Skocz do zawartości

jak ładować pakiet li-pol? pomóżcie


irek

Rekomendowane odpowiedzi

1. Nazwa ogniw: Li-Pol czyli ogniwa Litowo-Polimerowe. W skrócie również Lipol, Li pol, Lipolki, lipole (to się przyda w wyszukiwarce)

 

2. Pakiet a ogniwo: Ogniwo Li-Pol jest to pojedyńczy, niepodzielny, najczęściej płaski akumulatorek, z wyprowadzonymi blaszkami, w charakterystycznej folii w kolorze aluminium. Pisząc dalej "pakiet", mam na myśli dwa, trzy lub więcej ogniw, połączonych ze sobą, z wyprowadzonymi kabelkami. Pakiety zabezpieczone są dodatkową folią i to właśnie one są najczęściej w sprzedaży. Grube kabelki służą głównie do podpięcia do regulatora (czerwony "+" a czarny "-"), a cienka wiązka kolorowych kabelków, służy głównie do ładowania za pomocą balancera (o tym później w p.5).

 

Ogniwa połączone w pakiety - na początek lepiej kupić gotowy pakiet, nie robić go samemu :) Pakiet może być oznaczony np. 2S1P, co oznacza, że składa się z 2 ogniw połączonych szeregowo, 3S1P - 3 ogniwa połączone szeregowo. Prawdopodobnie jednego z tych pakietów będziemy używać na początek. Napięcie jednego, nieuszkodzonego ogniwa, wynosi od 2,8 V (dopuszczalnie rozładowane) do 4,2 V (dopuszczalnie naładowane). Czyli pakiet 2S1P może mieć napięcie od 5,6 V do 8,4 V, a pakiet 3S1P może mieć napięcie od 8,4 V do 12,6 V. Przekroczenie tych napięć, mierzonych pod obciążeniem lub nie, jest niszczące dla ogniw.

 

Nie przekraczanie napięć 2,8V – 4,2V na ogniwo to główna zasada, którą trzeba sobie wbić do głowy, korzystając z Li-Polek. Można tutaj zauważyć, że teoretycznie (i praktycznie) zarówno w pełni rozładowany pakiet 3S1P może mieć napięcie 8,4 V, jak i full naładowany pakiet 2S1P. Skutki tego mogą być czasem fatalne - o tym potem w punkcie 6.5.

 

3. Ogniwa do celów modelarskich: stosujemy w praktyce ogniwa przemyślane i zaprojektowane tak, ażeby były w stanie oddawać duży prąd rozładowania, rzędu kilku, kilkunastu a nawet kilkudziesięciu A. Zależy to od rodzaju ogniwa i poniekąd od jego pojemności C, wyrażanej w mAh, (czyli mili Ampero godzinach). Modelarskie ogniwa mogą być ładowane maksymalnym, bezpiecznym i zalecanym prądem "1C" co oznacza, że ogniwo o pojemności 750mAh może być ładowane prądem 0,75A, ogniwo 1000 mAh prądem 1A, ogniwo 2000 mAh prądem 2A itd... Czas ładowania określa sama ładowarka. W praktyce jedyny wygodny i bezpieczny sposób ładowania ogniw, zapewniają automatyczne, mikroprocesorowe ładowarki oraz balancery. Dalsze informacje o sposobach ładowania - w dalszej części w p.6.

4. Rozładowywanie ogniw Li-Pol

 

Teoria:

 

Jak wspomniałem, jedno ogniwo nie może być rozładowane poniżej 2,8 V, co daje 5,6 V przy pakiecie 2S1P oraz 8,4 V przy pakiecie 3S1P.

I to niezależnie, czy mierzymy pod obciążeniem, czy bez. Jak to możliwe - ano tak, że po prostu zbliżając się do poziomu 2,8 V na ogniwo, albo trzeba odciąć pobór prądu (wtedy napięcie skoczy od razu do ponad 3V), albo płynnie zmniejszać prąd do zera, cały czas nie przekraczając 2,8 V. Tak właśnie działają mikroprocesorowe rozładowywarki (albo ładowarki w funkcji rozładowania). Sprawa się komplikuje w przypadku pakietów. Gdy mamy pakiet np 2S1P, czyli dwa ogniwa połączone w szereg, to regulator silnika odciąłby obroty, gdy napięcie pakietu spadnie do 5,6 V. Ale:

 

Praktyka:

 

gdy oba ogniwa byłyby super dobre, to oba mają wtedy po 2,8 V i jest ok. Ale gdy jedno jest gorsze od drugiego (praktycznie 80 % tak ma), wtedy to gorsze ma już np 2,6 V a to lepsze ma 3 V (suma nadal 5,6 V) i w rezultacie to gorsze staje się jeszcze gorsze, bo właśnie go wykańczamy. I dlatego, ekonomiczny regulator silnika (np Jeti z serii ECO) domyślnie nie bierze za wartość minimalną 2,8 V na ogniwo, ale 3 V na ogniwo, pozostawiając tym gorszym ogniwom możliwość przeżycia. Wtedy dla naszego pakietu 2S1P próg odcięcia obrotów jest podniesiony z 5,6 V na 6 V. Lepsze ogniwo ma np 3,2 V a gorsze 2,8 V i nie jest już z nim tak źle. W droższych regulatorach możemy ustawić dolną wartość napięcia na 2,8 V (w niektórych nawet 2,75 V) lub na 3 V na ogniwo. Zalecam jednoznacznie - ustawić 3 V na ogniwo. Rozładowywarki też mają taką funkcję.

 

5. Ładowanie Li-Polek

 

Dużo o ładowaniu już zostało powiedziane. Wpierw nasza naczelna zasada - nie przekroczyć napięcia 4,2 V na ogniwo. Ale gdybyśmy podłączyli zwykłą ładowarkę, to akumulatorek naładuje się w pełni przekraczając o wiele napiecie 4,2V, wcześniej po prostu eksplodując. Znów więc pytanie jak to zrobić dobrze ? Więc trzeba dojść do granicy 4,2 V na ogniwo, a następnie zmniejszać płynnie prąd ładowania do zera, nie przekraczając napięcia tych 4,2 V. Oczywiście tak też ładuje specjalna ładowarka. Pomierzcie sami - po upływie zaledwie 30-40 minut, napięcie na pakiecie 2S1P dojdzie do 8,4 V (na 3S1P do 12,6 V), a przez następne 20 minut nic się już z nim nie będzie działo, ale ładowarka nadal ładuje, tylko prąd maleje i maleje. Jak już pisałem na początku należy ładować maksymalnym, bezpiecznym i zalecanym prądem "1C" co oznacza, że ogniwo o pojemności 750mAh może być ładowane prądem 0,75A, ogniwo 1000 mAh prądem 1A, ogniwo 2000 mAh prądem 2A itd... Czas ładowania określa sama ładowarka, ale wynosi on wtedy w przybliżeniu około 50 - 60 minut. Oczywiście można ładować prądem mniejszym, np. 0,5 C (dla1000 mAh daje to 0,5A) albo 0,1C (dla 1000 mAh daje 0,1A). Ale trudno w warunkach bojowych czekać parę godzin na naładowanie pakietu :) Generalnie prąd 1C nie niszczy pakietu, pod warunkiem, że używamy mikroprocesorowej ładowarki. Tak chociaż wynika z testów (no tak - prawda, że mniejszy prąd ładowania powoduje większą żywotność ogniw, ale co z tego, jeśli i tak prawdopodobnie zarąbiemy wcześniej pakiety podczas rozładowywania wysokimi prądami, złym przechowywaniem, testami, kraksami itd...).

 

Balancery - bardzo przydatne urządzonka. Jak to działa ? a no tak, że podpinamy to małe urządzonko na wyjście ładowarki, a z drugiej strony podpinamy akumulatorki, czyli nasz pakiet Li-Pol, za pomocą tej małej wtyczki z kolorowymi kabelkami. (Tu uwaga - każdy producent pakietów ma swój standard wtyczek do balancerów i swoje balancery. Najlepiej zdecydować się na jedną firmę produkującą to i to - unikniemy problemów). Balancer dostaje prąd od ładowarki, i rozdziela go na pojedyncze ogniwa, mierząc cały czas ich napięcia. Pod koniec ładowania, dąży do tego, żeby każde ogniwo miało równo po 4,2 V. W mojej praktyce, już po paru ładowaniach z balancerem, miałem równo po 4,19 V na ogniwo. Co daje balancer ? chodzi o to, że tak naprawdę każde ogniwo jest inne - jedno lepsze, drugie gorsze. Gdy ładujemy pakiet bez balancera wspólnie, jedne ogniwa szybciej osiągną 4,2 V a inne później, A ładowara będzie pompować uparcie, aż nie zmierzy 8,4 V dla 2S1P (lub 12,6 V dla 3S1P). I te ogniwa, które najszybciej osiągną 4,2 V, zaczną być przeładowywane, bo w tym czasie będą się ładować dopiero te "wolniejsze". Dla ładowarki będzie się liczyć tylko suma napięć, a nie pojedyncze napięcia ogniw, jak w przypadku użycia balancera. I znów zajedziemy któreś ogniwo prędzej czy później. Tak więc balancer + ładowarka mikroprocesorowa to podstawa, bez tego nie ma co tracić pieniędzy i zdrowia na kupowanie kolejnych pakietów.

 

 

6.Pozostałe ogólne zalecenia co do ogniw Li-Pol:

 

6.0) Główna zasada - nie przekraczać napięć 2,8 V - 4,2 V na ogniwo.

 

6.1) nie należy doprowadzać do zwarć biegunów "+" i "-" (a w razie zwarcia, pozostawić akumulatorki na 10-15 minut i obserwować, czy się nie zapalą),

 

6.2) nie należy rozładowywać większymi prądami, niż jest to dopuszczalne (te oznaczenia 10C, 15C, 20C...), co powoduje skrócenie żywotności akumulatorka i także niebezpieczeństwo zapalenia się,

 

6.3) nie można ładować akumulatorków ładowarkami, które nie są specjalnie do tego typu przeznaczone (powody opisane w punkcie o ładowaniu)

 

6.4) Nie powinno się trzymać akumulatorków dłużej nieużywanych ani w pełni rozładowanych, ani w pełni naładowanych (skrócenie żywotności, gazowanie, "puchniecie" ogniw) - producenci wypuszczają do sprzedaży ogniwa naładowane w około 40%.

 

6.5) Ważne !!! należy uważać podczas podpinania pakietów do ładowarek w celu "doładowania". Mianowicie, w pełni automatyczne ładowarki same obliczają ilość ogniw w pakiecie, dzieląc zmierzone napięcie przez wielokrotność 3V, bo zakładają, że modelarz podpina pakiet rozładowany. W skrajnym przypadku (mi zdarzyło się to dwa razy, ale tylko podczas testów), ładowarka mierzy np. pakiet prawie naładowany 2S1P i "myśli", że ma podpięty totalnie rozładowany pakiet 3S1P, i zaczyna pompować pakiet do 12,6 V zamiast do 8,4 V i nagle "Bufffff !!!" jak to mówi moja mała córeczka :) Ładowarki (np Jeti) mają system pikania i świecenia diodą tyle razy, ile ogniw policzy w pakiecie - trzeba zwracać uwagę, czy ładowarka się nie "rąbnęła". Inne, np. Sharki, proszą o potwierdzenie ilości ogniw którą zmierzyły z tym, co jest w rzeczywistości.

 

6.6) W żadnym razie nie wolno używać złamanych, podziurawionych, w ogóle uszkodzonych ogniw. Na RC Groups pełno jest historii zapalenia się takich ogniw po kraksie. Jeden modelarz pisze jak ogniwa zapaliły się mu w kieszeni. Inni pokazują zdjęcia spalonych Jeepów, kuchni, garaży, modeli, pewnie nie jeden już stracił dobytek z powodu pożaru Li-Polek. Te france palą się nie od razu po kraksie, tylko po paru minutach, jak modelarz lata sobie spokojnie drugim modelem, a auto mu się pali za plecami, bo dał do bagażnika rozwalony model.

 

http://www.utahflyers.org/movies/Lipofires.wmv

 

6.7) Próbujcie robić sami silniki, modele, ale nie kombinujcie z własnoręcznie skonstruowanymi ładowarkami lub rozładowywarkami do Li-Polek, jeśli nie czujecie się swobodnie w dziedzinie podstawowej elektroniki. Jest to jeden z nielicznych przypadków, gdzie nie warto. To tak, jakby ktoś uczył się elektroniki budując ładunek wybuchowy na swoim biurku w domu. W najlepszym razie tracicie pakiet wartości 100 PLN, podczas gdy gotowa ładowarka mikroprocesorowa kosztuje 130 PLN. Czyli oszczędność żadna, a ryzyko ogromne !!!

 

6.8) jak wykazał czas, akumulatorki Li-Pol starzeją się. Różni modelarze różnie mówią. Moje akumulatorki po roku straciły około 5-10 procent pojemności (te o których mówię, wykonały około 20-30 lotów bez utraty pojemności, potem leżały rok). Wiele osób trzyma ogniwa naładowane do 40% w lodówkach, to wydaje się być najlepszy sposób przechowywania ogniw. Ja nie trzymam w lodówce, bo żona mi je wywaliła. Zresztą wypalona lodówka od środka ... mmm no teraz to już żartuję :)

 

6.9) Kolega opowiadał mi, jak ładował Li-Pole w pokoju bez balansera za pomocą prostej ładowarki. Po pewnym czasie widzi - dym i ogień się wydobywa. No to za kabelki cały majdan i do łazienki rzucił na płytki na podłodze. Czekał aż się dopalą i potem wyrzucił. To nie żart, ale ekstremalna wskazówka

 

6.10 nie demontować pakietów i ogniw, nie wyciągać z folii zabezpieczającej !!!

 

6.11 nie pozostawiać ogniw bez dozoru podczas ładowania

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Nazwa ogniw: Li-Pol czyli ogniwa Litowo-Polimerowe. W skrócie również Lipol, Li pol, Lipolki, lipole (to się przyda w wyszukiwarce)

 

2. Pakiet a ogniwo: Ogniwo Li-Pol jest to pojedyńczy, niepodzielny, najczęściej płaski akumulatorek, z wyprowadzonymi blaszkami, w charakterystycznej folii w kolorze aluminium. Pisząc dalej "pakiet", mam na myśli dwa, trzy lub więcej ogniw, połączonych ze sobą, z wyprowadzonymi kabelkami. Pakiety zabezpieczone są dodatkową folią i to właśnie one są najczęściej w sprzedaży. Grube kabelki służą głównie do podpięcia do regulatora (czerwony "+" a czarny "-"), a cienka wiązka kolorowych kabelków, służy głównie do ładowania za pomocą balancera (o tym później w p.5).

 

Ogniwa połączone w pakiety - na początek lepiej kupić gotowy pakiet, nie robić go samemu :) Pakiet może być oznaczony np. 2S1P, co oznacza, że składa się z 2 ogniw połączonych szeregowo, 3S1P - 3 ogniwa połączone szeregowo. Prawdopodobnie jednego z tych pakietów będziemy używać na początek. Napięcie jednego, nieuszkodzonego ogniwa, wynosi od 2,8 V (dopuszczalnie rozładowane) do 4,2 V (dopuszczalnie naładowane). Czyli pakiet 2S1P może mieć napięcie od 5,6 V do 8,4 V, a pakiet 3S1P może mieć napięcie od 8,4 V do 12,6 V. Przekroczenie tych napięć, mierzonych pod obciążeniem lub nie, jest niszczące dla ogniw.

 

Nie przekraczanie napięć 2,8V – 4,2V na ogniwo to główna zasada, którą trzeba sobie wbić do głowy, korzystając z Li-Polek. Można tutaj zauważyć, że teoretycznie (i praktycznie) zarówno w pełni rozładowany pakiet 3S1P może mieć napięcie 8,4 V, jak i full naładowany pakiet 2S1P. Skutki tego mogą być czasem fatalne - o tym potem w punkcie 6.5.

 

3. Ogniwa do celów modelarskich: stosujemy w praktyce ogniwa przemyślane i zaprojektowane tak, ażeby były w stanie oddawać duży prąd rozładowania, rzędu kilku, kilkunastu a nawet kilkudziesięciu A. Zależy to od rodzaju ogniwa i poniekąd od jego pojemności C, wyrażanej w mAh, (czyli mili Ampero godzinach). Modelarskie ogniwa mogą być ładowane maksymalnym, bezpiecznym i zalecanym prądem "1C" co oznacza, że ogniwo o pojemności 750mAh może być ładowane prądem 0,75A, ogniwo 1000 mAh prądem 1A, ogniwo 2000 mAh prądem 2A itd... Czas ładowania określa sama ładowarka. W praktyce jedyny wygodny i bezpieczny sposób ładowania ogniw, zapewniają automatyczne, mikroprocesorowe ładowarki oraz balancery. Dalsze informacje o sposobach ładowania - w dalszej części w p.6.

4. Rozładowywanie ogniw Li-Pol

 

Teoria:

 

Jak wspomniałem, jedno ogniwo nie może być rozładowane poniżej 2,8 V, co daje 5,6 V przy pakiecie 2S1P oraz 8,4 V przy pakiecie 3S1P.

I to niezależnie, czy mierzymy pod obciążeniem, czy bez. Jak to możliwe - ano tak, że po prostu zbliżając się do poziomu 2,8 V na ogniwo, albo trzeba odciąć pobór prądu (wtedy napięcie skoczy od razu do ponad 3V), albo płynnie zmniejszać prąd do zera, cały czas nie przekraczając 2,8 V. Tak właśnie działają mikroprocesorowe rozładowywarki (albo ładowarki w funkcji rozładowania). Sprawa się komplikuje w przypadku pakietów. Gdy mamy pakiet np 2S1P, czyli dwa ogniwa połączone w szereg, to regulator silnika odciąłby obroty, gdy napięcie pakietu spadnie do 5,6 V. Ale:

 

Praktyka:

 

gdy oba ogniwa byłyby super dobre, to oba mają wtedy po 2,8 V i jest ok. Ale gdy jedno jest gorsze od drugiego (praktycznie 80 % tak ma), wtedy to gorsze ma już np 2,6 V a to lepsze ma 3 V (suma nadal 5,6 V) i w rezultacie to gorsze staje się jeszcze gorsze, bo właśnie go wykańczamy. I dlatego, ekonomiczny regulator silnika (np Jeti z serii ECO) domyślnie nie bierze za wartość minimalną 2,8 V na ogniwo, ale 3 V na ogniwo, pozostawiając tym gorszym ogniwom możliwość przeżycia. Wtedy dla naszego pakietu 2S1P próg odcięcia obrotów jest podniesiony z 5,6 V na 6 V. Lepsze ogniwo ma np 3,2 V a gorsze 2,8 V i nie jest już z nim tak źle. W droższych regulatorach możemy ustawić dolną wartość napięcia na 2,8 V (w niektórych nawet 2,75 V) lub na 3 V na ogniwo. Zalecam jednoznacznie - ustawić 3 V na ogniwo. Rozładowywarki też mają taką funkcję.

 

5. Ładowanie Li-Polek

 

Dużo o ładowaniu już zostało powiedziane. Wpierw nasza naczelna zasada - nie przekroczyć napięcia 4,2 V na ogniwo. Ale gdybyśmy podłączyli zwykłą ładowarkę, to akumulatorek naładuje się w pełni przekraczając o wiele napiecie 4,2V, wcześniej po prostu eksplodując. Znów więc pytanie jak to zrobić dobrze ? Więc trzeba dojść do granicy 4,2 V na ogniwo, a następnie zmniejszać płynnie prąd ładowania do zera, nie przekraczając napięcia tych 4,2 V. Oczywiście tak też ładuje specjalna ładowarka. Pomierzcie sami - po upływie zaledwie 30-40 minut, napięcie na pakiecie 2S1P dojdzie do 8,4 V (na 3S1P do 12,6 V), a przez następne 20 minut nic się już z nim nie będzie działo, ale ładowarka nadal ładuje, tylko prąd maleje i maleje. Jak już pisałem na początku należy ładować maksymalnym, bezpiecznym i zalecanym prądem "1C" co oznacza, że ogniwo o pojemności 750mAh może być ładowane prądem 0,75A, ogniwo 1000 mAh prądem 1A, ogniwo 2000 mAh prądem 2A itd... Czas ładowania określa sama ładowarka, ale wynosi on wtedy w przybliżeniu około 50 - 60 minut. Oczywiście można ładować prądem mniejszym, np. 0,5 C (dla1000 mAh daje to 0,5A) albo 0,1C (dla 1000 mAh daje 0,1A). Ale trudno w warunkach bojowych czekać parę godzin na naładowanie pakietu :) Generalnie prąd 1C nie niszczy pakietu, pod warunkiem, że używamy mikroprocesorowej ładowarki. Tak chociaż wynika z testów (no tak - prawda, że mniejszy prąd ładowania powoduje większą żywotność ogniw, ale co z tego, jeśli i tak prawdopodobnie zarąbiemy wcześniej pakiety podczas rozładowywania wysokimi prądami, złym przechowywaniem, testami, kraksami itd...).

 

Balancery - bardzo przydatne urządzonka. Jak to działa ? a no tak, że podpinamy to małe urządzonko na wyjście ładowarki, a z drugiej strony podpinamy akumulatorki, czyli nasz pakiet Li-Pol, za pomocą tej małej wtyczki z kolorowymi kabelkami. (Tu uwaga - każdy producent pakietów ma swój standard wtyczek do balancerów i swoje balancery. Najlepiej zdecydować się na jedną firmę produkującą to i to - unikniemy problemów). Balancer dostaje prąd od ładowarki, i rozdziela go na pojedyncze ogniwa, mierząc cały czas ich napięcia. Pod koniec ładowania, dąży do tego, żeby każde ogniwo miało równo po 4,2 V. W mojej praktyce, już po paru ładowaniach z balancerem, miałem równo po 4,19 V na ogniwo. Co daje balancer ? chodzi o to, że tak naprawdę każde ogniwo jest inne - jedno lepsze, drugie gorsze. Gdy ładujemy pakiet bez balancera wspólnie, jedne ogniwa szybciej osiągną 4,2 V a inne później, A ładowara będzie pompować uparcie, aż nie zmierzy 8,4 V dla 2S1P (lub 12,6 V dla 3S1P). I te ogniwa, które najszybciej osiągną 4,2 V, zaczną być przeładowywane, bo w tym czasie będą się ładować dopiero te "wolniejsze". Dla ładowarki będzie się liczyć tylko suma napięć, a nie pojedyncze napięcia ogniw, jak w przypadku użycia balancera. I znów zajedziemy któreś ogniwo prędzej czy później. Tak więc balancer + ładowarka mikroprocesorowa to podstawa, bez tego nie ma co tracić pieniędzy i zdrowia na kupowanie kolejnych pakietów.

 

 

6.Pozostałe ogólne zalecenia co do ogniw Li-Pol:

 

6.0) Główna zasada - nie przekraczać napięć 2,8 V - 4,2 V na ogniwo.

 

6.1) nie należy doprowadzać do zwarć biegunów "+" i "-" (a w razie zwarcia, pozostawić akumulatorki na 10-15 minut i obserwować, czy się nie zapalą),

 

6.2) nie należy rozładowywać większymi prądami, niż jest to dopuszczalne (te oznaczenia 10C, 15C, 20C...), co powoduje skrócenie żywotności akumulatorka i także niebezpieczeństwo zapalenia się,

 

6.3) nie można ładować akumulatorków ładowarkami, które nie są specjalnie do tego typu przeznaczone (powody opisane w punkcie o ładowaniu)

 

6.4) Nie powinno się trzymać akumulatorków dłużej nieużywanych ani w pełni rozładowanych, ani w pełni naładowanych (skrócenie żywotności, gazowanie, "puchniecie" ogniw) - producenci wypuszczają do sprzedaży ogniwa naładowane w około 40%.

 

6.5) Ważne !!! należy uważać podczas podpinania pakietów do ładowarek w celu "doładowania". Mianowicie, w pełni automatyczne ładowarki same obliczają ilość ogniw w pakiecie, dzieląc zmierzone napięcie przez wielokrotność 3V, bo zakładają, że modelarz podpina pakiet rozładowany. W skrajnym przypadku (mi zdarzyło się to dwa razy, ale tylko podczas testów), ładowarka mierzy np. pakiet prawie naładowany 2S1P i "myśli", że ma podpięty totalnie rozładowany pakiet 3S1P, i zaczyna pompować pakiet do 12,6 V zamiast do 8,4 V i nagle "Bufffff !!!" jak to mówi moja mała córeczka :) Ładowarki (np Jeti) mają system pikania i świecenia diodą tyle razy, ile ogniw policzy w pakiecie - trzeba zwracać uwagę, czy ładowarka się nie "rąbnęła". Inne, np. Sharki, proszą o potwierdzenie ilości ogniw którą zmierzyły z tym, co jest w rzeczywistości.

 

6.6) W żadnym razie nie wolno używać złamanych, podziurawionych, w ogóle uszkodzonych ogniw. Na RC Groups pełno jest historii zapalenia się takich ogniw po kraksie. Jeden modelarz pisze jak ogniwa zapaliły się mu w kieszeni. Inni pokazują zdjęcia spalonych Jeepów, kuchni, garaży, modeli, pewnie nie jeden już stracił dobytek z powodu pożaru Li-Polek. Te france palą się nie od razu po kraksie, tylko po paru minutach, jak modelarz lata sobie spokojnie drugim modelem, a auto mu się pali za plecami, bo dał do bagażnika rozwalony model.

 

http://www.utahflyers.org/movies/Lipofires.wmv

 

6.7) Próbujcie robić sami silniki, modele, ale nie kombinujcie z własnoręcznie skonstruowanymi ładowarkami lub rozładowywarkami do Li-Polek, jeśli nie czujecie się swobodnie w dziedzinie podstawowej elektroniki. Jest to jeden z nielicznych przypadków, gdzie nie warto. To tak, jakby ktoś uczył się elektroniki budując ładunek wybuchowy na swoim biurku w domu. W najlepszym razie tracicie pakiet wartości 100 PLN, podczas gdy gotowa ładowarka mikroprocesorowa kosztuje 130 PLN. Czyli oszczędność żadna, a ryzyko ogromne !!!

 

6.8) jak wykazał czas, akumulatorki Li-Pol starzeją się. Różni modelarze różnie mówią. Moje akumulatorki po roku straciły około 5-10 procent pojemności (te o których mówię, wykonały około 20-30 lotów bez utraty pojemności, potem leżały rok). Wiele osób trzyma ogniwa naładowane do 40% w lodówkach, to wydaje się być najlepszy sposób przechowywania ogniw. Ja nie trzymam w lodówce, bo żona mi je wywaliła. Zresztą wypalona lodówka od środka ... mmm no teraz to już żartuję :)

 

6.9) Kolega opowiadał mi, jak ładował Li-Pole w pokoju bez balansera za pomocą prostej ładowarki. Po pewnym czasie widzi - dym i ogień się wydobywa. No to za kabelki cały majdan i do łazienki rzucił na płytki na podłodze. Czekał aż się dopalą i potem wyrzucił. To nie żart, ale ekstremalna wskazówka

 

6.10 nie demontować pakietów i ogniw, nie wyciągać z folii zabezpieczającej !!!

 

6.11 nie pozostawiać ogniw bez dozoru podczas ładowania

bardzo dziekuje za instrukcje

 

pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Franz - wielkie dzięki za "artykuł".

Uzywam Lipoli mniej więcej od 2 miesiący, ale zupełnie nie zdawałem sobie sprawy z niebezpieczeństw związanych z ich użytkowaniem...

Spalone samochody, samozapłon w kieszeni...jestem co najmniej zaniepokojony (myslę właśnie o czarnej skrzyneczce z wyposażeniem RC, którą przechowuje w szafie).

 

Używam prostej ładowarki, która wyglądem przypomina taką od Nokii, oraz dołączonego do niej balansera E-Sky. Czy fakt, że nie posiadam ładowarki mikroprocesorowej zwiększa ryzyko podczas ładowania moich pakietów?

 

Czy rzeczywiście warto przechowywać pakiety w lodówce?

Po co rozładowywuje się ogniwa? Nie wystarczy, że pakiet rozładuje się w czasie lotu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Pewnie posiadasz ładowarkę e-sky z balanserem. Jest to sprzęt który powoli ładuje ale za to dokładnie. Miałem tą ładowarkę pewien okres i nie zauważyłem aby coś się grzało itp.

2. Nie ma sensu przechowywać pakiety w lodówce.

3. Ogniwa Li-po nie rozładowujemy! Rozładowywane są jedynie cele typu ni-xx które podczas paru cykli ładowania- rozładowywania się formują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chciałbym popaść w jakąś paranoję, ale widząc niektóre zdjęcia po zapłonie Lipolek, zastanawiam się nad bezpiecznym sposobem ich przechowywania.

Czytałem już o lodówkach, ceramicznych doniczkach i metalowych skrzynkach.

Zdania na forum wydają się być podzielone.

 

Rozumiem, że trzeba zachować środki ostrożności podczas ładowania, ale jak bezpiecznie przechowywać Lipolki, jeśli lodówka jest przesadą?

Czy rzeczywiście macie jakieś "bezpieczne schowki"?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrym schowkiem jest ceramiczny pojemnik z szczelnym zamknięciem. Dzięki braku dostępu tlenu nie dojdzie do zapłonu, a jeżeli już dojdzie to donica "weźmie to na siebie".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.