Koledzy podpowiedzcie, czy warto reanimować taki przypadek.
Z modelem zakupiłem używany silnik Evolution .40 (najprawdopodobniej NT). Sprzedający zastrzegał, że silnik używany i sam go nie uruchamiał.
O ile model jest OK, to silnik wygląda na mocno zużyty. Nie mam dużego doświadczenia, to druga w życiu spalina (nie licząc MVVS 1,5D na uwięzi lata temu) mam jeszcze OS MAX 46 w trenerku.
Silnik na pierwszy rzut oka (bez rozbierania) jest wybrakowany - brak jednej śruby mocującej głowicę, pokrywa skrzyni korbowej przykręcona tylko na dwie śruby, brak nypla w tłumiku (może to najmniej istotne), przy przekręcaniu wałem wyczuwalne 'gruchotanie' (rozsypane łożysko?), zmasakrowana podkładka pod śmigło. Trochę widać na zdjęciach poniżej.
Model, do którego silnik miał trafić to Black Horse Canter 50.
Początkowo chciałem próbować reanimować ten silnik, ale coraz mniej wierzę w opłacalność takiego działania.
Może lepiej kupić coś używanego np. taki GP Thunder Tiger (https://www.olx.pl/d/oferta/silnik-spalinowy-rc-CID767-IDEvGI1.html) lub używkę OS MAX .46 (nie wiem czy nie za duży na początek dla mnie do tego modelu).
Co byście podpowiedzieli?
Dzięki,
Adam.