Skocz do zawartości

Budowanie modeli - kupowanie modeli


Baki

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 227
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Modelarz, składacz, latacz, prawdziwy modelarz, wielki modelarz, inna liga...

 

Macie z tym jakiś problem? Ja jestem cieciem lotniskowym. Lubię to :mrgreen:

 

Rozkręcę interes z certyfikacją modelarzy: prawdziwy modelarz, modelarz, któremu nikt nie podskoczy i modelarz super wypas, z umiejętnością precyzyjnego wygryzienia żeberek do profilu laminarnego zębami. Posiadanie protezy dyskwalifikuje.

 

Bez certyfikatu będzie tylko kategoria latacz-składacz pospolity

 

PS. nie cierpię zbędnych IMO podziałów, etykietek, klasyfikacji. Jesteśmy kategorią ludzi, którzy dobrze się bawią na lotnisku. Niektórzy dodatkowo dobrze się bawią w warsztacie.

Jakie to ma znaczenie, kto jest bardziej prawdziwym modelarzem? Chyba modele w małym stopniu służą nam za "przedłużacza" ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zPo głębszych przemyśleniach doszedłem do wniosku że Z MODELARZAMI to jednak jest chyba jak z ADIDASAMI. Po prostu sportowe buty i tyle. Nieważne Made in ChRL czy Nike. Po prostu każdy kto biega z modelem to modelarz i już ;) Tak się utarło. (Choć w głebi serca skłaniam się do stwierdzenia zawartego w poprzednim poście :wink: )

Pozdrawiam wszystkich i tych dłubiacych i tych latających. Ważne że coś robią a nie siedzą (np. przed TV)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak by były ARF takie jak chcę to bym je kupował. Jakość, ilość błędów konstrukcyjnych, ciężar jest po prostu dyskwalifikujący wiele ARF. Nawet bardzo uznanych firm, duże modele, za już duże pieniądze jak widzę wykonanie, czy rozwiązania konstrukcyjne to zawsze nachodzi mnie, a może kupić przerobić, czy po prostu skopiować (zrobić formę) i "wyklepać sobie" tak jak ja to bym widział i wiecie co jest najgorsze po namyśle dochodzę do wniosku, że nie mam tyle czasu i wracam do "klejenia swoich paskudnych modeli", w sumie są paskudne, ale mają inne cel niż cieszyć moje oko. :wink:

 

Naprawdę z miłą chęcią poskładał by sobie ARF i polatał bez poprawek fabryki, wzmocnień i odchudzania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kojot nie popadajmy w skrajności bo trzoszkę przesadzasz.

Nie każdy modelarz musi być makieciarzem i budować cuda. Uwarzam jednak że pewne podstawy są potrzebne aby coś nie coś rozumieć z budowy i mechaniki lotu. Myslę że nawet do modeli ARF wiedza np. na temat jak pracuje dźwigar i jak przawidłowo powinien być zbudowany jest bardzo przydatna.

madrian nie zgodze sie do końca z tobą. Rozwalić się jest żal niezależnie czy budowałeś go od podstaw czy kupiłeś gotowy. Powiem ci tylko że ja nauczyłem się latać modelem szybowca RISER (do tej pory jest sprzedawany jako KIT przez SIG) oczywiście do modelarni trafił jeden zestaw na wzór i reszta z nas go kopiowała (inne czasy - zestawy z zachodu to było marzenie) Po mnie na tym modelu nauczyło sie latać jeszcze 5 kolegów kolejno go odkupując. Wątpie czy jakiś ARF może się tym poszczycić. Jeżeli budujesz wszystko zgodnie ze sztuką to nie będzie kilka miesięcy pracy i kilka minut latania. A wiedza jakiej nabędziesz przy budowie jest bezcenna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładziak trafiłeś w czuły punkt: Gitara to podróbka Ibaneza - o kraj producenta nie pytaj bo go znasz ;). Ale musze Cię rozczarować bo w swoim życiu zrobiłem i gitarę ( w sumie to ze 3). Mniejsza o to jak grała, bo wygląd miała lepszy niż dźwięk. Ale miała nawet tremolo własnego patentu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Warto jeszcze mieć minimum magisterium z aerodynamiki i wytrzymałości jako podstawy + ph.d z wybranej specjalności, np. technologie laminatowe.

 

Ale jak np. 16 latek w małym mieszkaniu, w małym miasteczku bez modelarni chce polatać, to kupuje MiniMaga, w sieci dowiaduje się podstawowych rzeczy o wyposażeniu modelu i zasadach oblotu. Idzie latać.

 

Nie wiem czy jest modelarzem (dla mnie tak). Ale fajnie się bawi, poszerza swoje horyzonty. Jaki sens na nadawanie etykietek?

 

Chyba, że małolat ma szczęście i mieszka w mieście, gdzie działa Szczepan :-)

 

Dla wyjaśnienia - mam 41 lat, jako nastolatek wyczynowo latałem w F2C. 6-7 lat temu wróciłem do hobby. Więcej czasu spędzam w kanciapie (mam własny warsztat w domu) niż na lotnisku. Lubię dłubać (choć rzadko od podstaw - spełniam się w remontach tego, co rozbiję), spędziłem kilka lat na politechnice. Ale nie każdy tak ma i nie każdy musi. Chyba, że musi mieć etykietkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ferq : W wieku 16 lat naprawde ma sie wieeeeeeeeeeeeeleeeeeeee więęęęęęęęęęęęęecej czasu niż w moim wieku. U mnie jedyny czas na modelowanie to po 22 a na latanie sobota poźny wieczór ewentualnie niedziela rano ;)

Kojot: U mnie podobnie 90% Naprawa zniszczeń i budowa a 10% latanie. Ale mi się to podoba.

A Ph.D mam ale z czego innego ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez przesady z tymi lataczami przecież żeby zmontować dobrze zestaw ARF modelu akrobacyjnego, następnie go właściwie wytrymować i ustawić też trzeba to umieć zrobić.

Nie da się dobrze latać bez znajomości modelu i zasad aerodynamiki, a to wiąże się jednak z wysiłkiem i pracą.

Najlepsi „latacze” świata nie latają zrobionymi od podstaw przez siebie modelami lecz wykorzystują zestawy zrobione w „fabryce”

A po drugie gdzie jest granica „latacz” a „modelarz”.

Kiedy jest się modelarzem czy wystarczy jak sklejam zestaw z Artexu czy musi to być KIT z SIGa, albo nie to musi być plan „najlepiej w PDF” i sam muszę wszystko kupić wyciąć i posklejać. Choć może to mało plan muszę przygotować sam (tylko ze zdjęć samolotu) a i listewki sosnowe muszę sam wyciąć (przecież nie kupię gotowych – toż to będę lataczem)

No i ten laser przecież nie będę wycinał wręgi w jakieś fabryce. No teraz tylko akcesoria, to się zrobi szybko (kółka, orczyki, goleń, śmigło itp.)

Teraz tylko silnik, na to muszę mieć dobrą tokarkę, coś do hartowania, napawania, utwardzania i mam silniczek.

Serwa ?? To nic podszkolę się w elektronice i sam zrobię (znowu ten „latacz”), silnik do serw się nawinie i już mam (nie wiem czy jak kupuje tranzystory to nie wezmą mnie za latacza)

Odbiornik …..

…..

 

Może trochę przesadzam, ale to jest cała prawda. Sam mając naście lat tak robiłem Wicherka, włącznie z listewkami, serwami (wtedy to były mechanizmy wykonawcze), oraz aparaturą, na silnik już nie było mnie stać.

Jestem jak najbardziej za tym aby każdy spróbował i sam robił każdy detal i element, bo w tym jest ta największa radość, radość tworzenia.

Co wcale nie przekreśla tego żeby robić samemu tylko tyle ile ma się możliwości i chęci lub czasu i to co się chcę, przecież to wszystko robi się dla swojej przyjemności i radości.

A jeżeli ktoś nie radzi sobię z zestawem ARF to na pewno długo nie będzie latał i szybko mu się to znudzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kojot interpretujesz ten temat jakoś dziwnie. Tu nie rozmawiamy o tym kto jest lepszy a kto gorszy bo wszyscy jesteśmy modelarzami. Zgubiłeś istotę tego o co chodzi. Ta dyskusja ma na celu skłonić kupowaczy żeby spróbowali coś sami zbudować bo wiedza jaka posiądą może się im przydać.

U mnie w pracy jeżeli mój szef każe mi zapoznać i zrozumieć jakieś zagadnienie to nie odbieram tego że chce mi pokazać jaki jestem głupi i jak niewiele wiem tylko chce żebym wiedział więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładziak trafiłeś w czuły punkt:

No dlatego zapytałem :D . Ja też zacząłem robić - i stwierdziłem, że poza wyglądem nic nie osiągnę, więc odpuściłem. To było dawno, takie durne i traumatyczne czasy były.

 

Kojot nie popadajmy w skrajności bo trzoszkę przesadzasz. [...] Uwarzam jednak że pewne podstawy są potrzebne aby coś nie coś rozumieć z budowy i mechaniki lotu. Myslę że nawet do modeli ARF wiedza np. na temat jak pracuje dźwigar i jak przawidłowo powinien być zbudowany jest bardzo przydatna.

Kojot jest dorosły i pewnie sam się potrafi obronić, ale kilka postów wyżej napisał podobne wnioski, a ja się nawet pod tym podpisałem.

 

Nierozumiem jednego, każdy wierdzi że niema czasu itp. a jakoś wszyscy latają.
Mając ograniczone ramy czasowe i wybór: latanie - budowanie, wybierają to pierwsze.

 

Faaaajna dyskusja, jak się dobrze rozkręci, to ją któryś z moderatorów zamknie. Ale będzie buba! ;-)

 

 

EDIT: walicie odpowiedzi jak z CKM-u, nie nadążam z odpisywaniem :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja z uporem maniaka zacytuje jeszcze raz słowa Tomka jak również i moje (podpisałem się przecież pod nimi)

"Nie mam nic przeciw gotowym zestawom "!!!!!! ale mam przeciw ludziom którzy niejednokrotnie przyjeżdzają z takimi modelami i uważają że ich modele najlepsze ("mój to makieta a nie jakiś tam funfly albo coś jeszcze coś gorszego") ,większe a wogóle co ty tu robisz jak panowie chcą latać.

Normalnym ludziom potrzebującym pomocy chętnie pomagam, a tego typu "wybitnych modelarzy" niecierpię.

I to by było na tyle

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leda_g mając na myśli latacza napisałem

Myślę ze jak ktoś lata modelami które w 90% są gotowe a po rozbiciu kupuje nowego bo nie potrafi wszystkiego z powrotem poskładać trudno nazwac MODELARZEM. To raczej LATACZ, ze użyje takiego neologizmu

Myślę że granica jest płynna, ale da się ją wyczuć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie modelarzem nie jest ten, kto potrafi zbudować, pilotować czy wiernie oddać rzeczywistość. Dla mnie modelarzem jest każdy kto się tym pasjonuje, żyje tym i radzi sobie z modelarstwem na swój własny sposób. Każda droga do celu jest dobra.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.