czaja18 Opublikowano 6 Kwietnia 2008 Opublikowano 6 Kwietnia 2008 No i ja tu napisze Lataliśmy dzisiaj w niemałym składzie na naszym jakże pięknym, bielawskim zboczu. Wszystko było ok. oprócz mroźnego wiatru i małego (chociaż 300cm rozpiętości) latającego krecika. A było to tak: Adrian (na forum jako Adrian123) rozwalił swój modelik a mi przemarzły palce więc dałem mu polatać swoim Sprintem (opisany tu http://pfmrc.eu/viewtopic.php?t=3533 ). Gdy jemu sie znudziło i chciał lądować powiedziałem żeby wyciągnoł go na jakąś wysokość i dał mi wtedy stery. Gdy już miałem brać nadajnik usłyszałem trzask i mogłem tylko patrzeć jak model powolutku spada w dwóch kawałkach połączonych tylko kabelkami. Straty u mnie: popękany kadłub rozwalone natarcie Popękany fornir połamany statecznik połamane tryby w serwach lotek i co najgorsze zgubiona gąbka w którą był zawinięty odbiornik Straty u Andrzeja pilotującego 3m model typu f3f: rozklejone natarcie skrzydła na odcinku 30cm (płat laminatowy) Jaki z tego morał? - robić modele z gumy Fotek niestety nie mam bo popsuł mi się aparat albo karta pamięci.
czaja18 Opublikowano 13 Kwietnia 2008 Autor Opublikowano 13 Kwietnia 2008 Odbiornik został bo było jednak wpięte w niego 5 kabli. Z tą gąbką to żart bo jej akurat najmniej szkoda.
Diakon Opublikowano 13 Kwietnia 2008 Opublikowano 13 Kwietnia 2008 To jaki był powód wypadku? Kolega przed oddaniem sterów pomylił położenia drążka?
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.