Wraz z kumplem rozpocząłem sezon na naszym poletku (ktoś tam kitem się uczył latać), ale coś dziwnego się stało. Kopter stracił łączność z radiem (a bywałem nim dalej), a że niestety nie posiadam failsafe to poleciał sobie z wiatrem na budowę, na której się rozbił i dość mocno pokiereszował. Weekendowo w okolicy nikogo nie było, więc tylko kopter i duma ucierpiały.
Także smutnymi wieściami otwieram sezon "moraskowy" ;-)