jarek556 Opublikowano 8 Maja 2012 Opublikowano 8 Maja 2012 Jestem baaaardzo początkującym modelarzem, ale coś tam zaczyna mi już wychodzić Potrafię wylądować w rozsądnej odległości od siebie nie rozbijając całkowicie samolotu Swoją przygodę z samolotami zacząłem od Easy Star II, który uległ całkowitej destrukcji w ciągu kilku dni. Mimo to coś tam udało mi się przelecieć, udało się nawet kilka razy wylądować. Swój żywot ESII zakończył w krzakach z połamanymi skrzydłami. Ponieważ na części do ESII w PL nie było szans, zdecydowałem się na kontynuację na Pioneerze z R-Planes. Na pierwszy rzut oka widać było że jakość materiału z którego jest Pioneer jest słabsza niż w ESII. Trochę sobie poczytałem o tym samolociku i zrobiłem kilka modyfikacji. Okleiłem dziób, krawędzie natarcia skrzydeł, kupiłem mocniejszy bagnet i wkleiłem magnesy do skrzydeł. Kilka dni latania, kilka konkretnych kretów i - podobnie jak poprzednio lądowanie na drzewie. O dziwo po tych wszystkich atrakcjach, Pioneer wciąż nadaje się do latania, a uszkodzenia są raczej estetyczne. Mogę się tu pokusić o pewną ocenę tych dwóch samolotów z punktu widzenia kogoś kto dopiero zaczyna latanie. ESII jest z materiału mocniejszego, ale w przypadku uderzenia potrafi się trwale odkształcić i gotowanie we wrzątku wiele tu nie pomaga. Pioneer przy silnym uderzeniu pęka, ale nie odkształca się trwale. Kilka kropli CA i mamy wciąż oryginalny kształt. Bagnet w ESII jest z laminatu szklanego który nigdy nie pęka, pękają za to skrzydła i ich mocowanie w kadłubie. Pioneer ma bagnet z rachitycznej rurki węglowej która pęka przy większym uderzeniu. Nieco grubsza rurka też pęka, ale za to skrzydła są całe. Dziś po jednym dość konkretnym krecie odkleiłem z dzioba całą taśmę i pod spodem były tylko dwa niezbyt wielkie pęknięcia. Po sklejeniu i ponownym oklejeniu taśmą wciąż wygląda dobrze. Jutro kupię kilka nowych rurek na bagnety. I będą cienkie. Rurka to bezpiecznik
madrian Opublikowano 8 Maja 2012 Opublikowano 8 Maja 2012 Dopóki model nie wykona ci w powietrzu konkretnej akrobacji. Ta rurka to cecha oryginalnej Bety, której kopią jest Pioeneer. Problem polegał na tym, że ten "bezpiecznik" często trzaska w powietrzu i wtedy mamy poważne problemy. Składające się skrzydła, potrafią rozerwać kadłub. A i model spadający z wysoka na punkt, bez żadnego hamowania, solidnie mieli siebie i wyposażenie. O ile nie wypadnie z rozerwanego kadłuba. Czasem wystarczy mocniejszy podmuch wiatru. Ideą jest latać bez kraksy.
jarek556 Opublikowano 9 Maja 2012 Autor Opublikowano 9 Maja 2012 Na razie mam rurkę z nieco grubszą ścianką od oryginalnej (chyba 6/4) i mimo wielu karkołomnych (wykonanych przypadkowo) ewolucji trzyma się dobrze. Oryginalna też się trzymała, pękła dopiero przy spotkaniu z drzewem. "Konkretne" akrobacje to chyba wykonują bardziej zaawansowani "latacze" niż ja .
madrian Opublikowano 9 Maja 2012 Opublikowano 9 Maja 2012 Nie bądź taki pewien. Mi się udało złożyć skrzydła w locie po prostej. Beta dostała potężnego strzała od wiatru i fiknęła ostrego kozła. Chwilę później leciała już lotem jednostajnie przyśpieszonym ku Matce Ziemi. Od tamtej pory starałem się unikać lotów przy wietrze powyżej 4m/s przy ziemi.
Rekomendowane odpowiedzi