Skocz do zawartości

Faun - relacja z budowy


piotrp

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 167
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Jeszcze niedawno w wietrzną pogodę nie wychodziłem z domu z modelem. Zmieniło się to odkąd zaznałem latania na tzw. żagielku. Nadszedł czas wyboru odpowiedniego modelu do stokowego szaleństwa. Po konsultacjach z kolegami i w wyniku własnych obserwacji zdecydowałem się na Fauna z firmy Blejzyk. Pierwszym miłym zaskoczeniem był kontakt z producentem, człowiekiem niezwykle miłym, a przy tym fachowcem i pasjonatem. I pasję tę widać w zestawie. Mocne i lekkie skrzydła, pokryte fornirem wysokiej jakości; smukły, solidny kadłub wzmocniony rowingiem węglowym; wyszlifowane usterzenie i wiele drobiazgów. Model jest po prostu piękny… ba, to dzieło sztuki modelarskiej. A mam porównanie z modelami wielu innych firm. Czuję niemal strach przed niedbałym i nieprofesjonalnym złożeniem zestawu.

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Przed przystąpieniem do prac odrysowałem kształt stateczników na papier – w razie kraksy może się przydać. Budowę rozpocząłem od przerobienia mocowania usterzenia. Producent wyprowadził jedną śrubę mocującą i dwa kołki węglowe. Wyrwałem je, powiększyłem otwory, wkleiłem w nie nakrętki śrub o średnicy 2mm i zabezpieczyłem przed wyrwaniem płytką ze sklejki. Mam teraz mocowanie na trzy śruby – bardzo lekkie, a wytrzymałe. Dzięki temu z łatwością będę mógł wymienić usterzenie w razie uszkodzenia oryginalnego, poeksperymentować z usterzeniem i wygodnie zmieniać kąt natarcia:

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

W ogon wkleiłem deseczkę sklejkową i wywierciłem otwory do śrub mocujących usterzenie. Na spodzie wywierciłem większe otwory pozwalające owe śruby włożyć i dokręcić.

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Stateczniki polakierowałem pierwszą warstwą Caponu i odłożyłem do wyschnięcia. W kabince wyciąłem otwory na serwa – Ster wysokości TowerPro SG91R i ster kierunku Hitec Hs55. Prowadząc cięgna wykorzystam różnicę w wysokości serw – jeden bowden pod drugim. Serwa bedą z boku kabinki, dzięki czemu zmieszczą się ich dźwigienki w pełnym wymiarze. Pod otworami wkleiłem deseczki z twardej balsy wzmacnianej żywicą – w nie wkręcane będą śruby mocujące serwa.

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam .

Zdejmowany nosek kadłuba to bardzo praktyczne rozwiązanie jeśli chodzi o dostęp do wyposażenia. Jednak z praktyki wiem, że miejsce połączenia kadłuba z elementem do którego będziesz mocował serwa , to najsłabszy punkt tego modelu.

Radzę od razu wzmocnić . Ja u siebie podkleiłem od wewnątrz rowingiem węglowym wzdłuż kadłuba, niestety już po pierwszym twardszym lądowaniu.

Poza tym - dobry wybór.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A otwór na pakiet dopiero będziesz wycinał? Bez dziury w kokpicie będzie Ci ciężko "dolaminować" nosek do kadłuba, a pod skrzydłami radzę nie wybierać zbyt dużo mięsa. Inaczej przy lądowaniu "bocznym" (cyrkielek etc.) pięknie tam pęka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A otwór na pakiet dopiero będziesz wycinał? Bez dziury w kokpicie będzie Ci ciężko "dolaminować" nosek do kadłuba, a pod skrzydłami radzę nie wybierać zbyt dużo mięsa. Inaczej przy lądowaniu "bocznym" (cyrkielek etc.) pięknie tam pęka.

Otwór będzie wykonany pod konkretny pakiet i olaminowany. Pod skrzydło w kadłubie będzie podklejona płytka sklejkowa wzmacniana rowingiem węglowym. Do tej dodatkowej "półki" przytwierdzone będą nakrętki śrub mocowania płata. Ale o tym duuużoooo później. :) Póki co:

Raz pomalowane Caponem stery i statecznik pionowy (poziomym zajmę się później) przeszlifowałem papierem ściernym 800. Nie stosowałem mniejszej gradacji, np. zalecanej w sieci 240, gdyż w przypadku miękkiej balsy i dobrze przygotowanej przez producenta powierzchni jest to strata materiału i czasu. Przeszlifowana powierzchnia jest gładka, a pokryta drugą warstwązaczyna już błyszczeć. Nie rozcienczam Caponu - przecież nie o to chodzi, by balsa wchłaniała duże ilości lakieru.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotr trzymam kciuki pięknie Ci idzie i powstaje kolejny ładny "zboczek" w naszej okolicy :jupi:

Widziałem jak dopieszczasz swoje modele Krzysztofie, więc Twoje słowa to prawdziwa motywacja. Pozdrawiam Ciebie i cały Fordon.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Piotrze, Twoje relacje z budowy modeli to zawsze doskonałe lekcje dla początkujących. Mój pierwszy latający model to Twój Zefir.

Pozdrawiam i czekam na dalszą relacje, bo mam ochotę na coś "zboczowego" właśnie ze stajni Blejzyka.

Józef

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję za miłe słowa.

Kolejne szlifowanie papierem 1500 i kolejna warstwa Caponu.

Wyciąłem także otwór na pakiet, jego krawędź wzmocniłem rowingiem węglowym. Takim samym laminatem z włókien węglowych wykonałem pierwsze wzmocnienia kabinki.

Dołączona grafika

PS Opisać sposób laminowania?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem węgiel powinieneś dać przez całą długość , tak jak teraz w miejscu gdzie są wycięte gniazda pod serwa, masz klasyczny karb.

Pozdrawiam.

Tomku: "wykonałem pierwsze wzmocnienia kabinki". Pasek węgla jest na dnie, dwa kolejne będą po bokach, kolejne nosie. Karb nie będzie miał znaczenia, bo rowing obejmie listwy przy wycięciach na serwa i to one będą obciążone. Nie chcę zaśmiecić forum zbyt dużą ilością fotek, ale tu widać lepiej:

Dołączona grafika

Wygodniej robić to wzmocnienie na dwa razy - wiadomo, żywica jest lepka, a rowing to nitki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ladnie wygladaja te wzmocnienia i skoro juz sa zrobione to chwala wykonawcy. Latalem kiedys (dosyc dlugo) modelem 'First' f-my blejzyk, nie robilem zadnych wzmocnien i nic sie nie polamalo. Po co wiec dokladac sobie pracy ?

 

pozdro i wysokich lotow

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Opisać sposób laminowania?"

Opisuj. Myślę, że warto.

Robi się:

Do prac potrzebujemy - folię do ochrony blatu warsztatowego (to bardzo ważne, najważniejsze!), żywicy (np. E53), utwardzacza (np. Z1), rowing węglowy, strzykawki (mała i dużą), pędzel, ręczniczki papierowe, ostre nożyczki do cięcia rowingu, patyk do mieszania żywicy z utwardzaczem, pojemniczek do mieszania, papier ścierny oraz gumowe rękawiczki i maska ochronna. Jestem dowodem na to, co już dawno udowodnili lekarze i naukowcy: organizm modelarza w wyniku niecodziennych bodźców umysłowych doznaje mutacji, polegającej na tym, iż kontakt z żywicą nie przynosi szkody organizmowi, a nawet wzmacnia go, gdy stosuje się antidotum. Stąd na moim stole miast wspomnianych rękawiczek i maseczki zagościła wiśniowa nalewka na spirytusie. Niemniej prace wykonujemy w przewiewnym miejscu. Miejsce, na które będziemy nakładać węgiel matujemy papierem ściernym i odpylamy. Za pomocą strzykawki odmierzamy osiem części (objętościowo) żywicy i jedną utwardzacza (np. 4ml na 0,5ml). Wlewamy do pojemniczka i dobrze mieszamy. W tym momencie zaczyna się walka z czasem - mamy około 40 minut na pracę, zanim płyn zgęstnieje. Niestety, w nasze nozdrza uderza okropna woń chemikaliów. Nalewamy więc do kieliszka antidotum i oczyszczamy organizm... oczyszczamy, oczyszczamy, z każdym łykiem czujemy, że jest czystszy…oj jak miło. Pędzelkiem nanosimy niewielką ilość żywicy pod rowing – dzięki temu przyklei się on wstępnie. Ale cóż to, nasze dłonie drżą. Znać antidotum rozlało się nierówno w organizmie. No to chlup na drugą rączkę… oczyszczamy, oczyszczamy… oj coraz milej. Przykładamy rowing i przesączamy go żywicą za pomocą pędzelka, tak by wewnątrz nie znajdowały się pęcherzyki powietrza. A propos powietrza – pełne jest oparów toksycznych, zatem… oczyszczamy, oczyszczamy… oj jak miło. Nadmiar żywicy odsączamy ręczniczkiem papierowym. Kładziemy kolejne pasy wzmocnienia obserwując dziwną tendencję – dokładność nakładania rowingu jest odwrotnie proporcjonalna do stopnia oczyszczenia organizmu. Kierując się przedziwną logiką dochodzimy do wniosku, że to wina za małej ilości antidotum w organizmie, zatem… oczyszczamy, oczyszczamy. Gdy budzimy się po kilku godzinach stwierdzamy, że nasze włosy przyklejone są do foli na blacie (teraz już wiecie dlaczego jest ona taka ważna – lepiej do niej niż do blatu), żona patrzy na nas wzrokiem będący mieszaniną politowania i pogardy, a butelka po antidotum jest pusta. Za to mamy przecudnie wzmocniony model.

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspomniałem, że statecznik poziomy zostawiam na później. Chcę go usztywnić, ale tak, by był lekki i ładny. Nie zastosuję laminatu szklanego, bo to spora waga. Nie dam wzmocnień z rowingu udającego dźwigar, bo nie podoba mi się ta metoda - niewątpliwie usztywnia w kierunkach góra-dół, ale nie wierzę w jej skuteczność na skręcanie. A przecież największym zagrożeniem jest właśnie skręcenie usterzenia przy dużej prędkości. Nie pokryję też krawędzi natarcia rowingiem, bo to w ogóle nie usztywnia, a jedynie chroni przed badylami. Zastosowałem barwiony papier japoński. Bardzo usztywnia we wszystkich kierunkach, jest lekki i zdobi. Chroni dość dobrze krawędź natarcia, gdyż tam nakładają się na siebie dwie warstwy. Pokrywałem w następujący sposób: wyciąłem kontur z naddatkiem (dla wygody pokrywałem po połowie statecznika). Wyprasowałem wycięte elementy żelazkiem (na gazetach), bo papier był bardzo pognieciony (poczta kurierska czasem zawodzi). Położyłem papier na balsę i rozrzedzonym caponem polakierowałem. Papier pięknie przesiąknął i przykleił się do balsy. Okazało się, że łatwiej pokrywa się surową balsę niż zaimpregnowaną caponem. Ewentualne zmarszczki można rozprostować szmatką nasączoną w rozpuszczalniku. W razie konieczności można odkleić papier jeszcze długo po pokryciu - nakładamy pędzlem warstewkę rozpuszczalnika, czekamy aż capon zmięknie i odklejamy papier. Jutro kolejna warstwa caponu.

Dołączona grafika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotr ciekawe podejście do budowy usterzenia interesuje mnie jak się sprawdzi na zboczu.

Przydała by się informacja o ciężarze tego elementu przed oklejeniem i po oklejeniu.

Czekam na dalsze relacje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotr ciekawe podejście do budowy usterzenia interesuje mnie jak się sprawdzi na zboczu.

Przydała by się informacja o ciężarze tego elementu przed oklejeniem i po oklejeniu.

Czekam na dalsze relacje.

Niestety Krzysztofie, nie pomyślałem o zważeniu, ale... oceniam, że przyrost wagi jest znikomy. Maluję mieszkanie i pracuję nad modelem w przerwach między unigruntem, a farbą, dlatego tempo zmalało.

Niestety statecznik poziomy pod wpływem japonki nasączonej caponem zaczął się wyginać. Zaradziłem temu ściskając go (poprzez bibułę) między dwie płaskie powierzchnie, zanim na dobre wysechł. Zobaczymy, czy to pomoże. Prawdopodobnie zrobię nowe stateczniki jako sklejkę balsową z trzech warstw balsy grubości 1mm. Mocowanie usterzenia na śrubki daje spore możliwości eksperymentowania.

Wzmocniłem też ostatecznie kabinkę:

Dołączona grafika

UWAGA: jedni mówią, że węgiel to strata czasu i przyrost wagi, inni, że całość kabinki powinna być wyłożona rowingiem. Ja starałem się mądrze wzmocnić kabinkę - znaleźć złoty środek pomiędzy ilością rowingu, a wytrzymałością kabinki.

PS Zastanawiam się nad pokryciem płatów. Może folia Oracover...?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Kamyczek_RC

Kolega przeoczył największa wadę tego kokpitu i dodatkowo zakończył swój węgielek w miejscu najsłabszym . Trzeba było włożyć rowing w ranty od samego czubka do konca częsci wklejanej w tylnią część karb i miejsce złamania to miejsce miedzy początkiem płaskiej częsci mocowania serw a tylnią częścią o przekroju owalnym. Pod śruby serwomechanizmów wygodniej wkleić pułke z laminatu pokrytego miedzią i przylutować sobie nakrętki do mocowania serw. znacznie wygodniej serwa ustawić jedno z jednej strony drugie z przeciwnej lub oba w osi tak żeby popychacze czy bowdeny znajdowały się po przeciwnych bokach kadłuba. Jeśli mowa o stateczniku to najtrwalszym i jednocześnie odpornym na skręcanie będzie statecznik z trzech warstw balsy 1mm przełożonych dodatkowo tkaniną 50 -100 g/m^2 zmieniając jednocześnie kierunek słoji środkowej deski o 90 st.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.