Skocz do zawartości

Cessna 185 Skywagon bez kompromisów - relacja z budowy.


Tomasz D.
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

...

- możesz zrobić skrzydło w całości mocowane do kadłuba na śruby i zastrzały

...

Ta opcja jest mi najbliższa a chodzi oczywiście o transport niedużym samochodem na "lotnisko". Betonowanie skrzydła na stałe przy rozpiętości 130 cm rodzi pewne niedogodności transportowe. Doczepiane końcówki to chyba najtrudniejszy wariant ze wskazanych przez Ciebie, bo wymaga ich przebudowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaw mi kawę na buycoffee.to

A zwykłe , nieco solidniejsze gumki modelarskie rozważałeś ? Z dostosowaniem miejsc ich dolegania rzecz jasna. Może i prymityw, ale powszechnie stosowany, przy lekkim kreciku podatność połączenia oszczędza mnóstwo roboty z naprawą połamanych skrzydeł. Tylko dobrze obmyśleć ten szczególny przypadek, żeby było na pewniaka trzymane i zarazem wygodne w montażu / demontażu. I dostęp od góry do dużej przestrzeni w kadłubie szybki i wygodny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A zwykłe , nieco solidniejsze gumki modelarskie rozważałeś ? ..

 

Ależ oczywiście, że tak. To jest jak na razie opcja dominująca. Kokpit będzie obowiązkowo wzmacniany sklejką więc pomysł Bartka z wątku Wieśka (enter1978) będzie realny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze w tym roku w tzw. "międzyczasie", gdy schną kolejne klejenia w płatach, dokończyłem usterzenie ogona. Zgodnie z projektem statecznik poziomy został wzmocniony wklejonym w wyszlifowany rowek balsowym płaskownikiem grubości 2 mm.

post-19580-0-68755100-1483098973.jpg

 

Następnie został lekko oszlifowany, zagruntowany, oklejony Ply Spanem i ponownie polakierowany po oszlifowaniu. Podobnie ster wysokości. Przed montażem elementy zostały pokryte farbą do styropianu.

post-19580-0-88481300-1483098983.jpg

 

Potem został zmontowany w całość.

post-19580-0-51040400-1483098993.jpg

 

Statecznik pionowy został sklejony z dwóch identycznych formatek z wklejonymi pomiędzy nie kawałkami dwumilimetrowej balsy. Po wyprowadzeniu kształtu i oszlifowaniu został pomalowany farbą do styropianu podobnie, jak pozostałe elementy. Statecznika pionowego nie oklejałem, gdyż jego sztywność jest wystarczająca. Okleiłem tylko ster kierunku. Zawiasy zastosowałem identyczne jak przy sterze wysokości 3 szt.

post-19580-0-11383800-1483099666.jpg

post-19580-0-78396900-1483099672.jpg

 

Jeśli kogoś interesuje waga, to bez dźwigni sterów poziom waży 22 gramy a pion 12 gramów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka uwag krytycznych i samokrytycznych:

 

     Nie jest możliwe, przynajmniej dla kogoś z moimi skromnymi umiejętnościami złożenie kadłuba za pierwszym podejściem. Pierwszy powód, to nieumiejętność wyginania depronu (tego "prawdziwego") na małym promieniu na brzegu arkusza. Nie pomogło wałkowanie na różnej miękkości podłożu wałkami o różnej średnicy - od 5 do 2 cm. Owszem, depron wykazuje anizotropową sztywność ale nie na tyle, by takie gięcie było trwałe. Uparcie odgina się tak mocno, że klej nie jest w stanie go utrzymać po przyklejeniu do drugiego fragmentu poszycia. Tym gorzej to wygląda im dłuższy detal i im mniejszy promień gięcia. To nie klej puszcza, tylko wyrywa się materiał. Powód drugi, to sposób zaprojektowania tego modelu. W mojej ocenie projekt wygląda tak, jakby miał dotyczyć kartonówki z Małego Modelarza a nie modelu latającego. Mówię to na podstawie porównania np konstrukcji Motylastego (seria ToTo) z tą Cessną. Ogonowa część kadłuba owinięta na jednej wrędze daje nikłe szanse na utrzymanie symetrii podczas montażu tym bardziej w połączeniu z cechą opisaną wcześniej. Uważam również, ale mogę się mylić, że autor popełnił błąd w planach, ponieważ elementy poszycia owinięte na wręgach mają spory naddatek. Łącznie jest tego ponad centymetr. Autor nie wyjaśnia intencji takiego postępowania, można się jedynie domyślać, że chodzi o jakieś dopasowanie krawędzi podczas montażu. Kabinowa część kadłuba mimo zaznaczenia osi symetrii na wręgach i punktów łączenia się fragmentów poszycia nie dała się złożyć symetrycznie. Dokładniej - symetryczne przyklejenie boków kadłuba do wręg powodowało nierównoległość dolnych krawędzi wręg w ten sposób, że dolnego fragmentu poszycia nie dało by się przykleić do wręg bez ich wcześniejszego szlifowania. Być może jest to wypadkowa niedoskonałości podczas wycinania wręg z arkusza, co świadczy tylko o tym, że budowa tego modelu w niektórych miejscach nie wybacza najmniejszych nawet błędów. Nie uważam natomiast, żeby kadłub i skrzydła wymagały dodatkowych wzmocnień i usztywnień. Część ogonowa w kształcie ostrosłupa zapewnia wystarczającą wytrzymałość przy zastosowaniu tego materiału. Mam z czym porównać - zbudowałem kilka modeli z EPP. Błędem z mojej strony było dawanie balsowego natarcia na końcówkach skrzydła i oklejanie go PlySpanem. Idą do poprawki. Bez dwóch zdań oklejenie należało się sterom - po wyrobieniu kształtów były normalnie wiotkie. Zastrzały w oryginalnej konstrukcji raczej nie były przez autora pomyślane jedynie jako ozdoba. Składają się z plastikowego pręta (plastic rod) i listwy z 2 mm balsy. Tajemnicą jest jedynie połączenie go z płatami i kadłubem. Tych tajemnic jest więcej np sklejenie "do kupy" końca kadłuba w ogonie. Należy domniemywać, że boki idą do środka tylko jak wtedy wyginać górę i dół poszycia? Ostatecznie zdecydowałem się na deskowanie poszycia tzn zamierzam odciąć po trzy klinowe elementy z każdej strony górnego i dolnego fragmentu poszycia, oszlifować brzegi pod lekkim skosem, wkleić w miejsca powstałe po przyklejeniu płaskich elementów poszycia do wręgi i złapania ich razem klejem w końcówce ogona. Nie wiem, czy uda się to zrobić symetrycznie bez zastosowania jakiegoś kopyta np w formie wręgi tymczasowej a może nawet dwóch. W tej chwili wygląda to tak:

post-19580-0-84933200-1483432751.jpg

Co koledzy o tym sądzą?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masa. Bez tych wzmocnień sztywność była i tak wystarczająca, więc w sumie nic nie poprawiłem a dołożyłem masy. Chyba chciałem chuchać na zimne. Ten element wykonany według instrukcji ze zmodyfikowanym mocowaniem serwa (ale bez niego) waży 22 gramy a oklejony z balsowym natarciem 30 gramów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ ja tak nie twierdzę. Przecież wycinałem elementy poszycia z instrukcji i wiem, że były cztery. Chodzi mi jedynie o to, że cztery elementy poszycia owinięte na (jednej!) wrędze mają spory naddatek a trudnością dla mnie nie do przeskoczenia było wygięcie na tak małym promieniu brzegów poszycia dolnego i górnego w sposób trwały. Pod wałkiem na sofie nawet się układało ale natychmiast się prostowało z powrotem. Wałek miał 20 mm średnicy. Poza tym te elementy na rysunku pięknie się schodzą w części tylnej - w praktyce nie jest to takie oczywiste.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masa. Bez tych wzmocnień sztywność była i tak wystarczająca, więc w sumie nic nie poprawiłem a dołożyłem masy. Chyba chciałem chuchać na zimne. Ten element wykonany według instrukcji ze zmodyfikowanym mocowaniem serwa (ale bez niego) waży 22 gramy a oklejony z balsowym natarciem 30 gramów.

Myślę, że jednak dobrze zrobiłeś z tym natarciem. Jakbyś gdzieś kiedyś poleciał po badylach albo lądował w krzaczorach (puk puk puk...), to sam zobaczysz. A raczej nie zobaczysz dużych uszkodzeń na natarciu  :). Transport i przenoszenie to też usterkogenne czynności z delikatnymi konstrukcjami. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Górę i boki poszycia wyciął bym jako jeden cały  element  -taka duża  rozwijka będzie łatwiej "modelowalna"  niż walka z zaginaniem samych krawędzi .

Spód ewentualnie albo przez modelowanie albo np tak jak niżej .

post-1427-0-18997600-1483545344.jpg

Ewentualnie lub dodatkowo sprawdź technikę wyginania depronu z pomocą nacięć  w przekroju jak litera V, tu na szybko  przykład   (od strony wewnętrznej zagięcia) ,kilka obok siebie niezbyt głębokich  powinno ułatwić wyginanie  najbardziej opornych wersji depronu .

Wcięcia w miarę liczne, tylko na szerokości zagięcia  i nie za głębokie by nie uzyskać "wielokąta"  zamiast łuku .

Pamiętaj że przy tym sposobie zabezpieczenie taśmą klejącą  przed pęknięciem   na czas formowania jest już mocno wskazane .

 

Co do nie pasowania wymiarowo  poszycia  po obwodzie - często rozwinięcie na płaszczyznę w programie graficznym z obiektu 3d  zostawia taki błąd  , może to zapas projektanta wykonany z zamysłem........ ale chyba lepiej że poszycie według planów jest za duże  niż gdyby było za małe  więc tu niema nad czym płakać -łatwiej odciąć jak doklejać .

 

Wzmocnienia skrzydeł- tu się zgodzę z Andrzejem - zostaw , model nie malutki więc z dumą zniesie dodatkowe gramy i skorzysta jego trwałość  .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że jednak dobrze zrobiłeś z tym natarciem. Jakbyś gdzieś kiedyś poleciał po badylach albo lądował w krzaczorach (puk puk puk...), to sam zobaczysz. A raczej nie zobaczysz dużych uszkodzeń na natarciu  :). Transport i przenoszenie to też usterkogenne czynności z delikatnymi konstrukcjami. 

 

Chyba mnie przekonałeś. Wziąłem w ręce jeszcze raz te oklejone końcówki płatów i stwierdzam, że ich solidność budzi respekt. Szczególnie w zestawieniu z drobnymi ale niewątpliwymi uszkodzeniami powierzchni nieoklejonych. Bardzo podatny na zadrapania i wgniecenia jest ten depron.

 

Górę i boki poszycia wyciął bym jako jeden cały  element  -taka duża  rozwijka będzie łatwiej "modelowalna"  niż walka z zaginaniem samych krawędzi .

Spód ewentualnie albo przez modelowanie albo np tak jak niżej .

attachicon.gifbez tytułu.jpg

Ewentualnie lub dodatkowo sprawdź technikę wyginania depronu z pomocą nacięć  w przekroju jak litera V, tu na szybko  przykład   (od strony wewnętrznej zagięcia) ,kilka obok siebie niezbyt głębokich  powinno ułatwić wyginanie  najbardziej opornych wersji depronu .

Wcięcia w miarę liczne, tylko na szerokości zagięcia  i nie za głębokie by nie uzyskać "wielokąta"  zamiast łuku .

Pamiętaj że przy tym sposobie zabezpieczenie taśmą klejącą  przed pęknięciem   na czas formowania jest już mocno wskazane .

 

Co do nie pasowania wymiarowo  poszycia  po obwodzie - często rozwinięcie na płaszczyznę w programie graficznym z obiektu 3d  zostawia taki błąd  , może to zapas projektanta wykonany z zamysłem........ ale chyba lepiej że poszycie według planów jest za duże  niż gdyby było za małe  więc tu niema nad czym płakać -łatwiej odciąć jak doklejać .

 

Wzmocnienia skrzydeł- tu się zgodzę z Andrzejem - zostaw , model nie malutki więc z dumą zniesie dodatkowe gramy i skorzysta jego trwałość  .

 

Postąpiłem dokładnie metodą przez Ciebie opisaną (rowki) tyle, że naciąłem głębiej. Nie razi mnie graniastość takiego łuku, bo po zdjęciu taśmy pakowej oszlifuję go do wymaganego kształtu. Nie będzie to trudne, bo rowki nasmarowałem cieniutko Soudalem 66A i zacisnąłem do wyschnięcia. A propos, ile powinien schnąć Soudal przed dalszą obróbką? Noc wystarczy?

 

Belkę ogonową można okleić czterema kawałkami łączonymi wzdłuż w połowie szerokości każdej z czterech ścian.

 

Bartku, Twój pomysł jest przedni, ale jest już za późno. Jeżeli metoda, którą teraz próbuję zastosować nie wypali, to z pewnością wykorzystam ten sposób.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do giecia depronu to oklejales czyms zewnetrzna powierzchnie? napolskimniebie.pl sprzedaje folie na depron ktora sie prasuje zelazkiem, wtedy wyginanie staje sie mozliwe, ja dodatkowo do walkowania i nacinania wewnetrzne promienia, grzalem suszarka do wlosow wewnetrzna powierzchnie - da sie uzyskac bardzo male promienie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.