Witajcie raz jeszcze. Przychodzę z wątpliwościami.
Mikołaj przyniósł Młodemu auto zdalnie sterowane, jeszcze bardziej zabawkę niż model ale taką w miarę lepszą niż gorszą. Zasilana jest pakietem 3S1P na cylindrycznych ogniwach li-ion. 14500 dokładnie. Czas jazdy agresywnej to 10 minut, stąd pomysł, żeby przerobić zasilanie na popularne 18650. Fabrycznie pakiet ma 700mAh, na panasach ncr18650b polata 5 razy dłużej. Koszyk u chińczyka zamówiłem, ogniwa kupię w baltrade bo to mój zaprzyjaźniony sklep, ale dziś się wziąłem za mierzenie i zbaraniałem.
Pakiet ma wyprowadzone 3 pary przewodów, taki pseudo balancer bo z tandetnej ładowarki wychodzą dwa przewody, które potem są rozszczepiane na 3 pary i teoretycznie każde ogniwo ładuje się osobno. I tu ciekawostka: ładowarka ma na wyjściu 3,6V! i do takiego własnie napięcia ładuje ogniwa. Diodka czerwona na ładowarce oznacza ładowanie, zielona naładowane. Każde z ogniw ma 3.63V, co logiczne cały pakiet 10,89V. No i zbaraniałem, co będzie jak zamontuję koszyk, wsadzę w to pełne 18650 czyli 4,2V sztuka, 12,6V całość?? Ogniwa będą traktowane właściwie, bo mam świetnego intellichargera i4 do ogniw cylindrycznych, używam w latarkach tych ogniw i stąd plan na przerobienie zasilania na 18650.
Z jakiego powodu chińczyki ładują ogniwa do 3,63V tylko? Przecież 3,6V to raczej znamionowe napięcie dla li-ion, ale rozładowanych! Wydrenowane autkiem ogniwa mają 2,8V sztuka, czyli pracuje pakiet cały czas w stanie rozładowania do głębokiego rozładowania? To co to, jakieś względy bezpieczeństwa? Zaraz podłączę się przewodzikami w pakiet i każde z ogniw naładuję do końca intellichargerem, zobaczę co będzie.
Macie jakieś rady, jest się czego obawiać czy po prostu tandetne zasilanie zabawki tak działa i należy jak najszybciej się go pozbyć i ładować czymś lepszym pakiet?
Pomyślności w nowym roku!