Tytułem wstępu: krankor, chylę czoła - miałeś rację.
Ladies & gentlemen, meine Damen und Herren, господа и господини, ludzie i ludziska!
Wczoraj Polaris został oblatany z wody. Najpierw trochę prób driftowania, potem clou programu. Ten sam silnik, na śmigle 7*6 poleciał nieźle, na 7*4 myślałem, że się nie oderwie od wody. Lądowania bajecznie proste: można "puszczać kaczki" przy większej prędkości, albo podejście-wytrzymanie-zaciągnięcie wysokości i klapnie jak kaczka. Zrobiłem kilka międzylądowań - sama przyjemność. Wyraźnie widać, kiedy wychodzi na redan i z pływania przechodzi w ślizg. Sprawdziła się wodoodporność zarówno taśmy na zawiasy (biurowa, ale z gatunku tych "półprzezroczystych"), jak i pakowej, którą jest oklejony. Sterowanie kierunkiem na wodzie wymaga naprawdę dużych wychyleń. Niestety, do rejestracji tego epokowego wydarzenia miałem jedynie telefon komórkowy, w dodatku obsługiwany przez "rodzinkę", tak więc jest jedna fotka statyczna i kawałek filmu, na którym niewiele widać.