Witam
Zacznę od tego, że w tamtym roku kupiłem Whispera z X-model. Motoszybowiec całolaminatowy o rozp. koło 2m.
Trochę faktów:
-silinik foxy 3025/10
-regulator foxy 65A
-serwo wys. HS-81MG
-w skrzydłach 4xHS 65 MG (jedno lotka, drugie klapa)
-akumulator turnigy 3s 3000mAh 35-45C
-odbiornik smc 16 scan Graupner 35MHz SYNTEZA
-nadajnik Graupner mx12 35MHz
Lot nr. 1
Historia zaczyna sie jak u każdego szczęśliwego posiadacza tyle co zrobionego modelu. Lotnisko, dobra pogoda, przygotowanie modelu do lotu. Na ziemi wszystko działa. Model poleciał w górę. Jak to zawsze bywa przy pierwszym locie pełna ostrożność. Robię kilka kółek w niedużej odległości. Nagle model zaczyna świrować. Sam się włącza silnik, chwilami przestaje reagować na stery. Myślę sobię, że zaraz go rozbiję. Nie mam kontroli nad modelem. Podbiegam do szybowca, otwieram kabinkę by rozłączyć zasilanie a tu moim oczom ukazuje się taki oto widok:
-regulator wrzący, nie da się go dotknąć, kondensatory wystrzelone
-silnik ma spalone uzwojenia, również wrzący
W domu okazało się, że regulator się spalił. Scieżki były poprzepalane. No nic, myślę sobie że założyłem za duże śmigło (chociaż zapas prądowy był jeszcze dość duży) i sam spowodowałem spalenie regulatora i przez to spadnięcie modelu. Zamówiłem nowy taki sam zestaw (silnik i regulator).
Lot nr. 2
Drugie podejście do Whispera. Założone mniejsze śmigło. Regulator i silnik nowy. Na ziemi wszystko cacy. Model leci w górę. Kilka minut lotu i to samo, powolna utrata sterowania aż do całkowitego braku mozliwośći sterowania. Zaczynam juz dość ostro przeklinać w myslach. Podbiegam do modelu. Nie licząc złamanego ogona, regulator i silnik usmarzone. Wysłałem regulator i silnik na gwarancję bo myslałem, że to jakaś wada fabryczna. Dostałem nowe egzemplarze.
Lot nr 3
Pesymistycznie nastawiony do modelu, przed lotem znowu sprawdzam zasięg. Niby wszystko ok. Model w górę. Nie mineło 2 min trace sterowanie na wysokości może 50m. Model leci prawie pionowo w ziemie. Kadłub złamany. Podbiegam do modelu, regulator wrzący, silnik gorący. Ale dlatego że latałem może z 2min nie spaliłem ich. Sprawdzałem teraz i działają, chociaż śmierdzi z nich trochę spalenizną.
Pytam się Was bo ja już straciłem pomysły. Co się do licha dzieje? Wykluczam zwarcia między konektorami silnika, jak i akumulatora. Na ziemi wszystko działa cacy. Czy możliwe jest że wadliwy odbiornik może powodować upalanie regulatora i silnika w locie i przez to trace kontrolę nad modelem? Bo ewidentnie podczas lotu reulator i silnik ulegaja spaleniu mimo minimalnego ich używania podczas lotu.
Proszę Was o pomoc.