Gość Opublikowano 14 Września 2014 Udostępnij Opublikowano 14 Września 2014 No szkoda modelu, na pocieszenie żeby nie było że tylko Ty masz takie przygody http://pfmrc.eu/index.php?/topic/29572-katanka-mini-1020mm-relacja-z-budowy/page-2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
marcelizor Opublikowano 14 Września 2014 Udostępnij Opublikowano 14 Września 2014 Jeśli da się naprawić, to nie ma co płakać Dobrze, że teraz, a nie po oklejaniu. Powodzenia w odbudowie Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mr.suchy Opublikowano 14 Września 2014 Udostępnij Opublikowano 14 Września 2014 Sam ostatnio to przerabiałem. Właśnie kończę odbudowę Extry 300, w której przód kadłuba został zmielony przez ziemię :-) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bartek Piękoś Opublikowano 14 Września 2014 Udostępnij Opublikowano 14 Września 2014 Również współczuję. Ładny model się zapowiadał. Za to co do twoich wniosków po kraksie to tu miałem "stopklatkę". ... zniszczenie nie było spowodowane całkowicie przez błędy bo ewidentnie model potrafił latać i to całkiem dobrze. ... To, że latał przez kilka minut (w dodatku dobrze) nie jest dowodem na brak bądź niecałkowitośc (sic!) błędów jako przyczyn kraksy. Bardzo duże wychylenia lotek, obluzowany w zawiasach ster kierunku, prawdopodobne rozpięcie połówek SW. W locie. To są błędy. W regulacji i montażu. Jeśli model, po korekcie wychyleń sterów, potrafił latać, to z tego co piszesz (zanik reakcji na ruchy SW i korkociąg) wynika, że kraksa była spowodowana (prawdopodobnie całkowicie) rozpięciem SW w locie. Myślę, że fajnie jest umieć dostrzegac swoje błędy i wyciągać z nich wnioski. Powodzenia w odbudowie! P.S. Z tego co wiem, folia to nie tylko wykończenie i dekoracja. To też wzmocnienie. Może oklejenie zmniejszyłoby zakres zniszczeń. Myślałeś o tym? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
szymon_ Opublikowano 15 Września 2014 Autor Udostępnij Opublikowano 15 Września 2014 Za to co do twoich wniosków po kraksie to tu miałem "stopklatkę". To, że latał przez kilka minut (w dodatku dobrze) nie jest dowodem na brak bądź niecałkowitośc (sic!) błędów jako przyczyn kraksy. Bardzo duże wychylenia lotek, obluzowany w zawiasach ster kierunku, prawdopodobne rozpięcie połówek SW. W locie. To są błędy. W regulacji i montażu. Jeśli model, po korekcie wychyleń sterów, potrafił latać, to z tego co piszesz (zanik reakcji na ruchy SW i korkociąg) wynika, że kraksa była spowodowana (prawdopodobnie całkowicie) rozpięciem SW w locie. Myślę, że fajnie jest umieć dostrzegac swoje błędy i wyciągać z nich wnioski. Pełna racja. Źle się wyraziłem. Są to oczywiście moje błędy. Miałem na myśli to, że już po regulacji wszystko było jak należy. Cała konstrukcja potrafiła latać czyli można powiedzieć, że model został wykonany w większości poprawnie. Nie ma wątpliwości, że rozpięcie SW było moim błędem w jego montażu. Jednak nie mogłem już na to wpłynąć w trakcie lotu. Bezpośrednio przed startem wszystko działało bez zarzutu. Wiadomo, że mogłem wykonać bardziej pancerne mocowanie, ale budując, oceniłem, że to wystarczy i nie mogłem przewidzieć, że ulegnie to uszkodzeniu podczas normalnego lotu. To również możemy określić błędem, ale myślę, że takowe się zdarzają. Modelarstwo tym jest obarczone i mogę jedynie na przyszłość wyciągnąć z tego wnioski, może już do odbudowy Edga czy realizacji następnych projektów. Zastanawiałem się przed oblotem czy nie lepiej najpierw go okleić, ale po prostu chciałem sprawdzić czy wszytko jest w porządku i co ewentualnie poprawić w konstrukcji. Już miałem lądować i zabierać się za oklejanie. Niestety nie zdążyłem. W tym momencie jest to akurat jedna rzecz której nie żałuję, bo uderzenie było na tyle silne, że folia by w niczym nie pomogła Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bartek Piękoś Opublikowano 15 Września 2014 Udostępnij Opublikowano 15 Września 2014 ... Cała konstrukcja potrafiła latać ... I to faktycznie jest powód do satysfakcji. Wiadomo, że mogłem wykonać bardziej pancerne mocowanie, ale budując, oceniłem, że to wystarczy i nie mogłem przewidzieć, że ulegnie to uszkodzeniu podczas normalnego lotu. Nie musisz stosować rozwiązań pancernych, tylko wystarczająco mocne. Poza tym to nie tylko kwestia siły mocowania, ale (może nawet bardziej) pomysłu: może się obluzować, ale nie rozpiąć. Tak czy siak, powodzenia, bo potencjał był! Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi