Azienkoz Opublikowano 27 Czerwca 2015 Opublikowano 27 Czerwca 2015 Cześć wszystkim! Nie było mnie tu kilka lat, ale po N wylatanych godzinach postanowiłem odkurzyć swój profil. Jako że nie mam w rodzinie ani wśród znajomych żadnych modelarzy, większość informacji przed oblotem pozyskiwałem z internetu. Chciałbym podzielić się kilkoma spostrzeżeniami i danymi, które pozyskałem przez tych kilka lat. Być może oszczędzą kiedyś trochę nerwów przyszłym "zielonym" pilotom. Na początek specyfikacja mojego sprzętu: - standardowy Pioneer 1400 (klon Bixlerów i innych Bet) - aparatura Turnigy 9x MODE 1 - dwa akumulatory Turnigy 3S 20C 2200 mAh - ładowarka Accucell 6 - moduł oświetleniowy Air Light 3.0 (wspaniały widok samolotu w nocy) 1. Pioneer to świetny sprzęt dla nowicjuszy. Zresztą cała kombinacja powyższego sprzętu to genialny materiał na początek. Mówię to jako osoba, która zaczynała naprawdę od zera, jeśli chodzi o latanie. Nie mam wprawdzie porównania z innym sprzętem, ale nie mam także żadnych zastrzeżeń do wyboru, jakiego dokonałem 4 lata temu. Po kilku godzinach lotu czułem się już całkiem pewnie nawet przy umiarkowanym wietrze, a ostatnio próbuję swoich sił wieczorem/w nocy (póki co bez przykrych skutków). Nie mam porównania między MODE 1 a 2. Wiem, że 2 bardziej przypomina obsługę prawdziwego samolotu, ale na 1 latam od początku i jest mi z tym dobrze. 2. Pierwszy błąd, jaki popełniłem w swojej "karierze", to przechowywanie w pełni naładowanych pakietów. Z różnych przyczyn (studia, praca, wyjazdy za granicę) od momentu zakupu sprzętu (2011) minęła kupa czasu, zanim pierwszy raz poderwałem samolot do lotu (2014). Gdzieś wyczytałem, że pakiety należy przechowywać w pełni naładowane, bo dzięki temu zachowają swoje właściwości. Tak też robiłem... Łącznie przez 3 lata doładowywałem akumulatory do pełna regularnie co kilka miesięcy. Później się nawróciłem, czytając miliard innych źródeł, które zalecały pozostawianie akumulatorów z 3,80-3,85 V na celę. Muszę jednak przyznać, że nie widzę nadzwyczajnego spadku możliwości samolotu po takim traktowaniu akumulatorów przez 3 (!) lata (i po kilkudziesięciu cyklach ładowania). Fakt, obydwa aku. minimalnie spuchły, ale Pioneer na każdym lata 10-15 minut w zależności od warunków użytkowania (a zazwyczaj latam z włączonymi światłami nawigacyjnymi), czyli +/- tyle, ile obserwują inni użytkownicy. Oczywiście nie sugeruję, że metoda "na fulla" jest lepsza od ładowania w trybie "storage". Wydaje mi się jednak, że obecny w wielu źródłach strach z tym związany jest trochę na wyrost. 3. O rurce węglowej w skrzydłach pisano już z tysiąc razy. Od siebie mogę powiedzieć, że dobrym zamiennikiem jest pręt węglowy o średnicy 6 mm (czyli tej samej, co fabryczna rurka). Oryginalną rurkę rozwaliłem po zderzeniu z gałęzią, a już w czasach jej świetności skrzydła zachowywały się jak z gumy. Pręt póki co trzyma się dzielnie, skrzydła są sztywniejsze niż z rurką, aczkolwiek drzewa od czasu wymiany rurki na pręt jeszcze nie odwiedziłem. Pręt przy tym jest tańszy (kupowany na metry) niż firmowa rurka, więc nie mamy nic do stracenia! Wcześniej kupiłem rurkę węglową (bodaj 8/6 mm albo 10/8, nie pamiętam już), ale jej wsunięcie wymagałoby większych modyfikacji "rękawa" w skrzydle, a przyznam, że szkoda mi na to modelu. 4. Łączenie skrzydeł - wiele osób poleca wklejanie magnesów, montowanie gumek recepturek na zapałkach, czy nawet sklejanie skrzydeł na sztywno. Ja poszedłem w nieco inną stronę - sklejam skrzydła tuż przed lotem białą taśmą izolacyjną (taśmą okleiłem zresztą całą powierzchnię dolną kadłuba oraz krawędzie natarcia skrzydeł - sprawdza się doskonale). Robię to w ten sposób, że przyklejam kawałek taśmy do jednego skrzydła, przeciągam przez otwór w kadłubie, w który wchodzą skrzydła, i przyklejam drugie skrzydło. Sprawdza się idealnie, trzeba jednak zadbać o to, żeby taśma była mocno naciągnięta (aby ściągała skrzydła do siebie). Co więcej, taśmą okleiłem również powierzchnie skrzydeł, które stykają się z kadłubem (w otworze), żeby nie było luzów. Po takich zabiegach skrzydła ani myślą o rozsunięciu się! No i biała taśma jest dosyć dyskretna, w przeciwieństwie np. do gumek i zapałek. Mam nadzieję, że powyższe informacje komuś się przydadzą. Chętnie wysłucham uwag dot. tekstu od starszych stażem Kolegów, jeśli jakieś im się nasuną. Pozdrawiam i uciekam latać!
Rekomendowane odpowiedzi