Skocz do zawartości

No i po Graupnerze


BRoman
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Z TRANSLATERA : 

 

Lepszy koniec z terrorem niż terror bez końca. Coś takiego można opisać tym, co Graupner / SJ GmbH ogłosiło dzisiaj w komunikacie prasowym: długoletnia firma z Kirchheim / Teck ogłosiła upadłość i zaprzestanie działalności. Podany powód jest taki, że z powodu restrukturyzacji południowokoreańskiej spółki dominującej Graupner Co., Ltd., podstawa do dalszej działalności gospodarczej już nie istnieje. W związku z tym produkcja w Chinach zostanie przerwana, a produkcja i rozwój podstawowych produktów z segmentów zdalnego sterowania, ładowania i technologii serwo będą prowadzone w przyszłości bezpośrednio w centrali spółki macierzystej w pobliżu Seulu. „Graupner Co., Ltd. wygeneruje całkowicie nowe kanały sprzedaży w ramach restrukturyzacji i relokacji produkcji, dzięki czemu Graupner / SJ GmbH w Kirchheim nie będzie już częścią łańcucha dystrybucji”. I bez produktów spółki dominującej w portfelu niemieckiej spółki zależnej Graupner brakuje podstaw biznesowych. „Bez dostawy towarów / produktów i zapewnienia wsparcia Graupner / SJ GmbH nie ma przyszłości”, kontynuuje obecny komunikat prasowy. „Nie można zatem zrekompensować wysokich kosztów istniejących w zakładzie w Kirchheim. Aby uniknąć długiego cierpienia Graupner / SJ GmbH, aby mieć pewność co do szybkiego planowania dla wszystkich uczestników, Graupner / SJ GmbH złożył wniosek o postępowanie upadłościowe z powodu zbliżającej się niewypłacalności. "

 

Pal licho z bankructwem , ale JAK bedzie sie nazywala w przyszlosci Jurka aparatutra ?   

 

GRAU-PING  HOAN-NER :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielka szkoda że taki potentat znika .

 

Z tekstu wynika, że nie tak do końca znika. Raczej znika kosztowna, niemiecka część koncernu na rzecz tańszej koreańskiej. Pewnie większość rzeczy nadal będzie produkowana tylko pod inną nazwą i może będzie nawet tańsza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomina mi się Mercedes 124. Też super auto, ale jak ma 30lat to siłą rzeczy jest problematyczny. Analogicznie z tym twoim Graupnerem. Miałem kilka przed erą chińszczyzny. Świetne radia, ale te czasy się skończyły.

 

Teraz są BDB, ale nie odbiegają od tej "chińszczyzny".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie doskonale zdaje sprawe , ze koreanskie i chinskie rzeczy sa dzisiaj ok,ale jestem starej daty i NICZEGO z napisem SAMSUNG , lub HUAWEI u mnie w domu nie znajdziecie  :D

 Wiem , wiem ; moj iPhone ma chinskie bebechy , a telewizor SONY pewnie tez tam zrobiony i GORSZY od Samsunga , ale to mi to jakos nie przeszkadza  . Moje JETI pewnie tez polowa ( albo wszystkie )  komponenty "skosne" , ale spie spokojniej , bo nie nazywa sie Tieu Wan tylko JETI . 

 Takie male zboczenie i prosze NIE KOMENTOWAC ! Mam prawo czuc sie dobrze , bez chinskich nazw dookola "swojego" zycia , bedac jednoczesnie swiadomym , ze jestem nimi otoczony ....

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tekstu wynika, że nie tak do końca znika. Raczej znika kosztowna, niemiecka część koncernu na rzecz tańszej koreańskiej. Pewnie większość rzeczy nadal będzie produkowana tylko pod inną nazwą i może będzie nawet tańsza.

 

Z tekstu wlasnie dokladnie wynika, ze Graupner znika.

 

Insolvenz to ogloszenie niewyplacalnosci. A to oznacza nic innego, jak "weg vom Fenster" (won od okienka). I dotyczy to wlasnie te czesc koncernu, ktora nazywa sie Graupner i dotychczas byla Graupnerem. Cala reszta to koreanski koncern-matka, ktoremu na Graupnerze zalezalo jedynie na tyle, by moc sprzedawac wlasne produkty pod nazwa Graupner. Nic poza tym. Prawdopodobnie Koreanczycy doszli do wniosku, ze nie ma sensu calymi latami pompowac pieniadze w utrzymanie zbyt kosztownej siedziby firmy w Kirchheim tylko dla utrzymania samej nazwy (ktora byc moze z biegiem czasu takze ulegala pewnej dewaluacji w wyniku sprzedazy rosnacej ilosci produktow chinskich czy koreanskich po cenach na poziomie prawie europejskim), wiec wyciagneli wtyczke. Wiem, wiem, zaraz bedzie burza ze strony fetyszystow Graupnera...

 

Procedura insolwencyjna polega na tym, ze w takiej sytuacji zostanie wyznaczony sedzia zarzadzajacy sprzedaza pozostalego majatku firmy (jesli cokolwiek pozostalo). Moze byc tak, ze w przyszlosci ktos zechce wykupic sama nazwe, ale to juz nie bedzie znany nam wszystkim Graupner. Albo zaleznie od wczesniej zawartych umow, te nazwe przejmie JR. Ale takze to juz nie bedzie Graupner.

W takiej sytuacji pracownikow szkoda, bo prace znalezc nie zawsze jest latwo.

 

Niestety, firmom o wysokich kosztach wlasnych trudno jest konkurowac z Chinczykami. I tutaj nie tylko o koszty produkcji chodzi. W wypadku Graupnera sprawa rozbila sie przede wszystkim na wysokich kosztach utrzymania sprzedazy i magazynowania (do tego tez trzeba zatrudniac, jakby nie bylo, kosztownych pracownikow, a nasz durnowaty rzad robi wszastko, by koszty personalne doprowadzic do astronomicznych wysokosci). Tym bardziej, ze produkty (przynajmniej niektore) chinskie staja sie coraz lepsze.

 

Podobny los spotkal Robbe i nie zdziwilbym sie za bardzo, gdyby w niedalekiej przyszlosci w podobnej sytuacji znalazl sie Simprop.

 

Ja, podobnie jak Jarek, jestem troche markowym fetyszysta. Ale tez musze przyznac ze ostatnio syn moj pozwolil sobie sprezentowac (naturalnie przeze mnie, jakze by inaczej) Huawei P30Pro i jak go porownalismy z moim iPhonem, to nadeszlo wielkie przebudzenie. Huawei jest pod kazdym wzgledem lepszy i prawie o polowe tanszy. Takie sa obecnie realia, czy nam sie to podoba, czy nie.

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomnijmy sobie, jak bylo z produktami japonskimi w latach bodajze szescdziesiatych ubieglego wieku. Sony? Nikt tego taniego, japonskiego badziewia nie chcial kupowac, bo pod nosem wspanialy, rodzimy Grundig, Telefunken, czy co tam jeszcze. W USA bylo podobnie, albo nawet jeszcze bardziej. A jak jest teraz? Ano wlasnie, "made in Japan" uznawane jest (i to calkiem slusznie) za synonim wysokiej jakosci. Jak chcesz dobry telewizor, siegasz po kosztowny Sony, a Grundiga o posledniej jakosci pozostawiasz ludziom mniej zamoznym. A co sie dzieje z niegdys dumnym i lsniacym synonimem "made in Germany"? Ten dewaluuje coraz bardziej w kierunku "made in EU", co oznacza ni mniej ni wiecej "made in Romania" (to tylko przyklad, nic przeciwko Rumunii) lub podobnie. Nastepnym krokiem dalszej dewaluacji "made in EU" jest fakt, ze kryja sie pod nim nawet produkty jedynie montowane w Europie (Rumunia, Albania, czy co tam jeszcze) z podzespolow sprowadzanych na przyklad z Chin.

 

Ale nie wolno zapominac, ze Chiny to potega znacznie wieksza od Japonii, posiadajaca mnostwo dotychczas jeszcze nie wykorzystanego potencjalu gospodarczego. Zapewne nadejdzie czas, kiedy nikt o japonskich produktach slyszec nie bedzie chcial, bo chinskie beda lepsze... Ze sporym prawdopodobienstwem mozna powiedziec, ze dzieki naszym politycznym "geniuszom" Europa zmierza w kierunku sytuacji, w ktorej "made in China" stanie sie synonimem dobrej jakosci, bo "made in Germany", a nawet "made in EU" pozostana jedynie wspomnieniem dobrch czasow i dawno wymarlych tradycji.

 

Juz teraz Chinczycy wykupuja za kazde pieniadze wiele liczacych sie, europejskich firm o daleko w przeszlosc siegajacych tradycjach. Chwytaja co sie da. Cena nie gra roli. Tylko po to, by ulatwic sobie zdobycie europejskiego rynku.

 

A co sie stalo z niegdys dumnym (zasluzenie) tytulem inzyniera? Nie ma. Znikl. Zamiast tego mamy (znow dzieki politycznym idoitom, z ktorych wielu nie moze sie poszczycic nawet srednim wyksztalceniem) bzdurne "bachelor of science". Tutaj juz nawet kon nie chce sie smiac, nawet pomimo tego, ze ma wielka glowe. Pamietam, jak tylko te bzdure wprowadzono w zycie, moj szef, wowczas jeszcze jako uniwersytecki profesor w Stuttgarcie (wczesniej w Hannoverze), pisal jedna petycje za druga, do rzadu, do wszelakich gazet, by z powrotem wprowadzono tytul inzyniera. Wszystko bezskutecznie. Takze obecny rzad robi wszystko, by Niemcy (to tak powracajac do Graupnera) samoczynnie zniosly sie gospodarczo z powierzchni ziemi.

 

Mozna powiedziec: swiatem rzadza pieniadze i idioci.

 

Edit:

O Boze, ile ja literowek robie. Przepraszam.

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Raczej znika kosztowna, niemiecka część koncernu na rzecz tańszej koreańskie

Niestety śrubowanie przez europejski rynek pracy wysokich (w porównaniu z Dalekim Wschodem) norm socjalno-płacowych oraz samonarzucanie sobie przez Europę ekologiczno-technologicznych kagańców w postaci wyśrubowanych norm (np emisji CO2, i tym podobnych) powoduje, że nasza europejska produkcja przegrywa batalię o klienta.

I dotyczy to praktycznie wszystkich branż wytwarzania, a także... poziomu wykształcenia.

Kto oglądał na kanale Planet https://www.planeteplus.pl/dokument-korea-poludniowa-sukces-za-wszelka-cene_48392  szokująco krytyczny niestety dla poziomu edukacji polskiej młodzieży dokumentalny film o edukacji południowokoreańskiej, ten może sobie porównać poziomy i wyciągnąć wnioski ;)

(choć sam nie naśladowałbym tego tak do końca...http://wyborcza.pl/1,75399,12837912,Szkolna_katorga_w_Korei_Poludniowej.html?disableRedirects=true)... 

Dlaczego o tym wspomniałem? Bo to przekłada się niestety na późniejszy poziom wydajności pracy, I niestety my (Europejczycy) przegrywamy sromotnie tę batalię...

 

Nie wolno zapominac, ze Chiny to potega znacznie wieksza od Japonii, posiadajaca mnostwo dotychczas jeszcze nie wykorzystanego potencjalu gospodarczego.

Wszak w kosmos też już latają(w perspektywie Księżyc), i mają szybszy od Japończyków pociąg, o rekordach budowlanych nie wspominając...A i technologie wytwarzania coraz lepsze (choć dobre nie może być zbyt tanie jak chcieliby niektórzy). Mam niejaki podgląd na obrabiarki i narzędzia i poprawa jakości jest na wielu polach milowa, zresztą nasz kolega Mariusz przywracający do życia legendę SIM2b też z powodzeniem korzysta z dalekowschodniej myśli technicznej.

To tylko kwestia czasu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moj syn studiowal kiedys z kilkoma Chinczykami i bardzo ich mile wspomina. Czesto opowiadal o nich wiele anegdot, zawsze podkreslajac, ze poziom ich przygotowania daleko wybiegal ponad, nazwijmy to, europejska przecietna.

 

Powiem tak. Ja kiedys zdecydowanie opowiadalem sie za zjednoczeniem Europy. Generalnie nadal widze w takim rozwoju wiele korzysci. Od pewnego czasu jednak, jedynie w wyniku dzialan politykow, dostrzegam coraz wiecej polityczno-ekonomicznych bledow, ktore sa na tyle razace, ze w moim mniemaniu zaczynaja mocno przewazac nad zaletami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.