Emhyrion Opublikowano 28 Września 2015 Opublikowano 28 Września 2015 Kontynuując serię prezentacji posiadanych modeli tym razem kilka słów o kolejnym faszyście z mojej kolekcji. Messerschmitt BF-109 Samolot występuje w dwóch wersjach kolorystycznych. Oprócz malowania różnią się jednym detalem, to jest końcówką wlotu powietrza chłodzącego z lewej strony kadłuba. Jedna jest krótsza, "europejska" Druga dłuższa, że niby z dodatkowym filtrem przeciwpyłowym, "tropikalna" Ja wybrałem wersję europejską, nie ma aż takiego zapylenia tam gdzie latam, żeby montować trąbę słonia Natomiast samo malowanie wersji europejskiej kompletnie mi się nie podoba. Wiele osób zachwala, jakie kontrastowe, jakie niepowtarzalne, ale jak dla mnie to białe z zielonym to jakaś porażka. Samolot z miejsca trafił do lakierni... Nie jest to jakieś konkretne malowanie konkretnego samolotu, raczej wariacja na temat. Założeniem było, że samolot ma mi się podobać, ma mieć malowanie mniej więcej z frontu wschodniego i tyle. Generalnie chodziło o to, żeby wykorzystać oryginalne wzory naklejek FMS. Stare, naklejone fabrycznie zdarłem, niestety naklejki FMS mają świetny klej i pozostawiają po sobie ślad w postaci chropowatej powierzchni wyszczypanego EPO. Dlatego po malowaniu nowe okleiny trafiły mniej więcej w miejsce starych. Wymieniłem jeszcze pilota. Oryginalny FMS jest standardowym dla tej firmy, taki sam lata w Mustangach i Corsairach, nie przypadł mi do gustu jako Niemiec. Wsadziłem pilota który swego czasu latał już Messerschmittem, tylko wówczas był to drewniak z Hangar9. Pomalowany wówczas teraz po prostu przejął nową maszynę, oby ta była bardziej szczęśliwa. Parę słów na temat użytkowania. Samolot bardzo ładnie kołuje po lotnisku, choć trzęsie się na kępach trawy to jednak nie ma tendencji do przewracania na skrzydło. Duże koła pomagają, tylne koło ma duży zakres skrętu. Sam start jest prosty, model rozpędza się szybko, odrywa od ziemi chętnie, nie ma potrzeby używać klap, po paru metrach rozbiegu samolot jest w górze. Podwozie się chowa, tylne koło też, i można fruwać. Mesiek jest całkiem szybki. Na filmie widać, że mam wyraźne problemy, by lecieć tak wolno jak Stearman. Samolot chętnie kręci beczki, pętle, kręcenie podstawowych ewolucji to prawdziwa przyjemność. Dla porządku wsadziłem mu tylko czujnik temperatury przypięty do podstawy silnika. Na razie nie było powodu do obaw, jednak... muszę pamiętać o tym, że samolot ma bardzo słabe chłodzenie silnika. Gorsze nawet niż w wersji fabrycznej. Dlaczego? Otóż modele FMS mają autorski sposób mocowania kołpaka - z silnika wychodzi oś, u podstawy której jest sześciościenne gniazdo, jak nakrętka czy łeb śruby. Na to nasadza się podstawę kołpaka, która od tyłu w centralnej części ma tulejkę z otworem też o sześciu ścianach, pasujący do tamtej śruby. Tulejka troszkę wystaje poza obrys podstawy kołpaka, ale można to zeszlifować. Dzięki temu, że zeszlifowałem, zmniejszyła się odległość między kołpakiem a kadłubem do takiej w zasadzie pomijalnej. Podpatrzyłem ten patent u gościa na jednym filmie, bardzo mi się spodobał. Tylko zapomniałem, że to ten sam gość, i ten sam samolot co na tym filmie: Dlatego u mnie jest czujnik temperatury, a i tak raczej nie fruwam za długo z gazem powyżej 80%. Kilka słów o lądowaniu. Łatwo nie jest... Wyłazi wada samolotu, która już faszystom dawała się we znaki na polowych lotniskach, czyli bardzo wąsko rozstawione koła podwozia. Samolot nie lubi bocznego wiatru podczas podchodzenia, macha skrzydłami, choć nie ma tendencji do przepadania. Takie machanie jest jednak niebezpieczne, bo jak się nie zejdzie idealnie poziomo to model zaczyna się zataczać po ziemi. Lądować można na klapach, można i bez. Samolot, choć potrafi (i lubi!) latać szybko, to przy niskich obrotach zachowuje się bardzo stabilnie. Jeśli nie wieje wiatr który nim majta na boki to da się go posadzić delikatnie. Musiałem wkleić golenie podwozia. Oryginalnie są mocowane do mechanizmu składania podwozia dwiema malutkimi śrubkami (robaczki), po obu stronach pręta goleni (4.5mm grubości). Podobnie jest to rozwiązane w wielu modelach, tyle że tu te robaczki mają tendencję do luzowania się w efekcie czego golenie nie siedzą sztywno, dostają luzu i koła robią się skrętne, co podczas lądowania oznacza katastrofę. Dlatego ja dla spokoju wkleiłem, wkręciłem i działa. A zapomniałem dodać, że musiałem też poprawić fabrykę i wkręcić moduł tylnego koła. Chińczyk wsadził, podłączył serwo, ale zapomniał śrubek i przy drugim czy trzecim lądowaniu tylne koło zostało na trawie... Jak to nie można ludziom wierzyć, no... Samolot zasilam pakietami Turnigy Heavy Duty 4s4000 lub Zippy Flightmax 4s4000. Na tych pierwszych lata jeszcze lepiej, jest moc... Wyważają go idealnie jak trzeba, a amperów starcza na jakieś 7-8 minut bardzo dynamicznego lotu i około 12 do 15 minut spokojnego wożenia się po niebie. Tylko kto się będzie po niebie woził myśliwcem?
Rekomendowane odpowiedzi