Skocz do zawartości

"U-96"


Rekomendowane odpowiedzi

Trop wskazany przez Darka okazał się być mi natchnieniem, co w dalszej kolejności poskutkowało przypomnieniem sobie maksymy mego ś.p. Ojca, który albo mawiał: " człowiek może być głupi, ale musi umieć sobie radzić", albo też twierdził: "jak nie masz stosownego narzędzia, to sobie je samemu zrób."

No, więc takiej obcinaczki do paznokci, pokazanej na fotce, nie mam, bo kiedy miałem, zupełnie mi "nie leżała", ale przypomniałem sobie, że mam obcinaczkę służącą do obcinania pazurków byłym-minionym kotom, teraz nie używaną , bo obecne koty obcują z kotami-wizytatorami i pazurki muszą mieć w pełni sprawne.  Tak się miała:

 

post-16-0-96346300-1544874387_thumb.jpg

 

wziąłem ją na warsztat i po chwili tak wyglądała:

 

post-16-0-14668900-1544874494_thumb.jpg

 

i doskonale się sprawdzała na długich liniach wytrawionych elementów, ale do tych najmniejszych "bździn" było to jeszcze zbyt duże. Przypomniałem sobie, że przecież właściciel tej mocno podwodnej składanki nabył za stosowną kwotę "zestaw niezbędnych narzędzi" do jej budowy i były w tym zestawie obcinaczki, nad którymi mogłem mocno się popastwić.

Tak je zeszlifowałem i DZIAŁA!!!

 

post-16-0-81388800-1544874793_thumb.jpg

 

Mam więc dwie obcinaczki, jedna lepsza od drugiej  ;) i nie pozostaje mi nic innego jak oddalić się, aby "nadal kontynuować" /aktualna polszczyzna naszych obecnych, wybitnych elit  :rolleyes: / dalsze prace nad udoskonalaniem i ubogacaniem tworzonego dzieła. Niech będzie pochylony...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie fajnista! Wszedłem w jej posiadanie oczywiście dzięki uczynnemu Koledze tutaj, z forum. /Dzieki, Robercie! Gdzie się podziewasz i faktycznie tak źle Ci tutaj było?/ Jest już mocno wyeksploatowana i często się wiesza, ale wystarczy lekko obrócić uchwytem wierteł i dalej chodzi. Szukałem jakiejś takiej nowocześniejszej, precyzyjniejszej i z możliwością chwytania cieniutkich wiertełek, ale nic takiego nie znalazłem. Albo, jak zwykle, źle szukałem, albo nic lepszego od tej DDR-owskiej nie zrobiono.

Ja też szukałem precyzyjnego uchwytu do małych wiertełek. I znalazłem> Nomen omen w Krakowie.

Takie super precyzyjne uchwyciki sprzedawał mój dobry Kolega Andrzej Bodzioch właśnie z Krakowa...

Nawet ogłoszenie na forum było.

Wykupiłem wszystkie. Na zawodach furorę zrobiły i wszystkie sprzedały się na pniu.

Radzę pogadać z Kolegą Andrzejem bo może Mu jakiś został.

 

W każdym razie uchwycik prima sort. Dorobiłem sobie mały trzpień do szybkiego mocowania w większym uchwycie i mam idealne narzędzie do malutkich otworków.

A.C.

post-197-0-44874100-1544889963_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czołem Kolego Andrzeju z całego Wrocka! /Bo może być też z Ino-wrocka... ;) / Może na PW podrzucisz jakiś namiar na tutejszego Andrzeja B.? Spytał bym go o ten uchwyt, a po fotce Darka ewentualnie poszukam takiego u Dremela. Okazało się , że moja wysłużona DDR-ówa chwyciła wiertełko 0,5 mm i też mi to pomogło w dłubaninie przy tych wszystkich "dźindzibołach". Tak one się mają "na chwilę obecną":

 

post-16-0-96616700-1544965322_thumb.jpg

 

i jeszcze bardzo daleka droga przede mną, aby to wszystko mocować we wiadomej łódce. Ale już coś widać i dobrze. To, że widać, to sami zobaczcie, tak dla smaka, a raczej "zanęcenia". Wiadomo, że moi spec agenci penetrują krainę, której nie ma wg aktualnych mędrców z sekty "płaskoziemców". Czyli są w "nibylandii"

, ale jakże daleko tej ich krainie, od tej naszej, rodzimej "nibylandii". Tak np. się tam lata:

 

post-16-0-37760200-1544965708_thumb.jpg

 

tu, w kręgu przed "czwartym" a w głębi pas i lotnisko. Inne widoczki też niczego sobie:

 

post-16-0-46314300-1544965827_thumb.jpg

 

post-16-0-51359900-1544965858_thumb.jpg

 

i góry "naleśnikowe":

 

post-16-0-17060400-1544965915_thumb.jpg

 

Ale, jak tak penetrują tę krainę, to i do - przynajmniej dla mnie - miejsc wielce interesujących trafiają. M.in. podziwiali taką dioramę, z pełnym opisem przedstawionej autentycznej sytuacji, gdzie pilot po przeleceniu uszkodzoną maszynką linii frontu , ewakuował się z tej maszyny bez spadochronu  i w całkiem dobrym zdrowiu przeżył tę ewakuację.  

 

post-16-0-46964100-1544966265_thumb.jpeg

 

u mnie, tu na miejscu, pilot jeszcze z takiej samej maszynki nie wysiadł, bo cała ci ona, nówka sztuka , zupełnie nie bita...

 

post-16-0-67970300-1544966434_thumb.jpg

 

Widzieli też maszynę, taką oto:

 

post-16-0-32644100-1544966513_thumb.jpg

 

która także u mnie czeka na oblot i nawet miałem nadzieję, że zainteresowany nią Kolega, coś zrobi w tym kierunku, ale także cierpi na chroniczny brak czasu. Wiec tak się ma:

 

post-16-0-31827400-1544966695_thumb.jpg

 

I na koniec: u mnie wisi jedna sztuka takiej , ponad stuletniej maszynki /mówię o wieku oryginału/ w ciekawym i oryginalnym malowaniu:

 

 post-16-0-71345000-1544966858_thumb.jpg

 

a moi ludzie wypatrzyli ponad 50 szt. takiej samej maszynki, każda w innym malowaniu:

 

post-16-0-04535500-1544966932_thumb.jpg

 

i jak tu nie nabawić się kompleksów?... I to by na razie było, tak tytułem wstępu, bo po Nowym Roku więcej będę mógł pokazać i popisać.

 

PS. A w sprawie malowania naszej P-11-tki otrzymałem kategoryczną odpowiedź. Taki miała kolor i koniec dyskusji!!!

Odnośnie Pana Niemca - nic się nie dowiedziałem. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję Andrzeju na ten namiar. A w mojej mozolnej składance dobrnąłem wreszcie do numerów opisujących budowę obu silników dieslowskich.

Postanowiłem je budować równolegle, aby może chociaż w ten sposób przyśpieszyć te prace. Dotychczas posklejane elementy zajmują całą miskę plastikową, a są to m.in. części wyposażenia stanowiska dowodzenia okrętem, ale czy to mostek, czy jakoś inaczej się to nazywa, to nie wiem. Tak to się ma:

 

post-16-0-90360800-1545213095_thumb.jpg

 

Widać także mój nowy zakup, czyli obcęgi /cążki?/ do obcinania skórek przy paznokciach. Pojechałem wczoraj do Rossmana i za prawie 25 PLN takie coś sobie kupiłem. Jak na razie świetnie się sprawdza przy tych najdrobniejszych elementach bez konieczności doszlifowywania. Dotychczasowa obcinaczka zrobiona w oparciu o obcinaczkę zakupioną wraz z tymi zeszytami, bardzo szybko pokazała z jakiej "doskonałej" stali została zrobiona  i jeden z wyszlifowanych ząbków zaraz potem się złamał i obcinaczka powróciła do swego pierwotnego przeznaczenia, czyli obcinania wyprasek z plastikowej ramki.

To tyle tym razem.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopiero teraz stanąłem przed nie lada wyzwaniem. Dam fotki dla zobrazowania problemu:

 

post-16-0-75041700-1545383999_thumb.jpg

 

post-16-0-80075200-1545384087_thumb.jpg

 

Widać kupki elementów składowych dwóch rodzajów dźwigni zaworowych. Te większe - normalne, kiwające się na osi w oryginale. Tu widać przetłoczenie, które po sklejeniu obu połówek będzie gniazdem posadowionym na stójce razy 2 dla każdego z cylindrów. I bardzo fajnie, ale taki element ma 9 mm długości i 2 mm szerokości. Co go posmaruję CA, to zanim skleję, to mi się przyklei do paluchów, albo to gniazdo się zaleje. Poradźcie, proszę. Czym i jak to kleić?

Te mniejsze dźwigienki w kształcie "L" są jeszcze bardziej wymagające, bo ramiona mają po 5 mm i nawet nie ma jak tego złapać, a co dopiero właściwie skleić. Może Kolega Ryszard58, który na stronie 3 tego tematu zaprezentował swoją łódkę coś mi podpowie? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty mnie Romanie zawsze natchniesz!  :)   Przegrzebałem wszystkie swoje "szpeja" z dawnych lat i takie "pińcetki" /pardon, to nie ta doskonała zmiana.../ znalazłem:

 

post-16-0-53300600-1545412199_thumb.jpg

 

Z tej zagiętej sporadycznie korzystałem, nawet przy tej budowie. Pozostałe leżały sobie odłogiem, więc zaraz dwie z nich zmodernizowałem i teraz są takie:

 

post-16-0-64793100-1545412353_thumb.jpg

 

Dwie minuty pracy na szlifierce i gotowe! Miałem też klej UHU Power typu butapren i okazał się przy tych maleństwach najskuteczniejszy. Szast-prast i jutro będzie gotowe. Bardzo się te pensety nadały! 

Tak to teraz sobie jest:

 

post-16-0-19742700-1545412655_thumb.jpg

 

Zadowolony z sukcesu idę teraz pomieszkać odrobinę i poczytać zaległe gazetki. Wiadomo, że same te "nieprawomyślne", ale skoro jeszcze są i można je czytać, to dlaczego nie?  ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobre !!! "Ropol"  :D W moim autku też jest "ropol" taki 1,6, niby 100 koni i przedwczoraj będąc na przeglądzie technicznym po 3-ch latach użytkowania, Pan Mechanik od przeglądu oświecał mnie w temacie "ropoli" poczynając od pytania: " czy pan wie do czego zostały wymyślone "ropole" /on oczywiście powiedział "disle"/? I zaraz odparł: do ciężkiej pracy. I miał chłop rację! Kontynuował: prawie do lat 60-tych diesle były stosowane głównie w ciężarówkach i innym sprzęcie do ciężkiej roboty i dopiero później przebudowano je do zastosowań w osobówkach. Skończyło się /chyba?/ na awiacji, ale to już moja wstawka /dwusilnikowy "Diamont", czy jakoś tak/ . I dlatego - kontynuował - nie można ich delikatnie oszczędzać i jeździć "ino - ino", tylko dawać "w rurę", bo dopiero wtedy te wszystkie filtry cząstek i inne katalizatory się nagrzewają i pełnią swą powinność. Oczywiście te prawdy były po mojej deklaracji, że powolutku jeżdżę, autko oszczędzam, a też i najukochańsza, nawet na autostradzie, co chwila na "zegar" mi spogląda i swoje uwagi czyni...

A wracając do tematu /ach te moje głupawe dygresje, dobrze, że nie widzicie czy przy tym "rencamy" wymachuję, jak to zwykł czynić jeden były prominentny bankster-kłamczuszek/, to także doszedłem do takiego wniosku, że pomalowanie tego wszystkiego na jeden bladawy kolorek, efekt tego mozolnego "dziubactwa" kompletnie zniweczy. Ale tak było ponoć pod kadłubem i nic mi do tego.  ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niemiaszki w czasie II WW też mieli swoje "ropole" w lotnictwie... :D

https://en.wikipedia.org/wiki/Junkers_Jumo_205

http://www.historynet.com/luftwaffes-high-flying-diesel.htm

 

1024px-Jumo205_cutview.JPG

 

The Jumo 205 diesel engine was the trademark of the Ju 86 for a long time.

http://www.airwar.ru/image/idop/bww2/ju86p/ju86p-8.jpg

j205.jpg

 

https://oldmachinepress.com/2015/09/26/junkers-jumo-223-aircraft-engine/

junkers-jumo-204.jpg?w=625&h=460

 

https://www.flickr.com/photos/27862259@N02/5975024836/in/photostream/

Jumo schweroelmotor (diesel engine) fitted to a Junkers Ju 52/3m

post-3384-0-36392500-1545522614.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać kupki elementów składowych dwóch rodzajów dźwigni zaworowych. Te większe - normalne, kiwające się na osi w oryginale. Tu widać przetłoczenie, które po sklejeniu obu połówek będzie gniazdem posadowionym na stójce razy 2 dla każdego z cylindrów. I bardzo fajnie, ale taki element ma 9 mm długości i 2 mm szerokości. Co go posmaruję CA, to zanim skleję, to mi się przyklei do paluchów, albo to gniazdo się zaleje. Poradźcie, proszę. Czym i jak to kleić?

Te mniejsze dźwigienki w kształcie "L" są jeszcze bardziej wymagające, bo ramiona mają po 5 mm i nawet nie ma jak tego złapać, a co dopiero właściwie skleić. Może Kolega Ryszard58, który na stronie 3 tego tematu zaprezentował swoją łódkę coś mi podpowie?

Marek, do oszlifowania zadziorow w miejscach ciecia i wyginania elementow fototrawionych uzywa sie czegos takiego, jak na fotce pod nastepujacym linkiem:

 

https://www.fohrmann.com/de/abkantvorrichtung-biegevorrichtung-fuer-aetzteile.html

 

Tu akurat wersja luksusowa, ale istnieja przerozne rodzaje i wielkosci takich uchwytow. Jakiego bys nie wybral, z tym zawsze bedzie duzo latwiej i dokladniej, anizeli pinceta.

 

Natomiast kleic najlepiej nie klejem CA, lecz zywica. A to dlatego, ze masz wowczas wystarczajaco duzo czasu na ulozenie takiego drobiazgu i zywica po zwiazaniu najlepiej laczy mosiadz z plastikiem. Klej CA ma to do siebie, ze zaleznie od produktu mniej lub bardziej reaguje na wilgoc (nawet zawarta w powietrzu) i spoina po pewnym czasie ulega oslabieniu, co czasem objawia sie odpadaniem pewnych drobiazgow od modelu, szczegolnie, jesli klejone byly jedynie cienka krawedzia na styk. Typowa bolaczka wystepujaca w modelarstwie plastikowym.

 

A lak juz koniecznie chcesz kleic klejem CA, naloz na koniec wykalaczki kawaleczek Patafixu, do niego przyklej przeznaczona do klejenia blaszke, i dopiero klej ja do modelu. Jak tylko chwyci klej CA, mozesz spokojnie "oderwac" wykalaczke z Patafixem od przyklejonego elementu. Tak jest tez duzo latwiej i szybciej, anizeli kombinacje z pinceta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Jarku za podpowiedź, ale mam nadzieję, że przez najgorsze już przeszedłem i teraz będzie już tylko lepiej. Jednostki napędowe praktycznie są już w komplecie i tak się to miało na wczorajszy wieczór:

 

post-16-0-49812900-1545578418_thumb.jpg

 

Do jednego z nich muszę teraz przykleić kolektor wydechowy i oba pomalować tym bladym biało-kremowym RAL 1013. Później jeszcze tu i ówdzie na czarno jakieś elementy i koła pokrętne na czerwono. Widać na fotce poskładaną na razie na sucho konstrukcję , na której posadowione będą silniki i oczywiście wczoraj się pomyliłem, bo ich posadowienie znajduje się nie "pod kadłubem", a pod pokładem lub chyba poprawniej - w maszynowni. Widać też dwa bardzo mi pomocne przyrządy: Pierwszy to ugięty z blaszki wzornik do cięcia jednakowej długości popychaczy zaworowych. Drugi to igła /szewska?, nie mylić przypadkiem z szydłem!!!/, która skutecznie umożliwiała mi dozowanie tego butaprenowego kleju. 

Tak będą sobie silniki spoczywały na tej konstrukcji:

 

post-16-0-87950900-1545578717_thumb.jpg

 

post-16-0-98707400-1545578779_thumb.jpg

 

I tak to sobie jest. Ponad setka zeszytów poza mną i do 150-tego już całkiem blisko.  ;)

W wracając jeszcze na chwilę do tych "ropoli", to przypomniałem sobie, że przecież za komuny w powszechnym użyciu było określenie takiego silnika wysokoprężnego jako "ropniak". Tak było i wyszło to z użycia, a "ropol" to modyfikacja "ropniaka" , podobnie , jak imię mojego kocura, któremu normalnie jest "Edek", ale przemawia do niego także nazwa "Edzior" i fajnie. Co zaś się tyczy zastosowania diesli w awiacji, to chyba już kiedyś dawno temu czytałem o takim zastosowaniu wymyślonym przez Niemców i chyba to oni pierwsi zastosowani w samochodzie silnik spalinowy typu "diesel", np. w takim:

 

post-16-0-37245800-1545579240_thumb.jpg

 

ale nie jestem pewien i może był to jakiś poprzednik benzynowego iskraka. W takim to muzeum ostatnio moi ludzie przebywali i ponoć tych autek było tam "od groma" i jeszcze trochę...A i śliczny samolocik też sobie wisiał. No to tyle. Znowu zrobiło się ciemno, może jeszcze trochę podumam nad marnościami łódki całkiem podwodnej...To "nara"... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.