Skocz do zawartości

Obserwacje nowicjusza


Azienkoz

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim! Nie było mnie tu kilka lat, ale po N wylatanych godzinach postanowiłem odkurzyć swój profil.

 

Jako że nie mam w rodzinie ani wśród znajomych żadnych modelarzy, większość informacji przed oblotem pozyskiwałem z internetu. Chciałbym podzielić się kilkoma spostrzeżeniami i danymi, które pozyskałem przez tych kilka lat. Być może oszczędzą kiedyś trochę nerwów przyszłym "zielonym" pilotom. :)

 

Na początek specyfikacja mojego sprzętu:

- standardowy Pioneer 1400 (klon Bixlerów i innych Bet)

- aparatura Turnigy 9x MODE 1

- dwa akumulatory Turnigy 3S 20C 2200 mAh

- ładowarka Accucell 6

- moduł oświetleniowy Air Light 3.0 (wspaniały widok samolotu w nocy)

 

1. Pioneer to świetny sprzęt dla nowicjuszy. Zresztą cała kombinacja powyższego sprzętu to genialny materiał na początek. Mówię to jako osoba, która zaczynała naprawdę od zera, jeśli chodzi o latanie. Nie mam wprawdzie porównania z innym sprzętem, ale nie mam także żadnych zastrzeżeń do wyboru, jakiego dokonałem 4 lata temu. Po kilku godzinach lotu czułem się już całkiem pewnie nawet przy umiarkowanym wietrze, a ostatnio próbuję swoich sił wieczorem/w nocy (póki co bez przykrych skutków).

Nie mam porównania między MODE 1 a 2. Wiem, że 2 bardziej przypomina obsługę prawdziwego samolotu, ale na 1 latam od początku i jest mi z tym dobrze. :)

 

2. Pierwszy błąd, jaki popełniłem w swojej "karierze", to przechowywanie w pełni naładowanych pakietów. Z różnych przyczyn (studia, praca, wyjazdy za granicę) od momentu zakupu sprzętu (2011) minęła kupa czasu, zanim pierwszy raz poderwałem samolot do lotu (2014).

Gdzieś wyczytałem, że pakiety należy przechowywać w pełni naładowane, bo dzięki temu zachowają swoje właściwości. Tak też robiłem... Łącznie przez 3 lata doładowywałem akumulatory do pełna regularnie co kilka miesięcy. Później się nawróciłem, czytając miliard innych źródeł, które zalecały pozostawianie akumulatorów z 3,80-3,85 V na celę. Muszę jednak przyznać, że nie widzę nadzwyczajnego spadku możliwości samolotu po takim traktowaniu akumulatorów przez 3 (!) lata (i po kilkudziesięciu cyklach ładowania). Fakt, obydwa aku. minimalnie spuchły, ale Pioneer na każdym lata 10-15 minut w zależności od warunków użytkowania (a zazwyczaj latam z włączonymi światłami nawigacyjnymi), czyli +/- tyle, ile obserwują inni użytkownicy.

Oczywiście nie sugeruję, że metoda "na fulla" jest lepsza od ładowania w trybie "storage". Wydaje mi się jednak, że obecny w wielu źródłach strach z tym związany jest trochę na wyrost.

 

3. O rurce węglowej w skrzydłach pisano już z tysiąc razy. Od siebie mogę powiedzieć, że dobrym zamiennikiem jest pręt węglowy o średnicy 6 mm (czyli tej samej, co fabryczna rurka). Oryginalną rurkę rozwaliłem po zderzeniu z gałęzią, a już w czasach jej świetności skrzydła zachowywały się jak z gumy. Pręt póki co trzyma się dzielnie, skrzydła są sztywniejsze niż z rurką, aczkolwiek drzewa od czasu wymiany rurki na pręt jeszcze nie odwiedziłem. ;) Pręt przy tym jest tańszy (kupowany na metry) niż firmowa rurka, więc nie mamy nic do stracenia!

Wcześniej kupiłem rurkę węglową (bodaj 8/6 mm albo 10/8, nie pamiętam już), ale jej wsunięcie wymagałoby większych modyfikacji "rękawa" w skrzydle, a przyznam, że szkoda mi na to modelu.

 

4. Łączenie skrzydeł - wiele osób poleca wklejanie magnesów, montowanie gumek recepturek na zapałkach, czy nawet sklejanie skrzydeł na sztywno. Ja poszedłem w nieco inną stronę - sklejam skrzydła tuż przed lotem białą taśmą izolacyjną (taśmą okleiłem zresztą całą powierzchnię dolną kadłuba oraz krawędzie natarcia skrzydeł - sprawdza się doskonale). Robię to w ten sposób, że przyklejam kawałek taśmy do jednego skrzydła, przeciągam przez otwór w kadłubie, w który wchodzą skrzydła, i przyklejam drugie skrzydło. Sprawdza się idealnie, trzeba jednak zadbać o to, żeby taśma była mocno naciągnięta (aby ściągała skrzydła do siebie). Co więcej, taśmą okleiłem również powierzchnie skrzydeł, które stykają się z kadłubem (w otworze), żeby nie było luzów.

Po takich zabiegach skrzydła ani myślą o rozsunięciu się! No i biała taśma jest dosyć dyskretna, w przeciwieństwie np. do gumek i zapałek. :)

 

Mam nadzieję, że powyższe informacje komuś się przydadzą. Chętnie wysłucham uwag dot. tekstu od starszych stażem Kolegów, jeśli jakieś im się nasuną. :)

 

Pozdrawiam i uciekam latać!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.