Witajcie starsi i młodsi.
Właśnie postanowiłem że zacznę uczyć się latać
Swoją historię rozpocznę tak...
Jakiś czas temu żona zapytała mnie co bym chciał dostać na święta? Nie lubię dostawać ciuchów jak to uwielbiają kobiety, inne pierdoły typu skarpety, rękawiczki itp też mnie nie interesują. Za to jak każdy facet uwielbiam gadżety. Tak więc powiedziałem do swojej ukochanej "kup mi helikopter". Ona na to oczywiście "żartujesz?", nie mówię całkiem poważnie:))
Po jakimś czasie pojechaliśmy do marketu i w oczy wpadł mi taki za 75zł. Bez namysłu chwyciłem i do kasy. W pełni szczęścia w domu otwieram i próbuje latać...
Step 1. - lądowanie awaryjne za kanapą
Step 2. - lądowanie awaryjne za szafą
Wyłączyłem i zacząłem czytać. Co się okazało, heli jest 2 kanałowy na podczerwień. Oczywiście w chwili kupna nie orientowałem się wcale co to oznacza. Bez namysłu zapakowałem heli do pudła i biegiem do marketu oddać
Po zwrocie i paru dniach na Internecie byłem bogatszy w wiedze. Upatrzyłem więc helikopter w Biedronce firmy Elefun model HI6033b-2. Jest to helik 3,5 kanałowy na radio 2,4gh tak wiec o niebo lepszy od poprzednika a kosztuje niecałe 85zł Myślę że na początek i naukę latania wystarczy.
Co o tym sądzicie?
PS. W przyszlosci planuję kupić Syma F1 lub V911 tylko nie wiem który lepszy? Ale na chwilę obecną muszę do perfekcji nauczyć się tym co mam.
Pozdrawiam.