Skocz do zawartości

Dziki

Modelarz
  • Postów

    13
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Dziki

  1. Dziki

    Poszukuję wariata

    Pawle, teraz to ja pakuje tobołki i trza będzie dac sobie kopa wiadomo gdzie bo w poniedziałek zamierzam być w trójmieście. Po czym pan doktor orzecznik wyśle mnie do swoich kumpli żeby mnie zbadali a on zastanowi się czy ja nadaję się do tego żeby robić PPL. To że kiedyś kupe lat temu w Pyrzowicach wylatałem sobie papiór na szybowce to dawno i nieprawda. Ostatni lot jakoś tak w 2003 roku Generalnie to pierwszy punkt planu budowy motoszybowca Środa w Lisich Kątach z samego rana i obiecali że pozwolą popatrzec na samolota Z daleka, co bym nie popsuł czegoś. jpd. Oczywiście że nie ma certyfikatu i trzeba przeprowadzić jak to oni mówią konwersję. Ale w UK już nie jeden taki przedłubali więc proces odbywa się szybko. Potrafi kręcić się szybko, to fakt. Ale reduktor do niego to szcześliwie się składa że już jest w nim oryginalnie. Pierwsze koło to zdawcze z wału a drugie to koło z anti judder które w oryginale znajduje się pod koszem sprzęgłowym. Zamiast kosza bedzie już wyjście napędu. Konwersja jako całość niezbyt skomplikowana nawet a sam silnik pracować może w pozycji > dowolna. Moc maksymalna dokładnie to zdaje się 128 KM którą ten silnik rozwija przy 12 tys obrotów. Jak zauważyłeś ponad 100 KM wcale nie musi byc potrzebne, tak jak 12 tys. w obrotach. Na potrzeby lotnicze wystarczy okolica 5 tys rozwijanych obrotów i moc w okolicy 50-60 KM jaką wtedy ten silnik rozwija i osiaga wtedy 80 Nm momentu. Zresztą, cos ok 50 Nm ten silnik ma już od 2 tys obrotów. Ponadto ten silnik dlatego że w zasadzie dowolny inny pierwszy z brzegu, nawet z tych o mocach w okolicach 50 KM i tak sa większe i cięższe od niego. Jest to bardzo kompaktowy silniczek, jeżeli czytasz to forum przy użyciu laptopa z 16-17cali ekranem to masz mniej więcej wzorzec jego wielkości po przewróceniu go na bok. Blok z wałem zajmie ci w pionie ok 1/3 lapka, potem kilka centymetrów bloku cylindrów i prawie połowa z reszty to głowica. Po przekręceniu go np. licem głowicy do siebie silnik zasłoni ci ok połowy ekranu. Waży ok 30 kilogramów. Wspominałem chyba o tym że konstruktor tego silnika ma u mnie Nobla. Ma to być moto szybowiec ze śmigłem ciągnącym. Żaden z typu tych z chowanym śmigłem w ogonie albo na jakichś wieżyczkach. Powiedzmy że koncepcyjnie taki jak Stemme S6 tylko że mniejszy. Że nie wspomnę o S10. Dlaczego taki? Bo łatwiejszy do zbudowania i zdecydowanie przyjemniejszy w pilotażu. W zeszłym roku miałem okazję parę razy służyć w charakterze balastu który mógł dotkąnąć sterów i wziąłem się i zakochałem. To to w zasadzie jak niczego nie robisz to i tak wystartuje że nawet nie wiesz kiedy. Prawie to samo jest z lądowaniem z tym że silnik już mu nie jest do tego potrzebny. Ma też fajny bajer, ponieważ silnik może byc uruchomiony i pracowac na jałowych. Wtedy ogrzewanie kabiny jest itd.... Jedną wajhę popchniesz i już jesteś w locie silnikowym. Miejsca i komfortu jak to przystało w sprzęcie dla wypasionego niemieckiego emeryta który ma kasę na takie zabawki. Moja ew. wariacja tegoż może byc zdecydowanie mniejsza Tak z powodu gabarytu jak i z powodu scenariusza rozmowy z managerem w moim banku. Zresztą. Jeden ze Stemme wyladował kiedys tak : Ktoś mi mówił że gabaryt pilota w części brzusznej uniemożliwił mu sprawne i szybkie wypchanie dźwigni od uruchomienia śmigła. A że szybownik z niego pewno porównywalny ze mną to tak wyszło. (co do konwersji i papierów lotniczych na silnik. Gdyby kolesie decydujący o tym wniknęli w sprawę to głupio by im się zrobiło gdyby uświadomli sobie jakie wymagania musi spełnić silnik motocyklowy który chce stanąć na starcie np. w TT. W większości tkwią w epoce WSK i tym podobnych wynalazków i wydaje im się że lotnictwo to absolutny rekord świata. A gotów jestem wręcz położyć rękę pod topór że pierwszy z brzegu Rotax mógłby mieć kłopoty podczas badań kwalifikujacych go jako silnik łodziowy np. Po prostu nie wytrzymałby próby mocy gdy na max nominalnym i obciążeniu musi bez zająknięcia pracować przez 100 godzin non-stop. To jest dopiero próba silnika. Zresztą, sam Rotax buduje silniki motocyklowe i jakos nie idzie mu najlepiej. Ale sława, byli pierwsi, utrwalili wizerunek i tak zostało)
  2. Dziki

    Poszukuję wariata

    Dobrze, postaram się odpowiedzieć w miarę jasno a gdybym zaciemnił obraz to dopytacie Zacznę od końca, znaczy od Marka. Pewnie następuje jakaś rozbeżność w kwestii którą obaj nazywamy obliczeniami. Żadne profile nie będą obliczane a zostanie użyty któryś z katalogu. Również silnika nie zamierzam zrobić od podstaw a i jakies kółko też się znajdzie (prawdę mówiąc o kółku samym w sobie jeszcze nie myslałem) Myśle że takie standardowe okrągłe z jakiegoś sklepu czy innego składu będzie dobre. Tak więc odpuszcze sobie wymyślania jakiejś alternatywy bo jestem konserwatywny nawet dla samego siebie i wiem że niczego odkrywczego nie poczynię w tym temacie. Silnik awansem już został wybrany. Jest nim Triumph 675. Jednostka trójcylindrowa, znakomicie wyważona, ekonomiczna i o mocy max ponad 120(potrafi znakomicie pracować oczywiście z wydatkiem np. 30 czy 50) KM. Niutonometrów też jej nie brakuje i dysponuje nimi już od najniższych obrotów. Jak na silnik o masie zaledwie 30 kilogramów to nie w kij dmuchał osiągnięcie i konstruktorzy tegoż silnika mają u mnie zaklepany głos gdyby w tej kategorii dawano Nobla. Trzeba dołożyć jakieś 10 kilo na potrzebne mu do szcześcia dodatki. Pierwotnie miałem ideę żeby zająć się silnikiem Nortona Rotary. Silnik wankla dwu tłokowy, jeszcze mniejszy (zmieściłby się wręcz pod siedzeniem w szybowcu) i lżejszy niż wybrany Triumph ale zrezygnowałem z niego ponieważ: nie ma dobrego momentu obrotowego na małych obrotach a mocy jeszcze mniej. Potrafi pracować dopiero mocno obciążony i wtedy ujawnia swoje zalety. Poza tym jest też obarczony sporym apetytem na paliwo w przeliczeniu na jednostke mocy. Z obydwoma tymi silnikami miałem kontakt że tak powiem osobisty I uznaję je (nie tylko ja) za znakomite. Gdyby miały być trzy miejsca w tej kategorii to na pierwszym byłby i tak Suzuki V2 mocy 70 KM , potem Triumph i Norton. V2 90-cio stopniowa suzuki odpada z powodu wyważenia ustępującego następnym i nieco rozłozystej budowy, wymagającej przestrzeni z którą krucho będzie. W każdym innym wypadku byłby nr. 1 robertus (na mnie tak woła koleżanka z pracy) Mam nawiązany kontakt już od jakiegoś czasu i bywało że oddawałem nadmiar cydera przewieszony przez jakis ogon czy inne skrzydło samoróbczego latadła. O dziwo żaden nie ucierpiał od tego i po przetarciu szmatką następnego poranka radośnie wzbijał się w powierze. No chyba że głowa pilota była jeszcze zbyt ciężka. Oczywiście zgadzam się całkowicie że budowa w/g gotowych planów nie byłaby grzechem. Nie mniej kontakt z ta kategorią garażowych lotników uświadomił mi że zbudowanie czegokolwiek co wtedy było wokół nas jest jak najbardziej realne. Tylko jedno ale. Ja od maleńkości marzę o szybowcu a takich tam nie było. Mniejsze czy wieksze ale zawsze samoloty bądź też motolotnie. Był tez któregoś razu odtworzony De Havilland Mosquito, chyba jedyny na świecie aktualnie. Na obrazkach wydaje się mały, a z bliska to o jaaaa Gdy silniki byłe odpalane to moją małą chciało zdmuchnąć chociaż byliśmy z 30 metrów z tyłu bart cyt: -Ty chcesz wybudować szybowiec dla siebie. Wydaje Ci się, że dysponujesz warsztatem i umiejętnościami. -Masz kolegę, który potrafi policzyć aerodynamikę i zaprojektować płatowiec. -Nie potrafisz odczytać tego, co Twój kolega tworzy - Poszukujesz kogoś, kto potrafi ocenić, czy wspólnie nie idziecie w kierunku spektakularnej klapy. - Nie szukacie wyczynu i bicia rekordów Tak, chcę wybudować dla siebie. Dysponuję narzędziami, miejscem na warsztat i umiejętnościami. Nawet jeżeli technologicznie będe miał z czymś kłopoty to jestem przekonany o tym że zdołam je pokonać. Kolega nie potrafi obliczyć aerodynamiki w rozumieniu np. zaprojektowania profilu. Potrafi obliczyc np. przewidywane położenie środka ciężkości, jego wędrówkę w zależności od x........y -wpisac potrzebne. Obciążenia aerodynamiczne, obwiednie itd.... o czym ja nie mam jakiegoś głębszego rozeznania a wymieniał tego duzo więcej. Potrzebuje kogoś kto podpowie mu jaki konkretnie profil zastosować i jakie np. dźwigary. Które potrafi obliczyć ale wynik niczego mu nie powie bo zwyczajnie chłop nie wie jakie wymagania powinien spełniac w szybowcu. Za to gdyby zachciało mi się helikoptera to nikogo nie musiałby pytać. Tak, nie potrafię czasami odczytac tego co on tworzy. I w zasadzie to nie musiałbym tego wiedzieć. Ale pewnie mama z tatą chcieli miec dziewczynkę a z planów została tylko ciekawość i ja. Dokładnie tak. Potrzebujemy kogoś kto wyczuć może ew. spektakularną klapę. ---nie szukamy wyczynu i nie mamy w planie bicia rekordów. Nie wiem jak Nigel (tak ma na imię moje centrum obliczeniowe) ale jeżeli mam być szczery to powiem że pewnego rodzaju chęć sławy odczuwam. Chęć udowodnienia przede wszystkim samemu sobie że da się to zrobić. Myśle sobie że taki przysłowiowy browar po ew. oblocie bardzo fajnie smakowałby. Od kilku lat stawiam sobie coraz wyżej poprzeczki. Najpierw udowadniałem sobie że można zrobic zegarek. Tak, można. Da się to zrobić w domu przy użyciu kilku pilniczków i zwykłej wiertarki. Skończyło się na tym że dwa moje projekty sa produkowane. Dzięki temu udało mi się zakończyć pozytywnie niezbyt udane zakończenie działalności w polsce. Ponieważ wtedy byłem bardzo obrażony na ojczyznę która dla mnie nie okazała się kochająca matką tylko .......... daruje sobie. Trochę już mi przeszło. Dało też mi możliwość zaczęcia wszystkiego od nowa tutaj gdzie teraz jestem bez jakichkolwiek znajomości. Potem zawziałem się na motocykle, kilka razy udowadniałem innym a dla siebie to już tylko dla przyjemności że da się złoma przywrócić do stanu idealnego bardzo małym kosztem. Jeżeli nie policzymy własnego czasu oczywiście. Bo nawet gdyby wziąść minimalną stawke to i tak wyszłoby drogo. Mechanikiem (i ślusarzem zegarkowym ) jestem bardzo dobrym. Tutaj powtarzam tylko to co inni mówią (bo tak miedzy nami ja sam siebie uważam za wprost genialnie-zajebistego mechaniola kaskadera ) Tak więc w tej dziedzinie plus poboczne typu zespawanie czegos albo walnięcie młotkiem jest całkowicie w zasięgu moich możliwości. Dobrą opinię mam nawet w zakładzie w którym pracuję, pomimo dosyc trudnego usposobienia. Zwyczajnie nie trawię i nie ustepuję przysłowiowym głupkom. Po tym co tam usłyszeli innego to już by dawno wywali dyscyplinarnie z pracy. Ponadto, pomimo tego że chemkiem nie jestem to opracowałem dla firmy nową piankę do konstrukcji przekładkowych. Bardzo mocną (znacznie przewyższa przeciętne herexy czy airexy), możliwą do modyfikowania z zaprogramowaniem właściwości. Nigel uwzględia ją jako materiał do budowy naszego latadła. W celu realizacji przedsięwzięcia gotów jestem zrobic sobie urlop na rok czy dwa i zająć się tylko i wyłącznie tym. Nie mam żadnych ograniczeń typu żona itp. Mam tylko córkę która skoczy za mną w ogień. Poza tym że ja mówię że ona mała to wcale taka mała nie jest i ma już 18 lat, prawo jazdy i swój własny motocykl. Ale ja ja nauczyłem jeździć oczywiście. Co nie obyło się bez zadrapań ukochanej Suzy, tudziez w ubytkach plastików, lusterek ect.. i przestrachu babki że się mała zabije zaraz. Tam zaraz zabije. Jak nie pier.... to się nie nauczy Mnie nauczył wujo i tak jakoś mi zostało
  3. Dziki

    Poszukuję wariata

    Mam taki zamiar, zasięgnąć języka Czy ktos ze mną zechce pomówic to inna sprawa. Oczywiście musi to byc ktoś kogo warto słuchać. Bo tak między nami powiem wam że różnie to bywa. Byłem już tu i ówdzie gdzie logika podpowiadała że może coś z tego być a rzeczywistoś była taka jakby przyziemna. Można to ująć: Dobry bajer lepszy niż byle jakie studia Nabrałem się kilka razy na kolorowe obrazki z netu, podpisane takimi słowami których w życiu nie słyszałem Wszystko to własciwie można uznać za bardzo pożyteczną naukę. Taką naukę która umożliwia inne podejście do samego siebie. No bo to tak wiadomo jak w polsce jest, być może to już było w co chciałbym wierzyć. Mam na myśli to takie typowo nasze (bardzo ogólnie) podejście. A ty się nie znasz, a ty nie umiesz, lepiej kupić, przywieźć z niemiec np. No bo tam się znają przecie. Takie coś było wszędzie. W szkole np. Mała wraca do domu i płacze bo z klasówki dostała tróje. Sprawdzam zadania, wszystkie dobre a łącznie było ich dziesięć co pamiętam do dzisiaj. W jednym zadaniu popełniła błąd bo zapomniała o zmianie znaku. Ona dostała tróję a jakiś inny uczeń który raczej zbierał pały dostał 5 a zrobił tylko 4 czy pięć zadań. Mała płakała przede wszystkim dlatego że zapracowała uczciwie, starała się bardzo w żaden sposób nie przymuszana. To ja ją wyciągałem z domu na ciastka a nie ona mnie. Na drugi dzień jestem więc w szkole i pytam się nauczyciela co to ma znaczyć? Czy błąd w jednym zadaniu na dziesięć oznacza że ma być w ocenie 3? A on mi odpowiada z uśmiechem: Dostała trójkę dlatego że stać ją na więcej....... Powiem wam że wtedy takiego w........ miałem że strach. Wtedy ja zapytałem: Jak pan mysli, na co mnie teraz stać? Co ja teraz mogę zrobić? Szanowny pan nauczyciel zdziwiony z mety zapytał czy ja mu grożę? Wyjaśniłem mu że to jego problem co teraz czuje i sam go spowodował swoją bardzo niesprawiedliwą oceną. I fajnie będzie jeżeli swój błąd poprawi. Takie coś było kiedyś wszędzie. Od tych którzy cos potrafili najwięcej wymagało się i to oni najczęściej dostawali opr. W końcu tego co nic nie robił trudno było ochrzanić. Doszło do kompletnych absurdów w kwesti wymagań w wykształceniu i chyba nawet do teraz że aby dostać się na kase w Tesco trzeba skończyć ekonomię. Po iluś tam latach oderwania widać to wyraźnie. Tak humorystycznie np. w mojej pierwszej pracy jaką dostałem w UK pracowałem z pewnym gościem z Pakistanu. Rozmawiamy sobie o szkołach On mnie pyta ile lat chodziłem a ja pytam o jaką szkołę mnie pyta? Bo chodziłem do kilku W końcu wymieniam: osiem podstawowki, pięć liceum zawodowego, potem ..........nie smiać się... filologia rosyjska plus coś tam mało znacznego..... Gościu ciapaty drapie sie w głowę i mówi: Tyle lat w szkole bo chyba bardzo głupi jesteś. Ja chodziłem 3 lata na naukę pisania a potem 2 na zawód a po nastepnych dwóch zostałem inżynierem. Wiecie co, ciapaty miał rację. Generalnie jako naród tacy jesteśmy jak on mnie określił. Od maleńkości obłożeni tym co to musimy zrobić, ile się nauczyć, co to jesteśmy komuś winni itd..... itp.... Że w końcu utrwalamy sobie to jacy jesteśmy mali. A nawet gdy ten czy inny zechce coś zmienić to nie może być inaczej niż to że w dowolnym urzędzie natknie się na takich którzy mu wszelkimi dostępnymi środkami będą udowadniać że nie umie, nie może, nie ma na coś papieru, nie spełnia jakichś wymagań itd..... A teraz spadaj bo ja jem przecież
  4. Dziki

    Poszukuję wariata

    Będę niedługo w Polsce i marszrutę mam tak ustawioną żeby przyhaczyć tu i ówdzie. Byc może pan Bereś nie pogoni mnie psami Sebastian Kawa, no co tu dużo gadać. To debeściak jest i tyle, nikt mu nie poskoczy. Z tego co jednak obiło mi sie o uszy to niekoniecznie musi latać Dianą żeby wygrywać. Oczywiście wzaden sposób nie zamierzam umniejszać panu Beresiowi. Sebastian Kawa to w tych nad tymi Himalajami czym latał? Tam chyba w całym tym przedsięwzięciu był też Stemme? Może tylko mi się tak wydaje przez to co o czym sam myśle non-stop. Stemme jest OK. Ale tak szczerze. To bombowiec jest Za duże, ciężkie i krowiaste i tylko przez linię zewnętrzna można nazwac to szybowcem.
  5. Dziki

    Poszukuję wariata

    Generalnie Marku to stawiasz jak najbardziej rasowe pytanie. Jeżeli mam szczerze odpowiedzieć, patrząc sobie samemu w oczy to najpierw muszę przyznać że mam sporo obaw. O całej teorii związanej z tym przedsięwzięciem mogę powiedzieć że : mam jakieś bardzo mgliste pojęcie i jak mawiał mój wykładowca z mechaniki : nooooo, ładnie, bardzo ładnie---trzy minus Z drugiej strony, pracę zawodową rozpocząłem w 1985 roku. To już dosyć spory kawał czasu (niestety) a ostatnie siedem lat to bezpośredni kontakt z firmą o wdzięcznej nazwie Westland Helicopters Limited z Yeovil. Oczywiście sama produkcja śmigłowców ma bardzo mało wspólnego z szybowcami pełną gębą, a moja działka z mechaniki jeszcze mniej. Nie mniej miałem przez ostanie lata okazję wielokrotnie zobaczyć tak i produkcję jak i gotowy wyrób ktory zwykło nazywać się szybowcem. Ja osobiście uważam że z tego wszystkiego co lata, szybowce są najdoskonalszymi maszynami jakie zostały zbudowane do tego celu. Moi koledzy w pracy raczej nie przyznają mi racji. Ale nich im tam będzie, oni urodzili się z helikopterem to ten typ juz tak ma. Pozyskałem jednak jednego z konstruktorów który ma że tak powiem na to papiery, żeby przyłożył do tego rękę. Nie mniej on sam przyznaje że nie za bardzo wie co ma liczyć skoro nie ma zwyczajnie żadnego doświadczenia w szybowcach. Samą koncepcję jak to ma wyglądać trzeba mu właściwie podać na tacy. Wtedy on oczywiście obliczy np. skrzydła tak żeby nie odleciały Dlatego też szukam cały czas kogoś kto siedział w szybowcach od zawsze. Żeby koncepcja wykrystalizowała się właściwie i żeby nie strzelać na ślepo. Na chwile obecną jesteśmy zgodni co do tego że nie chcemy być rewolucjonistami, robić wszystko po swojemu, wszystko odkrywać itd... Skłaniamy się do tego żeby bazować na sprawdzonych konstrukcjach i prędzej czy później znajdzie się ktoś kto byc może zechce pomóc. Wracając zaś na sam poczętek pytania, zawężając do : jesteś w stanie podołać zadaniu, które sobie postawiłeś i zbudować "coś" ? Odpowiem na tą kwestię podpierając się zdaniem które jakiś czas temu wypowiedziała moja córka: Strach jest twoim największym wrogiem. Powiedziała to po tym gdy policja przywiozła ją z imprezy do domu. Przywiozła ją ponieważ: Jakiś dres miał wobec niej plany których ona nie zamierzała realizować. Postanowił więc oprzeć się na tym co widać mu było najlepiej znane, inaczej mówiąc użyć wobec niej siły. Taki widac babski bokser. Fakt że podobno dosyć spory kołek z niego był ale mała przyponiała sobie te właśnie słowa instruktora z kursu samoobrony. Zwięźle mówiąc: mała wzięła i wpi..... dała gościowi taki że musieli ją odciągać (właściwie to powinienem uważać żeby mnie nie zechciała wychowywać) Bo kawał z niej kobity jest, jakie 50 kilo waży w ciuchach zbrojonych i kasku na motocykl. Miałem okazję niedawno np. oglądać trochę rozmontowany szybowiec (bardzo znanej firmy i drogi szybowiec) i np. bardzo mi utkwił w pamięci taki szczegół jak wyważenie masowe. Ja tu mam obraz wyidealizowany i nagle dostaje w łeb od rzeczywistości aż mnie wygieło. Wyważenie steru kierunku wyglądało tak: Kawał druta (chyba zbrojeniowy) przylepiony tak jakby klej nakładał pijany tynkarz kielnią. Następny szczegół : otwory na sworznie w dźwigarach wprawdzie miały tuleję w środku. Ale po pierwsze: sam otwór powstał przez zwyczajne wiercenie w gotowym dźwigarze. Inaczej mówiąc ciągłość włókien nie była zachowana. Po drugie tuleja była duralowa i miała bezpośredni kontakt z włóknem węglowym. Co jak co. Ja nie jestem konstruktorem szybowcowym ale wiem że włókna węglowe nie powinny mieć kontaktu z metalami a powinna być warstwa buforowa z np. włókna szklanego. Ponadto lakiernik który miał go przemalować najpierw usunął starą farbę. A pod nią były miejsca z taką ilością szpachli że mój kumplel blacharz wcale by się nie zdziwił ogladając wyremontowany samochód odwiniety ze słupa. Bąble gazowe pomiędzy warstwami maty itp..... Mój instruktor to nie wiem czy powiedziałby: Bardzo dobrze> trzy minus Raczej : wiesz co synek. Idź do domu Po tym doświadczeniu stwierdzam: Tak, z całą pewnością dam radę zbudować. Przynajmniej na trzy minus (to była wysoka ocena) ed. Pośrednio też odpowiedziałem sobie na pytanie dlaczego pośród nowych szybowców na lotniskach jest tak mało polskich. Doskonale wiemy przecież że cieniasy nie jesteśmy w tym. Ano właśnie dlatego że polskie firmy nie potrafią produkować po to żeby sprzedać. Jak ten szybowiec który miałem okazję obejrzeć. Polskie konstrukcje są wystudiowane, wybadane, wygłaskane do tego stopnia że w zasadzie sa wiecznymi prototypami. A nawet jeżeli któryś już jest produkowany w celach zarobkowych to niestety jego cena będzie nie do przyjęcia. Ponadto jesteśmy zbyt rewolucyjni. Koniecznie musimy udowadniać światu że zrobimy najlepszy np. szybowiec. A prawda jest taka że najlepszy to jest ten który się sprzeda. I nie trzeba latami prywatnie tworzyć profilu który okazuje się w zasadzie o 1% lepszy w jakimś tam parametrze od pierwszego z brzegu wyjętego z katalogu. No i przecież tego wyważenia z drutu opaćkanego klejem nie widać. Prawda? -----miałem taką myśl że kiedyś w gazecie będzie moja paszcza a nad nia tytuł: Polak potrafi ! hahahahahhaha Właściwie to już nie raz taki był i niczego to nie zmienia. W zeszłym roku ukradli mi na stacji benzynowej z tankbaga prawo jazdy. No więc ja naiwniak do urzędu pierwszego z brzegu żeby mi wystawili nowe. A tam miła pani: Ooooo, jeżeli mieszka pan w UK no to pa-pa. DOSŁOWNIE, mam na to światków i nie tylko mnie zatkało. Nieśmiało dodam że prawko zrobiłem w polsce jak również jestem jej obywatelem. Chociaż niektórzy mają inne zdanie na ten temat. I marzyłoby mi sie mieć literki zaczynające się od SP na ogonie. Nie mniej, po wstępnym rozeznaniu trzeba będzie się chyba pogodzić ze zwykły G. ---miła pani z urzędu to chyba ta sama co w wydziale komunikacji---- (nowe prawko w UK wysłali mi po telefonicznym poinformowaniu ich że stare mi zajumali)
  6. Dziki

    Poszukuję wariata

    No ale to tylko jeździ, chociaż motocykliści często mówią że latają A ta stara lokomotywa wkręca na pusto (znaczy ze mną i bez plecaczka i bambetli) licznik w okolice trzech paczek bez problemu bo dysponuje piecem z niezłym wygarem (135 kW) Nie mniej w realu to góra jakie 250 z powodu pojawiania się turbulencji na kufrach które nie znikają przy próbie przebicia się przez tą prędkość krytyczną a przy 270 nabiera to cech flatteru pełną gębą (czy jak to tam fachowo w lotnictwie nazywa się) No ale ja o lataniu chciałem. Wczoraj byłem u kumpla który zajmuje się teorią w całym tym projekcie zbudowania szybowca i poprosiłem go o jakieś dane na temat profilu skrzydeł. A on mi wyciągnął karteczki z cyferkami, ja sie patrzę na to i prawdę mówiąc nie kapuję za bardzo (właściwie to ni chu-chu kapuję) Mówie mu że oczekiwałem raczej rysunku z profilem to stwierdził że to prościzna. Narysował kreskę, dorysował jakąś tam krzywą, narobił pełno kółek cyrklem patrząc się na te cyferki i powiedział: widzisz? Proste Dasz se rade. Taaaaa, dam se radę Panowie Czy ktoś mógłby mi jak krowie na rowie wytłumaczyć czym to się je? Dajmy na to taka rubryczkę z cyferkami które są tym profilem. Moja wiedza na ten temat póki co sprowadza się tego że skapowałem co to jest promień noska i cięciwa I zdaje się lekko ogarniam co to jest profil laminarny (ale to tylko dlatego że przepływy laminarne nie dotyczą wyłącznie lotnictwa)
  7. Dziki

    Poszukuję wariata

    Hmmm. Jakoś nie przyszło do głowy mi wcześniej fotografowanie narzędzi. Myslę że jednak mogę wstawić jakieś fotki bo pośrednio mogą wskazać na narzędzia jakimi dysponuję. Mam też taka pasję pt. motocykle. Uwielbiam jeździć motocyklami, mam ich kilka, lubię przy nich dłubać po to żeby czasami jechac jeszcze szybciej. Mam też uprawnienia instruktorskie gdyby ktos chciał się podszkolić Kupuje np. takiego złoma (proszę nie zwracać uwagi na otoczenie bo niezbyt zachęcające ale to jedyne miejsce na kącik motocyklowy) i walczę WOW, widać kompresor No i śmigam do PL żeby dotrzeć a potem zabieram się za następny
  8. Dziki

    Poszukuję wariata

    Bartek, normalnie mnie podniosłeś na duchu. Zacznę dłubać jakoś ten model na podstawie tego szkicu który jeszcze nie jest planem
  9. Dziki

    Poszukuję wariata

    Spoko Mikolaj. Model szarpnę się i zbuduję choćby po to żeby przekonać się że to wogóle poleci Tylko czy model ze 2-3 metry może byc podstawą do przewidywania tego co będzie robić taki sam tylko 15-to metrowy? Po to w zasadzie zapisałem sie na forum żeby z pierwszej ręki dowiedzieć się. Posukiwanie wariata w zasadzie to równolegle.
  10. Dziki

    Poszukuję wariata

    Kwestie prawne? O panie kochany. Droga przez mękę jeżeli chodzi o nadzór w budowie w Polsce. Przerabiał każdy kto zbudował cokolwiek. Pojęcie > bez planu< nie istnieje. Zawsze musi być konstruktor, plan, wyliczenia itp. Potem nadzorowana jest budowa przez inspektora, potem jednostka musi przejść badania statyczne a dopiero na końcu dostanie pozwolenie na oblatanie. Jeżeli wszystko gra to dostanie rejestrację. W kraju nie ma lekko i powszechną praktyką jest szukanie inspektorów za granicą. Czechy, Słowacja, Litwa. Są też kraje gdzie w zasadzie możesz budować bez planu np. USA i Canada i sam dokonać oblotu (oczywiście jeżeli masz licencję) jeżeli inspektor wezwany na oględziny na to zezwoli. W USA nie potrzeba też żadnych zezwoleń na jednostki latające lżejsze niż 100 kilo (coś koło tego) jak również nie jest potrzebna licencja na pilotowanie tego. W myśl zasady że żyjemy w wolnym kraju i jeżeli chcesz se zarysowac mordę to twoja sprawa Rozważałem np. budowę wg. planów projektu HP 24. Szybowca który został zbudowany w garażu Ale powstał w takim wolnym kraju i jego dokumentacja w zasadzie jest bezwartościowa u nas. Tzn. w polsce. Ja mieszkam w UK i tutaj nadzór w budowie tego typu jednostki latającej nie leży w gestii organów państwowych a spoczywa w ręku LAA (light aircraft association) Nie mniej HP 24 nie był jeszcze budowany i musiałby też przejść badania. Generalnie tak jak i w polsce z tą różnicą że odbywa to się szybko i jest to zdecydowanie tańsze. Jest to podobno dziesiątki razy tańsze niż w kraju. Ponieważ HP 24 do końca to mi się nie podoba , badania i tak musiałby przejść to co za różnica żeby zaprojektować swój własny? Lata tego cała masa w końcu. Kategoria experimental odpada. Ma to być jednosta latająca dopuszczona do międzynarodowej strefy lotów a nie do bzykania nad polem. Ostanio ogladałem również sporo latadeł które na oko można powiedzieć że strach się bac patrzeć na to a co dopiero latać Silniki różne różniste. Nawet diesla od VW przerobionego na napęd motolotni widziałem. Latało Bardzo często stosowany jest silnik motocyklowy od BMW, boxer. To przez plotkę i zakorzenione przeświadczenie że jest dobrze wyważony i nie powoduje drgań. Bzdura, trzęsia jak cholera. O wiele lepiej od niego radzą sobie adoptowane silniki Hondy z serii BF. To silniki łodziowe i 3 cylidrowe z tej serii sa znakomite. A teoretycznie triple niby sa bardzo trudne do wyważenia. Jest jeszcze jeden tripel od Triumpha, kompletnie bezwibracyjny jeżeli chodzi o pracę. Kręci wręcz jak elektryczny, ale jego adaptacja jest trudna. (z mojego punktu widzenia tripel Triumpha jest idealny. Waży zaledwie 30 kilo i dysponuje mocą maksymalna ponad 120 KM. Na pół gwizdka osiaga moc Hondy BF) Najłatwiej oczywiście iść na łatwiznę i kupić gotowca rotaxa Ale ten dla odmiany jest za duży i ciężki, rozłożysty i potrzebuje miejsca no i drogi jak cholera
  11. Dziki

    Poszukuję wariata

    Nie no, nie mam zamiaru się zabić i do tego też nie potrzebny drugi wariat. Drugi wariat jest potrzebny do tego żeby ten >plan< zrobić w/g którego zbuduje się sumiennie i uczciwie bez fuszerki. Nie ma też być to jakieś dziwadło tylko konserwatywna konstrukcja oparta na sprawdzonych wzorcach. Nie z tych takich wyliczanych przez profesorów które potem rozbijają się (taka dosyć znana i przykra sprawa) Wskazane osiągnięcie w obliczeniach przypuszczenia graniczącego z pewnością że nikt nie zginie robertus Po prostu nie ma dostępnych interesujących mnie planów. A te które są dostępne nie umozliwiają dołożenia silnika. Na Stemme bank nie da mi raczej kredytu a i na plany od nich nie ma co liczyć.
  12. Dziki

    Poszukuję wariata

    Taki tytuł wymyślił mi się bo wiele razy słyszałem ostatnio że jestem jednym z nich. Ale poszukuje drugiego bo co dwie głowy to nie jedna. Czego dotyczy sprawa? Oczywiście że latania Tak na szybko. Postanowiłem zbudować motoszybowiec pełnowymiarowy. Nawet znalazłem konstruktora do pomocy ale jego zapał to był taki słomiany i w/z z tym ja niejako zostaje na lodzie. Nie jestem z wykształcenia konstruktorem lotniczym i spodziewam się sporego utrudnienia. Muszę znaleźć kogoś kto: zechce dokonać obliczeń i ew. uczestniczyć w budowie. Ja całą zabawę z motoszybowcem zacząłem odwrotnie niż najczęściej stosowana taktyka w takich przedsięwzięciach. Przede wszystkim zacząłem od zgromadzenia narzędzi jakie mogą się przydać. Wiertarki, szlifierki, piły, szlifierki taśmowe, spawarka (w mojej działce potrzebna) ect........ a dwa tygodnie temu kupiłem frezarkę która mi będzie potrzebna przede wszystkim do adaptacji silnika. Wykonania ew. jakichś przekładni czy innych potrzebnych mechanizmów. Jak również pomyślałem że fajnie byłoby mieć konkretną licencję. Jedenastego maja rozpoczynam kurs na dobicie do PPL(A). Sam jestem mechanikiem maszyn i urządzeń przemysłowych i akurat w części odpowiedzialnej za napęd, podwozie i ogólnie za całą kinematykę tego wszystkigo pomoc nie jest mi potrzebna. Zawodowo zajmuję się czymś zupełnie innym ale dzięki temu nabyłem doświadczenia w zakresie materiałów kompozytowych i na potrzeby firmy w której pracuję opracowałem piankę do konstrukcji przekładkowych. Różni się od najczęsciej stosowanych przede wszystkim dużą twardością i wytrzymałością. Można jest skład modyfikować w dużym zakresie co umożliwia > zaprojektowanie jej < pod konkretne zastosowanie. Np. musi spełnić rolę dodatkowego czynnika tłumiącego drgania, albo nie ważyć więcej niż 0.05g/ccm. Ma jednak pewną przykrą cechę jest po prostu stosunkowo droga Nie mniej ilości jakie potrzebne są do szybowca nie zrujnują mnie. Tylko czy nie trzeba jeszcze przypadkiem jakiegoś atestu lotniczego robić? Tymczasem, żeby mieć jakieś zajęcie zająłem się silnikiem a w kolejce czeka piasta śmigła które ma być składane i całkowicie chowane w locie szybowcowym. Zastanawiam się czy nie utrudnić sobie trochę i dorobić mechanizm zmiany skoku podczas pracy. Spokojnie, nie będzie wyciągnięty żywcem ze starego bombowca i nie będzie miał mechanizmów hydraulicznych, przeciwciężarów itp.. trybologii Wymyśliłem mały i lekki układ napędzany elektrycznie. Z doświadczenia wiem że trudno cos wymyśleć czego jeszcze nie było, nie mniej na takie rozwiązanie nigdzie jeszcze nie natrafiłem i żaden francuz czy niemiec zdaje się tego nie opatentował a szukałem najpierw w tym kierunku. ed. koncepcyjnie mój konstruktor ustalił że ma to być z wyglądu >zwyczajny szybowiec. Ja na początku myslałem o jednostce ze śmigłem pchającym a potem za chowanym w kadłubie. Wygrało w tym wszystkim śmigło ciągnące napedzane za pośrednictwem wału. Układ grzbietopłata , skrzydło trójdziene. Centropłat z końcówkami ze wzniosem. Bardzo obstawał za linią zbliżoną do szybowca SZD 48
  13. Zawitałem na forum powodowany głodem wiedzy w dziedzinie modelarstwa. Myślę że to dobre miejsce żeby dowiedzieć się co i jak. Nie będę ukrywać również że samo modelarstwo nie jest moja pasją. Na pierwszym miejscu są motocykle a na drugim latatanie Zapewne wolałbym kolejność odwrotną, ale co tu dużo gadać. Kasa, kasa i kasa. Cały świat wokół tej kasy coraz bardziej niebezpiecznie zaczyna się kręcić. Nawet gdybym sprzedał motocykle to na samolot nie wystarczy. Swoją drogą to motocykliźmie jestem niezły i mogę pomóc gdyby ktos potrzebował rady. Pracuję w zakładzie w jakimś stopniu związanym z lotnictwem, najbardziej z powodu technologii produkcji i materiałów jakich używamy i w mniejszym stopniu poprzez samą produkcję na potrzeby lotnicze. No ale żeby nie ciagnąć za długo to naświetle problem. Zostałem namówiony, albo raczej zapalony do dosyć niecodziennego projektu: zbudować samolot. No i o ile moja wiedza materiałowa w tej dziedzinie jest na dobrym poziomie to doskonale zdaję sobie sprawę że taki samolot to nie przelewki. Posiadam projekt motoszybowca. Wszystko obliczone itd. itp... narysowane i co tam chcecie. Budowa została przez konstruktora rozpoczęta samodzielnie ale niestety musi byc zaniechana. Po pierwsze przez jego stan zdrowia a po drugie z powodu kilku błędów które on popełnił w samej technice uzycia kompozytów do jego realizacji i naprawic tego się nie da niestety. Jednostka ta chociaż niezwykle fajnie wygląda na planach to w realu jeszcze nie zaistniała i musi oczywićie przejść przez caly ten kołowrot związany z dopuszczeniem do lotów. Ja zaś dla odmiany pomyślałem czy aby nie warto najpierw zbudować modelu w dużej skali. Dlatego tutaj jestem. Bo gdzie jak gdzie ale u modelarzy z pierwszej ręki można dowiedzieć się najwięcej. Jak to jest z modelem. Na ile zachowanie modelu będzie podobne do rzeczywistej konstrukcji. Czy można na modelu odkryć coś co wymagać będzie poprawek i czy to będzie miało zastosowanie w rzeczywistej wielkości. Mam nadziejęj że pomożecie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.