diem Opublikowano 20 Kwietnia 2009 Opublikowano 20 Kwietnia 2009 Mnogo mnogo, ale to temat rzeka. Są ludzie i są trepy. Na niektorych dziala tylko kula w kolano, cieszy ze w srodowisku modelarskim tacy raczej nie wystepuja O sposobach walki z tymi ktorzy nie chca dac spokoj lepiej nie piszmy
Tomisław Piotr Opublikowano 20 Kwietnia 2009 Opublikowano 20 Kwietnia 2009 Taak, ja tylko chciałem powiedziec, żeby Grzechu miał sie na baczności, zanim ziemia kolejny raz da mu w pysk.
Grzechu Opublikowano 24 Kwietnia 2009 Autor Opublikowano 24 Kwietnia 2009 Wróciłem, 2 płytki, 9 śrub i pełne odrutowanie łącznie z całkowitym sciśnięciem zębów na miesiąc. Ziemia w życiu zapewne nie raz da mi po pysku, ale żebym wiedział za co... no i na siniaku się skończyło, pecha teraz miałem że od razu pękło konkretnie (a bo z przemieszczeniem).
Grzechu Opublikowano 27 Kwietnia 2009 Autor Opublikowano 27 Kwietnia 2009 ma ktoś ten wzór do wydrukowania powództwa adhezyjnego? Znalazłem coś w necie ale wielkie logo portalu prawniczego na nim... Minęło 6 dni od operacji a ja dalej ledwo czuję skórę na brodzie nie wiedząc czemu... No i te nocne nieswiadome próby otworzenia szczęki, w wyniku których za każdym razem wszystkie zęby bolą... aż się coś poluzowało, minimalnie ale czuję, pytanie czy jakiś ząb stały czu druty... muszę się do dentysty choćby przejść, niech uspokoi, bo jak dotykam jedynki i dwójki to dziwnie bolą... :roll:
Gość slawekmod Opublikowano 27 Kwietnia 2009 Opublikowano 27 Kwietnia 2009 Grzechu, współczuję Ci szczerze bo wiem jak bolą powiercone kości i skręcone śrubami,w noc po operacji doświadczyłem takiego bólu że szok.Ale musisz jakoś przetrwać.
pppd Opublikowano 27 Kwietnia 2009 Opublikowano 27 Kwietnia 2009 ma ktoś ten wzór do wydrukowania powództwa adhezyjnego? Znalazłem coś w necie ale wielkie logo portalu prawniczego na nim... Podrzuć link do tego pdf'a może się uda to logo skasować.
Grzechu Opublikowano 27 Kwietnia 2009 Autor Opublikowano 27 Kwietnia 2009 A jednak nie, nie ma tu formularza, po prostu trzeba opisać słowami z zachowaniem kilku podstawowych informacji itp (wcześniej nie przeczytałem tego całęgo, tylko okiem rzuciłem) http://www.forum.prawnikow.pl//files/pozew_adhezyjny_116.pdf Sławek, ponoć najlepsza jazda będzie przy zdejmowaniu, znieczulenie miejscowe, a ja będę z otwartą japą widział jak mi w kościach grzebią od strony dziąseł... Czuję mniej więcej w tym miejscu gdzie plytki taki rwący ból, ale czuję też nad brodą, a skóra prawie bez czucia, to mnie dziwi. Cóż, czas leczy rany
Gość slawekmod Opublikowano 27 Kwietnia 2009 Opublikowano 27 Kwietnia 2009 Sławek, ponoć najlepsza jazda będzie przy zdejmowaniu, znieczulenie miejscowe, a ja będę z otwartą japą widział jak mi w kościach grzebią od strony dziąseł... Czuję mniej więcej w tym miejscu gdzie plytki taki rwący ból, ale czuję też nad brodą, a skóra prawie bez czucia, to mnie dziwi. Cóż, czas leczy rany Grzesiek, spoko spoko.Ja miałem operację na znieczulenie lędźwiowe, byłem całkowicie przytomny.Słyszałem wszystko i rozmawiałem z połową personelu podczas zabiegu.Nie powiem żebym się nie bał przed i w trakcie operacji (4 godziny) bo bym skłamał.Ale przeżyłem.Na drugą szedłem już z mniejszymi obawami.W każdym razie powinieneś się czuć coraz lepiej.Wyciąganie żelastwa to chwila, u mnie zajęło lekarzom około 30 minut od wjazdu do wyjazdu z bloku operacyjnego a było co wyciągać-z większych rzeczy to dwa druty po 7cm i blacha o podobnej długości i parę jakiś "kościowkrętów".Będzie dobrze, głowa do góry.
robintom Opublikowano 27 Kwietnia 2009 Opublikowano 27 Kwietnia 2009 Utopia przez 15 lat i taki spokój? I jeszcze policja pomagała? To masz szczęście. Nie wiem jak z policją jest teraz w Polsce ale ja nie za bardzo pamiętam pozytywnie współpracę w sytuacjach kryzysowych. A najbardziej pamiętam sytuację gdy z policjantem poszedłem na melinę dorwać złodzieja. A ten złodziej przywitał nas siekierą. Gdy wyciągnąłem broń usłyszałem szybkie kroki uciekajacego policjanta i jego słowa. " nie strzelaj bo on mnie zna i jeszcze mi chałupę spali". Inny przypadek to gdy wracałem z pracy naszedłem czterech co wynosili wszystko z mojego domu od tyłu do lasu. Na Wielkanocny koszyczek zbierali. Gdyby nie mój pies obronny marki pudel zarobił bym łomem z za rogu domu między oczy. Było tak ciemno że nie wiedziałem czy celuję w nich czy w mój sprzęt rtv który stał pod ogrodzeniem przygotowany do zabrania. Wywaliłem 17 z magazynka. Ale tylko pacnięcia na drzewach słyszałem. Na policję czekałem 15min a na psa tropiącego prawie dwie godziny. Przyjechali z kalachami i po próżnicy godzinę po lesie ganiałem z nimi. Najbardziej był z tej sytuacji zadowolony mój pies. Bo dostał w nagrodę dosłownie michę kiełbasy. Inne sytuacje to tylko małe drobiazgi jak ratowanie kolegi przed trzema psami nie wiem jakiej rasy ale to były olbrzymie bydle i szkolone do ataku. A spodnie miałem pełne bo tylko widziałem kolegę jak miota nogami pod cielskami tych psów. I jak użyć w takiej sytuacji broni? Najpierw poszła cała butla pieprzu a potem strzały w żwir przed pyskami psów. Pryskający żwir skutecznie je odstraszył. Kolega trafił do szpitala z pocharatanym tyłkiem a ja wymieniałem fotel w samochodzie bo się nie nadawał do czyszczenia od krwi. Ale powiem jedno takie sytuację hartują. W zeszłym roku rano około 9.00 w sobotę pojechałem do znajomego. I nagle mam telefon od żony jaki jest telefon na policję. Tak była zestresowana że zapomiała. Tylko o przycisku wybierającym mój numer pamiętała. Ja się pytam co się stało. A żona mi mówi że czarny chce się włamać do domu od strony ogrodu. Myślała na początku że to przewidzenie że to jakis duch. Ale na logikę żona pomyślała że przecież duch nie może być czarny. Zaraz zawróciłem do domu. Jak dojechałem policja już odjeżdżała, nikogo nie złapała. Pogadałem w domu z moją drugą połową i poszedłem do kuchni coś przekąsić. Siedzę sobie gadam, jem, i przeglądam pfmrc na laptopie a tu katem oka widzę jakić cień za oknem. Kombinuje coś z oknem i zagląda pod lekko uchyloną roletą. Żona podbiega do okna podnosi rolete a tam czarna morda. Do tego ta sama co kombinowała dostać się wcześniej z drugiej strony od ogrodu. Wyskoczyłem i pacjenta złapałem. Małe przepychanko dzwignia na nadgarstek i gościa mam. On do mnie gada co ja chcę od niego. A ja pytam co on szukał w moim ogrodzie. A on mi mówi że szukał coffe schop bo chciał się napić kawy. A ja - gdzie w mojej kuchni? Ja jestem gościnny ale bez przesady. Podczas szamotaniny wypadły mu rękawiczki plastykowe z pod mankietów. Potem pomógł mi starszy anglik. i też go trzymał. I mówił do niego- nie szarp się jeśli jesteś niewinny to przyjedzie policja i cię uratuje. Przyjechała policja, skuła go i do paki. Potem trzy razy była u mnie policja by porozmawiać czy wszystko ok czy nie potrzeba pomocy psychologa, terapeuty. Po 2 miesiącach była sprawa sądowa. Ja z żoną czekaliśmy na nią w pokoju dla świadków. Przyszła do nas policjantka przyniosła makietę sali sądowej z laleczkami i opisem kto gdzie siedzi, kto jest kto. Omawiała jak przebiega sprawa sadowa i jak się zachowywać w czasie rozprawy. Ale na sali sądowej nie bylismy bo jak się adwokat dowiedział że przyszliśmy to podpowiedział oskarżonemu by sie przyznał. Za to że nie musieliśmy składać zeznań i nie byliśmy stresowani dostał rok, inaczej by dostał dwa lata. A i za to że nie byłem w pracy a w sądzie, sąd zwrócił mi dniówkę. A jeszcze przypomniał mi się wypadek na parkingu. Stary gościu za kierownicą wjeżdżał na parking a ja za nim. Nagle stanął włączył wsteczny i dawaj do tyłu. A ja stałem za nim i trąbię. A on nic i mi przy.... Przyjechała policja i wyjaśniamy sprawę bo gość czuje sie niewinny. Ja mówię że on cofał a ja na niego trąbiłem. I żadnej reakcji. Na to ten gość z pretensją że jak miał słyszeć mój klakson jak on jest prawie głuchy. A policja (w wieku może 23lata) do mnie z pretensją że nie zachowałem przepisowej odległości ( gość cofnął całe 4metry). Ręce opadły mi. I jak tu z taką porażającą inyteligencją dyskutować. A ja do n
utopia Opublikowano 27 Kwietnia 2009 Opublikowano 27 Kwietnia 2009 robintom, może metodą jest traktuj drugiego jak równego ? Twoja sytuacja jest odmienna bo jesteś za przeproszeniem petent :twisted: wiem jak to brzmi i proszę się nie obrażać . ot policjant siedzi na służbie a Ty mu :ass: zawracasz....... to co napisałeś to jest :ass: nie policjant . różni wioskowi szeryfowie co siedzą na ciepłej posadce i nie lubią podskakiwać miejscowym... szkoda słów i klawiszy ja łapałem kłusowników a do tego lepiej się współpracuje ...z miejscowymi złapię nad wodą ojca - głowę rodziny w jakiejś wiosce gdzie był tylko PGR i w promieniu kilkunastu km żadnej pracy - takiego nie pociągniesz do odpowiedzialności bo tylko sie naganiasz ,natworzysz papierów a i tak sąd go wypuści ...... zresztą te marne 3 ryby co on złapie by wykarmić rodzinę...czasem trzeba być człowiekiem- nieważne jak to brzmi . Potem Ci ludzie sami dzwonili że sieci jacyś obcy stawiają , że prądem tłuką na jeziorze po nocy ...Nie jestem fanem rozdawania ludziom nieruchomości i zakładów za darmo ale są miejsca gdzie bieda jest masakryczna gdzie padły PGR-y i tam naprawdę szanują to co jeszcze mają....oczywiście nie wszyscy ale nie o tym ten temat . kilka tygodni temu zwolniony dyscyplinarnie pracownik mi się odgrażał pobiciem itp... skwitowałem stwierdzeniem że jeszcze trafi w życiu jak kosa na kamień dziś ten człowiek lezy nietomny w szpitalu - podskakiwał w barze ale towarzystwo chyba nie lubiło takich występów.. jak śpiewały "strachy na lachy"- bo chodzi o to by od siebie nie upaść za daleko.....
robintom Opublikowano 27 Kwietnia 2009 Opublikowano 27 Kwietnia 2009 ot policjant siedzi na służbie a Ty mu zawracasz....... . Ja nawet nieraz nie zawracałem panu policjantowi d.... Pamiętam początek lat 90 gdy ja miałem pilną potrzebę wykonania telefonu do szpitala. Komurek nie było jeszcze a w miasteczku było tylko kilka telefonów. W urzedzie ale godzina 1 w nocy i zamkniete. Ośrodek zdrowia - to samo patrz wyżej. Budka telefoniczna sztuk raz. Ale po ostatniej rozmowie osoba kozystająca z aparatu zapomniała odłożyć słuchawkę i zabrała ją ze sobą. No i został jeszcze jeden telefon na komisariacie. Ale komisariat 24h pracy miał tylko na papierze. Jak wszedłem to cała obsada odpoczywał po Św Józefie. A że miałem problem z dobudzeniem to skożystałem z telefonu wyciagając go z za takich ozdobnych krat. Akurat dyżurny miał głowę na dzienniku zdażeń a nie na aparacie. Zadzwoniłem, telefon odstawiłem i dalej w odpoczynku spracowanym funkcionariuszom nie przeszkadzałem.
utopia Opublikowano 27 Kwietnia 2009 Opublikowano 27 Kwietnia 2009 Zadzwoniłem, telefon odstawiłem i dalej w odpoczynku spracowanym funkcionariuszom nie przeszkadzałem. dusza człowiek :mrgreen:
Grzechu Opublikowano 8 Lipca 2009 Autor Opublikowano 8 Lipca 2009 Hmm polska administracja sądowa... ani nie dostałem odpisu aktu oskarżenia ani nic, jedynie wezwanie na rozprawę, nawet nie wiem dokładnie (art 157/1 KK oraz INNE - co wiele mi mówi) o co go oskarżyli, człowiek sam musi iść i poprzeglądać papiery :roll: w pierwszym papierku jaki dostałem było że dostanę wezwanie do lekarza sądowego by mnie "obadał" - oczywiście nic takiego nie było... gdyby nie obdukcja którą zrobiłem za własną kasę od razu po wyjściu ze szpitala teraz byłbym z ręką w nocniku - do tego niektórzy mi mówili "po co obdukcja" :shock: a sprawa dopiero pod koniec sierpnia... myślałem że uniknę zjeżdżania ze studiów do sądu... :roll: niemniej sam jestem ciekawy jak to będzie, bo myślę że nazbiera się coś w stylu uszkodzenia ciała, podjudzania do czynu, gróźb i "wynajęcia", jak zwał tak zwał :mrgreen:
KaliN Opublikowano 8 Lipca 2009 Opublikowano 8 Lipca 2009 hehe Grzechu jeszcze bedzie tak : Kiedyś taka tam babka nawalona kompletnie i naćpana dzwoniła do nas domofonem bo jej się klatki pomyliły czy coś :crazy: . Tata zszedł do niej i jej mówi, że jak nie pójdzie to sie dla niej źle skończy. Potem ktoś ja do klatki wpuścił :evil: . Przyszła pod drzwi i zaczeła sie drzeć i kopać w drzwi. No to ja za telefon i dzwonię na Policję. Godzina ok. 00.30 . Po dziesięciu minutach byli już na miejscu. Zabrali ja i tyle. Po 2 dniach przyszedł policjant i dał Tacie zaproszenie na rozprawę jako świadek i obowiązek stawienia się w sądzie. No to Tata poszedł a na tę rozprawę... A teraz najlepsze... świadek musiał się stawić a winowajca nie :crazy:
mammuth Opublikowano 8 Lipca 2009 Opublikowano 8 Lipca 2009 Wszelkie koszta dojazdu do sadu oraz straty finansowe jakie ponosisz w tym czasie dokladnie notuj - kazdy kilometr, bilet, itd.
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.