No a już myślałem, że trafiła mi się jakaś felerna sztuka. Co do ćwiczeń to staram się, ale nie jest to łatwe, gdy jedyny moment, w jakim mogę ćwiczyć, to 2 godzinki, gdy synek w ciągu dnia śpi. I jest to możliwe tylko w któryś z dni weekendu, gdy akurat jestem w domu i żona nie goni mnie do jakiejś, w jej mniemaniu, ważnej roboty. ;D
Ćwiczenie przy synku odpada, bo albo niechcący zrobię mu krzywdę śmigłem, albo nie będę w stanie ćwiczyć, bo uwiesi mi się na nodze płącząc, że KONIECZNIE musi się bawić tym co ja. ;D
Wcześniej bawiłem się takim maleństwem za 80 zł (pewnie kojarzycie o jaki śmigłowiec chodzi), ale niestety kilka "szlifów" w kaloryfer, kilka upadków z wysokości oraz łapki mojego synka spowodowały, że zaczął baaaardzo niestabilnie latać i stanowił "zagrożenie dla zdrowia i życia". ;D :wink:
Ale właśnie z tym maleństwem połknąłem bakcyla zabawy, na razie prostymi, modelami śmigłowców.