu powinien pozwolić na wzniesienie się w powietrze nawet na najsłabszym oferowanym w komplecie silniczku.

 

Oba modele zachowują się bardzo przyjaźnie w powietrzu i mogę tylko potwierdzić, że ci którzy podpowiadali „od czego zacząć”- mieli racje. Zacząć należy zdecydowanie od Easy Stara, lub Sky Lady. W przypadku ES-ra po puszczeniu drągów samolot wręcz sam lata i nawet jeśli doszło do jakiejś ekstremalnej sytuacji, oraz jeśli jest jeszcze trochę pułapu, to wystarczy puścić drągi i uspokoić nerwy a motoszybol sam sobie „włączy auto pilota” i wyrówna. „Uszy” stabilizujące tego ptaszka są bardzo duże w stosunku do wielkości i powierzchni płata. Easy Star jest przez to od Easy Glidera bardziej toporny i drewniany w powietrzu, taka coś a’la latająca ciężarówką. Easy Glider zaś, to już duży przeskok! EG to prawdziwy lotnik i zdecydowanie dłużej potrafi się utrzymać w powietrzu, nie mówiąc o umiejętności wykonywaniu podstawowych figur. EG o wiele szybciej łapie też termikę, chociaż i Easy Star-em o dziwo też mi się udało i ledwo do mnie wrócił.

Oba modele zrobią pętle bez najmniejszych problemów, natomiast zrobienie beczki dla Easy Stara to mission imposible. Mój ma dorobione lotki a mimo to beczka jest już nie lada wyzwaniem i dopiero po rozpędzeniu z góry, wyrównaniu i na prędkości, oraz z zapasem pułapu, bardzo niechętnie, z lekkim przepadaniem i tylko na upartego coś takiego jest możliwe. Wychodzi z tego jakaś spirala w osi poziomej z przepadaniem w dół . Natomiast dla Easy Glidera pętla, czy lot na plecach to betka. On jest już chyba stworzony z myślą o pierwszych figurach akrobatycznych. Sam ich nie znam więc tematu nie ciągnę, ale od razu czuć różnicę. EG jest o wiele bardziej zwrotny i taki zwiewny. Jestem tym modelem zachwycony. Na polu zaobserwowałem ptaka drapieżnego (chyba myszołów) i poleciałem EG w kierunku miejsca, gdzie był ów zawisł przed chwilą w powietrzu, doleciałem i ….. wiuuuu winda do góry. Przy pakiecie 3200 mAh to nawet bez termiki mnie już szyja boli od zadzierania w górę główska :D . Można się nalatać do upadłego. Niech świadczy o tym fakt, że po godzinie wiszenia w powietrzu i latania, to podczas doładowania pakietu w domu nie chciało uzupełnić się o więcej jak 972 mAh, więc ponad 2200 było jeszcze w zapasie. Stwierdziłem wręcz, że ten zapas „paliwa”, jaki zabieram na pokład EG jest zupełnie zbędny. Pakiet rzędu 1500 – 2200 byłby już i tak w zupełności wystarczający. 972 mAh zeszło na 4 wyciągnięcia a reszta to czyste fruwanie. Easy Star jest o wiele bardziej paliwożerny, bo potrzebuje częstszych podciągnięć, ale jak przyjdzie termika, to i ten model zamienia się w szybownika. Na 4 wyciągnięcia zeszło co prawda mniej bo jedynie ciut powyżej 800 mAh, ten ma natomiast bezszczotkę i szybciej się wyciąga na pułap, ale niestety bez termiki krócej utrzymuje się w powietrzu.

Oba moje modele mają różne napędy, bo na bezszczotce w Easy Starze mogę się wznieść na pułap w 8 - 10 sekund idąc może nie pionową, ale jednak świecą, niemal jak Me 163 :shock: , tylko bezdymnie na szczęście :D . Szczotka z zestawu w EG jest troszku jakby za słaba, ale spokojnie wdrapuje się to na pułap, tylko o te 30 – 45 sekund dłużej to wszystko zajmuje, ot i tyle. Pionowzlotem to ta szczotka ciągnąc EG-ra nigdy nie będzie, ale pod kątem gdzieś ca. 10 - 20 stopni to się wznosi, więc nie ma też powodu, aby strasznie marudzić. Ja pozostawiłem oryginalną szczotkę od zestawu, bo sporo trzeba by było w dziobie przerobić, dodatkowo sprzedawca zapewniał, że pod kątem 45 stopni spokojnie pociągnie (chyba w próżni :wink: ) a że leń jestem i dwie lewe do przeróbek posiadam dlatego stało się, jak się stało – dałem się namówić. Po pierwszych oblotach w realu wiem, że będę kombinował z bezszczotką, aby się wdrapać na pułap szybciej.

 

Osobiście kłóciłbym się, czy Easy Glider jest właściwym modelem do nauki pilotażu?. Ja poleciłbym jednak Easy Stara, jako łatwiejszy na początek kąsek, ale oczywiście to tylko kwestia wprawy na symulatorach, natomiast jak się ma podpiętego doświadczonego kolegę do swojej aparatury – wtedy wiadomo inny temat. Pamiętaj, Easy Gliderem nie zrobisz zakrętu przy użyciu jedynie steru kierunku podczas wznoszenia na silniku, jak będziesz sobie swobodnie krążył to i owszem prędzej. Bez lotek będziesz miał kłopocik na wznoszeniu, więc poucz się latać z lotkami na symulatorze zanim przysiądziesz na polu z EG.

 

Generalnie różnice między Easy Strem a Gliderem są następujące:

Easy Star jest mniejszy i nie ma lotek, oraz odrobinę aerodynamicznie gorzej wypada na tle Easy Glidera i z tych trzech rzeczy wynikają właśnie wszystkie różnice a cena za całość do lotu jest tylko tego pochodną.

Plusy ES-ra – gała w lewo i zakręci w lewo, gała w prawo, no to wykręcamy w prawo. Pokracznie jakoś i powolnie, ale skutecznie. Reszta to wysokość: gała na siebie, lub od siebie - ot i całe latanie. Dodatkowy plus (ale i minus, bo jest to nierozwojowe) – prosta, tańsza aparatura. Wszystko to fajnie, jak jest bezwietrznie. Jak natomiast zawieje i to mocno … wyrzut ES-ra pod wiatr, wspinamy się pod wiatr, zakręcamy sobie i lecimy teraz z wiatrem, szybkość względem ziemi rośnie, znowu chcemy sobie zakręcić do siebie, więc teraz znów pod wiatr a tu … problem, bo model ma małą powierzchnię ogonowej płetwy i nie chce chętnie reagować i zaczynają się nerwy. Opornie w końcu zakręcimy, ale ….. jak zaczęliśmy zakręcać na pograniczu widoczności, lub skuteczności aparatury? ….może być problem, bo przydałyby się lotki. I tu zaczyna się mały minus – jak lotki to trzeba je w płatach wyciąć, żadne tam zawiasy – zwykła klejąca taśma, najlepiej pakowa, taka co to kartony nią owijają, od góry płata łapiemy nią i płat i dorobioną lotkę na całej długości wycięcia. No ale znów kolejny minus – jak i lotki to i dwa serwa pod płatami, jak serwa to i nasza aparatura musi już się rozrosnąć do 4 kanałów - czyli koszty. Ale jak przez to się przebrnie i wyleci nawet na mocnym wietrze – przechylenie na skrzydło w kierunku, w którym chcemy zakręcić pod wiaterek, ster wysokości na siebie i w sekundę jesteśmy ustawieni i wykręciliśmy zakręt pod wiatr. Zapewniam, że daje to dużo więcej frajdy, ale i poczucia bezpieczeństwa w lataniu na wiaterku.

ES ma tendencje do zadzierania i wyrzucony z ręki idzie lekko do góry, mimo, że pakiet wkładam w sam koniec dzioba. Uwaga na start pod mocny wiatr– nie wyrzucaj w górę i nie za mocno, bo obleci cię pętlą i w ziemię za tobą strzeli w kreta zanim złapiesz drągi. Spokojnie pod wiatr, poziomo, bez nerwów – utrzyma się 2-3 sekundy lecąc sam, będziesz miał dużo czasu na złapanie drągów. Ja startuje najpierw bez silnika i dopiero, jak jest po wyrzucie w powietrzu dokładam ampery do kotła. To zadzieranie nosa do góry oczywiście można doważyć na dziobie, ale po co tych zbędnych deko wkładać? Trzeba o tym pamiętać i podczas swobodnego szybowania nie zadzierać za bardzo nosa chcąc się jak najdłużej utrzymać bo ES przepadnie i wyrówna 20 metrów poniżej, co kosztuje cenne ampery.

Generalnie Easy Star jest znakomitym wyborem dla początkującego. Bez lotek – tak, jak w oryginale i przy bezwietrznej pogodzie, lub słabym wiaterku wystarczy jeden posiadunek na FMS-ie, godzinka, dwie i można iść w pole. No może kilka godzinek. Dodatkowy ogromny plus, to trudność do rozsypania się w drobny mak. Proszę mi wierzyć, że musiałem dopiero zapomnieć wysunąć antenę i utracić z zasięgu aparatury model, który na pełnej prędkości wyrżną w glebę, aby połamać przód, który o dziwo nie rozsypał się na kawałki, tylko pękł. Szybki powrocik do domu, to co miałem pod ręką - silikon tytan, następnego dnia byłem już w powietrzu. Trzeba naprawdę chcieć to coś rozwalić.

 

Easy Glider zaś ma już fabryczne lotki. Jeżeli naprawdę nie spędziłeś na symulatorach kilkudziesięciu godzin z lotkami, jeżeli nie zmieniłeś oferowanego w zestawie silnika szczotkowego na mocną bezszczotkę z ponad 1 kg ciągu, to EG nie jest modelem dla ciebie, albo co najmniej możesz mieć kłopoty z wyprowadzeniem go w trudnych sytuacjach, które początkującym się zdarzają. To jest moje zdanie – właśnie początkującego. Ja miałem to szczęście poćwiczyć na ES-ie z lotkami zanim zasiadłem do EG. Ty tego szczęścia możesz nie mieć, więc uważaj, albo poproś „oblatywacza”.

W EG – ja tam widzę same plusy. Właściwości lotne, czas utrzymywania się w powietrzu, szybkie reakcje na stery, no taki prawie prawdziwy laminat :wink: . Oczywiście prawie robi dużą różnicę.

Materiał, z którego wykonano Glidera – ten sam co Stara, więc też trudno go zabić, reszta to tylko czysta rozkosz unoszenia się w powietrzu. Koszty są większe niż w ES-rze, bo aparatura już musi być bogatsza i te rzeczy i jest to minus. Gliderem też przybiłem kreta, znowu nie wyciągnięta antena (a mówią ucz się na błędach), też pękł nos, znów silikon tytan, i dalej hajda w powietrze. Naprawdę wytrzymałe jest to z czego zrobili te modele. EG odwrotnie jak ES bez lotek lubi wiatr, lubi jak wieje. Lotki działają bardzo skutecznie a większa powierzchnia nośna robi swoje.

 

Lądowanie – oba modele podobnie się zachowują, żadnych problemów, starać się siadać pod wiatr, bo mniejsza będzie prędkość względem ziemi a po kilku wylotach i lądowaniach zaparkowanie do ręki za skrzydło też nie będzie stanowiło wielkiego wyzwania. Dla nowych adeptów proponuję do razu oba modele okleić na krawędziach natarcia skrzydeł taśmą. Pisze to mimo, że wykonane są z bardzo odpornego materiału, ale mimo wszystko najczęściej latamy elektrykami w tzw. „polu”, które nie jest przystrzyżone, jak golfowa trawka a wystające, uschnięte kłykcie traw swoje potrafią odcisnąć na skrzydle. To tak z własnego doświadczenia piszę.

 

Słowo o symulatorach dla początkujących. Nie odleciałbym, gdyby nie kilkadziesiąt w sumie godzin spędzonych na FMS-się z klawiaturą, potem z aparaturą. Wiem, że może podważę czyjeś bardziej doświadczonych ode mnie tezy o tym, że między FMS-em a tzw. realem to wielka przepaść. Według mnie to przesada, OK. to nie to samo, ale nie przepaść między wirtualnym lataniem a realem. Godziny na tym jednym z najprostszych i darmowych symulatorów nauczyły mnie wszystkiego, co potrzebne do odlecenia tym, czym latam i to bez najmniejszego choćby kretobicia (z wyjątkiem niewysuwania anteny z aparatury). Do opanowania odruchów i sterowania np. odwrotnie – nalatując na siebie, czy nawet lotu odwróconego FMS absolutnie wystarczy. W realu dojdzie jedynie wiatr, termika i lądowanie na najczęściej nie przystrzyżonej trawie i ciut dłuższy czas potrzebny na reakcje sterami niż w wirtualnej rzeczywistości. Reszta pozostaje ta sama. A jeśli ktoś się będzie uczył i wybierze na symulatorze jakiś trudny, łatwo przepadający model typu Su 26, to w realu latając np. Easy Starem tylko się uśmiechnie, że warto było te godziny poćwiczyć. Polecam uczyć się na przepustnicy otwartej tylko odrobinę, tak aby ledwo wystartować było można. Model wtedy łatwiej będzie przepadał i wtedy przyda się nauka, kiedy model będzie chciał przepadać podczas skrętów a na minimalnym gazie, kiedy model podatny będzie na przepadanie, to właśnie takie sytuacje będą w realu, kiedy do końca będziemy chcieli żyłować szybowanie i zawis. Np. przepadnie na prawe skrzydło, lewa gała w lewo i na siebie prawa lekko w lewo i full gaz (latam w MODE 2). To musi być automat. FMS takie odruchy Pawłowa spokojnie wyrobi.

Termika? – naczytałem się, co było do przeczytania i mimo, że posiadam płaskie pole o wymiarach kilka km na 1,5 km, to da się czegoś na nim poszukać. Kilkanaście rachitycznych, obecnie bezlistnych drzewek brzózkowych i na silnym wietrze od nawietrznej strony tego mini zagajniczka już coś się dzieje i model nie opada. Takie „nic” wystarczy. Jak odleciałem mniej lotnym od EG-ra ES-rem trochę dalej z wiatrem nad zabudowaniami wiejskimi otoczonymi betonowym murem, kiedy chciałem zawrócić model wyrwało, puściłem drągi i sam dosłownie zaczął zataczać kręgi i ciągnąć w górę. Nie było to wielkie wyciąganie, ale było i musiałem ledwo widząc model wyciągać go stamtąd. Czyli da się i na modelach dla początkujących też spokojnie poszybować.

 

O ubezpieczeniu wypowiadać się nie będę, bo to oczywiste i wielu przede mną to już powiedziało. Nie idzie się w pole bez tego papierka, nawet 500 gram x prędkość do kwadratu / 2 …. i żadna szyba się nie oprze nawet takim materiałom z jakich wykonane są ES i EG.

 

Idąc polatać najpierw wyciągnij antenę, potem sprawdzaj, czy wszystko działa a stery wychylają się we właściwych kierunkach. Też to piszę z doświadczenia, bo jedyne jak dotąd krety, które zabiłem padły właśnie po tym, jak wystartowałem nie sprawdziwszy, że mam nie wysunięta antenę w aparaturze. Najgorzej, że przytrafiło mi się to po raz drugi!

Podczas pierwszego startu stres jest ogromny. Nie startuj od razu. Puść z łapy 3 razy model pod wiatr i wyląduj na 5-10 metrach. Zobaczysz, jak się zachowuje, czy chce nabierać wysokości sam, czy przepada w dół, czy się nie przechyla. Spokojnie go wtedy sobie wytrymujesz. Dopiero po tych zabiegach amperami go i hajda do góry.

 

I jeszcze jedno, jeśli chcecie odlatywać daleko i wysoko a jesteście początkujący, pomalujcie sobie skrzydła jakąkolwiek farbą, najlepiej jaskrawą i od spodu inną, od góry inną. Wiem, że brzmi to jak fanaberia, ale tak to jest, że za każdym wyciągnięciem chciałoby się wyżej i dalej. Easy Star, jak mi złapał komin i zaczął sam robić kółka w kominie (puściłem drągi), to po kilkunastu sekundach windy już nie wiedziałam, czy to coś to już na plecach leci, czy jeszcze normalnie na tle błękitnego nieba. Miałem kłopot, aby go stamtąd zabrać i wiedzieć kiedy przerwać tą zabawę. Szczerze namawiam początkujących wykonać takie malowanie. Oba modele w naturze mają tak samo malowane skrzydła z obu stron. EG-ra nie widać na tle chmur, bo jest biały, ES-ra nie widać na tle nieba bo jest niebieski.

 

Wszystkim kolejnym, którzy będą zaczynać „modelami polecanymi na początek, życzę tyle samo startów i w tylu samych kawałkach lądowań :P

 

 

Pozdr,

TZ

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Na reszcie wszystkie za i przeciw w jednym poście :)

Po przeczytaniu tego artykułu nabrałem jeszcze większej ochoty do zakupu EG :P

Dlaczego ten model a nie ES?? Odpowiedź prosta, EG bardziej mi sie podoba :P

Na symulatorze kilka godzin wylatałem (FMS) i latałem głównie na lotkach i SW więc myślę że nie będzie problemu z oblataniem modelu. Od dziś zbieram na EG, Oszczędności które miałem musiałem przeznaczyć na kursy zawodowe.

Mam pytanko. A mianowicie posiadam silnik 3F Bm2408-21 Czy nadawał by się do napędu EG??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic dodać nic ująć.

Bardzo dobry i szeroki opis, każdy początkujący powinien to czytać.

Wszystko co tu napisanne to szczera prawda, miałem EasyStara i Skylady, mam EasyGlidera i powiem tylko że naprawdę ES to model dla początkującego.

 

Co do EasyGlidera to są już podróbki tego szybowca, chiny mają zestaw RTF (kompletny- tylko bez aparatury). Jest to prawie wierna kopia EG, jest w nim trochę poprawek, posiada standardowo silnik bezszczotkę oraz ma większą rozpiętość.

Jest dostępny czasami na allegro i w firmie modelpartner.

Wiem że lata równie świetnie jak EG.

Jeżeli teraz ktoś bedzie kupował EG to polecam jego nową wersje EG-pro, przygotowaną na silnik bezszczotkowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic dodać nic ująć.

Bardzo dobry i szeroki opis, każdy początkujący powinien to czytać.

Wszystko co tu napisanne to szczera prawda, miałem EasyStara i Skylady, mam EasyGlidera i powiem tylko że naprawdę ES to model dla początkującego.

 

Co do EasyGlidera to są już podróbki tego szybowca, chiny mają zestaw RTF (kompletny- tylko bez aparatury). Jest to prawie wierna kopia EG, jest w nim trochę poprawek, posiada standardowo silnik bezszczotkę oraz ma większą rozpiętość.

Jest dostępny czasami na allegro i w firmie modelpartner.

Wiem że lata równie świetnie jak EG.

Jeżeli teraz ktoś bedzie kupował EG to polecam jego nową wersje EG-pro, przygotowaną na silnik bezszczotkowy.

 

 

Gdzie można kupić EG w wersji na bezszczotkę? Patrzyłem w Nastiku i Modele.sklep.pl ale nic takiego nie widziałem. :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Jestem modelarzem RC już od 3...miesięcy, mam lat 55. Po pierwszych próbach z park fyerem naszła mnie ochota na coś majestatycznego. Kupiłem i zmontowałem EG-Pro.

Podczas jednej z pierwszych prób wzlotu udowodniłem, że nie ma rzeczy niezniszczalnych.

Ale jedno przedpołudnie, tubka kleju i starzy modelarze nie mogli uwierzyć w to co zobaczyli. Napewno modelowi przybyło nieco gramów, lubi ostro ciąć, a ja zaczynam poznawać prawdziwy smak latania. Doświadczenia mam zero, ale ten model mnie upaja chociaż czasami da po łapach. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

meran110, ja w miare niedawno wrocilem do latania/zabawy w modelarza po strasznie dlugin okresie przerwy i zakupilem sobie EG do przypomnienia zabawy.

Aktualnie mam tam bezszczotke, pare zwojow tasmy juz dolozylem, troche zywicy tez ;)

 

Brzydkiego kreta przez dzieciaki zrobilem, CA + tasma i model dalej lata :)

 

W sumie to moge sie pochwalic ze juz laduje sobie do reki :twisted:

 

B. fajny model - polecam kazdemu na poczatek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.