Skocz do zawartości

Sky Lady & FSM przed piewszym lotem


TZ

Rekomendowane odpowiedzi

Powitania mam już za sobą i to w odpowiednim dziale :D , teraz czas na pierwszy mój post. Zacznę od wazeliny – czapka z głowy przed tym, co za kopalnię wiedzy tu odnalazłem. Szczęście, że można było najpierw dowiedzieć się „czego nie zrobić”, aby się do tego hobby na początku nie zrazić, lub nie wywalić kilkuset złotych w bicie kreta. Pomógł mi w tym jeden z was – już obyty z niejednym stary wyjadacz - modelarz, z którym znamy się z innego forum i innego hobby. Dobrze, że go wśród was odnalazłem, on też wybił mi z głowy Spitfire’a z napisem „Zumbach” na kadłubie :lol: .

 

Przechodząc z wazeliny do treści zacznę od tego, że wkrótce stanę się szczęśliwym posiadaczem SKY LADY w zestawie przygotowanym pode mnie przez wzmiankowanego, tajemniczego kolegę z tego forum. Dodam, że SL będzie miała dorobione lotki mimo, że na tym forum znalazłem już watek odradzający takie fanaberie do tego modelu – to raz, oraz odradzającego dla zaczynających przygodę z RC to dwa. Aparatura, serva, ogniwa, silnik, ładowarka etc. – wszystko to nie będzie moja wina, tylko tego już doświadczonego modelarza. Oczywiście cena za całość delikatnie mówiąc mocno wzrosła w porównaniu do tzw. „modelu gotowego do lotu” za kilka stówek, co to na niedoświadczonych kretobijców czekają w sklepach. Po przeczytaniu części choć lektury forum wiem, że warto a i na zaś się przyda.

Już drugi do tej pory miesiąc twardo ćwiczę FSM przy pomocy …. niestety jedynie klawiatury ustawionej pod MODE1 – też za namową tego złego, starego wygi. Do momentu, aż się z nim nie zwąchałem latałem FSM w ustawieniu klawiszy bardziej pod MODE2 i nie będę opisywał, co przeżyłem, aby palce i mózgowe synapsy załapały, że teraz trzeba praktycznie odwrotnie. Kilka godzin upłynęło zanim zatrybiłem a kilkadziesiąt godzin zanim nie doszedłem do perfekcji.

Wiem, czytałem tu już w wielu miejscach, że FSM a „real” to inna bajka, natomiast co do wyrobienia właściwych odruchów to chyba, nawet jako nowicjusz kłóciłbym się, bo właśnie w FSM-ie chyba o to chodzi. Dodam, że z gotowym model odbiorę z interfejsem łączącym nadajnik z PC oraz oczywiście dobrym symulatorem, aby pouczyć teraz mózg, żeby się przesiadł tą razą z klawiszy na drążki.

 

Na FSM-ie wustawieniu a’la MODE1 latam:

- prawa ręka na kursorach (góra/dół – obroty silnika, prawo/lewo – lotki)

- lewa ręka na WSQE (W/S – ster wys, Q/E – orczyk)

 

Uczę się na najtrudniejszym do wyboru – takim małym samolociku chyba do akrobacji z wielkimi napisami CCCP na kadłubie (moja subiekcja, że ten akurat jest najtrudniejszy). Niestety, jak pisałem uczę się na klawiszach a to spowodowało, że mając do dyspozycji lotki i ster wysokości, zamiast bez lotek a tylko sterem kierunku … nauczyłem się zakrętów jedynie przy użyciu lotek – położenia na skrzydło i ściągnięcia steru wysokości na siebie. Inaczej na klawiaturze nie da rady, sprawdzałem (paluchy nie łapią orczyka). Albo, albo – nie jestem ośmiornicą a jakoś te lotki bardziej do mnie przemawiają.

Jedyny model w FSM-ie na którym poćwiczyłem orczyk to taki wielki transportowiec, w którym opcje lotki nie działają i lata się tym używając kierunku tylko, ale dosłownie jak prawdziwą krową w powietrzu. Kompletnie nieruchawa i łatwa w lataniu maszyna – zero przyjemności.

Zaś tym małym akrobatem używając jedynie lotek, obrotów i wysokości doszedłem do takiej wprawy, że muszę się „zmusić”, aby nie wylądować w tym miejscu, w którym chcę a krety, przeciągnięcia, czy zakończenie pętli o glebę to jedynie efekt fanaberii, na jakie z nudów sobie pozwalam. Takich figur w realu nie zaryzykuję a i widząc filmy z SL w locie nie wyobrażam sobie, aby były możliwe. Wydaje mi się, że przeszedłem na całkowity automatyzm, nie rusza mnie sterowanie lecąc na plecach, czy nalot na sterującego po zawrocie z pełną kontrolą „odwrotnie” sterujących samolocikiem po zawrocie lotek. No mistrz świata FSM-u przed wami J. Nie wiem tylko czemu FSM po takim zakręcie (lotki/ster wys.) w prawo wyprowadza maszynę w górę a w lewo ściąga w dół?, co trzeba kontrować. Siła odśrodkowa śmigła – czy jaki czort?

Aż się nie mogę doczekać, kiedy życie przeczołga i nauczy mnie większej pokory. Szczególnie, że na symulatorze brak wiatrów a i wszędzie raczej płasko, przeszkody zaś są powiedzmy pomijalne (1 chałupa i kilka drzew na krzyż). Jak się w realu rozglądam za jakąś łąką w okolicy, gdzie mieszkam od razu uzmysławiam sobie, po co niektórzy polecacie taśmę ochronną na natarcie skrzydeł. Tam już tak pięknie, jak w symulatorze nie jest …. .

 

Pytanie do was drodzy, bardziej doświadczeni koledzy brzmi:

- Czy, gdzie i za ile się ubezpieczacie od nieszczęśliwych zdarzeń? (o ile to nie jest zbyt prywatne pytanie).

- Czy jest coś jeszcze, co wiedzieć powinienem przed pierwszym „realem” a czego nie nauczył mnie FSM i nie nauczy profesjonalny symulator podłączony do nadajnika, na którym polecę w rzeczywistości ?

 

Interesują mnie również wszystkie wasze ewentualne porady, lub sprowadzanie mnie na ziemię po euforycznych chwilach niezniszczalności w świecie wirtualnego latania.

O to, czy SL to dobry model na początek pytać nie będę – sami piszecie, że dobry :wink: to i kombinować nie zamierzam, przynajmniej nie na początek.

 

Pozdr,

TZ

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

Gratuluję zdroworozsądkowego podejścia do początków tego hobby!

Z takim podejściem, nie będzie źle. Ja na swoim początku ostro biłem krety motoszybowcem Accipiter Badius (kierunek/wysokość/gaz). Następnie, po kilku godzinach na FMS, krety praktycznie miały spokój, a ja latałem (no teraz, z perspektywy prawie trzech lat, trudno to nazwać lataniem :D ). Tak na marginesie, model niezniszczalny.

Wybrałeś mode1, czym się kierowałeś? Oczywiście, jak nauczysz się tak, doprowadzisz latanie do perfekcji w każdym modzie. Pytam tylko z ciekawości, bo większość lata w mode2 (broń Boże nie chcę tu rozpętać dyskusji o wyższości jednego nad drugim).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobno na Mode 2 lata centrum i północ Polski, południe na Mode 1. Ponieważ mój "wykładowca" to południowiec ... zasugerował i cóż miałem zrobić :wink: . Na mój rozum posiadanie w jednej gałce i lotek i steru wys. jest prosto z samolotu wzięte, ale niech mu tam - nauczyłem sie w Mode 1 i już ! Na razie zmieniać i odmózgowiać się nie będę :D

Pozdr,

TZ

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobrze że ćwiczyłeś na FSM, tylko szkoda że nie na aparaturze. Przed lotem dobrze abys trochę polatał na FSM z aparaturą. Przy lataniu odruchy ma się w rękach i palcach, jeżeli pracowałeś na klawiszach to przejście na drążek jest innym odruchem i będziesz się gubić. Ja też latam na Mode I, tak było mi łatwiej, może dlatego że jestem leworęczny. Jak bedziesz miał pytania o SkyLady to pisz na PW

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bóg Wam zapłać za dobre słowo drodzy parafianie. Jeżeli będę miał inne niż powyżej pytania zapytam. Na razie podpowiedzcie proszę, jak to z tym ubezpieczeniem procedować?. Agent ubezpieczający mi dom, jak usłyszał o co mi chodzi najpierw zamilkł na 10 sekund :shock: , potem odpowiedział, że ...... owszem sprawdzi w Towarzystwie :D

Pozdr,

TZ

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja właśnie odnowiłem polisę na kwotę 50 tyś. zł za opłatę w wysokości 90 zł na rok. Towarzystwo ubezpieczeniowe HESTIA, samo ubezpieczenie to zwykłe ubezpieczenie w życiu prywatnym rozszerzone o szkody związane z użytkowaniem modeli latających do 5 kg. Taki wariant wybrałem, bo nie zamierzam w najbliższym czasie latać większymi. Można ubezpieczyć się na cięższe modele (chyba wtedy stawka jest 140 zł). Ubezpieczała mnie Pani Ewa Giersz-Kubińska (znana z ubezpieczeń modelarskich). W razie czego służę telefonem i mailem do tej Pani (poza tym łatwo ją znaleźć na stronach internetowych).

 

Co do początków, to gratulacje. I dobrze wybrany mode nadajnika (chociaż ja sam latam na mode 2). Liczy się to, że nie będzie problemu ze znalezieniem osoby która pomoże. U mnie na lotnisku większość też lata w modzie 1. Ja jestem jakimś ewenemetem, ale od samych początków tak mi wydawało się naturalniejsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nazywa się zdrowym podejściem :) Tak to powinno się robić.

 

Wskazane jest jak najbardziej aby przed pierwszym lotem poćwiczyć na symulatorze w połączeniu z aparaturą. Dodać należy że aparatura jest sterowaniem nieproporcjonalnym a w trakcie prawdziwego lotu umieć trzeba też używać odpowiednich wychyleń sterów do danych faz lotu. Nie lata się cały czas max wychylając stery a tego też bardzo dobrze symulator uczy.

W ramach możliwości FMS zamienić na inny nieco nowszy symulator np. AeroFly. W tym drugim nie tylko podniesiono grafikę na inny poziom ale przede wszystkim realizm, istnieje możliwość dodania zróżnicowanych warunków pogodowych (wiatr, turbulencja, kierunek wiatru) i już model nie lata tak przewidywalnie jak mogłoby się to wydawać z FMS. To wszystko to dobra nauka przed pierwszym lotem. Symulator oczywiście nie nauczy lotu pod wpływem... stresu - a ten zawsze występuje podczas pierwszych lotów czy pierwszych oblotów kolejnych modeli a że zjawisko to jest czasem zgubne w skutkach tłumaczyć chyba nie trzeba :) No ale każdy to musi przejść.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cd. - Sky Lady już u mnie. W piątek oblatana przez kolegę z Bystrej, była 1-2 minuty w powietrzu. Ostry porywisty wiatr, do góry, zawis pod wiatr, odbicie w prawo mocno z wiatrem, kolejny zawrót pod wiatr, zawis i zniżenie do lądowania. Jednym słowem wszystko działa :).

Asystowałem a przy drugim wyciągnięciu przejąłem stery, podobnie kierowałem a przy przyziemieniu leciuteńko skreciłem - kłania się uczenie symulatorem na klawiaturze.

 

Po szczęśliwej podróży do domu podłączam aparaturę (Futuba T4EXA) do kompa. Niestety na Aero Fly nie umiem ustawić aparatury zrobionej do Mode1 tak, aby gaz był tam gdzie być powinien, i cała reszta. Jedyne co mi się udało w programie zrobić to przełożenie gazu z lewego drążka na prawy, ale chodzi w poziomie a nie w pionie. Jeśli ma ktoś jakiś patent jak w tych opcjach programu Aero Fly punkt po punkcie postępować i co klikać aby aparaturę zrobioną do Mode 1 użytkować w tym programie jak Mode 1, to help me please.

 

Wchodzę więc do FSM-a i tu już prosto metodą prób i błędów ustawiam Mode 1.

Pierwszy wirtualny wylot i szok! Zupełnie inaczej chodzi niż na klawiaturze. Znów trzeba mózg przyzwyczajać , tym razem do drążków i ich wychyleń, ale po godzinie "jestem w domu" dzięki dziesiątkom motogodzin wylatanych na klawiaturze odruchy zostały a reszta to tylko załapanie, że te i te klawisze to teraz drążek na prawo i lewo i tak z całą resztą.

O ile w klawiaturę waliłem paluchami nie patrząc jak mocno o tyle aparaturę i drążki musiałem się nauczyć używać bardzo delikatnie. Extremalne wychylenia drążków doprowadzają do kretobić raczej, jeśli nie rozwinie się umiejętności latania jako takiego. Można oczywiście w aparaturze, czy w programie "osłabić" reakcję sterów na extremalne wychylenia drążków, ale wolałem nauczyć się latać podchodząc z szacunkiem do wychyleń na aparaturze.

Teraz już tylko pierwszy real take off .... a tu wieje jak w kieleckiem :(. Boję się na takim wietrze próbować i czekam na warunki. Jak się w końcu odważę, to napiszę, czy model przeżył :D

Pozdr,

ps. Kolega z Bystrej doradził mi, że część modelarzy lata w Falentach pod W-wą. Wpisałem w lupkę Falenty .... i nic. Nie macie może jakiś namiarów? Mieszkam niedaleko i miło byłoby polatać z kimś doświadczonym. Z góry dzięki.

TZ

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ma ktoś jakiś patent jak w tych opcjach programu Aero Fly punkt po punkcie postępować i co klikać aby aparaturę zrobioną do Mode 1 użytkować w tym programie jak Mode 1, to help me please.

 

To nie żaden patent musi być. Dla AeroFly jest całkowicie obojętne w jakim mode ma się aparaturę.

 

Jedyne co musisz zrobić to na stronie tytułowej kliknąć ikonkę "CONTROLS" po czym wybrać swój aktywny "joystick - w tym przypadku aparaturę" i kliknąć "Properties"

 

Pojawi Ci się takie okno:

 

control_1.jpg

 

Tutaj możesz dowolnie przypisać każdy kanał aparatury dowolnie do danej funkcji modelu. Gdy brakuje kanałów w aparaturze - można skorzystać z klawiatury numerycznej w celu przypisania innych funkcji. Co jest co chyba jasne. poruszając drążkiem lub przełączając przełącznik widać na paskach który kanał jest do czego.

 

W tym oknie należy także prawidłowo ustawić aparaturę (EPA, CENTER, REVERS - opcjonalnie bo łatwiej używać tego programowego) tak aby w pozycji centralnej słupek był dokładnie na środku (CENTER) a pełne wychyły drążka odpowiadały pełnym wychyłom słupka (EPA) - nie da się tego zrobić dokładnie z poziomu kalibracji dlatego zalecane jest aby przed kalibracją systemową aparatura ustawiona była dla wartości nominalnych. (CENTER=0, TRYMER=0, EPA=100 lub 80)

 

Ustawienia dla podwozia - słupek min (0%) - podwozie całkowicie schowane - słupek max (100%) - podwozie całkowicie otwarte.

 

Podobnie jest dla klap - słupek min (0%) - klapy całkowicie schowane - słupek max (100%) - klapy całkowicie wysunięte. Środkowa pozycja przełącznika klap - pozycja klap pośrednia.

 

(lub wszytsko na odwrót jeśli zastosowany będzie rewers)

 

Przy tak dokonanych ustawieniach KAŻDY model w AeroFly będzie dokładnie wytrymowany.

 

Mam nadzieje że nie zakręciłem za mocno :crazy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OK, dzięki pomogło, chociaż ten program różni się od FSM-u jedynie większą realistyką. Niczego nowego się już nie nauczę. Stwierdziłem to wczoraj i po raz pierwszy spróbowałem puszczać w ogródku SL z ręki pod wiatr, aby wytrymować koleżankę i pouczyć sie prostego lądowania. Wieje nadal za mocno jak na mnie, abym odważył się dać "rurę" i wyciągnąć w górę na silniku gdzieś w szczerym polu.

Mam już pierwsze spostrzeżenia, które może przydadzą się kolejnym po mnie, mianowicie SL-ka cholernie chce latać i za skarby nie chce się przyziemić :shock: .

Nie jestem w stanie tak, jak na samolotach z symulatora doprowadzić do lądowania zadzierając dziób i zwiększając kąt natarcia, tak, że prędkość lądowania jest niewielka, wręcz w zawisie (oczywiście nie do przesady bo każdy model w końcu ma prędkość przeciągnięcia). Sl-kę muszę sadzać jednak na prędkości. Nie da rady jej zwolnić przez zadarcie dzioba i doprowadzić do przyziemienia, wyrywa skubana do góry i chce latać dalej :D . Doprowadzenie przed lądowaniem do zawisu zawsze kończyło się przepadnięciem na prawe skrzydło i twardym lądowaniem. Wydaje mi się, że SL-ka ma po prostu zbyt dużą powierzchnię nośną do masy to raz i środek ciężkości przesunięty mocno na przód, bo są tam i silnik na grzbiecie i w samym dziobie dość ciężkie ogniwa. Oczywiście nie oczekuję, że SL-ka zamieni się w akrobata, ale odrobinę "krowiastego" stylu latania mogłaby się pozbyć.

Dzisiaj czeka mnie oklejanie natarcia skrzydła, które już swoje zaliczyło podczas nauki lądowań przy prędkości. To co pisali poprzednicy okazało sie niestety racją :( .

Jak przestanie dzisiaj tak hulać wiatrzysko, to nie ma to tamto - idę ubić pierwszego kreta :D .

Pozdr,

TZ

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i w końcu po wielu godzinach siedzenia przed ekranem na symulatorach, mimo porywistego momentami wiatru nie wytrzymałem, poszedłem na pole i ....... POLECIAŁEM :jupi: :jupi: :jupi: :jupi: :jupi: :jupi: .

Co najważniejsze - zero kretów !!!. Trzy wyciągnięcia, loty w sumie po okręgu to w jedną, to w drugą stronę. Próbowałem aparaturę i wyczuwałem model. Wiało bardzo silnie i jak mnie po zakręcie "zabrało z wiatrem", to myślałem, że koniec, ale Sky Lady dała się spokojnie położyć na skrzydło lotkami i wysokością wykręcić, ustawiając znowu pod wiatr. To było najtrudniejsze, znaczy opanować się i nie dostać paniki. Dalej szło już jak z płatka. Trzy wzloty i trzy bardzo ładne lądowania pod wiatr na niewielkiej w sumie prędkości względem ziemi bo wiaterek był sporawy.

Model po wyłączeniu silnika do szybowania przepadał mi na wietrze i trzeba było nieustannie korygować usterzeniem i podpompowywać ciągiem silnika. SL-ka jak widzę nie jest idealnym szybownikiem, ale po nabraniu prędkości już spokojnie daje się ujeździć.

No więc ja już też latam :lol: .

Wszystkim następnym polecam długie godziny spędzone na symulatorach. Uwierzcie mi - to sie opłaca !!!! Wystarczy darmowy FSM !!! Szczerze polecam.

 

Pozdr,

TZ

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam TZ, że się pod temat podepnę, ale nie chcę tworzyć nowego.

 

Mam AeroFLy Proffesional Deluxe, i mam pytanie jakim modelem ćwiczyć ?? Mam Zefirka (jeszcze nie oblatany), więc chcę ćwiczyć na symulatorze. Zefirek jak to Zefirek ma tylko SW i SK, bez lotek, więc jaki model użyć ?? Bo wszystkie które próbowałem są bardzo trudne do opanowania bez lotek. Pomożecie ??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tym postem chyba czas zakończyć temat. Dzisiaj wylatałem około 40-50 minut na jednym ładowaniu, całe 1800 mah aż do wyczerpania. Oczywiście z przerwami na lądowania, oględziny modelu, czy wszystko OK i takie tam. Ze względu na leciutki zefirek dzisiaj ćwiczyłem zawis i szybowanie. Trafiłem nawet komin, który był nad zabudowaniami, jakieś 300-400 m ode mnie, ale to było na tyle daleko, że bałem się nie stracić SL-ki i zawróciłem.

Steruję zakręty tylko lotkami (dorobionymi do modelu), tak jakoś mi łatwiej, wyciągam się i szybuję. Samego latania na włączonym silniku nie wyjdzie więcej jak jakieś 8-12 minut - tak to oceniam, reszta to szybowanie i swobodny lot.

No pełen czad ! Jakie to wspaniałe uczucie tak sobie swobodnie latać i latać i latać .... ., Czeka mnie zakup dodatkowych 1800 mah na zapas, bo bym sobie jeszcze polatał i polatał i jeszcze polatał.

O samym sterowaniu - pełna kontrola. Potrafię wylądować "do ręki" a to dopiero drugi wylot :shock: . Model jest rzeczywiście idealny do nauki. Fajnie, że mam dorobione lotki. Wiem, że niektórzy będą marudzić, że nie do tego modelu, że bez sensu, ale uwierzcie, że zakręca się tym doskonale (lotki + wysokość). Jeszcze nie próbowałem, ale czuję, że następnym razem na prędkości beczkę zapnę.

Cofam co napisałem poprzednio o lądowaniu, Da sie posadzić a praktycznie "zaparkować". Nalot, wytracenie prędkości 0,5 do 0,2 m nad ziemią, lekkie podciągnięcie i praktycznie położenie nie lądowanie. Oczywiście wszystko pod mały wiatr.

PEŁNA PYCHA !!! Ale jestem zadowolony.

Raz jeszcze polecam kilkadziesiąt godzin spędzonych na FMS-ie. Su 26 był o wiele bardziej zwinny i nieprzewidywalny. Dzięki temu wyrobiłem odruchy i całą resztę. Bez słów - opłacało się ! Można wiele pluć na brak odniesienia do realu FSM-a, ale dzięki temu właśnie, darmowemu programowi latam i jeszcze nie zaliczyłem pierwszego kreta. Faktem jest, że na FSM-ie spędziłem bite kilkadziesiąt godzin klawiaturą i najmniej 20h aparaturą. Warto jednak było.

Pozdrawiam następców. Moje ubezpieczenie przyszło pocztą. Polecam innym nowym narwańcom podobny początek,

Pozdr,

TZ

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.