Skocz do zawartości

aethersis

Modelarz
  • Postów

    70
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez aethersis

  1. Wsomniany wyżej pakiet napędowy 8 celi najpewniej odnosi się do wychodzących już z użycia pakietów NiMH. Zaczął bym od razu od wymiany silnika na bezszczotkowy (koszt rzędu 50zł, ale NAPRAWDĘ warto) Polecam ci do tego modelu np: -Silnik Turnigy Aerodrive D2822/14 1450kV (koszt ok. 35zł na HobbyKing), -regulator Redox 30A (ok. 50zł), lub inny o mocy minimum 25A, ale na tych z HobbyKing się zawiodłem. -Bateria 1800mAh 3S który ma dodatkowo oznacenie 20C lub więcej - na przykład Turnigy 1800mAh 3S 20C Lipo Pack (też jakieś 50 zł). -Serwo klasy medium do steru wysokości (micro może być za słabe i prawdopodobnie nie da rady wyciągnąć tak ciężkiego modelu z lotu nurkowego) (20-30zł) -Serwo klasy micro 9g do steru kierunku (10-20zł) Nie polecam w przypadku tego szybowca iść w jakieś dużo większe pojemności baterii jeśli silnik ma służyć jedynie do wyniesienia tego szybowca w górę a większość czasu chcesz szybować bez silnika. Jeśli bardzo zależy ci na ekstremalnym lataniu, to ewentualnie możesz się pokusić o mocniejszy silnik, a tym samym regulator i pakiet o większej wydajności prądowej ©. Kolega ma bardzo podobny szybowiec, tyle że jeszcze z lat 80 z drewna sosnowego i sklejki balsowej, dźwigary skrzydeł są stalowe a nie kompozytowe, przez co model ten jest sporo cięższy a lata mu bez niczego na nieco słabszym silniku i pakietach 3S 1000mAh oraz ESC 20A i to przez dobre 30 min albo i znacznie dlużej na termice. Polecam też dobrą aparaturę do tego modelu - jeśli chcesz poszybować na termice, to musisz mieć dobry zasięg, żebyś mógł bezpiecznie sterować modelem na dużej wysokości. Osobiście używam Turnigy 9x z modułem FrSky i zasięg wynosi około 1km - to powinno w zupełności wystarczyć. Szybowiec który właśnie kupiłeś to naprawdę bardzo fajny model i z pewnością będziesz miał mnóstwo frajdy z latania. Na koniec zapytam - czy to twój pierwszy model?
  2. Zatem podsumowując i nie robiąc dalszego offtopu - czy kupisz phoenixa, czy realflight, czy też go pobierzesz - jedyne zabezpieczenie jest po stronie hardware, czyli dołączanej z symulatorem aparatury lub klucza USB do którego takową się podpina. Nie każdemu się to podoba, więc Chińczycy wypuścili na rynek wspomniane przez kolegę wyżej urządzonka. Kupujesz takie ustrojstwo i powinno ci działać od strzała bez żadnych dodatkowych programów. Jeśli nie to napisz do mnie na PW jakbyś miał problem z Phoenixem.
  3. Może trochę dziki pomysł, ale jeśli nic nie pomaga to można by wlutować na odwrót potencjometr z manetki gazu albo (nie wiem jakiego tam jest typu i czy się da) obrócić go do góry nogami i wmontować ponownie
  4. Moim zdaniem bardzo fajny początek przygody z modelarstwem! Pamiętaj że modelarstwo lotnicze to nie tylko zabawa, ale także prawdziwy fach z bardzo długą historią - dzięki niemu można było testować w mniejszej skali aerodynamikę i właściwości lotne prawdziwych samolotów jeszcze przed budową maszyny kierowanej przez pilota. Wiele modeli nie posiadało żadnego napędu i powstawały one jedynie w celu testów w tunelu aerodynamicznym. Jeśli dasz sobie radę z tym modelem, to spokojnie będziesz mógł pójść w kierunku własnych konstrukcji balsowych i zbudować np latającego Wicherka
  5. Nigdy nie polegaj wyłącznie na kleju w przypadku ruchomych części mechanicznych - prędzej czy później klej straci właściwości wskutek tarcia i sił ścinających, co doprowadzi najpewniej do katastrofy. Użyj gdzie trzeba i gdzie się da podkładek i nakrętek. Jeśli się boisz że śrubka się poluzuje, to po prostu użyj kleju do gwintów Locktite (albo innej marki).
  6. Do phoenixa da się pobrać programik który go oszukuje i udaje że jest wpięta oryginalna aparatura i dzięki temu urządzonku które polecił kolega wyżej, możesz użyć swojej aparatury
  7. Osobiście mam miłe doświadczenie z symulatorem Phoenix. W zupełności wystarcza do moich potrzeb. Nauczyłem się na nim sterowania i teraz w zasadzie latam już tylko w rzeczywistości a symulatora nie dotykam. Napisz jednak coś więcej - na jakich modelach i funkcjach ci zależy? Helikoptery? Samoloty? Quadrocoptery?
  8. aethersis

    Pioneer 1400

    Być może w Pioneerze silnik jest umieszczony niżej. W moim przypadku osiągi uległy znacznej poprawie po wymianie z oryginalnego składanego 6x5 na 7x4. Co ciekawe, model lata także dłużej! Tak czy inaczej, przy tak ogromnych obrotach bałbym się dawać większego śmigła niż 3 albo max 4 calowe i to z włókna węglowego. Innym, chociaż mało bezpiecznym rozwiązaniem byłoby po prostu nie przekraczać dajmy na to 50% mocy - ustawić w aparaturze odpowiednią krzywą/ograniczenie dla kanału sterującego silnikiem.
  9. aethersis

    Pioneer 1400

    3900 kV to nie wiem do czego, pierwszy raz się z takimi dzikimi obrotami spotykam. Może do jakiegoś miniaturowego super hiper turbo EDF? Policz sobie siłę odśrodkową jaka działa na śmigło o takiej średnicy i pomyśl co by się stało jakbyś nim oberwał. Śmierć na miejscu! Na 3S to by oznaczało... prawie 50 000 RPM!!! Wątpię nawet że ten silnik w ogóle ci ukręci na takich obrotach takie śmigło, prędzej się spali o ile nie oberwiesz śmigłem i cię nie zabije... Do Pioneera 1400 przy 2200kV silnik jest już i tak jak rakieta - mam Turnigy Aerodrive 2826 2200kV i regla 45A w moim Easystarze (bliźniaczy model) i mogę nim latać praktycznie pionowo do góry. Silnik wystarcza z naprawdę sporym zapasem i ostatnio pokazał swoją moc na wietrze przekraczającym 10m/s ratując kilkukrotnie model. Myślę że nie ma sensu więcej niż 2200kV dawać do tego samolotu. U mnie śmigło z tego co pamiętam to 7x4 APC. Na pakiecie 2650mAh 3S latam spokojnie przez 40 minut (albo dłużej). Przez zdecydowaną większość czasu nie przekraczam nawet połowy mocy silnika, włączając w to start!
  10. Kolega który go zaprojektował z pewnością będzie mógł podać wymiary oraz wagę. Serwa to najtańsze TowerPro 9g - jedno na lotki, jedno na ster wysokości. Brak steru kierunku. ESC 20A, pakiet 1200mAh 3s. Silnik Turnigy Aerodrive D2822 1200kV. Nie pamiętam śmigła, ale użyliśmy dość dużego śmigła 2 łopatowego. Co do patentu ze sznurkami, to jest on najprostszy z możliwych. Na górze modelu widać pojedyncze serwo, z którego wychodzą po 2 linki po obu stronach (w sumie 4). Wszystkie linki idą najpierw górą, słomka pełni fukcję "bloczka" jak w tradycyjnych samolotach. Tuż za słomką jest wycięty otwór w depronie i w ten sposób jest para cięgien - jedno idzie górą, drugie dołem, co umożliwia wychylenie lotki w obu kierunkach. Linki muszą być rzecz jasna odpowiednio (dość mocno) napięte, żeby nie było żadnych luzów. Cały problem sprowadza się do przywiązania ich w taki sposób, żeby napięcie oraz wychylenia lotek były jednakowe (zerowe) po obu stronach. Moim zdaniem jest to fajny patent, bo oszczędza bardzo na masie modelu (tylko 1 serwo, brak bowdenów), a jednocześnie przenosi równomiernie obciążenia powierzchni sterowych. Słomki można fajnie zastąpić "kółkami", których używa się w starych firankach na szynę. Poglądowo wygląda to tak (czerwone linki idą górą (nad lotką), niebieskie dołem. Mam nadzieję, że ten beznadziejny rysunek "poglądowy" jest czytelny
  11. Jeśli mogę ci coś polecić, to książkę W. Schiera - "Miniaturowe Lotnictwo". Kopię tej książki wrzuciłem parę tygodni temu na forum i naprawdę polecam Ci zapoznanie się z jej treścią - zwłaszcza jeśli chcesz budować własny model balsowy. Wiele pytań które tutaj zadałeś ma odpowiedź właśnie w tej pozycji i to w szczegółach - zwłaszcza jeśli chodzi o właściwości lotne modeli. W przypadku twojego Spitfire (który jest naprawdę bardzo trudnym modelem jak na początki lotów), zdjęcie lotek będzie raczej dość katastrofalne w skutkach - w szczególności jeśli wykłon silnika jest nieprawidłowo ustawiony. Wykłon silnika możesz ustawić w prosty sposób - nie da się tego łatwo policzyć, ale wystarczy że wypuścisz model na zerowym ustawieniu lotek i steru kierunku, a powinien on lecieć sam z siebie prosto - także jak dodasz gazu. Jeśli nie będzie leciał prosto tylko się obróci na bok i skręci, to znaczy że wykłon jest za mały albo za duży (w zależności od kierunku obrotu śmigła). Najlepiej by było, gdybyś mógł dać ten model do oblatania doświadczonemu modelarzowi, który doradzi ci jak wszystko ustawić i pokaże ci jak to się robi (ja mam bardzo małe doświadczenie i dawałem swój model dużo bardziej doświadczonym kolegom). W ten sposób unikniesz na pewno w dużym stopniu dalszych kłopotów. Co do samego trymowania, każdy ma chyba swoje własne podejście. Ja jedyny trym jaki ustawiam przy starcie to trym steru wysokości. Niektóre aparatury - zwłaszcza te droższe i lepsze - mają coś takiego jak wspomniane wcześniej fazy lotu, ale w moim modelu nie ma klap i w jego przypadku, lekkie zaciągnięcie steru wysokości potrafi bardzo pomóc przy starcie. Model wyrzucam z ręki i często potrafi braknąć czasu na położenie prawej ręki którą wyrzucam model na drążek steru zanim model znowu spadnie na ziemię. Dalszych trymów dokonuję w locie, daję SW na 0.
  12. Świetna praca. Jestem pełen podziwu. Jeśli mogę dodać coś od siebie w kwestii trudnych form z wieloma zagłębieniami, to do jednorazowych odlewów wykorzystywałem kiedyś z dużym powodzeniem alginat. Zrobiłem w ten sposób bez większych problemów odlew własnego ucha Można go kupić na allegro albo w sklepach z wyposażeniem medycznym (wykorzystuje się go w protetyce jako masę wyciskową, żeby zdjąć negatyw zębów pacjenta w celu wyrobu protezy). Niewątpliwą zaletą alginatu jest to, że kapitalnie wypełnia wszystkie przestrzenie i jest przy tym wyjątkowo elastyczny. Na dodatek jest nietoksyczny i bardzo szybko sztywnieje. Nie wiem jak z żywicami, ale z gipsem na pewno nie wchodzi w reakcję chemiczną. Wadą jest niestety to, że po dość krótkim czasie wysycha i pozyskana w ten sposób forma nie nadaje się w zasadzie do niczego. Jeśli chodzi o stworzenie figurki pustej w środku, to spróbowałbym specjalnego podkładu którym można malować styropian. Nie pamiętam na chwilę obecną jego nazwy, ale da się go pokryć niemal dowolną farbą - w tym przypadku kilka solidnych warstw farby akrylowej, albo jakiejś gumowej farby w sprayu powinno załatwić sprawę i zapewnić powłokę, która nie wejdzie w kontakt z żywicą. Ewentualnie spróbowałbym po prostu... wazeliny, albo cieniutkiej warstwy gliny. W ten sposób można by zrobić rdzeń figurki, a następnie użyć acetonu do rozpuszczenia styropianowego wnętrza (co w zasadzie nie jest nawet konieczne, bo waży tyle co nic). Jeśli by dobrać odpowiednią farbę, to żywicy od wewnątrz nie powinno wyrządzić żadnej krzywdy. Inna opcja - zrobić rdzeń w kształcie walca np z drewna, pokryć wazeliną i po prostu wyjąć po zastygnięciu żywicy.
  13. aethersis

    Pioneer 1400

    Pamiętam że jak zaczynałem to miałem nogi i ręce jak z waty, a potem jeszcze gorzej po pierwszej kraksie, ale z czasem to minęło. Adrenalina jednak robi swoje, bo wyostrza się uwaga i chyba szybciej się wtedy uczy. Mimo wszystko, naprawdę dobrze że teraz są symulatory. Kiedyś trzeba było się uczyć w twardszy sposób
  14. aethersis

    Pioneer 1400

    Widzę że zaliczyłeś sporo kraks - czy próbowałeś wcześniej latać na symulatorze? Mógłbyś w ten sposób podszkolić się w pilotażu bez ryzyka kraksy. W moim przypadku sporo to pomogło. Wystarczy najprostszy symulator typu RC DeskPilot, który jest darmowy oraz odpowiedni adapter na USB do twojej aparatury (nie wiem jaką posiadasz). W ten sam sposób mógłbyś też bezpiecznie podszkolić syna.
  15. Dziękuje wam bardzo za rady. Na szczęście dalej mam zwykłą antenę 2.4GHz do mojego nadajnika FrSky. Zapomniałem powiedzieć na wstępie, że model który wyposażyłem w FPV to EasyStar II. Autopilota chciałbym dać do niego jedynie z obawy o utratę linku - niestety ciężko w nim ustawić w sposób pewny failsafe - w momencie gdy w tym samolocie przytrzyma się lotki w pozycji do skrętu, to najpierw wchodzi on w łagodny skręt, a potem zaczyna się zwalać. Jedynym wyjściem jest bardzo niewielkie ustawienie lotek, albo poeksperymentowanie ze sterem kierunku. Muszę mieć jeszcze trochę czasu żeby znaleźć jakąś lepszą konfigurację (na razie jest bardzo delikatne wychylenie lotek). Spróbuję załatwić obiektyw oraz wymienię antenę i będę latać sobie w okolicach lotniska.
  16. Cześć, Ostatnio udało mi się skompletować zestaw do FPV na sprzęcie Boscam - 200mW miniaturowy nadajnik oraz odbiornik RC5808 na koniczynkach. Wczoraj odbyłem mój pierwszy lot i nie było żadnych problemów z zasięgiem, chociaż wyleciałem bardzo daleko i niemal straciłem model z oczu. Na szczęście miałem kolegę który cały czas trzymał oko na modelu. Najbardziej mnie frustruje to, że w zasadzie nie byłem w stanie jakkolwiek nawigować po samym obrazie z FPV. Latam na ogromnej łące na której nieco brak punktów orientacyjnych, a na domiar złego obiektyw który posiadam ma kąt widzenia wynoszący jakieś 180 stopni - obraz zawija się w sferę, co moim zdaniem bardzo utrudnia normalną orientację, bo wszystko zdaje się mniejsze i na dodatek zakrzywione ku brzegom. Czy na takim obiektywie można normalnie latać, czy lepiej gdybym kupił nowy? Jeśli tak, to jaki kąt widzenia powinien on posiadać? Chciałbym was jeszcze zapytać, czy latanie VLOS na samym FPV bez bajerów typu OSD i autopilot to dobry pomysł? Szczerze mówiąc, to podzielność mojej uwagi wytęża się do granic możliwości w momencie gdy muszę śledzić model anteną nadajnika (mam kierunkową), jednocześnie spoglądać w ekran i patrzeć na usytuowanie modelu na niebie oraz inne ewentualne modele/przeszkody typu drzewa. Osobiście uczyłem się latać na certyfikowanym symulatorze na same przyrządy i nawigacja jedynie po terenie w momencie gdy muszę się obracać za modelem (na dodatek zakrzywionym) trochę mnie przerasta. Jak wy sobie z tym radzicie?
  17. Mam jeszcze kawalek tej starej pianki (kokpit) i zdaje się że jej parametry są takie same jak obecnie. To, że całość porwało na strzępy wynikało moim zdaniem z tego, że model kupiłem z węglowymi wzmocnieniami w dziobie i solidną węglową rurą w ogonie. Z racji tego, że konstrukcja była zbyt sztywna, to zamiast ładnie ściąć dziób, to rozerwało wszystko na strzępy w niewzmocnionych punktach - widać jak urwało silnik, jak kadłub rozlepił się na 2 części i wyrwał się tam, gdzie wzmocnień akurat nie było, tj. przy mocowaniu skrzydeł oraz serw do SK i SW - jak na złość. Moim zdaniem takie opancerzanie modelu jakimiś laminatami i cudami i tak jest na nic, bo przy odpowiednio mocnej kraksie i tak to wszystko rozerwie (i jeszcze oberwie elektronika), a pancerny model jest cięższy, lata szybciej i krócej.
  18. W zasadzie to nie zwróciłem na to uwagi, ale nie przypominam sobie żeby stara pianka jakoś różniła się od obecnej. Dlaczego pytasz?
  19. Na szczęście tym razem udało się wszystko idealnie posklejać i model jest prawie jak nowy Wystarczyło wrzucić piankę do wrzątku, umyć cifem, trochę CA i voila! Wcześniej nie było szans tego zrobić - przy tylu kawałkach i wyprutej piance, prościej było kupić nowy kadłub (były ubytki i pełno drobnych strzępów)
  20. Na pierwsze pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć, bo nie znam się na tej aparaturze. Moim zdaniem jednak nie ma sensu zmieniać tych ustawien - po pierwsze dlatego, że nie wiesz jak się zachowa aparatura, a po drugie z przyczyn prawnych i możliwych zakłóceń (o ile oznacza to inne pasmo). Co do drugiego pytania - najprościej i najbezpieczniej jest po prostu poprosić kogoś, żeby poszedł z modelem najdalej jak się da (o ile jest dość miejsca na równym terenie bez przeszkód terenowych) i patrzeć czy aparatura zacznie pikać w skutek utraty zasięgu, ewentualnie zadzwonić do tej osoby na komórkę i pytać co chwila czy serwa reagują . W przypadku mojej aparatury Turnigy 9x z modułem FrSky z anteną kierunkową, zasięg to około 2km. Nie polecam sprawdzać tego w locie, bo może się to źle skończyć - zwłaszcza jeśli nie wiesz jak poprawnie ustawić failsafe, co w moim przypadku skończyło się klejeniem modelu. Co do trzeciego pytania - samolot to na sczęście nie heli i nie spadnie ci nagle gdy braknie mocy w silniku. Warto ustawić sobie odcięcie w ESC - w tej sytuacji przy osiągnięciu krytycznego napięcia, silnik albo całkowicie gaśnie, albo (w zależności od samego ESC) przełącza się w tryb pracy, w którym silnik gaśnie i trzeba dać gaz na zero i wtedy dopiero gazu można dodać na jedynie kilka sekund, po czym znowu trzeba całość procedury powtórzyć. Umożliwia to bezpieczne lądowanie bez ryzyka utraty niezbędnej mocy dla pracy serw. Nie mam co prawda Bixlera, ale mam bardzo podobny model - Easystar II. Przy spokojnym locie (tj wylocie w górę na silniku i szybowaniu) na baterii 2200 można nim latać dobre 40 minut. Myślę że rozsądnym i bezpiecznym ustawieniem timera w aparaturze byłoby 30 minut.
  21. Zaliczyłem drugą kraksę easystarem - drugi raz przez własną głupotę, więc piszę to w sumie ku przestrodze innych początkujących: Pierwszą kraksę zaliczyłem bo zachciało mi się robić pętlę bardzo nisko nad ziemią - bałem się wtedy jeszcze latać wyżej, w obawie że stracę model ze wzroku. Wyciągnąłem z tego wnioski, nauczyłem się latać wyżej i z powodzeniem robiłem tym modelem najróżniejsze akrobacje, ani razu nie doprowadzając do niebezpiecznej sytuacji. Niestety model miał wzmocnienia z rur węglowych i przy krecie rozerwało go na kawałki - tak, że nie dało się już tego skleić. Na dodatek wygięło lekko pakiet lipo, ale nie ucierpiał na tym i potem latałem na nim wielokrotnie przez łącznie parę ładnych godzin. Innym wnioskiem który wyciągnąłem po pierwszym rozbiciu modelu była zmiana montażu pakietu i odbiornika - do dzioba włożyłem bardzo elastyczną gąbkę, baterię zamontowałem na styk z gąbką, a odbiornik nad baterią, aby bateria nie mogła go zgnieść przy uderzeniu w ziemię. Zrezygnowałem również ze wzmocnień i zamiast rur węglowych użyłem plastykowych rurek - prowadnic do popychaczy, które były w zestawie z kadłubem który kosztował mnie 100zł. Druga kraksa nie była z powodu brawury, tylko niewiedzy i głupoty. Zachciało mi się testować failsafe - za pierwszym razem widać było że jest źle ustawiony, ale odzyskałem natychmiast kontrolę nad modelem. Potem zachciało mi się drugi raz, wyżej nad ziemią, żeby zobaczyć jak model się zachowa. Niestety nie wiedziałem o tym, że aparatura nie połączy się ponownie z odbiornikiem jeśli gaz nie jest na zerze - w tym momencie model nurkował pionowo w ziemię. Oczywiście nie odzyskałem nad nim kontroli i skończyło się na tak samo mocnym krecie jak ostatnim razem, ale tym razem nie ucierpiała na tym bateria ani odbiornik, a kadłub po prostu pękł w jednym miejscu. Rozwiązania konstrukcyjne idealnie się sprawdziły. Podsumowując, wyciągnąłem z tego kilka wniosków: -Nie latać bardzo nisko nad ziemią, tylko wyżej żeby dać sobie zapas wysokości gdyby coś poszło nie tak; -Nie budować pancernych modeli - nie dość że są cięższe, to przy uderzeniu energia i tak znajdzie ujście, a jeśli nie ma jednego najsłabszego miejsca, to po prostu rozerwie model na strzępy i nie będzie czego sklejać - wyżej wspomniane rozwiązania konstrukcyjne sprawdzają się moim zdaniem bardzo dobrze; -Mieć więcej cierpliwości i sprawdzić wszystko dokładnie na ziemi, a nie od razu w powietrzu - czytać, ćwiczyć na symulatorze i nie wygłupiać się. Na koniec zdjęcia kolejno po drugiej i pierwszej kraksie:
  22. Bardzo wam dziękuję za opinie Cieszy mnie to że praca nie poszła na marne. Jeśli możecie to rozpowszechnijcie te skany najbardziej jak się da - szkoda by było, żeby ta książka stała się za chwilę białym krukiem i zaginęła bezpowrotnie. W internecie są jedynie skany znacznie gorszej jakości i to starszych wydań, więc moim zdaniem warto zapewnić tym skanom przyszłość.
  23. Dałem ci namiary - popytaj w tych sklepach - zwłaszcza w Riku. Jest spora szansa że się uda. Tak jak mógł się zmienić kąt natarcia statecznika poziomego, tak też mógł się zmienić kąt natarcia skrzydeł, jak i cała geometria kadłuba, przez co model po prostu kuleje i dalsze naprawy będą najzwyczajniej bez sensu. Można tak w nieskończoność kombinować i za każdym razem będzie coraz większy fajans. Moim zdaniem 150zł za kadłub do Pioneera XL to nie jest jakaś straszna kwota skoro całość kosztuje jakieś 500.
  24. Faktycznie, model pompuje zupełnie jak mój easystar przed kraksą... Pioneerem XL też da się zrobić beczkę, ale moim zdaniem jeśli tyle razy już go kleiłeś to lepiej nie szalej nim zbytnio - tak jak powiedzieli koledzy - głównym winowajcą może być geometria, a nie wyważenie. Pioneer XL lata bardzo dobrze gdy ma wyważenie w tym miejscu co dźwigar lub dalej do przodu, a do dzioba można bez problemu bardzo dużo napchać. Ten samolot to górnopłat a na dodatek ma spore wzniosy, więc zanim spróbujesz beczki, to upewnij się że lecisz dość szybko i na dużej wysokości - możesz być pewien że momentalnie przy odwracaniu się na plecy model ci zacznie ściągać w dół. Będziesz musiał naprawdę mocno kontrować sterem wysokości a jeśli prędkość będzie zbyt mała, to przy obracaniu model ci przepadnie na skrzydło, straci mocno wysokość i wykręci po łuku (chyba że będzie za nisko to go rozbijesz ;p) W easystarze miałem dokładnie ten sam problem co ty i pomógł zakup i ponowne złożenie samego kadłuba (na szczęście udalo się go ściągnąć z czech za 100zł). Kadłub do Pioneer XL to koszt około 150-160 zł. Jeśli nigdzie go nie mają, to możesz zadzwonić do www.riku.pl, albo http://www.sklep.modelarnia.pl/ Przy czym jest spora szansa że ci pierwsi załatwią ci go taniej. Przy takiej ilości kleju moim zdaniem nie warto już kombinować i ratować na siłę.
  25. Zrobiliśmy ostatnio w ciągu 1 dnia z kolegą Wiatrakiem z forum (od dawna się tu już niestety nie udziela) najwolniej latający model jaki w życiu widziałem Jest to pseudomakieta An-2, skrzydła pozbawione są jakiegokolwiek profilu, wszystkie kąty są na 0, bardzo niewielki wznios skrzydeł. Całość na szybko naszkicowana wg. proporcji z książki W. Schiera. Model wykonany z depronu sklejonego na hot glue. Na szczególną uwagę zasługuje innowacyjny mechanizm sterowania lotkami wykonany ze słomek i sznurka Innymi słowy model zrobiony z tego co było pod ręką, ale sami zobaczcie jak fajnie lata! Nadaliśmy mu oznaczenie SP-PAC bo jego lądowanie wygląda jak takie PAC! Nie da się tego modelu przeciągnąć - przy przeciągnięciu i zaciągniętym sterze wysokości, model praktycznie rzecz biorąc opada poziomo w dół - zupełnie jakby zaciągnąć jakieś hamulce Jego doskonałość aerodynamiczna jest tak niedoskonała, że bez silnika nie przeleci ani centymetra Model moim zdaniem świetny do nauki, bo lata bardzo wolno, ale ma jedną wadę - jest bardzo chybotliwy i do przyjemnego latania musi być zerowy wiatr. Link do filmu z lotu: https://www.youtube.com/watch?v=FcqnkDzZ0Ac
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.