Skocz do zawartości

Cessna 182 - poddaję się :)


adamm
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Hej.

 

Po początkowych kretach Sky Surferem i wymianie KITa na nowego, zachęcony kilkunastoma (słownie: KILKUNASTOMA) udanymi lotami SS oraz w RealFlight, postanowiłem złożyć sobie KITa Cessny z Sonic Model.

 

Nie pamiętam dokładnie, bo wszystko rozciągnięte jest w czasie, ale miałem chyba 5 startów.

 

Po każdym niestety nie udane lądowanie, do asfaltu brakowało około pół metra i zahaczałem przednim kołem o trawę.

Po ostatnich uszkodzeniach zmodyfikowałem przednie zawieszenie (układ skrętu, ośkę i jej mocowanie, amortyzację żeby nie szarpało serwa), czyniąc je praktycznie pancernym.

 

Przedostatni start - super. Lądowanie - brak pół metra i skrzywiony pręt od przedniego koła.

Na szczęście ten fabryczny bo moja konstrukcja nie ruszona.

Naprostowałem pręta, sprawdziłem czy wszystko działa i znów w powietrze.

 

Podejście do lądowania - nie udane więc odejście na drugi krąg.

Aby zyskać trochę czasu na ochłonięcie, Cessna wzbiła się na około 75m (co 25m pokazuje mi telemetria).

 

I się zaczęło.

Nagle zaczął nurkowa. Pierwsza myśl to że stracił prędkość więc gaz na full a SW na siebie.

Efekt był taki że zaczął się jeszcze obracać wokół swojej osi tak jakbym skręcał lotkami.

 

Wszystko trwało może 3 sekundy i pięknie uderzył pionowo w ziemię.

 

W efekcie wyrwana plastikowa wręga z mocowaniem łoża, ułamany pręt od koła przedniego (tan fabryczny bo moja konstrukcja przetrwała  )

 

 

Na razie jestem trochę zniesmaczony tym że za żadnym razem nie udało mi się poprawnie wylądować (choć w tym wszystkim mogę nie pamiętać czy choćby raz się nie udało)

 

Wydaje mi się że wybór samolotu z przednim kołem to chyba nie najlepszy model na naukę latania modelami z podwoziem.

 

Czy Waszym zdaniem nie prościej będzie najpierw nauczyć się czymś w stylu FunCub (zwykły a nie XL) i dopiero Cessna?

SS oczywiście jeszcze trochę poćwiczę ale muszę stwierdzić że trochę inaczej się lata. SS 99% lądowań jest tak jak chcę i tam gdzie chcę.

 

 

W Cessnie jeszcze jedno nie dawało mi spokoju.

Przy rozpędzeniu na maxa i próbie wykonania pętli, gdy już była odwrócona na plecy to praktycznie się zatrzymywała w miejscu przewalała się na skrzydło.

Traciła prędkość.

Może za mocno ciągnąłem SW?

 

 

Na razie ją poskładam i odwieszę synkowi pod sufitem i polatam jeszcze SS a może czymś z tylnym a nie przednim kołem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaw mi kawę na buycoffee.to
  • Odpowiedzi 40
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

Nagle zaczął nurkowa. Pierwsza myśl to że stracił prędkość więc gaz na full a SW na siebie.

Efekt był taki że zaczął się jeszcze obracać wokół swojej osi tak jakbym skręcał lotkami.

 

Wszystko trwało może 3 sekundy i pięknie uderzył pionowo w ziemię.

Weszła Ci w korkociąg po przeciągnięciu - ileż to razy ja zaliczyłem glebę w ten sposób. Różne modele różnie sobie z tym radzą, niektóre wystarczy "puścić" i same się stabilizują po nabraniu prędkości i wtedy dopiero zaciągamy SW. Inne - bardziej wredne wymagają zatrzymania ruchu obrotowego sterem kierunku, potem nabranie prędkości i zaciągnięcie SW. Ogólnie szarpnięcie gazem może zaszkodzić, tak jak u Ciebie. Ja moim Twinstarem zaliczyłem dwa korki aż do ziemi, nie nauczyłem się go wyciągąć na 100%, więc uważam na prędkość :)

 

Przy rozpędzeniu na maxa i próbie wykonania pętli, gdy już była odwrócona na plecy to praktycznie się zatrzymywała w miejscu przewalała się na skrzydło.

Traciła prędkość.

Może za mocno zaciągnięty SW, a może za mały ciąg w ostatniej fazie? Dajesz jej w palnik?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Może za mocno zaciągnięty SW, a może za mały ciąg w ostatniej fazie? Dajesz jej w palnik?

 

 

Przed ostatnią kraksą starałem się żeby była rozpędzona na maxa i miałem w głowie że jak już przejdzie górny punkt to żeby odpuścić gaz. Przypuszczam że za ostro wchodziłem w pętlę (choć w SS robię identycznie ale chyba nie można ich porównywać)

 

 

Jako że lud żądny krwi, zamieszczam kilka zdjęć, choć nic ciekawego nie widać.

 

Pęknięte plastikowa wręga, lekko wygięta aluminiowa blaszka (i lekko pręży), pęknięty lekko kadłub przy mocowaniu skrzydeł (na zdjęciu nie będzie widać) i trochę uszkodzone skrzydło przy samym mocowaniu.

post-8939-0-84385900-1495197114_thumb.jpg

post-8939-0-04836900-1495197124_thumb.jpg

post-8939-0-98726200-1495197134_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak Ci nie wychodzą lądowania to przede wszystkim nie staraj się lądować na siłę w punkt, to dopiero z czasem przychodzi. Znajdz jakieś pole i naucz się najpierw lądować nawet i daleko przejdziesz się po samolot ale będzie w całości, ja do tej pory cały czas się uczę a latam już od roku i czasem nie wyjdzie mi lądowanie choć w pas już trafiam (a i tak latam na niełatwym lotnisku jest pofałdowane i pod górkę dodatkowo ogrodzone pół metrowym drutem dookoła) to i tak nie staram się lądować "przy nodze" to tylko dodatkowy stres.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mateuszu (tak na marginesie to też jestem ze Szczecina :) tylko od dawna mieszkam w Kielcach ), owa Cessna ma maleńkie kółeczka które na żadnym poza asfaltowym/betonowym podłożu sobie nie poradzą.

 

Miejsce którego używam do latania to kawałek około 600m starej opuszczonej drogi asfaltowej, takiej na 1,5 szerokości auta, a po obu stronach pola z trawą i krzaczkami.

 

Gdy uczyłem się SS to lądowałem gdzie tylko mi się akurat przytrafiło, później coraz lepiej to szło, później był konkretny kret i wymiana kadłuba na nowy i znów trochę latania.

 

SS opanowałem tak że pomimo lekko krętej drogi to i tak lądowałem nim na asfalcie tak jak chciałem. Swoje robi na pewno też to że SS lecę i ląduję pewnie, bez stresu a każdy lot Cessną poza kretem kończył się prawie wymianą bokserek żeby ich nie zapierać  :D

Muszę wyczaić jakieś inne miejsce, szerokie i długie,bez przeszkód typu drzewa i dopiero cessna pójdzie znów w ruch.

 

Do tego czasu, poza SS, myślałem aby kupić coś z kołem ogonowym bo mam wrażenie że łatwiej będzie wylądować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze możesz ściągnąć kółka i lądować w wyższej trawce :) Ale jak sporo latałeś Sky Surferem to sorki źle zrozumiałem wcześniejsze opisy :). Ja z kolei prosto z Bety (brato pochodne SS pioniera itp) przesiadłem się prosto na trenerka spalinę 4kg masa z paliwem i powiem Ci że nie miałem większych problemów z lądowaniem (najgorsze było nauczyć się delikatnie siadać na ziemi a nie jak cegła przez co wygiąłem parę razy podwozie ;p) choć trzeba przyznać że kompletnie inaczej to lata :D Beta sama lądowała tu troszkę trzeba się pobawić i nie jest to takie trudne jak się wydaje :) Gorsze są starty :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze możesz ściągnąć kółka i lądować w wyższej trawce :)

 

 

śmigła trochę za drogie żeby po każdym lądowaniu wymieniać na nowe  :D

 

Beta i SS mają śmigło z tyłu więc to zadziała. W Cessnie niestety nie  :)

 

 

No to zmień koła na duże lekkie.

 

No to musiałyby być jakieś mega duże, coś w stylu Tundra.

 

Biorę to pod uwagę bo i tak drut od przedniego koła z niby amortyzatorem (zawinięta pętla) jest złamany i muszę to przerabiać więc byłaby okazja do zrobienia czegoś pod większe koło.

 

Wyglądać będzie może nie najlepiej ale na razie ma być do nauki a nie do wyglądania.

 

Dodatkowo chyba do skrętnego koła dam osobne serwo bo przy twardym lądowaniu już 2 serwa od SK wymieniłem i wolałbym uniknąć sytuacji gdzie odbiję się od asfaltu ale go poderwę na drugi krąg a zablokowany będzie SK w pozycji do skrętu.

 

A z drugiej strony, jak kolega ostry_gl napisał: pieścimy maszyny, wymyślamy co tu jeszcze usprawnić a na końcu jest kret :) więc na początku nie ma się co spuszczać tylko ćwiczyć, rozbijać, sklejać, ćwiczyć, rozbijać......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koledzy, nie widzę możliwości wylądowania bez podwozia bo śmigło wystaje poza obrys kadłuba i pierwsze zaryje w ziemię.

 

A liczenie na to że akurat po wyłączeniu silnika ustawi się poziomo to jak trafienie 6 w totolotka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wiesz, że to normalne. Weź np. takiego dogfightera, fabrycznie bez podwozia i z wystającym śmigłem. Esc ustawia się na hamulec i jak śmigło stoi pionowo to przekręcasz aż będzie ok i lądujesz. Dla niektórych modeli to normalka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie nawet spalinami lądują bez podwozia, niby da się to ustawić aby po wyłączeniu silnika śmigło było poziomo między sprężeniami, i po wyłączeniu silnika nie ma już możliwości przestawienia śmigła a czasem się ustawi jednak pionowo i nie łamią ich. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adam - z jednej strony popieram Kolegów - można zaprogramować regulator - włączyć hamulec i wtedy lądujesz z wyłączonym silnikiem, jak śmigło staje zbyt pionowo - dajesz na chwilkę gaz i MOŻE tym razem zatrzyma się okej. Można tak kilka razy spróbować. W elektrycznych modelach to norma. Z drugiej strony - nauka lądowania ważna rzecz, model piankowy - czym innym się uczyć jak nie nim? Decyzja należy do Ciebie:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaraz, zaraz Panowie...

Adam pisze, że opanował sztukę kontroli dystansu na podejściu SS-em, a tą Ceśką jakoś nie wychodzi - przyziemia za blisko względem zamierzeń. To ważna okoliczność.

Adamie, pamiętasz może zachowanie Ceśki na 10 ... 5 metrów przed przyziemieniem ? Chodzi o pochylenie (wzdłużne) - ma tendencję do macania gleby najpierw przodem ? SW masz wtedy w jakim położeniu - lekko na siebie, czy wyrażnie (tzn. więcej niż 1/10 skoku) zaciągnięty ? Masz go bez EXPO rozumiem ?

Jest możliwe, że problem tkwi w wyważeniu vs. cechy szczególne tego modelu lub nawet egzemplarza (nic nie wiem o ew. niedokładnościach montażu, zwłaszcza kąta statecznika poziomego, ale zakładam, że jest w zgodzie z fabryką).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adam - z jednej strony popieram Kolegów - można zaprogramować regulator - włączyć hamulec i wtedy lądujesz z wyłączonym silnikiem, jak śmigło staje zbyt pionowo - dajesz na chwilkę gaz i MOŻE tym razem zatrzyma się okej. Można tak kilka razy spróbować. W elektrycznych modelach to norma. Z drugiej strony - nauka lądowania ważna rzecz, model piankowy - czym innym się uczyć jak nie nim? Decyzja należy do Ciebie:)

 

 

Pomysł wydaje się fajny ale na razie za duże emocje, za szybko się wszystko dzieje i za małe moje umiejętności żebym miał czas na ustawianie śmigła.

 

Zaraz, zaraz Panowie...

Adam pisze, że opanował sztukę kontroli dystansu na podejściu SS-em, a tą Ceśką jakoś nie wychodzi - przyziemia za blisko względem zamierzeń. To ważna okoliczność.

Adamie, pamiętasz może zachowanie Ceśki na 10 ... 5 metrów przed przyziemieniem ? Chodzi o pochylenie (wzdłużne) - ma tendencję do macania gleby najpierw przodem ? SW masz wtedy w jakim położeniu - lekko na siebie, czy wyrażnie (tzn. więcej niż 1/10 skoku) zaciągnięty ? Masz go bez EXPO rozumiem ?

Jest możliwe, że problem tkwi w wyważeniu vs. cechy szczególne tego modelu lub nawet egzemplarza (nic nie wiem o ew. niedokładnościach montażu, zwłaszcza kąta statecznika poziomego, ale zakładam, że jest w zgodzie z fabryką).

 

Andrzeju, SC mam dokładnie w punkt na 60mm.

Przy drążku gazu na około 2/3 leci idealnie poziomo. Trochę więcej gazu- wznosi się, trochę mniej niż 2/3 - obniża lot.

 

Żadnych mixów, expo itp.

 

Głównym problemem jest prędkość.

Po prostu boję się zbyt dużej prędkości przy lądowaniu i za bardzo zwalniam.

Jak widzę że jest za daleko od pasa, dodaję gazu ale znów się za bardzo rozpędza.

 

Ewidentnie muszę znaleźć jakieś inne miejsce w którym będę mógł bezstresowo próbować lądowań.

A do tego czasu męczyć SkySurfera

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ustawianie śmigła przed lądowaniem to nie "pomysł" to NORMA:)

Oczywiście rozumiem, że początkowo to może być za dużo.

 

"żadnych... expo"

 

Abstrahując od lądowań - gorąco polecam nauczyć się z tego korzystać. Sam kiedyś twierdziłem, że muszę umieć latać "sam, bez żadnych ułatwień", ale naprawdę nie tędy droga.

Dzięki EXPO możesz tak ustawić model, żeby latało się płynniej i spokojnej, jednocześnie nie rezygnując z większych wychyleń, które czasem mogę uratować model.

 

A dobre miejsce do lądowania to podstawa.

 

Walcz! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

SC mam dokładnie w punkt na 60mm.

Przy drążku gazu na około 2/3 leci idealnie poziomo. Trochę więcej gazu- wznosi się, trochę mniej niż 2/3 - obniża lot.

 

 

Głównym problemem jest prędkość.

 

Można i tak, ale przy idealnym ustawieniu powinien lecieć poziomo niezależnie od gazu. Czy Cesia wznosi się natychmiast po daniu w palnik, czy w miarę narastania prędkości ?

To potwierdzałoby tę wcześniejszą hipotezę - latasz ze stałą kompensacją SW, która jest odwrotnie proporcjonalna do kwadratu prędkości. Ale może to być też efektem ciut za małego skłonu. Jeżeli jest fabryczny - to spróbuj  zmienić wyważenie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musisz lądować z większą prędkością. Mam PZL 26 i ta choler... nie lubi latać powoli, wali na skrzydło i tyle. Zanim załapałem, żeby lądować z większą prędkością trochę ją poobijałem. Teraz podchodzę szybciej i z dalszej odległości na klapach na 15 stopni i problem znikł.

EXPO to sobie odpuściłem. W samolotach tego nie ma. Sterowanie ma być proporcjonalne a nie jakieś udziwnione.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.