Wiem, że ten konkretny model jest dość specyficzny.
Z jednej strony może się wydawać, że to taka latająca pierdółka, ale jak człowiek chwilę poświęci na przeanalizowanie planów to wychodzi, że nie tak prosta droga wiedzie do Rzymu
Sama wizja całe imprezy delikatnie się zmieniła, teraz już nie będą budować modeli od podstaw, gdyż 2 dni mogłoby być zbyt krótkim okresem czasu. Znajomy modelarz, który ma już kilku(około 10)letnie doświadczenie w modelarstwie, do tego sam buduje modele od podstaw powiedział, że potrzebowałby 10-15 godzin na zbudowanie czegoś takiego od podstaw.
Obstawiam, że taki modelowy nerd pracujący pod okiem kogoś doświadczone potrzebowałby minimum 2 razy więcej czasu. Jeśli do tego dojdą poprawki (a zawsze dochodzą) to czas się wydłuża tak około 3 razy...
Tutaj dochodzimy do pewnej granicy absurdu, bo przecież taki 15 latek nie będzie siedział 4-5 dni po 8 godzin dziennie i nie będzie tego robił...
Z wyżej wymienionych powodów zmodyfikowany pomysł wygląda tak, iż uczestnicy warsztatów pierwszego dnia będą poznawać teorię, budować balony napędzane ciepłym powietrzem, potem modele samolotów na gumknę a drugiego dnia w grupach będą modyfikować gotowe już pojazdy Coandy.
Modyfikację polegać będą na tym, iż na gotowe i w pełni funkcjonalne modele UF (tak się odmienia słowo UFO?) montować będą dodatkową czaszę. Wzmiankowana czasza zamontowana będzie punktowo do czasy pierwotnej, z zachowaniem na tyle dużego odstępu aby efekt Coanda mógł zaistnieć.
Pomysł z szybowcami czy też elektroszybowcami jest bardzo fajny, aczkolwiek chcę go wykorzystać przy innym projekcie. Tutaj i tak jest sporo atrakcji a czas mam ściśle ograniczony (2 dni).
Co sądzicie o tak zmodyfikowanej wizji?