Zdecydowanie ma Pan rację, łódź zanętowa jest trudnym przedsięwzięciem i znakomicie zdaję sobie z tego sprawę... To prawda że wędkarze zabierający się za tego typu urządzenia niewiele wiedzą i nie raz szczena poprostu opadła do podłogi jakie bzdury są tam powypisywane. Jednak nie można skreślać po całej linii wszystkich "wedkarskich" projektów bo niektóre wyszły całkiem całkiem i naprawdę poprawnie pływają... Zanim podjąłem się budowy łódki, wkroczyć w sferę modelarstwa szkutniczego o którym sam niewiele wiedziałem bo od lat zajmuję się i swoje miejsce mam w modelarstwie lotniczym, to przemyślałem wiele rzeczy które teraz realizuję. Sam przyznam że opcję wykonania samych wałów napędowych wybrałem najprostszą i w podświadomości coś mi mryga że to wymaga większego nakładu pracy. Nie wątpie że nie uda mi się doprowadzić projektu do "stanu pływalności". Łódka ta pływa już w myślach z 2 lata, zaczeło się od budowy własnego kadłuba drewno-pianka-laminat aż po gotową skorupę, więc przeszło to dużą ewolucję. I w moim przekonaniu nie ma to być wysoce zaawansowany ślizgacz mieszający wodę na całym jeziorze... Wypłynie, wrzuci do wody to co ma wrzucić i wraca - oczywiście w oparciu o staranne wykonanie, nie takie "cośtam pływającego". Oczywiście zakup wałów wchodzi w grę, widziałem nawet takie po 35 zł ale za dwie sztuki nieco można wybulić... Chodzi mi o najprostsze rozwiązanie, przynoszące oczywiście skuteczność
A czy w grę wchodzi taki układ jak docelowy pręt nierdzewny który już mam, panewki metalowe ze starych (ale krótszych wałów MP-JET), odpowiednia mosiężna rurka oraz ewentualnie wykonana smarownica? Czy dla jasności mogę podać link ze sklepu, z którego ten pręt nabyłem?
Pływak ma dokładnie 57,5 cm wewnątrz (wzdłuż).