Skocz do zawartości

Pierwszy i drugi lot Piper Cub'em


Tolya

Rekomendowane odpowiedzi

No i stalo sie. Dzieki uprzejmosci sasiada "Tomekr", ktory udostepnil dwa nadajniki w trybie instruktor-uczen, po czym pojechal ze mna na lotnisko i dzielnie instruowal, udalo mi sie wreszcie wzbic w powietrze. No i osiagnac najwiekszy sukces kompletnie zielonego pilota: nie rozbic maszyny przy pierwszym ladowaniu. I nawet pierwsza beczke wykrecilem ;)

 

Moj Piper Cub (RC system) to rzeczywiscie bardzo przyjazna w pilotowaniu maszyna. Samo utrzymywanie sie w powietrzu nie jest w tym modelu az tak trudne, wiec skoncentrowalismy sie na cwiczeniu podejsc do ladowania.

 

Kilka moich spostrzeżeń, moze komus poczatkujacemu takiemu jak ja to pomoze:

- Ciesze sie, ze posluchalem madrzejszych od siebie i wybralem gornoplat. Samolot sam sie stabilizuje w osi wzdluznej, dzieki czemu dosc latwo sie go trymuje.

 

- Latanie z instruktorem na dwie aparatury to naprawde fantastyczna sprawa, bo nie powoduje natychmiastowego rozwalenia modelu.

 

- Płynne, łagodne ruchy i nie spuszczanie modelu z oka nawet na chwile to podstawa. Jak to mawiaja w pewnej jednostce wojskowej: slow is smooth and smooth is fast.

 

- Od ponad 10 lat bawie sie w roznego rodzaju symulatory lotniczej, mniej, bardziej i bardzo- profesjonalne. I powiem, ze nikomu nie polecam oceny swoich umiejetnosci praktycznych w oparciu o swoje wirtualne doswiadczenia. Latalem nawet na profesjonalnym symulatorze szybowca (taki z kabina, sterem, orczykiem i calym tym interesem) i niezle mi to szlo. Problem w tym, ze kiedy nie siedzi sie w srodku i nie ma blyskawicznego odniesienia do zmiany pozycji horyzontu, to trzeba wyksztalcic zupelnie inny zestaw odruchow. Glupi skret z utrata pionowej sily nosnej konczaca sie lotem w dol jest dla zielonego amatora dosc trudny do skorygowania, nie mowiac juz o dodaniu do skretu steru kierunku.

 

- Kazde ladowanie po ktorym mozna jeszcze raz poleciec jest udane. Moje pierwsze zakonczylo sie malym kangurkiem i w efekcie kapotazem na miekkiej trawie.

 

- Poklony dla natury za wysoka trawe ;) Jak sie zaczela konczyc bateria i nie udalo sie podciagnac Pipera do ladowania, to zielen zamortyzowala kontrolowane przepadniecie ;)

 

- Nie wjezdzac ciezkim vanem w grzaska trawe ;) (Tomek wie o co chodzi;)

 

W kazdym razie serdeczne dzieki dla Tomka, ze poswiecil czas na bycie sensei dla zoltodzioba. Dawno sie tak dobrze nie bawilem i juz po kilkunastu minutach latania czuje, ze to wlasnie jest to.

 

Paweł R: poprawiłem tytuł i scaliłem dwa podobne tematy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krótko - dziękujemy za ŁADNY opis, gratulujemy i witamy w gronie lataczy ...

 

ps. a model "skasujesz" niebawem bo my - latacze - dzielimy się na tych co już i co jeszcze nie ( rozbili modelu ) :devil:

 

ps2. tych drugich jest znikoma ilość ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja wlasna glupota ;)

 

Otoz zadzialalo zabezpieczenie regulatora przed natychmiastowym odpaleniem silnika przy podlaczaniu baterii. A zeby regiel wyczul "punkt zero" trzeba bylo przesunac trymer na maksa do dolu. O tym jednym nie pomyslalem i jak idiota pojawilem sie na Bitwy Warszawskiej z prosba o pomoc. No i pomogli. W 15 sekund. Pokiwali z politowaniem i pewnie teraz ze mnie zartuja ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tolya, Nie było dużo latania, ale 2 pakiety "poszły", muszę przyznać, że byłem zaskoczony, bo Marcin od razu radził sobie z modelem w locie, później okazało się, że trochę trenował na symulatorach. Przy drugim pakiecie były trenowane lądowanie, pierwsze lądowanie wyszło za pierwszym podejściem, kolejne już nie szły tak gładko, ale Marcin posadził pare razy model na trawie.

Przy okazji Czy sądzicie, że do początkowej nauki pilotażu potrzebny jest profesjonalny symulator lotu, oddający fizykę lotu (chodzi o Aerofly-a lub Realflight-a), czy wystarczy tani FSM ?. Taki wypasiony zestaw zaproponowali Marcinowi na początek w znanym sklepie w W-wie.

Inne spostrzeżenia, to Marcin bardzo bezpiecznie wyrzuca samolot do lotu :-) , model jakby startował z balkonu, a w mojej modelarni musiał uważać na modele podwieszone pod sufitem.

No i na koniec ugrzązłem na łące samochodem, mało drugi samochód nie został na lotnisku, dopiero traktor wyratował mnie z opresji, teraz muszę podjechać jak trochę obeschnie i szkody w murawie wyrównać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak jest ktoś do pomocy kto potrafi latać to żaden symulator nie jest potrzebny. Opis Marcina powinien być zamieszczony jako wstęp w dziale ,, Od czego zacząć?" i jak i z kim zacząć.

 

Marcin. trzymaj się Tomka jak rzep a przejdziesz pierwszy etap bez wacianych nóg. :D Nie każdy ma takiego farta z pomocą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tylko się cieszyć, że tak gładko poszło. Taki pomocny i doświadczony kolega to skarb, oszczędzi masę głupich i nie potrzebnych błędów. Taka wiedza jest nie zastąpiona. Ja jestem osamotniony w swym zboczeniu i przechodziłem to bardziej boleśnie. Teraz mogę się z tego pośmiać, ale wtedy było przykro. W pierwszym locie ustawiłem na maksa wychylenia sterów, bo stwierdziłem, że będę mniej drążek wychylał, co model wyczyniał, można się domyśleć. W drugim locie wszystko sprawdziłem, wyrzut i zdziwienie, macham drążkiem w prawo, a on leci w lewo. Jeszcze parę innych ciekawostek było.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tolya Gratulacje :)

 

 

Ja może dodam coś od siebie na temat symulatorów :)

 

Na symulatorze PHOENIX latałem wszystkim , w każdy możliwy sposób lądowanie , Akrobatami , Myśliwcami i Trenerkami i wszystkim co było dostępne to żaden problem. Gdy dostałem swój pierwszy model , leciałem albo model leciał sam kilka sec. :)

 

Tak więc uważam, że symulatory naprawdę dają nie wiele.Wolał bym mieć taką pomocną osobę jak Ty jak najlepszy na świecie symulator :)

 

 

Teraz całe szczęście i ja poznałem Trzech wspaniałych mężczyzn z lotniska którzy wiernie mnie wspierają, a i latanie w ich gronie sprawia dużo więcej radości i przyjemności. Panowie Pokłony Dla Was. :mrgreen:

 

 

 

P.S

 

TOLYA- A gdzie filmik z oblotu ?? :roll:

I z Akcji wyciąganie auta :lol:

 

 

Pozdrawiam Eski.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, ale symulator tak naprawdę pozwala wyuczyć się odruchów (typu model leci na ciebie), oczywiście jest to bardzo znaczące, ale realnego lotu nie odzwierciedli nigdy.

 

Najlepszym symulatorem jest ktoś kto potrafi i pomoże taka jest prawda. I przede wszystkim koncentracja i myślenie z wyprzedzeniem mając model w powietrzu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może szkoda, że nie ma zdjęć, ale nie braliśmy pod uwagę tak pozytywnych efektów latania, jak i dodatkowych przygód z autem.

Nie mniej sam pamiętam jak zaczynałem, prawie 40-to letni facet z zabawką w ręku :oops: . Jakieś 7 lat temu takich zapaleńców było z połowę mniej, ja nie znałem w zasadzie nikogo, a na dodatek wręcz unikałem towarzystwa, wolałem porażki znosić w samotności. Pierwszy model to był slowflyer GWS-a chyba TigerMoth, skończył marnie, bo podmuch wiatru złożył mu skrzydła, potem rzuciłem się na głęboką wodę i kupiłem Formosę GWS-a za jakieś 350zł, pakiel Lipoli 2S 1000mAh za jedyne 260zł, ładowarkę do lipoli procesorową do 3S i 3A też za jedyne 420zł, potem silniczek 3f outrunner Mega 400 (wypas) za ok. 360zł i regulator jeti advens 18A za ok. 320zł. Za tę kasę można kupić teraz porządny model 1,5-1,8 m i podstawowe wyposażenie do niego, Pierwsze 3 loty to totalna porażka - odwrotnie działające lotki, potem już udawało się wyładować jeden pakiet -problemem było lądowanie, rzadko kiedy model nadawał się do ponownego użytku, ale trochę cyjaka i przyśpieszacza robiły cuda w domu - ważne pozbierać wszystkie części z trawy. Na wakacjach, już po tygodniu mniej więcej co 7-me lądowanie kończyło się porażką, potem to już było z górki, bo trafiłem na lotnisko modelarzy na Wilanowie (teraz stoją tam bloki), poznałem innych zapaleńców, trafiłem na forum u Alexa.

Biorąc pod uwagę ile ja zmarnowałem czasu nie mając żadnego wsparcia, chcę oszczędzić tego innym nowicjuszom i zawsze jak tylko mam czas i mogę to staram się pomóc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Wybralem sie na drugi lot, tym razem calkowicie samodzielny. Bylo... o wiele bardziej intensywnie, niz z pomoca Tomka. Chyba wiecie dlaczego ;)

 

Tak czy siak, kilka cennych lekcji tym razem (jedna powtorzona).

 

1) Wlaczyc sobie timer albo spojrzec na zegarek PRZED startem. Teoretycznie bateria powinna wytrzymac 12-15 minut, ale na zegarek spojrzalem dopiero pare minut po starcie.

 

2) Nie spuszczac modelu ani na chwile z oka. Przez doslownie ulamek sekundy sie zdekoncentrowalem i spuscilem model z oczu. Skrecal wlasnie w strone ziemi, na szczescie udalo sie go wyratowac.

 

3) Trymowanie steru kierunku w locie to cholernie trudna sprawa, zwlaszcza jesli akurat wieje leciutki wiatr.

 

4) Drzewo ktore jest w odleglosci 100 metrow przed lotem podczas latania jest 10 metrow dalej.

 

5) Widownia zacheca do "przykozaczenia". Na szczescie juz w przeszlosci wynioslem wiele cennych nauk z "kombinowania" i udalo mi sie opanowac.

 

6) Kierunek wiatru sprawdzic przed startem.

 

7) Śmierć robalom. Na szczeście pomyślałem o sprayu przeciwko komarom przed wyjazdem, ale i tak mnie pogryzly.

 

Przebieg lotu:

Start byl z reki, wyszedlem na odpowiednia wysokosc i wytrymowalem maszyne (choc poprawki wprowadzalem potem przez nastepne pare minut zanim uznalem, ze jest ok). Podczas lotu wlasciwie niewiele sie dzialo, co dla zoltodzioba latajacego na "Zoltej Grozie" jest dobra wiadomoscia. Raz o malo co nie przydzwonilem w ziemie kiedy sie zdekoncentrowalem, na szczescie wyprowadzilem model na 3 metrach. Jesli chodzi o ladowanie to wychodzac z zalozenia, ze kazde ladowanie po ktorym mozna znowu poleciec jest udane, posadzilem model w wysokiej trawie. Szerokie podejscie z mala predkoscia, nad ziemia zero na przepustnicy i delikatnie usiadlem w trawie. Na razie szczescie mnie nie opuszcza, oby tak dalej.

 

Tym razem pojechalem razem z zona, ktora zrobila kilka zdjec w locie. Enjoy. Ostatnia fotka to dowod, ze naprawde wyladowalem w jednym kawalku ;) Fotki zrobione Sony A500, po lekkiej obrobce.

 

http://img638.imageshack.us/img638/2906/13650964.jpg

 

http://img191.imageshack.us/img191/1245/48700845.jpg

 

http://img41.imageshack.us/img41/315/22920339.jpg

 

http://img249.imageshack.us/img249/6360/93046209.jpg

 

http://img684.imageshack.us/img684/8203/43174189.jpg

 

Paweł R: zdjęcia piękne, ale za duże (max 800x600). Gratuluje lotów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Wybralem sie wczoraj polatac ;) I nawet jakis film nakrecic, ale w koncu pojechalem sam. I w sumie dobrze, bo bylby zapis mojej kompromitacji ;)

 

Otoz dopadla mnie rutyna. W domu przykrecilem odwrotnie smiglo. Na polu, kiedy dalem maksymalna moc smiglo zaczelo dziwnie furczec. Ale obejrzalem pare razy caly model i nic nie zauwazylem. Wyrzucilem go z reki ale latal jakos tak anorektycznie, jakby nie mial w ogole ciagu. Myslalem ze to juz znowu cos z bateria sie stalo i juz zaczalem szykowac sie do ladowania, kiedy zawial lekki wiatr, zwial mi model pod slonce. Mnie troche oslepilo, a model z dwoch metrow zwalil sie na skrzydlo w trawe. No i ze zle ocenilem pod slonce odleglosc i miejsce gdzie spadl, to 30 minut lazilem po pokrzywach i komarach szukajac go, liczac, ze bedzie w nie wiecej niz 3 kawalkach.

 

W koncu znalazlem. Straty wlasciwie zerowe. Pekla tylko plastikowa oslona silnika, ale w domu podkleilem z dwoch stron tasma samoprzylepna i prawie sladu nie ma. Na miejscu przelozylem jeszcze smiglo i po sprawdzeniu czy wszystko dziala polatalem jeszcze kilkanascie sekund. Bylo ok, wiec zabralem sie do domu.

 

No i mam nauczke. Model na szczescie nie ucierpial ale nogi mnie pieka od pokrzyw i swedza od komarow jeszcze dzisiaj. Ale na pewno bede pamietal zeby kierunek mocowania smigla sprawdzic :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Witaj Tolya! Mój Piperek niestety nie poleciał dalej niż pozwolił mu na to pęd rzutu z ręki...

Jestem w podobnym wieku co Twój sensei, ale doświadczeń mam tyle co w marzeniach o lataniu. Podobnie jak on wolę samotnie zaczynać przygodę z rc, może trochę z przekory, a troche z obawy przed "obciachem" w momencie niepowodzenia...

A niepowodzenia przy pierwszym "locie" już mam za sobą. Krótko mówiąc: mój model NIE LATA! pomijam te błędy które już sam dostrzegłem i skorygowałem ( właczenie inwersji na sterze wysokości, za krótka antenka odbiornika, złe wyważenie modelu) bo najgorsze jest to, że silnik nie ma ciągu, a tuz po rzucie z ręki zwala się w dół na lewe skrzydło i łapie kreta... złamałem już 3 śmigła, i muszę przeprowadzić poważny remont zawieszenia silnika (mam nadzieję ,że dobry klej do styropianu wystarczy)

Mam pytanie co do Twojego modelu - jakie są parametry śmigła, które używasz? Z instrukcji wynika, że firmowo jest to 8/5 Niestety nieopatrznie wywaliłem je bo złamałem je jako pierwsze i nie mam teraz z czym porównać. Sklepy oferują 8/4 i 8/6. Te pierwsze złamałem 2 ale model- jak pisałeś - zachowywał sie "anorektycznie"... Możliwe założyłem je odwrotnie - tzn. -jak?

Wiem, że też zaczynasz latać i może za dużo tych pytań, ale może przeczyta to ktoś kogo podpowiedzi przydadzą się i Tobie i mnie.

Pozdrawiam, Piotr z Olsztyna

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.