Skocz do zawartości

Nowe hobby i już z kłopotem - a może to nie kłopot


motyl

Rekomendowane odpowiedzi

A ja mam jedną receptę na wszystko, jak czuję głód to znaczy, że trzeba wypić kawę i ewentualnie schrupać jednego herbatnika, ci co mnie widzieli mogą potwierdzić, że to działa.

Generalnie nasze potrzeby są przewartościowane, wynika to z granicy bezpieczeństwa, którą narzuca podświadomość, i dochodzi do tego dieta bogata w składniki, które w naturze były trudniejsze do zdobycia. To zastanawiające, że bardziej dbamy w tym zakresie o nasze zwierzęta jak o siebie samych.

Ja mając psa wiedziałem, że może jeść raz dziennie i nie ulegałem jago zachcianką, natomiast większość ludzi nie kontroluje tego, bo mają wolną wolę i ich byt nie zależy od zdolności przetrwania w naturze, w tym od sprawności ciała.

Brzmi to pewnie niezbyt przyjaźnie, ale nawet będąc obciążonym przez rodziców można coś z tym zrobić, w sytuacji, gdy sami tylko decydujemy o sobie.

Ja osobiście nie jestem bez słabości, bo jak dotychczas nie mogę się uporać z nabytym uzależnieniem od dymu tytoniowego, który niczym nie różni się od uzależnienia spożywania pewnych potraw, w ilościach przekraczających nasze potrzeby. Nie możemy czuć się lepsi od tych, co zbyt często sięgają po napoje alkoholowe lub inne używki, jedyne pocieszenie, że nasze nałogi nie czynią takich spustoszeń społecznych, pozostaje odpowiedzialność za dzieci i ich ukształtowanie.

Wchodzimy tu na grząski teren uwarunkowań społecznych i bytowych. Sytuacje powszechne w cywilizacjach bardziej rozwiniętych, gdzie nie sztuką jest przeżyć, ale zachować w tych warunkach maksimum wydolności psychospołecznej gwarantującej rozwój przyszłych pokoleń.

I tak to kończą się ostatki, czy jakakolwiek inna okazja do wypicia, człowiek ma kolejne dylematy egzystencjalne.

:rotfl:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 187
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

No to i ja sie przyłaczam do forumowych otylasów?:D

 

190 cm w zrostu. kiedys miałem już okres ze doszedłem do prawie 120 kg. i pewnego dnia sie ogarnałem. dwa posiłki dziennie. No i deserek, bez tego nie moge przetrwać. Ale do tego siłownia, rower i pływanie. w półtora miesiąca doszedłem do 98kg.

 

Teraz mam juz 117 kg. i od roku próbuje sie ogarnąc i nie jestem w stanie, zawsze po tym jak sie najem mam wielkie plany, które mijają po paru godzinach. Jak jestem głodny, to zaczyna boleć mnie głowa, jestem zły wszystko mnie irytuje, nawet ja sam, lepiej do mnie nie podchodzić :evil: :evil: Chyba trzeba założyć nowy temat. Ja sie zapisuje, chce mieć znów 98kg :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to i ja sie pochwale :) a było to 8,5 roku temu ważyłem 59-60Kg poszedęłm do armii i w 30 dni przybyło mi 10Kg jakis czas pózniej odbył się słub z mą lubą i przbyło kolejne 6kg ale od kliku m-c staram sie aktywniej wypoczywać i mniej jeść co skutkuje powoli ale systematycznie tracę

kg aktualnie moja waga pokazuje 73,5 kg jak zejdę ponżej 70 to bedzie OK.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

temat zszedł na psy :P

 

W niedziele znów udało mi się skoczyć na łączkę z zabaweczkami :D Była ładna pogoda i ogromne plany na przelocik paru kilometrów :D Nawigacja ustawiona na trasę, aparat do zdjęć przygotowany na sznurku wszystko gotowe.

 

wyciągnąłem kumpli na łąkę, poskładałem sprzęcik trzeba by polatać. koledzy coś mówią że mnie wybuja i wyszarpie bo termika była ładna Cu na niebie małe ale częste, ale człowiek jak się nie przewróci to się nie nauczy.

 

Skrzydełko wpięte silnik rozgrzany, jeszcze ustalenie planu lotu i lecimy .

 

Plan był następujący Start parę kółeczek nad lotniskiem i lądujemy abym zobaczył jak się ląduje trajką, bo jak polecę na przelocik to w razie czego żebym wiedział jak lądować a nie kombinował.

 

Więc odpalamy "w palnik" skrzydełko łądnie stanęło, rozpęd i poleciałem !!. Pierwsze wrażenie fajne, trajką leci się fajniej, a raczej wygodniej lekko pochylony do tyłu luzacko sobie leżę aż do momentu gdy się zaczęło :D

 

A zaczęło się tak jak w staropolskiej piosence: " Do przodu, do tyłu, w górę i w dół...." z nad łąki wleciałem nad czarne orane pole i wtedy poznałem na własnej :ass: co to jest termika :D zrobiłem parę kółek coraz bardziej miałem dość tego latania, trzeba lądować. Podejście tego dnia z nad PAMIĘTNYCH drzew z pierwszego lotu :D wlatuje nad drogę - bąbel w góre, przelatuje nad topolami - rotory i szarpanie na boki lece dalej napędu nie gaszę, bo jak nie dolecę?? schodzę niżej przelatuje powoli nad lotniskiem napęd OFF mijam samochody kończy się równa łąka, ale udaje mi się wylądować na jej końcu. Dalej też by nie było problemu po prostu wyższa trawa :D

 

Skrzydełko przyhamowałem dobrze trajka usiadła ładnie a skrzydełko poleciało na prawą stronę. Na prawo ? coś mi nie gra, garść trawy rzucam w powietrze faktycznie lądowałem bokiem do wiatru :/

 

szybka myśl trzeba poczekać 1h aż termika klapnie i dopiero polecimy. odpinam skrzydełko, patrzę a napęd wisi tylko na paskach :/ Po raz kolejny pękły plastikowe uchwyty :( załamka, ale co nas nie zabije to nas wzmocni.

 

2h myślenia kombinowania i kolejny pomysł na wzmocnienie i przeróbkę.

 

Wczoraj zakupiony materiał dziś będzie realizowany pomysł, a jutro-pojutrze test praktyczne :D

 

 

Tak tylko zapytam z ciekawości szybowników, czy was też tak targa w kominach ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak startuję za samolotem w szybowcu i nie zaczyna rzucać to się zaczynam martwić. Poza tym wlatywanie w komin i jego centrowanie też się wykonuje na :ass: Tylko te turbulencje bardzo ładnie się kontruje sterami chociaż przy szczególnie silnych kominach czasami brakowało lotki. Zdarzyło mi się też że niespodziewanie szarpnęło że omalże nie powypadały plomby :wink: Poza tym na dolocie (zwykle do Babic dolatuje się ze sporym zapasem wysokości ze względu na 15-to piętrowe bloki na skraju lotniska) jak widać , że wysokość jest za duża a fajnie jest przekosić nisko po długim przelocie to się trzyma 250km/h i wtedy jak się zdarzy komin (i duszenia na jego skraju) to wszystko w kabinie fruwa i dobrze , że pilot jest przypięty pasami. Wszystko to się jednak dzieje na większych wysokościach i prędkościach i dotyczy cięższego sprzętu więc nie ma strachu. A poza tym jak nie ma termiki to nie ma latania więc szybownicy kochają termikę - im silniejsza tym większa prędkość przelotowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak rzuca na boki ,w górę i w dól , to jeszcze Motylku luzik, ot trochę "pierdnęło" ciepłem. :D

Zabawa zaczyna się wtedy kiedy zaczynasz doganiać polówkę swojego skrzydła :devil:

 

I przestań w końcu kozakować.

 

Bo to przestaje już być zabawne. :evil:

I zrób to mocowanie , bo nie wiem czy samo kręcące się śmigło i ręce na bok, wystarczą. :ble:

 

P.S.

Nie masz w okolicy łąki bez drzew , bo co relacja to masz ochotę w nich lądować. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no tośmy w sobotę polatali :D

 

IMG_1217.jpg

 

IMG_1235.jpg

 

IMG_1236.jpg

 

 

Polecieli my w stronę miasta tak aby nas dzieciaki z okna zobaczyli i nie dolecieliśmy :(

 

NIE NIE !! to nie drzewa były przeszkodą !!,na wysokości około 200m i z 1km od startowiska trafiliśmy na śnieżyce z gradem, co ciekawe na ziemię to to nie spadało :D

 

Żona zamiast robić mi zdjęcia jak startowałem, latałem i lądowałem to stanęła za samochodem i patrzyła żebym w nią nie wleciał, dlatego tak mało zdjęć :/

 

Ale nic straconego wiosna za pasem :D

 

I jeszcze jednego zapomniałem. W sobotę rano pojechałem po skrzydełko dla szwagra i uczyliśmy go latać :D

 

IMG_1232.jpg

 

IMG_1233.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no dobra ciśnienie mi opadło więc mogę napisać 3 zdania :D

 

 

Wczoraj ( sobota) prognozy zapowiadały się fajnie i tak było. Rano telefon do jednego drugiego i zgadaliśmy się w 5 że polatamy koło 16 :D

 

Z KRUUP wybraliśmy się na łączkę o 12, przewietrzyliśmy szybowce do 14, po czym Marcin pojechał sobie do pracy a ja ze szwagrem zostałem na glajcenie :D Spokojnie wyjąłem trajkę poskładałem i czekam. Koledzy dojechali przed 16 troszkę zwlekamy bo powiewa. gadka-szmatka podziwianie i wytykanie wad mojej trajki i zwróciłem uwagę na przednie kółko. Jego wykonanie było dość dziwe, piasta to rurka, a felga zrobiona z płaskiej blachy przyspawanej do profilowanej obręczy i tejże piasty.Chwila namysłu i wniosek że trzeba to wzmocnić a najlepiej wymienić całkiem tą felgę na taką jak mam w tylnych czyli wypukłą i profilowaną, przecież kiedyś przy starcie może się urwać i nie będzie latania, bo lądowanie to mniejszy problem :D

 

 

Przyszła 17 decyzja lecimy :D

 

3 trajki ustawione,skrzydełka poukładane, kolega z plecakiem się składa i startujemy. Na pierwszy ogień kolega poszedł tandemem ze szwagrem, później ja.....

 

Odpalony sprawdzony i w palnik, skrzydełko stanęło jadę troszke bokiem do wiatru łąka się skraca, szybka decyzja poprawimy start, gaszenie silnika i zbieramy majdan na początek łąki.

 

Po mnie następna trajka startuje, skrzydełko wesżło tylko do połowy wózek nie ruszył - SPALONY

 

więc ja ponownie odpał, kontrola, palnik i ........... skrzydło w połowie wózek nie chce ruszyć - SPALONY

 

Kolega ponownie startuje, tym razem kibice pomogli mu ciągnąć wózek aż skrzydełko weszło i poleciał.

 

No co ja gorszy będe?? odpał, kontrola, palnik i znów to samo skrzydło w połowie wózek nie jedzie, co jest grane ?? zerkam w dół i co?? moje słowa okazały sie bardziej prorocze niż przypuszczałem, przednie kółko sie zdewastowało :/ piasta oderwała się od felgi - DZIŚ NIE MA LATANIA :( :(

 

Oj co ja wtedy myślałem, co ja wtedy krzyczałem, a co ja robiłem to wstyd się przyznać.

 

kolega z buta poleciał, wszyscy latają tylko ja bidok speedpack i pakujemy się :(

 

Jeszcze tego samego dnia pojechałem do kolegi i kółeczko pospawałem po swojemu, bo niedziela też lotna się zapowiadała :D

 

 

A niedziela jak niedziela, prognozy okazały się nie korzystne :/ Wiatr w granicach 5m/s o 17 zapowiadane opady :( Normalnie ciśnienie podniesione w sobotę, podniosło się jeszcze bardziej :(

 

Koło 14, parę SMS i telefonów do kolegi-nauczyciela i decyzja jedziemy latać. Wiatr osłabł przed deszczem może zdążymy :D

 

o 14:40 już na łące szybkie składanie szykowanie i latanie.

kolega poleciał pierwszy, ja 5min za nim, palnik i lecę :D po około 10m widzę że kolega już na ziemi, no cóż ?? jeszcze z 10min polatałem parę kółek i lądowano.

 

Szybko się okazało że nie potrzebnie bo koledze zabrakło paliwa mogłem sobie polatać, ale te 20min mi wystarczyło ciśnienie opadło, micha się uśmiechnęła i wszyscy zadowoleni.

 

 

W momencie jak już siedziałem na trajce przyjechał kolega (nielot) popatrzeć i akurat nakręcił 3 krótkie filmiki :D

 

th_MOV00078.jpg

th_MOV00079.jpg

th_MOV00080.jpg

 

 

 

[/b]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Skoro jest siła fachowa na forum to się o coś zapytam, ale najpierw trochę wyjaśnień "w temacie".

 

Od dłuuuugiego czasu "chodzi za mną" temat paralotni, ale...

...właśnie jest pewne ale. Po wypadku samochodowym kilka lat temu zakończonym strzaskaniem obu kolan (rozwaliłem nimi deskę rozdzielczą - nie zapięte pasy, wiem, wiem ale co się stało, to się nie odstanie, a dzwon był potężny więc w sumie i tak dobrze, że chodzę) nie ma mowy o bieganiu niestety. Chodzenie OK, ale bieganie odpada.

 

No i teraz wątek zasadniczy:

Czy jest możliwość rozpoczęcia przygody z paralotnią od trajki z silnikiem, bo wszędzie gdzie nie patrzę to tylko (w moim przypadku...) droga przez mękę czyli samo skrzydło, potem PPG.

Podpiąłbym taką trajkę pod coś hiperbezpiecznego (najlepiej DHV -1 :wink: , albo nawet -2, hehe...) i może udałoby się polatać tylko jak do tego podejść formalnie?

Nie zależy mi na żadnym wyczynie a raczej na spokojnych, turystycznych lotach po okolicy.

 

Z góry wielkie dzięki za wszelkie porady i sugestie w tej sprawie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Wiadomość z ostatniej chwili :P

 

Dziś zaliczyłem pierwszą glebę :D

 

 

 

 

 

 

 

 

Filonxxxl, Nie widziałem wcześniej twojego posta :(

 

NIm wsiądziesz na trajke dobrze jest mieć obczajone skrzydło, czyli........

 

stawianie klasykiem, alpejką trochę przejść ze skrzydłem po łące z głową w ziemi i czuć na :ass: jak się skrzydło kładzie, pozakładać klapy/uszy taśmami, wytrzepać klape itp. Niestety to jest raczej niezbędne.

 

fakt możesz próbować zacząć od trajki, ale będzie to okupione wieloma koszami i śmigłami, a na dodatek DUŻE RYZYKO O WŁASNĄ :ass: , niestety jeśli nie będziesz w stanie czuć co się dzieje ze skrzydłem , nie będziesz miał odpowiednich nawyków to jest to bardzo ryzykowne. Podczas startu PPG czy PPGG, jest zbyt wiele czynności do wykonania, sprawdzić linki, klapy, krawaty, i najważniejsze czuć skrzydło tak aby biec/jechać pod skrzydłem na kierunku wiatru :D

 

Więc zabawa ze skrzydłem cię nie ominie. Mój nauczyciel opowiadał jak nasz wspólny kolega inwestował w śmigła. Był napalony i nei słuchał dobrych rad tylko od razu chciał latać i latał !! Tak pierwszy sezon przelatał po ziemi i kupował śmigła, bo nie miał wyrobionych nawyków i nie czul skrzydła :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś byłem na Babicach pomajstrować przy szybowcu. Ale jak tam już byliśmy to wyciągnęliśmy modele aby sobie trochę polatać. Ale przeszkadzało nam w tym takie coś:

 

album_pic.php?pic_id=1509

 

Przyjrzałem się temu bliżej i okazało się , że to ma świetne ... biologiczne podwozie...

album_pic.php?pic_id=1510

 

W pojednynkę to rozumiem , że można z buta ale w tandemie... Niestety startowali i lądowali na drugim końcu lotniska więc nie miałem sposobu zobaczyć jak przebierają nóżkami. I jako początkujący modelarze musieliśmy ich omijać naszymi modelami bo dość długo latali nad "naszym" terenem. Na szczęście ich predkość była znikoma w porównaniu z naszymi piankowymi mknącymi strzałami. :wink: (TOTO-0 już naprawiony :jupi: )

 

 

A co z tą glebą? Skoro piszesz to chyba żyjesz :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co z tą glebą? Skoro piszesz to chyba żyjesz :wink:

 

Ja tak, ale gorzej z trajką :/ Damy rade trzeba troszkę pomajstrować:D

 

Ale tak już jest, jak się ma jakieś przemyślenia to trzeba sobie je w :ass: wsadzić a nie rozkminiać. 2 tygodnie temu rozkminiałem przednie kółko, dziś inne dwa elementy w tym między innymi przedni widelec, teraz musze to zrobić od nowa bo znów po godzinie okazało się że jednak przemyślenia miałem słuszne :/

 

Nie wiem czy się cieszyć że słusznie myślę, czy martwić że za dużo myślę :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak widać z trajką nie było tak źle... nie pochwaliłeś się szczegółami jak to było... :wink:

 

było minęło trzeba zapomnieć :) dziś tez kiepsko było :( 3 spalone i jedna wywrotka :( zero wiatru i skrzydła wciągnąć nie mogłem dobrze :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

no dawno nie pisałem tu nic :D

 

Latam prawie co dzień, jak tylko pogoda pozwala :D

 

Zaliczyłem przelocik z 30km do miejscowości odległej około 10km i takie tam.

 

A dziś zaliczyłem babola :(

 

nic nie zapowiadało nieprzewidzianych sytuacji, tradycyjnie wiaterek ucichł koło 19 start przepiękny dwa kółka nad lotniskiem troszkę szarpie pewnie rotory ale cel lecimy nad swój domek :D

 

Nawigacja pokazuje prędkość 27km/h nie nie będe leciał 15min, zawracam lecę w drugą stronę popatrzeć co kolega robi w Warsztacie mechanicznym. Prędkość fajna 58km/h przelocik nad celem zawracamy i znów przelecimy............i tu zaczęły się problemy :D

 

Wysokość 200m wiatr tak nie szarpie ale jest na tyle silny że wywiało mnie 1km w trakcie nawrotu, lecę pod wiatr prędkość 4km/h zdmuchnęło mnie i znów lecę z wiatrem tym razem 72km/h podemną stawy bąble szarpią i duszą, kolejny nawrót i znów zakończony podobnie :/ i kolejny zwiąekszam wysokość do 400m i dalej to samo aż 8 razy :/ znódziły mi się te stawy :/

 

 

Spróbujemy teraz niżej uciec, zszedłem na 80m jest lepiej 12km/h lecę trawersem do wiatru, ale nisko znacznie mocniej targa, a przede mną przelot nad wioską z zabudowaniami, rotory nie będa przyjemne na tej wysokości już to przerabiałem. Do lotniska 2,2km w linii prostej a koło warsztatu kolegi ładna łączka nie ma wyjścia podwózka będzie to lądujemy :D jedyne podejście linia SN, dwa domy po między które muszę się wcisnąć na końcu łąki asfaltowa droga i topole :D

 

Linia Sn minięta gaszę napęd i prędkość podejścia 23km/h nawet sterówek nie zaciągałem przed ziemią. Trajka na ziemi a skrzydełko stoi nad głowa i nie zamiaruje opaść. Dopiero nawinięcie sterówek na dłonie pozwoliło je złożyć.

 

Szybki telefon do kolegi a ten tak zajęty robotą że nawet nie widział jak mu pod nosem wylądowałem. Chwila gadki, śmiechu i trzeba jechać po samochód i przyczepkę :D

 

"kolega: który ze mną latał widział że mam problemy z zawróceniem, sam doleciał a mną się nie przejął nawet jak mnie nie było na horyzoncie nie zadzwonił co jest grane:( ale z latających mam tylko jednego zaufanego który mnie nauczył latać, który mnie wspiera i doszkala i cokolwiek próbuje pomóc, ale to jak wszędzie :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.