Skocz do zawartości

T-rex 470LM - log eksploatacyjny :)


Patryk Sokol
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Metoda którą podał Viper jest  bardzo skuteczna. Nie raz używałem i zawsze z powodzeniem. Robota czysta  i bardzo szybka. Swoja drogą, to chyba troche kleju za dużo napchałeś :)

 

Nie wiem jakiego używasz, ale nie polecam tego alignowego. Silny jak cholera i ciut za duża kropka generuje potem spore cyrki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaw mi kawę na buycoffee.to
  • 1 miesiąc temu...

Póki co Trex sobie lata. Cholera wie ile lotów, ale już grubo ponad dwie setki (nie wiem, czy nawet nie ponad trzy). Jak na razie - tylko parę luzów eksploatacyjnych skasowałem :)

Fajna odmiana po tym po0przednim padle :)

 

Ale o czym innym chciałem.

W ten weekend stwierdziłem, że zajmę się w końcu autorotacją.

Do tej pory niezbyt mi się chciało, bo o 470tkę nieco się bałem, a 450tka jakoś autorotować nie chce.

Niemniej, tak wyglądały pierwsze trzy próby, które dotknęły ziemi (bo wcześniej nieco na wysokości próbowałem):

 

Głównym problemem jest jednak nawierzchnia lotniska, łatwo ogonem przyhaczyć :|

Do lądowania - coś jeszcze poradzę, ale do startu to lipa.

 

A tak wyglądało to po kilkudziesięciu próbach:

 

Później szło jeszcze lepiej, ale kolega zajął się sam lataniem to mu się nagrywać nie chciało :)

 

Koniec końców opracowałem technikę autorotacji z lotu postępowego, w taki sposób, aby przed samym lądowaniem zjeść energię kinetyczną wirnikiem. Jeśli mam wątpliwości co do podłoża, to odwracam się tyłem do kierunku lotu, dzięki czemu ogon jest wyżej od ziemi. Na betonei już nie było potrzeby tego robić, ale warto pamiętać, jakby jakaś awaria mnie zaskoczyła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mirek zarówno w dużym lotnictwie i w tym RC pionowa autorotacja jest... i tu teraz szukam słowa. Wszyscy instruktorzy uczą autorotacji w locie postępowym. Podawane są nawet prędkości poniżej których nie wolno schodzić. Nawet autorotacja z zawisu polega na oddaniu drążka cykliki żeby rozpędzić śmigłowiec. Ja zauważyłem że autos z prędkością postępową przypomina szybowanie i możnaby zrobić fajne ćwiczenie z autorotacją. Ustawić skok na -5 stopni i sterować tylko pochyłem. Zobaczysz że jak oddasz drążek obroty wirnika spadną a Heli się rozpędzi a jak zaciągniesz obroty wzrosną a opadanie zmniejszy się. I o to chodzi. Skoku użyć można dopiero przy wytrzymaniu i przyziemieniu. Inaczej w pionowej autorotacji. Tu już trzeba dać zdrowo po kątach na początku i utrzymywać mocne opadanie żeby dopędzać wirnik a potem strzał po kątach dodatnich i przyziemienie. Różnice są. Wg mnie autorotacja z prędkością postępową jest bardziej przewidywalna i bardziej " do sterowania "

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, coś w tym jest.

 

Jedynie do czego mam wątpliwość, to to że napisaleś, że trzeba dać zdrowo po kątach już na początku. Być może to kwestia modelu. Ja,latając na mniejszych, zauważyłem, że łatwiej jest mi "złapać wiatr" na początku delikanie dając ujemne kąty i zwiększając je stopniowo do wysokich wraz z rozpędzaniem wirnika.

 

Wyjątkiem jest wyjście z szybkiej pętli, gdy wirnik i tak jest już zdrowo nakręcony...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, coś w tym jest.

 

 Ja,latając na mniejszych, zauważyłem, że łatwiej jest mi "złapać wiatr" na początku delikanie dając ujemne kąty i zwiększając je stopniowo do wysokich

Tu coś jest nie tak.

Tzn. Im masz mniejsze kąty tym dla danej prędkości ruchu postępowego w dół masz wyższe obroty (ale niższy moment które chce to obrócić).

Wchodząc głębiej w ujemne kąty, to obroty wirnika powinny spadać. Może to kwestia oporów samego heli? W 450-470 to jednak znaczenie ma, a na małych kątach obroty potrafią wzrosnąć i zaraz spaść.

 

Z kolei sterowanie cykliką ma dosyć prosty wpływ. Tzn. zaciągając drąga zwiększa się prędkość względem osi pionowej wirnika, więc tak jakby zmniejszało ujemny kąt, a oddawanie drąga go zwiększa.

 

Swoją drogą, polecam ten film:

 

Dosyć imponująco to wygląda :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znam się, ale po jakiejś tam ilości prób moimi modelami zauważyłem, że łatwiej wejść na obroty stopniując kąty niż dając je od razu możliwie ujemne. Troche jakby ciężej było łopatom ruszyć gdy dam od razu mocno ujemne... Może to kwestia oporów z paska? Oczywiście mówię o rotacjach przy tej samej pracy cykliką. W końcowej fazie jak najbardziej max kąty i praca cykliką robi robotę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczynam różnie, kończę podobnie... ;)

 

A jeśli chodzi o autorotowanie to w sumie też ;) Natomiast żeby nie mieszać i nie dodawać zmiennych  skoncentruje się tylko na jednej sytuacji. Autorotację rozpoczynam z obrotów, ale nieco niższych. Krok po kroku wygląda to tak:

1. Robię zawis na jakiejś wysokości, powiedzmy 5go piętra.

2. Wrzucam holda. Czekam z 2 sekundy (obroty obadają, ale wirnik się nie zatrzymuje i nadal mu do zatrzymania troche brakuje).

3. Daje nurka pionowo w dół

4. Jak nabierze prędkości spadania troche, zaczynam go delikatnie prostować i dawać delikatne kąty ujemne.

5. Poźniej zaczynam go prostować płynie, ale coraz szybciej, analogicznie zwiększając kąty

6. Na koniec dynamicznie prostuje, a może nawet troche przeprostowywuję, równie dynamicznie dorzucając kąty. W tym momencie helik jest ok 2 metrów nad ziemią. Helik mocno się nakręca. Na tyle mocno, że na łopatach 470 (trex 500X) mogę spokojnie dolecieć kilkanaście metrów i obrócić helika w wybranym kierunku. Na łopatach 380 (trex 470L) mogę jeszcze kawałem podlecieć i szybko obrócić, ale na dolot mam raczej max kilka metrów jeśli się uda.

 

I teraz wrócę do punktu 4. 

Jeśli w tym miejscu od razu dam duużo mocniejsze kąty, mam wrażenie, że wirnik ma wieksze trudności z nabraniem pierwszych prędkości. Trochę jakby "tracił strugi".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się!!!

Nigdzie nie napisałem że gwałtownie zmieniać kąty. To jest błąd ponieważ przy gwałtownych zmianach dochodzi do silnego zakłócenia przepływu strug przez wirnik. Łącznie z ich oderwaniem ! Gwałtowność w lotnictwie nie popłaca.

 

Ale o przepływie strug właśnie... Oboje macie rację. Masa modelu, średnica dysku wirnika mają olbrzymi wpływ. Także energia kinetyczna nagromadzona w łopatach. Łopata cięższa nagromadzi więcej energii i więcej jest jej w stanie oddać w końcowej fazie autorotacji. Wirniki małe źle autorotują. Wg mnie już różnica między 450ką a 470 ką jest odczuwalna. Prawda jest taka że każdy wykonuje autorotację po swojemu ale kanon jest jeden. Ja z zawisu pstrykam holda i płynnie przechodzę na powiedzmy -5 stopni. Staram się nie schodzić zbyt szybko i manewrować śmigłowcem w trakcie schodzenia. Zwrot o 180 stopni i te sprawy. Przecież wyćwiczona autorotacja w rzeczywistości nigdy nie zaistnieje. Jeśli już do niej dojdzie to często w nieodpowiednim momencie...

 

Ja polecam ten film

https://youtu.be/BkF4b6OuXJ0

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Panowie, mam kłopot, może coś wymyślicie.

 

Otóż mój heli zaczął mieć wibracje. I to z gatunku takich, że aż się śruby odkręcają.

Od 3 miesięcy z tym walczę, wymieniłem dosłownie wszystko co się kręci, ze wszystkimi łożyskami włącznie.

Jedyne kręcące się części których nie zmieniłem, to silnik i główne koło zębate.

Ale koło zębate wygląda jak koło, jest stosunkowo nowe, a silnik wyjęty z helika kręci się płynniutko.

 

Jakieś pomysły gdzie szukać? Nawet kiedy kręcę helika bez łopat to dostaje wibracji.

Mam już tak dosyć tego tematu, że jak ktoś jest gotów podjąć się zrobienia tego, to jestem gotów zapłacić.

 

Macie jakieś pomysły?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

 

Miałem kiedyś podobny problem w Srimoku 90N, wtedy jeszcze z flybarem.

 

Nieudana autorotacja z twardym lądowaniem … Naprawa … Wibracje, że śruby się odkręcały … Wymiana prawie wszystkiego na nowe … D.pa ...

 

Problem był w żyrku Spartan mini. Na stole było ok ale już przy pracy silnika zaczynało wariować ... 

Wymieniłem na nowe (Spirit) i to pomogło.

 

Może żyrko / FBL ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiałem się nad tym szczerze mówiąc. Problem polega na tym, że FBLe są debilnie drogie (szczególnie w porównaniu do FC do quada) i głupio byłoby kupić nowego tylko po to, żeby odkryć, że to jednak nie to.

 

Trochę też rozważam pożenienie helika z BFowym flight controllerem. Chociaż bym wiedział co pod maską siedzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawdź wyważenie łopat, prostość wału głównego i szpindla. Te wibracje gdzieś się zaczynają. Łapie je żyrko i potęguje się efekt. U mnie w 450-ce winne było łożysko wałka napędu ogona. Po pierwsze zaczęło chrobotać a po drugie przesunęło się na środek wałka. Rezonans. Wałek powinien być podparty gdzieś poza środkiem. Poszukaj przyczyny. Możesz odkręcić łopaty i rozkręcić silnikiem cały napęd na wysokie obroty. Ręką wyczujesz wibracje. A może nawet gdzie one się nasilają.

Ale z drugiej strony piszesz że wszystko wymieniłeś...

Luz między pinionem a kołem głównym jak masz ustawiony? Ja bym to koło próbował podmienić. Może siedzi "mimośrodowo" i to daje bicie. Trzeba szukać. Ewentualnie podmiana FBL od kogoś na chwilę. Ale one tak same z siebie się nie psują. Silnik chodzi płynnie ale czy też pod obciążeniem? Nie przerywa albo coś w ten deseń? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie wały są nowe, wraz z ogonowym.

Łopat bym za to nie winił, bo ze zdjętymi łopatami efekt wciąż występuje.

 

Aczkolwiek - zachowanie jest tu dosyć specyficzne.

Tzn. Jeśli rozkręcam silnik to do 45% obrotów jest spokój (tzn. 45% wysterowania, używam governora z pamięcią obrotów, więc nie ma znaczenia, dla obrotów, czy kręcę z łopatami czy bez), powyżej 50% zaczynają się drgania, a powyżej 55% zaczyna sie rozmazywanie helika od drgań. Jeśli zdejmę obroty do 45% z powrotem to drgania nie ucichają, helik wciąż się telepie i trzeba zejść z gazem do zera, żeby przestał.

 

Tak się dzieje niezależnie od tego, czy FBL jest uzbrojony, czy nie jest, więc żyroskop nie jest potrzebny do potęgowania drgań.

Zastanawiam się czy problem nie jest w governorze (wbudowanym w ESC), bo w sumie problemy zaczęły się jak zacząłem używać quadowych pakietów.

To może mieć o tyle znaczenie, że mają sporo wyższe napięcie pod obciążeniem, niż te badziewne typowo helikowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.07.2020 o 10:38, Patryk Sokol napisał:

Wszystkie wały są nowe, wraz z ogonowym.

Łopat bym za to nie winił, bo ze zdjętymi łopatami efekt wciąż występuje.

 

Aczkolwiek - zachowanie jest tu dosyć specyficzne.

Tzn. Jeśli rozkręcam silnik to do 45% obrotów jest spokój (tzn. 45% wysterowania, używam governora z pamięcią obrotów, więc nie ma znaczenia, dla obrotów, czy kręcę z łopatami czy bez), powyżej 50% zaczynają się drgania, a powyżej 55% zaczyna sie rozmazywanie helika od drgań. Jeśli zdejmę obroty do 45% z powrotem to drgania nie ucichają, helik wciąż się telepie i trzeba zejść z gazem do zera, żeby przestał.

 

Tak się dzieje niezależnie od tego, czy FBL jest uzbrojony, czy nie jest, więc żyroskop nie jest potrzebny do potęgowania drgań.

Zastanawiam się czy problem nie jest w governorze (wbudowanym w ESC), bo w sumie problemy zaczęły się jak zacząłem używać quadowych pakietów.

To może mieć o tyle znaczenie, że mają sporo wyższe napięcie pod obciążeniem, niż te badziewne typowo helikowe.

O to trochę zaczyna wyglądać na układ ESC - silnik - koło główne. Sprawdzałeś połączenia przewodów? Podmieniałeś pakiety?  Masz coś na podmianę? To może być jedyna droga. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pakietów testowałem wiele, acz same 6ski i wszystkie bardzo wysoko prądowe.

Żeby przetestować inne napięcia to musiałbym dorwać boxa do programowania regla, bo niestety Hobbywing ma politykę jaką ma (z drążka się nie programuje, trzeba mieć kartę z wyświetlaczem po 150zł).

Teoretycznie mam jakieś inne regle, które ogarną 6s, ale governora to już nie mają.

 

Testowałem za to silnik na sucho. Kiedy nie kręci niczym to chodzi pięknie, niczym nóweczka wprost ze sklepu. Łożyska cichutkie, żadnego bicia, rozkręca się super płynnie.

 

Rozważam już zdejmowanie kolejnych elementów głowicy, odpinanie ogona itp aż dojdę do momentu kiedy nie będzie to robić problemów, ale to chyba dopiero na urlopie znajdę czas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.