Dzisiaj wreszcie pierwszy porządny test deszczowy, bo do tej pory latałem tylko w jakiś mżawkach. Tym razem lało jak z cebra, wycieraczka prawie nie nadążała, ale niespełna 10 minutowy lot zakończył się szczęśliwie. Trochę trzeszczał mikrofon, bo był zaraz pod owiewką i dostało się tam odrobinę wilgoci. Ponieważ siedzi tam prawie cała elektronika, trzeba będzie chyba dla pewności zaklejać owiewkę taśmą.