Bywam na pałacowej (jako pilot rc) niemalże co tydziń, a więc często , coś tam mi się obiło o uszy ale dopiero dziś przeczytałem ten wątek - jak mi ktoś z pola polecił aby to zrobić.
Ja osobiście mam jak najlepsze doświadczenia z kontaktu z paralotniarzami których miałem okazje spotkać, i nigdy nie miałem z nimi zatargu .
Nie wiem - może to kwestia szczęścia że nie trafiłem na jakiegoś szukającego awantury.
Z drugiej strony jak przejeżdzam i widzę że jest jakiś - to poprostu przejeżdzam ostrożńie tak aby mu nie przeszkadzać - i podobnie bym się zachował widząc na parkingu kogoś na rolkach etc.
Poprostu nie stworzyć zagrożenia , parę sekund mnie nie zbawi.
Nieraz przejeżdzając zamieniłem słowo, czy też przywitałem się bądź pożegnałem - nie mam więc zupełnie na co narzekać, a o wszelkich problemach wiem z drugiej ręki.
Po przeczytaniu tego wątku nasuwa się parę wniosków :
1. Dziwi mnie to że kolega parolotniarz się oburza że ktoś mu tam wjeżdza w miejsce dla niego niedogodne czy niebezpieczne - teren jest ogólnodostępny i każdy ma prawo tam wejść czy wjechać, nie istnieją formalnie żadne wyznaczone strefy , punkty , działki przynależne komukolwiek.
Są zwyczajowe miejsca w których się spotykają modelarze oraz paralotniarze, gdzie tak naprawdę przyjeżdzają także ludzie nie związani z żadnym towarzystwem (z psem, na spacer czy tez zwyczajni gapie etc)
Ludzie Ci nie mają żadnej wiedzy o tym jak i co tu wygląda, i nie ma na to rady - trzeba z nimi rozmawiać, bo trzeba pamiętać ze niezależnie od wszystkiego, jeśli parolotniarz czy model rc walnie w czyjeś auto czy tez kogoś, to będzie to tylko i wyłącznie jego wina.
To nie jest żadna lokalizacja o ograniczonym dostępie dla innych , nie stowarzyszonych osób - nie ma formalnie żadnych stref na ziemi ograniczających możlwiość poruszania się osób postronnych.
Wszelkie wiec rzucanie sie tu na forum "ze ktos wjechał mi w naszą strefę" to bzdura.
Otwarcie strefy polegające na zgłoszeniu tego dotyczy TYLKO i WYŁĄCZNIE strefy powietrznej, nie ma nic wspólnego z tym co się dzieje na ziemi.
Mnie jako pilotowi rc nieraz podszedł czy podjechał centralnie w strefę przed nami ktoś, zdarza sie to dość często i jedyne co mogę zrobić to poprosić o przesunięcie się, przestawienie etc.
Tak to już jest - jak się chce mieć strefy, to się jedzie na zamknięty teren - np małe lotnisko, i tam będzie pewność co do stref i ograniczenia ich naruszania.
Modelarze maja zgode na uzywanie tego terenu, okej - mozesz im zabronic latac, ale wtedy moga wsiasc w auto i w kolko jezdzic po waszej miejscowce, stanac tam, zrobic sobie piknik i tak dalej.
Nie beda latac - wiec wszystko bedzie w porzadku, spodoba sie cos takiego parolotaniarzowi ?
Może to wkurwiające że Marcin tak sobie jechał autem, czy tez ktoś inny - ale może tak jeździć w kółko, cały dzień i nikt mu tego nie może zabronić.
Nie jeździ po pasie na okęciu, tylko na ogólnodostępnej łączce.
2. Stosunek wzajemny do siebie - trzeba sobie zdac sprawę ze jesteśmy skazani na dogadanie się ze sobą.
Tu nie da się niczego załatwić eskalując konflikt - wachlarz wzajemnych złośliwości uderzy we wszystkich , jest naprawdę milion sposobów na uprzykrzenie sobie nawzajem życia.
Eskalacja wojenki przez pieniaczy z obu stron popsuje przyjemność innym.
Wzywanie Policji gówno da - o czym miał okazję się przekonać jeden z pieniaczy, i pozostanie naprawdę dużo sposobów na rewanż, i tak bez końca.
Tylko po co ?
Mierzi mnie to co tu czytałem, ja wyciągałem juz paroltniarza z jego szmatami z kukurydzy (lato) , pomagałem się pozbierać w zimę po jebnięciu w ziemię.
Po tym wszystkim ciężko czyta się o takich pierdołach.
"Jazz"