Jerzy Mercik Opublikowano 13 Grudnia 2010 Opublikowano 13 Grudnia 2010 Wygrzebałem z szafy zakurzone pudło z wynalazkiem CMP, który nieopatrznie nabyłem dwa lata temu. Po znacznych modyfikacjach mających na celu wzmocnienie tylnej i środkowej części kadłuba (oryginał wykazuje cechy skorupki od jajka zagłodzonej kury), przyszła kolej na punkt kulminacyjny. Parę razy już nawet zamachnąłem się dyżurnym toporkiem, ale wciąż nie mam pewności czy właściwie odrąbię dzióbek. W związku z powyższym mam pytanie do szanownych kolegów. Jaki powinien być w tym przypadku skłon silnika? Gdzie nie zajrzę - wszędzie zaleca się 2 - 3 stopnie, tymczasem np. taki EG z Multiplexa dość dokładnie pomierzony wykazuje... aż 8 stopni. Dodam, że jako punkt odniesienia przy tych pomiarach przyjąłem kierunek strug, czyli płaszczyznę statecznika poziomego. No i tak chodzę z tym toporkiem wokół modelu i chodzę... Chętnie wysłucham opinii. Pozdrawiam Brtz
Gość slawekmod Opublikowano 13 Grudnia 2010 Opublikowano 13 Grudnia 2010 W swoim discusie zrobiłem chyba ze dwa stopnie. Przód odciąłem tak żeby przekrój kadłuba był o około 1mm większy od średnicy kołpaka smigła składanego. Gdzieś na forum opisałem moje przygody z tym modelem łącznie z naprawą stat. pionowego.
Jerzy Mercik Opublikowano 13 Lutego 2011 Autor Opublikowano 13 Lutego 2011 Discus jest gotowy i zelektryfikowany. Dosc gruntownie też zmodyfikowany. Podpowiedzcie proszę jak po kolei są zapięte kabelki lotek i klap do odbiornika? zrobiłem mu klapy i mam dwa serwa klap i dwa serwa lotek. Ćwiczę te flapetrony i inne mixy w nadajniku ale nie chce to na razie działać tak jakbym chciał. pewnie rozwiązań możliwych jest dużo, ale tez chciałbym aby to było w miarę po bożemu. klapy chcę sterować przez ARB drążkiem w którym normalnie jest gaz. Gaz mam na auxie 8 - włącznik. Ma być też różnicowe wychylenie lotek, a chciałbym potem domiksować sobie jeszcze odrobinę każdej klapy do lotki i na odwrót - do klap, trochę obu lotek. nadajnik turingy x9, mode 2, odbiornik 9 kanałów. pomóżcie pls pozdrawiam brtz
Tex Opublikowano 14 Lutego 2011 Opublikowano 14 Lutego 2011 Jerzy Mercik napisał (fragment): ale tez chciałbym aby to było w miarę po bożemu."Po bożemu" to: - lotki pod kanał 1 i 5 lub 7 - obie klapy na Y kablu pod kanał 6 - ster wysokości kanał 2 - ster kierunku kanał 4 - stosowny "diferenz" lotek ustawiamy w funkcji Flaperon - pozycje klap w funkcji Fla-Trim, później manualnie pokrętłem VR przypisanym do kanału 6 - hamulce w funkcji A. Brake - inne pomysły - to jeszcze parę innych funkcji i tzw. wolne miksy do zagospodarowania. Dodam, że niestety nie mam Turingy x9 ale być może ta podpowiedź (rodem z niemieckiej instrukcji F-7C - z pozytywnym skutkiem stosuję owe we własnych modelach) da Ci jakieś przydatne wskazówki. Ogólnie wychodzi na to, że funkcje w nadajniku (z programem) mają przypisane "pewne" kanały i właściwe byłoby doczytać w instrukcji, które to funkcje mają się poprawnie w odniesieniu do konkretnego (kanału). Później aktywować je lub nie, bo... niektóre aktywowane wykluczają działanie innych. … a do własnych pomysłów zastosować te tzw. wolne miksy. Pozdr. i powodzenia życzę. Cz/Tex. Ps. "Pewne", bo jeżeli model bez klap, to np. lotki podpinam pod 1 i 6 kanał (do obsługi klapolotek) a piąty kanał np. można wykorzystać do podwozia itp...
kr3cik Opublikowano 15 Lutego 2011 Opublikowano 15 Lutego 2011 Tylko, że klapy na Y kablu nie będą podążać za lotkami... Nie znam tego nadajnika ale instrukcja powinna większość wyjaśnić...
Jerzy Mercik Opublikowano 15 Lutego 2011 Autor Opublikowano 15 Lutego 2011 Już to w międzyczasie wykombinowałem. Niebawem opiszę dokładnie zmajstrowaną konfigurację dla radia Turnigy 9x. Tymczasem dziękuję kolegom za podpowiedzi. Tex - masz ZAWODOWEGO bokserka na fotce :).
Tex Opublikowano 15 Lutego 2011 Opublikowano 15 Lutego 2011 Napisz co i jak w Turnigy 9x - b.chętnie poczytam. Chcę kupić w prezencie to "radio" dla zięcia, którego skutecznie wciągam w hobby modelarskie... ... a jak dla niego, to przy okazji dla siebie też :wink: ). Futaba 7C kupiona kiedyś dla T-rex'a jest trochę za biedna (tylko acro i heli) w oprogramowanie dla mojego Szpaka/Starlinga. Cz/Tex.
Jerzy Mercik Opublikowano 15 Lutego 2011 Autor Opublikowano 15 Lutego 2011 Właśnie skończyłem ostatnie testy i poprawki do konfiguracji Turnigy X9 ze swoim Discussem, którego doposażyłem w klapy. Listę usprawnień modelu przedstawię w kolejnym mailu wraz z fotkami. Tu - zgodnie z prośbą Texa - opiszę co i jak zmajstrowałem w dziedzinie cybernetyzacji. Na początek zastrzeżenie; być może dla bardziej wprawnych opowiadam czasem o rzeczach oczywistych, ale dla mnie (jeszcze) to często nie są takie oczywiste sprawy, więc przepraszam from the mountain za gadulstwo i zbędne szczegóły. W opisie strona lewa i prawa odpowiadają pozycji lustrzanej - to znaczy stoimy przodem do dziobu modelu. Szybowiec ma po jednym serwie na każdą klapę i lotkę, każde sterowane odrębnie, bez kabli Y. Odbiornik 9 kanałowy, "kitowy" z zestawu kupionego w HK razem z apką. aparatura na "on" i jedziemy... w menu głównym > system ustawiamy "model select" na "glider". Osobiście stosuję "stick set" - mode 2 i do tego modu odnosi się niniejszy opis. Z menu głównego przechodzimy do opcji > "settings" Na dzień dobry wyłączamy (pozycja "INH") WSZYSTKIE miksery preprogramowane, czyli po kolei: "aildiff", "elevflap", "butterfly", "flaperon" i "elevon". O pozycjach oczywistych typu "v-tail" nawet nie wspominam. Sposób podłączenia kabelków do odbiornika oraz odpowiadające im nazwy kanałów w aparaturze przedstawię w formie tabelki: Jeszcze jedna uwaga: Producent apki dość niefrasobliwie nazwał sobie klapę lewą i klapę prawą jako "FLP" i "FLP" . Podobnie sprawa ma się z "AUX'ami". Tez nie wiadomo, który jest który. Tu - dla uniknięcia nieporozumień - zastosuję patent Kolegi z forum, który identyfikował właściwy AUX jego softwarowym sąsiadem. Otóż jeśli mamy w kolejności (...) ARB, RUD, FLP, FLP, AUX (...) to pierwszą z tych klap będę nazwyał FLP przy RUD, a drugą z nich odpowiednio - FLP przy AUX. Podobny patent zastosujemy przy rozróżnianiu AUXÓW. No to tabelka wygląda tak: funkcja skrót kanał odb oznaczenie w nadajniku lotka prawa LP 1 AIL wysokość W 2 ELE pusty - 3 ARB kierunek K 4 RUD regler T 5 FLP (bliżej RUD) lotka lewa LL 6 FLP (bliżej AUX) klapa lewa KL 7 AUX (bliżej FLP) klapa prawa KP 8 AUX ostatni Poprawność lewej strony tabelki sprawdzamy sobie wodząc palcami po kablach, natomiast prawej strony tabelki w menu "Display" aparatury. Przed zabawą proponuję też poodwracać sobie reversem stery tak, żeby chodziły po ludzku. No to skoro mixy preprogramowane mamy powyłączane to określamy cel. Moim celem było odtworzenie konfiguracji, jaka jest zastosowana w symulatorze G4 Realflight dla szybowca Mistral 3m, którym fantastycznie mi się latało w długie zimowe wieczory. wchodzimy do "prog mix" mikser 1: state: act master: ARB slave: AUX bliżej FLP czyli klapa lewa offset: 000 uprate: 000 dnrate: 100 sw: ON mamy teraz na prawym drążku apki, tam gdzie zwykle jest gaz w samolocie - prawą klapę, którą wywalamy drążkiem w dół. dopnijmy do niej lewą klapę. mikser 2: state: act master: ARB slave: AUX ostatni czyli klapa prawa offset: 000 uprate: 000 dnrate: -100 sw: ON drążkiem gazu w dół wywalamy teraz obie klapy. drążek powyżej "O" nie powoduje oczywiście uniesienia klap w górę. Pozostają one w pozycji "o" gdyż uprate w obu przypadkach mamy na 000. spinamy lotkę prawą z lewą mikser 3: state: act master: AIL czyli lotka prawa slave: FLP bliżej AUX czyli lotka lewa offset: 000 uprate: 100 dnrate: 100 sw: ON omawiane AIL i FLP należy "przeciwstawić sobie" reversem. teraz domiksujemy sobie wzorem Mistrala do każdej lotki, trochę sąsiedniej klapy . mikser 4: state: act master: AIL czyli lotka prawa slave: AUX ostatni czyli klapa prawa offset: 100 uprate: 055 dnrate: 040 sw: ON z doborem wartości uprate i dnrate trzeba już na czuja, gdyż zależy to nie tylko od ślepych cyferek, ale też od sposobu montażu klapy, osi obrotu, miejsca montażu dźwigni steru itp. Ustawiłem wartości zróżnicowane, aby uzyskać podobną do lotkowej - że tak to nazwę - różnicowość klap . W górę ma się wychylać odrobinę więcej niż w dół. to samo robimy z lotką i klapą lewą mikser 5: state: act master: FLP bliżej AUX czyli lotka lewa slave: AUX bliżej FLP klapa lewa offset: 100 uprate: 030 dnrate: 040 sw: ON no i mamy obok lotek - lotek, także klapy, które podążają leniwie za lotkami. Także w górę . Cały czas jednak pełnią funkcję podstawową, czyli klap - klap. Wszystko co dobre szybko się kończy. Otóż właśnie skończyły się w TX9 proporcjonalne kanały. Zostały dwa wolne, które trzeba już "TUNOWAĆ" poprzez parametry krzywej. Dlatego właśnie na tych mikserach dopiąłem - wzorem Mistrala - także do klap, obie lotki. Wyszedłem z założenia, że skoro już coś ma chodzić "skokowo" - po punktach wykresu - to niech skaczą lotki robiące za klapy, a nie odwrotnie mikser 6: state: act master: ARB slave: FLP bliżej AUX czyli lotka lewa sw: ON tuning krzywej (nie będę się wyrażał) L - 20% 1 - 25% 2 - 50% 3 - 50% H - 50% no i lotka lewa skacze sobie w dół za klapą, ale cały czas pełni funkcję lotki to samo robimy po drugiej stronie mikser 7: state: act master: ARB slave: AIL czyli lotka prawa sw: ON tuning krzywej: L - 80% 1 - 75% 2 - 50% 3 - 50% H - 50% no i sukces. Aildiff, podobnie jak pozostałe miksery preprogramowane - przy próbie uruchomienia będą "burzyły" całą tą konstrukcję. Ale różnicowość lotek ustawiłem sobie "endpointem". Na koniec trzeba jeszcze zapewnić możliwość startu elektroszybowca. W menu AUX-channels na kanale 5 ustawiłem sobie THRO HOLD. Mam teraz silnik pod palcem wskazującym lewej ręki. pozdro brtz
Gość Jerzy Markiton Opublikowano 16 Lutego 2011 Opublikowano 16 Lutego 2011 Bertzilla - Turnigi 9 nie mam i nie trzymałem jeszcze w ręce...Ale przez analogię do innych programów:użyj parametru "offset" (+100 lub -100%) a otrzymasz prawdopodobnie ruch klap w całej rozciągłości drążka gazu..... Trochę bardziej precyzyjne sterowanie klapami. Do klap potrzebny jest jeszcze miks: klapy - wysokość, klapy w dół - wysokość też w dół. Najprawdopodobniej, w predefiniowanych miksach to jest ale je sobie powyłączałeś.... Powodzenia w powietrzu - Jurek
Tex Opublikowano 16 Lutego 2011 Opublikowano 16 Lutego 2011 Jerzy Mercik napisał (f): Na początek zastrzeżenie; być może dla bardziej wprawnych opowiadam czasem o rzeczach oczywistych, ale dla mnie (jeszcze) to często nie są takie oczywiste sprawy, więc przepraszam from the mountain za gadulstwo i zbędne szczegóły. Wielkie dzięki za całokształt tekstu a odnośnie cytowanego fragmentu...... i bardzo dobra/poprawna forma opisu. Poprawna, bo uwzględnia jeszcze "zielonych" (jak np. ja) oblatywaczy modeli szybowców. Tak się składa, że to my najczęściej szukamy pomocy i porady na tym Forum a zaawansowani modelarze i tak mają swoje własne doświadczenia i przyzwyczajenia . Mam nadzieję, że temat się jeszcze rozwinie w uwagach ze strony innych doświadczonych modelarzy wzorem kol. Jerzy Markiton a później już z oblotów Discuss'a - z praktycznych spostrzeżeń autora tematu. Powodzenia w lotach! Cz.Tex. Ps. Już rozmyślam nad klapami w Cobrze :wink: ).
Wojtass_nt Opublikowano 16 Lutego 2011 Opublikowano 16 Lutego 2011 Jerzy Merciku- czy też odnotowałeś na swojej opcji, że lotki w ten sposób mają mniejsze maksymalne wychylenia niż jak byś ich nie miksował ale pozbył się klap??
Jerzy Mercik Opublikowano 16 Lutego 2011 Autor Opublikowano 16 Lutego 2011 Wojtassu drogi, Nie odnotowałem. W obu ustawieniach (bez klap i z domiksowanymi klapami) lotki zasuwają w pełnych zakresach. Nawet musiałem je po parę procent z góry i z dołu poograniczać, żeby nie zamęczyć serw. pozdro brtz
Jerzy Mercik Opublikowano 20 Lutego 2011 Autor Opublikowano 20 Lutego 2011 Tytuł posta wyjaśni się w miarę czytania. Zgodnie z obietnicą zamieszczam parę newsów i fotek dotyczących zimowego strugania własnej, zelektryfikowanej wersji discusa CMPro. O ile elektryfikacja była przesądzona już na wstępie (lubię być samoleżny) , o tyle pozostałe wprowadzone modyfikacje albo były wynikiem doniesień zamieszczonych na forum przez Szanowne Koleżeństwo, albo też powstawały w trakcie prac. Z żadnym dotąd modelem nie miałem takich jazd, jak z discussem. Przyjrzyjmy się co mamy od strony wyposażenia: silnik: Turnigy 3542-1100obr/v śmigło składane: aeronaut CAMcarbon 12x5 + kołpak śr. 45mm regler: Turnigy 60A Plush (do prób naziemnych założyłem chwilowo 40A) bateria: Zippy flightmax 4S1P 3000mAh serwa klap, lotek i wysokości: 5 x Turnigy TGY-90S serwo kierunku: Turnigy 1160A (2216MG) masa modelu gotowego do lotu: 2050g TX i RX: 2,4GhZ kit Turnigy 9X Jak widać zdecydowałem się na w wersję niskobudżetową. Zmiany i modyfikacje: 1) Wzmocnienie kadłuba. Po wyjęciu modelu z pudła w stanie oryginalnym, stwierdziłem że skorupa kadłuba jest zdecydowanie zbyt rachityczna, jak na moje umiejętności lądowania modelem szybowca, które dotąd ćwiczyłem tylko na EG. Gnie się to pod palcem jak piłeczka ping-pongowa i nie budzi zaufania. Wbiłem więc w przeglądarce znany wszystkim adres www.internet.pl i poczytałem sobie same miłe rzeczy o fabrycznym stanie discussa. Lektura Waszych doniesień kazała mi się też przyjrzeć miejscom w którym "wklejone" są wręgi oraz szwom łączącym dwie skorupy kadłuba. Istotnie, połówki klejone są jakimś takim wałkiem (chyba jakiś klej na gorąco) i moc tych połączeń pozostawia wiele do życzenia. Oczywiście wręga statecznika pionowego była nie przyklejona i latała sobie wesoło po całym wnętrzu. Ktoś tam napisał "jest to trudne, ale wykonalne". No to wykonałem wykorzystując małe otworki na cięgna steru i rewizję serwa wysokości. Co rusz stwierdzałem, że przydałby się laparoskop, ale brnąłem dzielnie. Po wklejeniu wręgi w stateczniku objechałem też dostępne od tyłu wręgi wzmacniające przejście belka - ogon. Do wypukłości udającej kółko ogonowe wlałem po prostu trochę żywicy poliestrowej. Prawdziwa jazda zaczęła się jednak przy wzmacnianiu belki ogonowej. Do dyspozycji jest tylko otwór od strony kabinki, dodatkowo przysłonięty dwiema wręgami. Zmontowałem sobie więc manipulatory zdalne: grabki i pędzel. Zamysł był taki,aby wkleić wzdłuż belki (na godzinach 20, 18, 16) trzy listwy sosnowe, a następnie przylaminować je tkaniną od środka. O ile z listwami poszło jako tako, o tyle próba (na szczęście przeprowadzona na sucho) rozwinięcia rolki tkaniny wewnątrz kadłuba zakończyła się poplątaniem włókien i zaklinowaniem kłębu fibroszmaty wewnątrz belki. Nie muszę zapewne wspominać, iż było to przeżycie miłe i budujące . Z żalem przyjrzałem się lśniącej powierzchni belki i wzdychając wyciąłem w niej od góry dwa okna technologiczne o wymiarach ok. 3 x 5 cm. Jeden tuż za drugą wręgą (liczone od strony kabinki) drugi 10 cm przed ogonem. Tym samym skazałem się na przyspieszony kurs lakiernictwa elementów plastikowych, ale z pełną świadomością i na własne życzenie. Wlaminowanie fibroszmaty wewnątrz belki, mimo posiadania okien, było wyjątkowo uciążliwe, ale istotnie - dało się wykonać. Przyszła pora na zajęcie się okolicą kabinki i dziobem. Na wstępie złożyłem cały szybowiec mocując wszystkiej jego docelowe elementy taśmą klejącą i sprawdziłem wyważenie. Wyszło na to, że na dziobie jest jeszcze zapas. Pozwoliło mi to na wstępne rozplanowanie położenia baterii i wyznaczyło etapy prac w kabinie: Wywaliłem cześć wręgi dziobowej z połka na serwo pozostawiając tylko "U" usztywniające kadłub poprzecznie. Wbudowałem półke na serwo kierunku tuż za drugą oryginalną wręgą. Dorobiłem z laminatu 1mm dwie dodatkowe "U" wręgi i wkleiłem je pomiędzy ww. wręgami oryginalnymi. Kształt wręg znajdowałem za pomocą wzornika z... plasteliny . Pod wszystkimi czterema wręgami wkleiłem 4 listwy sosnowe na godzinach 21, 19, 17 i 15, doklejając je wzdłuż do wnętrza kabinki (wyginając). Najpierw łapałem punktowo CA, a jak już przylegała - żywica z tkaniną. Listwy wklejałem przez otwór powstały przez "odrąbanie" dziobu. Istniejące wręgi oryginalne musiałem nawiercić i otwory ukształtować frezem. Dodane wręgi - odpowiednio pod podłużnice - naciąć. Przy montażu wręgi silnikowej kierowałem się wskazówkami kol. Sławka (dzięki) i wręga silnikowa została wklejona pod kątem gwarantującym skłon 2 stopnie. Dodatkowo wkleiłem jeszcze laminatowe "L" wzmacniające tylne narożniki otworu dla kabinki. Prace wewnątrz kabinki zakończyłem wklejając na wręgi pokład bateryjny ze sklejki z nawierconymi wzdłuż wszystkich krawędzi otworkami. Chwilowo nie miałem pomysłu jak będzie mocowana bateria, ale miałem przeświadczenie, że otworki nie zaszkodzą . Jak widać na zdjęciach, baterię ostatecznie umocowałem za pomocą czterech kompletów gum silkonowych zakończonych szybkozłączkami typu "clic-clac" - do kupienia w sklepie z art. kaletniczymi za 1,50zeta/kpl. Trzy gumy trzymają baterię w poprzek, jedna dodatkowo podłużnie. Nienawidzę mocowania baterii na rzepy (wyjmowanie baterii wraz z kompletem rzepów, rozcinanie rzepów tępym nożem itp). Dlatego też rzepy zastosowałem wyłącznie do: przymocowania odbiornika, reglera i wiązki kabli silnikowych, aby nie przycierały o wirującą obudowę silnika (outrunner). Wyważenie gotowego modelu wykonałem zgodnie z zaleceniami producenta. OSC znajduje sie 44mm za krawędzią natarcia, bez potrzeby doważania czegokolwiek. Następnie, z pewnym obrzydzeniem, skleiłem z trzech 3mm pasków balsy płozę. Wiem, wiem... discuss nie ma płozy, to w końcu prawie makieta... macie oczywiście rację. Wytłumaczenie jest takie, że nie chciałem inwestować 200pln w kółko chowane (brak doświadczenia), a o lądowanie na brzuchu (mimo wzmocnień wewnętrznych) trochę się obiawiałem. Poza tym zyskałem 3cm wysokości, co przy lądowaniu w trawie i braku wzniosu skrzydeł wydawało mi się sensowne. Płozę wkleiłem od zewnątrz i trzykrotnie papa na lepiku, czyli żywica i tkanina. Następnie szlif i szpachlówka poliestrowa. 2)Pozostałe modyfikacje Wywaliłem podejrzanie wyglądające linki z ołowianymi zaciskami, jak i wszystkie firmowe popychacze. Do kierunku zastosowałem bowdeny. Pozostałe popychacze (lotki, klapy, wysokość) pręt węglowy 1,5mm. W lotkach i klapach zastosowałem dźwignie pelikana, które znam i którym ufam. Wysokość - zastosowałem szybkozłączkę druciano - węglową na rurce termokurczliwej zalanej CA (po obkurczeniu), aby montaż statecznika w polu nie nastręczał kłopotów. Nie jestem zadowolony z połączenia bowdenów z dźwigniami (oryginalnymi) w sterze kierunku. Z drugiej strony nie ma tam miejsca na zbytnie popisy, bo druty idą blisko kadłuba i dodatkowe elementy przycierają o krawędzie otworów w laminacie. Jak widać na zdjęciu, musiałem zmienić położenie dźwigni, bo za pierwszym razem zamocowałem je zbyt daleko od osi obrotu. Serwa w skrzydłach i stateczniku pionowym montowałem do laminatowych klapek oczywiście nie na taśmę klejącą (jak proponuje producent) tylko na termogluta po dokładnym odtłuszczeniu. Wypełniłem otwory śrub mocujących statecznik poziomy żywicą i na górę dałem podkładki stalowe. Całość pokryłem łatą z oracoveru. Może i bardziej wystają, ale nie wali po oczach wyfrezowany otwór w sklejce, który i tak psuł opływ i tak psuł. Wycięcie otworów technologicznych w kadłubie - jak wspomniałem - skazało mnie na prace lakiernicze. Korzystając z okazji postanowiłem unarodowić nieco model. Nie żebym miał coś przeciw zachodnim sąsiadom, ale jakoś mi bliżej do dwukolorowej flagi na stateczniku, niż bundesrepublikańskiej. Na laminat poszły zwykłe folie samoprzylepne wycinane ploterem. Nie jest to dobre rozwiązanie, bo folia jest gruba i na pewno psuje opływ. Następnym razem zrobię to inaczej. Skrzydła - dodałem klapy. Znaki i napis "discuss CS" jest wprasowany żelazkiem z oracoveru wyciętego nożyczkami. Wykonałem tez patent, który moim zdaniem ułatwia zakładanie skrzydeł. W oryginale - przed dociągnięciem imbusów na prętach stalowych (łącznikach) trzeba docisnąć skrzydło, by ściśle przylegało do kadłuba, bez szpary. Nawierciłem więc pierwsze żebra skrzydeł, otwór wzmocniłem żywicą i wkręciłem haki. Oczka tych haków łączę wewnątrz szybowca sprężyną zakładaną bez problemu szczypcami. Skrzydła teraz bardzo ładnie się dociągają same i bez dodatkowych manewrów nogą, możne je spokojnie ufiksować imbusami. Jest to patent działający podobnie do klucza, znajdującego się na pokładzie prawdziwego szybowca. Oryginalne zatrzaski kabinki wywaliłem na wstępie. Producent zastosował zarówno od przodu kabinki, jak i w zamku - pręty. Pręt to oś, która zwiastowała obracanie się (gibanie) mocowanego elementu. Zaczep przedni wykonałem z półksiężyca sklejki, która zachodzi za odpowiadający półksiężyc laminatu kadłuba tuż za silnikiem. Zamek tylny - mechanizm identyczny jak oryginalny - tylko z płaskownika aluminiowego poruszającego się w obudowie sklejkowej, odbijanego sprężynką ściskającą, z wkręconym prętem nagwintowanym m3 i nagwintowanym koraliczkiem, jako gałką. Jak zamek wygląda od strony kabinki - niżej. 3)Lakiernictwo w domu i zagrodzie Czytelnicy o słabszych nerwach proszeni są o ominięcie akapitu. Gdybym wiedział, co sobie narobiłem wycinając dziury w kadłubie... to... w życiu zrobiłbym dokładnie to samo . W swojej przygodzie z lakiernictwem - jako absolutny dyletant - popełniłem dokładnie wszystkie błędy jakie tylko można było. Pewnie ten akapit nadaje się do działu "wtopy" - ale to już zostawiam moderatorowi do decyzji. Na początku wkleiłem zabezpieczone uprzednio, wycięte kawałki laminatu. W narożnikach podpórki ze sklejeczki 0,6 od wewnątrz na CA. Na to wspomniany kawałek i szczeliny zywicą. Od wnętrza - żywica i tkanina (znów grabkami i pędzelkiem na patyku). Teraz na ubytki w szczelinach szpachla poliestrowa. Pierwszy byk - nie szlifnąłem nadmiaru żywicy. Przy szlifie, szpachlówka zeszła pierwsza, a nałożona żywica nie . No to "do żywego" i apiat' Po uzupełnieniu ubytków i wyszlifowaniu postanowiłem sobie prysnąć białą farbę z aerozolu. Samochód - won z garażu, model na sznurku do sufitu i pryskam. Ślicznie. Wyschło. Następnie zlazło pod palcem wszędzie oprócz łatanych miejsc. No to "do żywego" i apiat' Zbudowany wewnętrznie postanowiłem doczytać na stronach branżowych. Jest takie miłe miejsce "lakierowanko.peel" Tamże dowiedziałem się, że drugim i trzecim i czwartym bykiem było: - zastoswanie aerozolu jako politycznie niepoprawnego - niezmatowienie powierzchni - niezastosowanie pzp (czyli podkładu zwiększającego przyczepność) Postanowiłem pozostać przy aerozolu gdyż byłbym idiotą kupując kompresor i pistolet lakierniczy za 400zeta do modelu za tyle samo. Zmatowiłem powierzchnię. Pył wytarłem wilgotną szmatką. Zastosowałem PZP. Prysnąłem biały aerozol. Kolejny byk. Na zawilgoconej wodą szpachlówce biała farba ślicznie się zmarszczyła i popękała, gdyż szpachlówka poliestrowa pije wode jak gąbka. No to "do żywego" i apiat' Z kolejnej lektury stron lakierniczych wyczytałem, że plastiki z żywic (jak i zresztą wszystko inne co motoryzacyjne) maluje się dwuwarstwowo. Baza - czyli kolor, a następnie klar - czyli bezbarwny. No to pobiegłem do castoramy po klar w aerozolu. Tym razem postanowiłem wykonać próbę. Pomalowałem siną rurę PVC. Podkład i psiknąłem białym (jak każą fachowcy trzykrotnie: opylić, mocniej i końcowy "na zalew" czyli tuż przed fazą zacieku). Potem dwukrotnie klarem. Zaczęło jako tako wyglądać. Postawiłem przy kaloryferze i czekałem trzy tygodnie. Klar pozostał miękki i rysował się pod paznokciem, a miał być przecież twardy jak oryginalny. Dwa dni miałem głupawe pomysły typu jak nabić strzykawką aerozol lakierem bezbarwnym dwuskładnikowym (lakier + utwardzacz). Na szczęście moje rozmyślania przerwała wizyta w auchanie. Patrzę - stoi sobie na półce "elektryczny pistolet natryskowy" znanej i cenionej firmy latoja za całe 68zeta. Nabyłem i mówię "koniec problemów" Bieg do sklepu lakierniczego - 0,5l klaru akrylowego + utwardzacz (2:1) Zapuszczam maszynerię. Zaczęło rzygać po całym garażu kroplami wielkimi jak słonie. Zanim pokryło, zrobił się jeden wielki zaciek. Kałuża na posadzce garażu i z ogona "kap, kap, kap". W tym momencie byłem bliski pożegnania się z modelem, pistoletem i całym tym bałaganem. Zacisnąłem jednak pięści i przetrwałem aż wyschło. No to "do żywego" i apiat' Z tym "do żywego" nie było jednak tym razem tak fajnie. W końcu był to lakier z utwardzaczem . Warsztat wzbogacił się zatem o kolejny nabytek - szlifierkę oscylacyjną. Po paru godzinach roboty miałem model znów obdarty do gołej żywicy. Stanąłem przed dylematem - lakiernik samochodowy, czy samodzielna walka dalej. W końcu jaki problem dać 50zeta i pan lakiernik, jak będzie miał zalany pistolet, to pryśnie? Żaden. Tylko, że w ten sposób można dać lakiernikowi pomalować, modelarzowi poskładać, elektrykowi podłączyć kable, a informatykowi ustawić miksy. Czy nie prościej wtedy kupić zestaw RF? A może od razu komuś zapłacić, żeby latał? Tak już mam, że obsesyjnie lubię sam. Ta argumentacja przekonała mnie na tyle, że po godzinie wtoczyłem do garażu nowy kompresor. Na drugi dzień przyszedł filtr odwadniający, reduktor i mini pistolet . No i faktycznie. Okazało się, że aerozolem to można sobie pedicure robić. Pistoletem maluje sie duuuuuużo bardziej dokładnie i komfortowo. Musiałem tylko zmienić sposób mocowania modelu do sufitu. Wcześniej dyndał na sznurku, ale po dmuchnięciu pistoletem zakręcił młynka. Wsadziłem mu więc w kabinę kopyto przyśrubowane do długiego kija od szczotki. Samą szczotkę przyrkęciłem do stelaża bramy garażowej ściągaczem stolarskim. Model się ustabilizował. Przy malowaniu zmontowałem w garażu małą kabinę lakierniczą z folii rozwieszonej od sufitu do podłogi. Uniknąłem w ten sposób pomalowania na biało skutera, 3 rowerów, 10 par nart, pralki, zestawu wędkarskiego, płetw, rakiet tenisowych i pozostałego, garażowanego dobra rekreacyjnego. Model w trakcie malowania musi być dobrze oświetlony z wielu stron. Skasowałem do garażu wszystkie lampy przenośne, jakie były w posiadaniu domowników (ku ich uciesze - rzecz jasna). Z pistoletu nie wyszedł ani jeden zaciek w trakcie malowania bazą. Równo, ładnie i ślicznie. Baza sobie 2 godziny przeschła i po osiągnięciu pyłosuchości położyłem klar. W dwóch warstwach z przerwą 10 min. Po malowaniu powierzchnia jest równiutka i lśniąca jak lusterko. Po wyschnięciu jednak klar "siada" i robi się efekt delikatnych dołeczków, tzw. skórka pomarańczy. Utwardzanie w temperaturze pokojowej trwa 72 godziny. Następnie - tak jak to radzą znawcy tematu - bierze się w rączkę papier ścierny 2000 i jazda na mokro. Lśniąca warstwa klaru wyraźnie matowieje, ale też wyrównuje się. Widać to pod światło. W miarę szlifu zostają coraz mniejsze lśniące "oczka" dołków w lakierze, które ostatecznie znikają. Teraz bierzemy w rączkę papier 2500 i na mokro delikatnie jazda. Model jest znowu matowy i pozornie nieładny. Bierzemy wiertarę, nakładamy krążek polerski z futrem lub filcem, moczymy go w misce z wodą (proponuję nie moczyć w trakcie pracy wiertary i nakładamy na model pastę polerską (ja zastosowałem Ultra cut K2). Zaczynają dziać się cuda. Po minucie mamy twarde, śliczne lustro. Można się przeglądać. Dzieła dokończyłem zakładając gąbkę polerską na krążek i (też na mokro) pastę lekkościerną z woskiem. Bakterie zaczęły się ślizgać po powierzchni modelu. Byłoby oczywiście zbyt nudno, gdybym sobie tak pomalował, wypolerował i już. W miejscach prześcia skrzydła w kadłub i pozostałych "ostrzejszych" załamaniach zajechałem krażkiem polerskim zbyt mocno. Lakier się spalił, zatem byk numer sto. Znów przyszli z pomocą specjaliści... Rysę głęboką rozszlifowujemy papierem 120, potem 300. Następnie odtłuszczenie (NIGDY NIE NITREM tylko zmywaczem silikonowym lub benzyną ekstrakcyjną), baza, papier 2000 na mokro, odtłuścić, klar x 2, papier 2000 i 2500 na mokro + poler RĄCZKĄ I SZMATKĄ, a nie wiertarą!!!. Działa. Naprawiane miejsce można zapolerować tak, że nie widać przejścia stare-nowe. Kończąc ten przydługi wątek mam następujące porady dla wszystkich, którym przyjdzie do głowy malowanie laminatu. a) zwracajcie bardzo dużą uwagę by nie zniszczyć sobie laminatu w gotowym lub składanym modelu jeśli już trzeba coś naprawić lub uzupełnić róbcie to miejscowo - patrz ostatnie 3 zdania powyżej c) jeśli już musicie malować cały model laminatowy: po pierwsze bardzo, ale to bardzo dokładnie przygotujcie powierzchnię papierami ściernymi o zmniejszającej się gradacji (klar pokaże wszystkie niedoróbki bezlitośnie), po drugie koniecznie podkład do plastiku, po trzecie odtłuszczanie, po czwarte baza (może być od biedy pryśnięta z aerozolu). Na tym zakończcie walkę samodzielną. Nabądźcie czteropak bronka. W każdym zakładzie lakierniczym klarem wykańczają niemal wszystkie elementy malowanych aut. Pan z dziką rozkoszą otworzy sobie brona, a potem pryśnie resztką klaru Wasz model. I zrobi to na pewno 10 razy ładniej niż amator. d) Jeśli już ktoś koniecznie musi sam - to zapraszam na początek akapitu. "Da capo al fine" . 4) Kabinka Producent, obok dość przyzwoitej limuzynki o niebieskawym, morskim odcieniu proponuje nam wsadzenie do środka obleśnej, czarnej wytłoczki z PE. Napatrzyłem się latem na ładne wnętrza szybowców, należących do kolegów z Rybnika, dlatego propozycji producenta rzekłem stanowcze, proletariackie "NIE". Jeszcze na etapie przed malowaniem kadłuba, zmontowałem własny kokpit, który następnie zespoliłem z limuzynką jako całość. Pokład dolny wykonałem z 3mm balsy, którą namoczyłem i dogiąłem do krzywizny krawędzi podłużnych otworu kabiny. Następnie dokleiłem pod odpowiednim kątem deseczki przednią i tylną. Całość obrysowałem "po kadłubie" i odciałem nożykiem, a następnie doszlifowałem. Wnętrze limuzynki, wzdłuż krawędzi oszklenia wykleiłem od środka paseczkiem balsy 1mm, aby potem obie części ostatecznie skleić. Trochę pobawiłem się wnętrzem kokpitu. Ostatecznie przystałem na nalepkę z instrumentami pokładowymi producenta, choć prawdę mówiąc przypomina ona przyrządy wahadłowca Columbia, a nie szybowca. Dodałem vokslogger i lusterko własnej produkcji. Mapa, jak to w każdym szybowcu, wciśnięta jest w najdalszy kąt kabiny. Następnie rozejrzałem się za pilotem. W pokoju dziecięcym dostępnych było kilka ochotniczek ze stajni Barbie. Uzyskałem nawet zezwolenie dorosłej już córki, na uczynienie jednej z lalek pilotką modelu. Z chwilą jednak podania do wiadomości, że z lalki zostanie tylko głowa - pozwolenie mi natychmiast cofnięto. Na szczęście przyszły święta. Pod choinkę czterdziestopięcioletni, stary koń dostał od córki lalkę barbie . Prezent został zdekapitowany, a głowa przymocowana do zagłówka z balsy. Pozostało jeszcze zasymulować resztę pilotki. W tym celu żywa atrapa lalki została wsadzona do prawdziwego szybowca i sfotografowana. Po małej obróbce (znów dekapitacja) powstała tapeta, którą wykleiłem pokład dolny. Wygląda troche płasko, ale znacznie lepiej niż firmowe, czarne niewiadomoco. Od zewnątrz, w przedniej deseczce kokpitu wykonałem zaczep ze sklejki. W tylnej deseczce - gniazdo na płaskownik zamka. Założyłem kokpit, zamknąłem zamek, objechałem klejem krawędzie i nasadziłem limuzynkę. Po minucie trwającej wieczność pociągnąłem za gałkę zamka. Tym razem się udało. Kabinka "odeszła" od modelu w całości i daje się ponownie zakładać. Trochę nie udało się spasować przodu (krawędź kabinki wystaje poza obrys modelu ok. 1mm) ale reszta jest ok. Nie przewidziałem, że włosy lalki puszczone luzem będą się elektryzować i przylepiać do oszklenia od środka przy byle potarciu. Następnym razem włosy trzeba spiąć gumką lub jakoś umocować do karku. Na koniec trzeba było dać pilotce jakoś na imię. Taka wzorcowa blondina z wielkimi oczami musiała dostać na chrzcie Mariola. A że każdy ma jakoś na nazwisko, to i Mariola jakoś ma . Jeśli komuś udało się dobrnąc do tego miejsca - znaczy, że jest twardziel. Chętnie wysłucham krytycznych uwag. Wypatruję ich podobnie jak pogody, by wysłać Mariolę na oblot. Pozdro Brtz. Ps. Jerzy - dzięki za podpowiedź z miksem klap z wysokością. Chyba odłączę domiksowane do klap lotki, i w to miejsce dopnę wysokość. Ale to już po oblocie.
Malker Opublikowano 20 Lutego 2011 Opublikowano 20 Lutego 2011 Z ogromną chęcią dotarłem do końca i stwierdziłem:"Szkoda, że tak mało jest takich ciekawych relacji." Mam taką uwagę... Zrobił Pan tak dużo w tym modelu, malowanie, lakierowanie, wzmacnianie konstrukcji, wymiana popychaczy etc. Może ten przód kabinki też da się jakoś domknąć ? Wydaje mi się, że jak było zrobione już tak dużo to i ten defekt da się naprawić jakoś Model wygląda super, widać jak dużo pracy zostało w niego włożone. Gratulacje za wytrwałość
darek.3333 Opublikowano 23 Lutego 2011 Opublikowano 23 Lutego 2011 Rewelacja , zwłaszcza ten pomysł z atrapą lalki sfotografowanej w szybowcu. Mariola bez kapelusika dostanie udaru słonecznego. A i problem włosów by się rozwiązał. Ale to przy następnym wcieleniu Marioli ew. odklejeniu się plexi. :wink:
Gość horn3t Opublikowano 23 Lutego 2011 Opublikowano 23 Lutego 2011 Fajny modeli i prezentacja pracy w niego włożonej. Ile waży do lotu?
Jerzy Mercik Opublikowano 23 Lutego 2011 Autor Opublikowano 23 Lutego 2011 Tak, jak podałem w zbiorze parametrów technicznych na początku opisu - - 2050gram pozdrawiam brtz
Gość horn3t Opublikowano 23 Lutego 2011 Opublikowano 23 Lutego 2011 Tak, jak podałem w zbiorze parametrów technicznych na początku opisu - - 2050gram pozdrawiam brtz Dzięki nie doczytałem
Wojtass_nt Opublikowano 23 Lutego 2011 Opublikowano 23 Lutego 2011 Wzmocnienia wzmocnieniami ale przy krecie i tak ułamie się na ogonie Te typy tak po prostu mają :x
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.