Pewnego dnia latałem na termice z wariometrem i GPS od TobiRC. Zobaczyłem na niebie pięknego cumulusa i podleciałem pod niego usłyszałem pipipipipipipipipipip w wariometrze i od razu miałem banana na twarzy, jednak zrobiłem z 4 kółka w kominie i wariometr ucichł. Pomyślałem, że po prostu noszenia ustały i krążyłem dalej w celu utracenia wysokości. Jednak zauważyłem, że model robi sie coraz mniejszy od razu zacząłem się stresować i nie miałem pojęcia co zrobić. Nie miałem kontroli nad modelem, widziałem tylko jak model znika w cumulusie. Od razu po tej sytuacji poczekałem z godzine i pojechałem w poszukiwaniu modelu. Sprawdziłem GPS i okazało się, że model znajduje sie w małym osiedlu. Podjechałem tam poszukałem i dałem sobie spokój. Następnego dnia usłyszałem telefon i dzwoniła do mnie kobieta że w jej ogródku na drzewie jest jakiś dron wojskowy i jest na nim ten numer telefonu. Od razu pojechałem po ten model i przywiozłem go do domu. W modelu były uszkodzone skrzydła i statecznik pionowy. Od razu usterke wariometru zgłosiłem do firmy TobiRC powiedzieli mi, że naprawią go na koszty firmy.