Fakt , że latanie na symulatorze i w realu to przepastna różnica, ale troszkę odruchów symulator uczy. Ja uważam, że mi pomógł, Nie próbowałem tak jak mirolek radził - "trenerka na start" - może to lepsze rozwiązanie, bo od razu nauka jest "prawdziwa". Ale dalej twierdzę że można się uczyć latania by ESA i w takiej sytuacji symulator się przydaje
Ja też zaczynałem od ESA FW-190 i to nawet z depronu. I chwalę sobie tą decyzję, choć trzeba było z dwa razy całkowicie odbudowywać przód kadłuba i zrobić jeszcze parę innych klejeń , ale latał miodzio. Fakt, że przed pierwszym lotem potrenowałem ładnych parę godzin na symulatorze.Później spróbowałem troszkę polatać małym górnopłatem i troszkę mnie to nudziło...
Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.