Skocz do zawartości

Milion awarii


Ładziak

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem, czy śmiać się, czy płakać? :shock: :crazy:

W ciągu kilku dni miałem tyle awarii sprzętu modelarskiego, że chyba wyczerpałem limit na najbliższe 5 lat.

 

Po oblocie exTRIMA (1 lot) spakowałem zabawki i pojechałem do domu. Dzień później chciałem znowu polatać. W czasie kontroli przedstartowej okazało się, że serwo steru wysokości (HS-55) najpierw pracowało jak podniecony ślimak, w dodatku z czkawką, a potem w ogóle stanęło... Jako że było nowiutkie, odniosłem je do sklepu (CSM, czyli www.modelarnia.pl) i dostałem nowe. Podobno padła szczotka w silniczku serwa.

 

Kilka dni później kupiłem kolejny, 3-ci pakiet RC System (Fullymax). Dwa pierwsze, jako nowe, miały napięcia chyba 3.86V na każdej z cel, więc tu nie bawiłem się już w mierzenie, dolutowałem goldy, podpiąłem do balancera... a ten zaczął migać jak efekty świetlne na podmiejskim disko. Okazało się, że jedna z cel ma zaledwie 2.82V, kolejna 3 z groszami, za to trzecia zupełnie ok: 3.86V... Znowu wizyta w CSM - wróciłem z wymienionym pakietem, który jest OK.

 

Dwa dni temu latałem Piperkiem, potem kilka lotów exTRIMem i na zakończenie chciałem znowu wzbić się w powietrze Piperem. W czasie kontroli przedstartowej przy wychyleniu lotek wszystkie serwa dostawały ataku szału, a silnik dzielnie dotrzymywał im kroku. Po powrocie do neutrum wszystko ustawało. Przypomniałem sobie, że z rok, czy dwa lata temu zdarzyły mi się podobne objawy, ale wtedy nie potrafiłem zdiagnozować przyczyny. Odpuściłem latanie, a następnym razem już tego nie zaobserwowałem.

Niestety, tym razem w pewnym momencie wszystko rozszalało się na dobre, niezależnie od położenia drągów w aparaturze. Zanim zdążyłem odpiąć aku od regla (Jeti Eco 18), ten się zagotował :( . Ma niby zabezpieczeie termiczne, ale się mocno nagrzał i czuć charakterystyczny zapach ni to spalenizny, ni to stopionego plastiku.

Winne okazało się HS-55 (znowu!), tym razem kilkuletnie. Do tej pory byłem bardzo zadowolony z tych serw, a tu taki zonk. Wrrrr..... :evil:

Regulator na szczęście działa, ale że był na styk z prądem (zmieniłem śmigło, grzesząc przy okazji, bo Piper idzie pionowo do góry :P ), to go zmieniłem na większy i z wyłącznikiem.

 

Teraz odkryłem, że pstryczek-elektryczek od D/R steru wysokości w aparaturze przestał działać. Nosz kurde :? :x .

 

Szczęście w nieszczęściu, że wszystkie awarie ujawniły się na ziemi, w zasadzie między lotami. Jak bym rozwalił exTRIMa w drugim locie, to bym się chyba pochlastał.

Niestety, część awarii wiązała się z wydatkami, a przed wszystkim ze stratą czasu. Wolałbym latać, zamiast grzebać w modelach, przekładać bebechy i szukać przyczyny awarii...

 

Mam nadzieję, że najbiższa pięciolatka będzie wolna od takich przygód, czego i Wam życzę :D .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaw mi kawę na buycoffee.to

ja miałem takie dwa dni .w pierwszym dniu zapomniałem nadajnika a w drugim najechałem na skrzynke startową sam nie wiem do dzis jak to mozlie ale przód samochodu uniosło wiec wsteczny wychodzę a skrzynka cała :D . POLECAM SKRZYNKI Z NAPISEM CURVER HEHEEH :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w sobotę tez miałem pecha zaczęło się pięknie docierałem nowy silnik cieszyłem się z niego jak małe dziecko a tu najpierw wsadziłem palucha w śmigło na szczęcie lekko potem pęknął mi zbiornik paliwa na szwie całe paliwo w modelu potem pierwszy raz w życiu odkręciło mi się śmigło na zapalonym silniku jakby było mało to wsadziłem drugiego palucha w śmigło no i nie polatałem bo stwierdziłem ze dziś to chyba kaleką zostanę a na sam koniec najlepsze myślałem że na drugi dzień polatam a tu żonka mówi N I E :twisted: :shock: bo do babci musze z nią jechać :shock:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja opisze wam sytuacje "pewnej Pani"

 

Co mnie skłoniło do napisania to wczorajsze podkreślenie reguły która niżej opiszę, ale wczoraj to było naprawdę podkreślenie wszystkiego co możliwe !!

 

Otóż pewnego dnia, a dokładnie "pewna pani" zadzwoniła że uszkodził się alarm który montowałem jej w 2001roku. Tu niestety miała pech abo to był pierwszy dzień mojego urolpu więc przebywałem nad morzem. Pani dzielnie czekała całe 2 tyg, na mnie. Umówiliśmy się na poniedziałek czyli pierwszy dzień po urlopie. W okolicy godzi 14 zadzwoniła i potwierdziłem spotkanie, bo kończyłem właśnie prace. Wszystko ładnie pięknie aż nagle telefon z ZEW-T, że spaliła się stacja trafo w serwisie IVECO. Szef mój dzielnie zlecenie przyjął po czym ja musiałam pracować do go 23, aby to uruchomić. Przyszedł czas uruchomienia, i niestety po załączeniu okazało się ze trafo również sie spaliło, na całe szczęście podjęta został decyzja że wymiana trafa dnia następnego :D

 

Na szczęście następnego dnia spotkanie doszło do skutku, oględziny i decyzja wymiana spalonej centralki. Tu zaczęły się kolejne schody. Telefon do firmy od której biorę 5 lat towar, w słuchawce ładny miły głosik nie przyświadcza o nadchodzącej porażce. Rozmowa ładnie się klei i na temat centralki ESPRIT 728EXPRESS , miła pani klepie w klawiaturkę i oznajmia "Nie mamy na stanie, ale przesyłka jest na Cle powinni byc w okolicy tygodnia" I tak nasza rozmowa się zakończyła. Przez szereg chyba 3 tyg dzwoniłem i odpowiedź była taka sam. Stwierdziłem czas wracać do konkurencji u której zaczynałem zakupy 8 lat temu, w samochód i tym razem wyprawa osobista, tam się dowiedziałem że modelu 728EXPRES nie produkują został zastąpiony modelem 728 ULTRA, o czym miła pani z poprzedniej firmy nie wiedziała. Wreszcie najciekawsze że akurat na stanie nie mieli tego :/ wróciłem z wyprawy na drugi dzień tel do firmy centralka taka jest i paczkę mam następnego dnia. Myślę sobie no to mamy sprawę zakończoną, ale nic bardziej mylnego !!

 

W miedzyczasie 2 umówione terminy montażu pokrzyżowało mi autko i praca zawodowa ale w ciągu tygodnia udało mi sie zamontować. Problemem wielkim okazał się zmieniony soft centrali :/ podokłądali kilka funkcji które tak naprawdę utrudniły działanie systemu. Z pomocą przyszedł @slawekmod. Wspólnie doszliśmy co i dlaczego się dzieje więc nie pozostaje nic innego jak jechać i zaprogamowac ją i to jest największy problem.

 

Dziś nie mogę bo mam zaplanowana większa robote , jutro mam wyjazd pojutrze wesel więc niech będzie Czwartek, Tak czawrtek bedzie najlepszy, bo jadę podnośnikiem na "wynajem" więc w okolicy 16 będę na bazie o 18 się spotkamy. takie ustalenia z "pewną Panią" poczyniłem. Przyszedł czwartek, [race odą jak krew z nosa, wyłaczenie do 15, na zegarku 14:30 a flachowcy mają dopiero rozgrzebaną robotę w Nadarzynie ( kojot może widziałeś to). Czs sie wziąć do roboty i z operatora stać się robotnikiem pomóc im. I tergo nei ma tamtego nie ma, tego nie wiem jak zrobić - ręce opadają, organizacja i przygotowanie pracy na poziomie poniżej zera( jak takie firmy utrzymują sie na rynku ??). Wreszcie w okolicy 19 udaje się zakończyć jeden etap prac drugiego nawet nie rozpoczynaliśmy, dzwoniedo "pewnej Pani" i mówię w żartach ze przynosi mi pecha, bo co się umówimy mi zawsze wypada robota że musze garować do późna. Pani nie przeszkadz aże dbęd ew okolicy 21:00, zależy bardzo na alarmie więc czeka cierpliwie. Przyjeżdża pogotowie energetyczne załączają linie i okazuje się ze jest BUBEL. Tu mi ręce opadają, ludzie z tamtej śmiesznej firmy patrzą jeden na drugiego, i n aszefa i nei wiedzą o co chodzi i co mają zrobić. Prośba skierowana w moja strone , trudno wyjścia nie maiąłm pomogłem ale skończyłęm o 1:00, oczywiście tradycyjnie bez słowa dizękuje itp. Najciekawsze że dojechałem do domu na 2 w nocy a rano niestety planowana robota od 6:00, trudno się mówi kolego podjechał 5:10 pod blok w samochód i jedziemy. W sklepie 2 Red Bulle na miejscu i wsiadam w podnośnik, Góra Kalwaria wita kolejne 2 Red Bulle już żyje jest OK :D

 

W okolicach 10:00 dzonie do "pewnej pani' z przeprosinami i znów gadka, dziś muszę odespać, jutro wesele , poprawiny poniedziałek wtorek znów wyłączenia więc Środka na 100%. No dzień zakończył się względnie dobrze dopiłem jeszcze kolejne 4 red Bulle i zakończyliśmy prace według planu o 20:00 wiec 21:30 już spałem w łóżeczku trzymając żonke za .....

 

Dalsze losy toczą się świetnie według polanu, aż wczoraj przychodzi umówiony termin wizyty. okolice 13:00 "pewna pani" potwierdza że może zwolnic się z pracy o 14:30, ja już szczęśliwy bo skończyłem prace i mam się przebierać, aż tradycyjnie stara śpiewka.

 

Telefon z ZEW-T, tym razem wybuchła a raczej spaliła się kompletnie stacja trafo PIASECZNO- MŁYN. szybka akcja i odzew szefa POMOŻEMY. zajeżdżam na miejsce i oczom mym ukazuje się obraz nędzy i rozpaczy. Stacja 18 wyjść kablowych 2 napowietrzne, co daje nam 60 podstaw Bm i 20 rozłączników ŁR-400. Wszystko totalnie STOPIONE. Na dodatek wszystko gaszone proszkiem przez Strażaków. Biło śmierdzi spalenizną i proszkiem. Decyzja wyprawa po materiały i już od 16:20 dopuszczeni na polecenia działamy. Do godz 20:00 średnio co 5 min ktoś przychodził i zapytowywał za ile będzie prąd, na uzyskaną odpowiedź niejednokrotnie rzucali mięsem, A odpowiedź była prosta 10:00. w okolicah 22:00 znów zaczęły się wycieczki z awanturami ze miało być do 22, skoda nam było czasu na tłumaczenia że 10 rano jutro a nie dziś wieczorem :) Tak sobie dłubaliśmy, ale w głębi ducha planowałem od początku że o 24:00 damy rade skończyć. Ale z biegiem czasu moje marzenia ulatywały. Kryzys przyszedł o 1:00 w nocy temperatura znacznie się obniżyła, morale do pracy mocno spadały a końca nie było widać. Do tego szef spał w domku, połowa brygady jest aktualnie na szkoleniu, a tylko my w 5 musieliśmy tyrać. Nie pozostało nic innego jak iść do sklepu zakupić 2 Red Bulle na twarz i robić dalej. Średnia po działania jednej puszki po 20h/ pracy wynosiła 30min. Także przelało się jeszcze 6 puszek, i zaczęliśmy odpuszczać się i załączać. Z obawy o stan transformatora wszystko dokonane telemechaniką po stronie 15kV. Więc czas załączenia się wydłużał bo musieliśmy współpracować z Dyżurnym dyspozycji ruchu i dyżurnym obsługi GPZ. al eo 6:00 udało się szczęśliwie pozałączać wszystko i zjechać na bazę. o 8:00 wszedłem do upragnionego łóżeczka z którego wyszedłęm 26h wcześniej :D

 

Wczoraj w między czasie umówiłem się z "pewną Panią" na dziś na 16:00. Myśle skończymy koło 24, w domu na 2:00 to dam rade. Niestety mimo usilnych telefonów 'pewna pani " nie była w stanie mnie dobudzić.

 

Teraz mam wielki problem jak się z ta panią umówić co by tam być ?? Może jutro się uda ?? Czy lepiej nie planować spotkania ??

 

 

A tak zamykając tego długiegop posta, prawdą się okazuje ze kobiety przynoszą pecha :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobne problemy mam u siebie w pracy.Ale wtedy proszę o numer telefonu od klienta i umawiam się tak, ze zadzwonię i spytam czy akurat mogę podjechać.Najważniejsze , żeby klient wiedział że go nie olałem.Pani z postu Motyla ma naprawdę "anielską" cierpilwość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaraz dzwonie o której mogę podjechać, zobaczymy jak dziś się to zakończy :D

 

 

Co do RedBUlla mam na niego złoty środek. Wczoraj jak tylko się przebudziłem koło 13 poprosiłem żone o zakup, tej magicznej puszki. Stoi sobie grzecznie w lodówce a ja znęcam się nad nią i samym sobą patrząc. Ale mam silną wole, wiem że mi pomoże, ale jak ją wypije to znów bede musiał następna itp. A tak poznęcam się 2 dni nad nią i przejdzie samo :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.