w mojej siedzi GWS EP-9050, śliczne, poramańczowe
Zamocowałem śmigło na sztywno na wale. Trochę się bałem że przy lądowaniu będę nim orał ziemię , ale tak ładnie szybuje, że podejście do lądowania to bajka. Śmigło jakoś zawsze na trawie ustawia się poziomo .
Jak na razie kreta odwiedziłem tylko raz i to przez własną głupotę. Podklejałem krawędzie spływu bo na początku troszkę sprężynowało no i kapnąłem klejem na połączenie skrzydła z lotką a potem nie sprawdziłem, Uraaaaa i w powietrze. Efekt był taki, że jedna sterolotka nie działała wcale. Poszło toto parę metrów w górę, potem na pełnym gazie parę metrów w dół i odwiedziny u bohatera kreskówek. Odpadł domek razem z silnikiem, wyszczerbione śmigło na jakimś kamieniu i pęknięte mocowanie akumulatora. Silnik był na bananach więc się rozłączył i odkoziołkował parę metrów. Pozbierałem wszystko, po 20 minutach znów był w powietrzu. Kamikaze wielokrotnego użytku ;D
Teraz ma coś około 10 godzin wylatane, a latać będę póki się nie rozpadnie.