-
Postów
900 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Reputacja
3 NeutralO Qbatus
- Urodziny 20.02.1982
Informacje o profilu
-
Płeć
Mężczyzna
-
Skąd
Kraków
-
Piękna. Daj znać Wojtku, jak będziesz oblatywał
-
Jeśli rzeczywiście lubisz czasy międzywojenne w lotnictwie to MUSISZ przeczytać tą książkę! Rychter latał od połowy lat 20-tych na lotnisku w Mokotowie, aż do wybuchu wojny. Znał tam wszystkich i wszystko. Żwirko i Wigura i wielu innych to byli jego dobrzy przyjaciele. Opisuje tam wszystko włącznie z Chellengami, rekordami, kraksami itd. Piękne czasy
-
Srebrny? A niby dla czego, skoro samolot miał poszycie z kadłuba z drewna? Podejrzewam, że w 1930 r. trochę ciężko mogło być ze srebrną farbą Czytałeś "Skrzydlate Wspomnienia" ? Jeśli nie to polecam. Tu fragment:
-
Kurcze, myślałem, że mam tego więcej, ale na razie znalazłem tylko tyle. Systematycznie robię porządek na starym komputerze, więc coś na pewno jeszcze się znajdzie, wtedy wrzucę. Kolory i sposób malowania brałem stąd: a wzorowałem się bardziej na tym malowaniu: Samolot był kilka razy przemalowany stąd na różnych zdjęciach wygląda inaczej. A mój model wyglądał tak, jest to wersja pierwsza, ta która nie poleciała W wersji późniejszej, tylko na razie nie mogę znaleźć zdjęć, pojawiła się "jedynka", pilot, druga para zastrzałów i kilka innych detali.
-
Mam sporo materiałów dotyczących tego modelu, bo po relacji (w prawdzie na innym forum) odezwał się do mnie Jan Rychter - syn Witolda. Udostępnił mi wiele materiałów tego samolotu z prywatnej kolekcji. Zastrzegł niestety, że nie mogą być wykorzystywane publicznie. Część mogę wrzucić tu, (trochę zdjęć z mojej relacji) a cześć, jeśli chcesz, mogę wysłać. Niestety mam wszystko na starym, już nie używanym komputerze, więc musisz chwilkę poczekać. Fajnie, że moja relacja była pomocna. Mam wielki sentyment do tego samolotu, w ogóle uwielbiam te pionierskie czasy międzywojenne, i bardzo się cieszę, że powstają kolejne wersje tej maszyny.
-
Też kiedyś "popełniłem" ten model, jest nawet o nim wątek, niestety wcięło z niego wszystkie zdjęcia Może trochę już za późno, ale przestrzegam przed zbyt dokładnym odwzorowaniem wielkości stateczników. Oryginał był bardzo słabo stateczny, a przeniesienie w proporcjach tych wielkości na model daje katastrofalne (jak się sam przekonałem) skutki. No i ten krótki nos. Tam siedział strasznie ciężki gwiaździsty silnik, więc maska jest bardzo krótka, co też stwarza duże problemy z poprawnym wyważeniem. Przez to wszystko oblot skończył się tak: Po odbudowaniu i poprawkach latał poprawnie, ale nigdy dobrze. Może to też trochę moja wina, bo budowałem go z własnoręcznie wykonanych planów, mogło być coś nie tak z kątem zaklinowania skrzydła, stateczników i wiele innych. W każdym razie straciłem do niego serce i czeka na lepsze czasy. Powodzenia w budowie
-
Teraz trochę żmudnej roboty żelazkiem i wygładzanie i jeszcze wyoblanie elementów. Takim średnio gorącym lecę po wszystkich powierzchniach, żeby pozbyć się tych "włosków" pozostających po cięciu. Skompletowałem też wyposażenie, wszystko wyciągnięte ze starego modelu. Dawca i biorca: I wyciągnięte "organy": Muszę przyznać, że z łezką w oku wybebeszałem Mosquito. Służył mi wiernie dobrych kilka sezonów, ale jak widać na zdjęciu jego czas nadszedł. Na ostatnich zawodach w sezonie dostał śmiertelną serię po silnikach i mimo usilnych starań mechaników w finale B ledwo trzymał się powietrza. Teraz moi synowie biegają z nim po mieszkaniu Mam nadzieję, że Żubr spisze się równie dobrze. Plan na najbliższe dni: Sylwetka już poskładana teraz wklejanie węgli, i rozmieszczenie wyposażenia. Chciał bym, żeby pakiet wyszedł w miarę z przodu (jego środek tak na wysokości krawędzi natarcia, czyli jego połowa pod skrzydłem) bo zaraz za tym guzem na głowie chcę odciąć klapkę.
-
Witam Zabrałem się za stateczniki i wyobliłem krawędzie: No i montaż. Dokładnie przeglądnąłem rysunki i zdjęcia oryginału i dopiero skumałem co Marek miał na myśli Fajnie to wykombinował. W stateczniku pionowym wyciąłem otwór: I tak to do siebie teraz pasuje: Czyli nie jest tak jak w standardowym myśliwcu, że stery wysokości są podzielone i zrobione miejsce na ruch kierunkowego. Ster wysokości porusza się teraz tak: Stery będą na osobne popychacze co jest trochę bardziej skomplikowane, ale ma dużo plusów. Nie raz mi się już zdarzyło na zawodach, że ktoś sobie nie trafił w tasiemkę tylko w ogonek. Przy takim rozwiązaniu jest dużo większe prawdopodobieństwo, że przynajmniej jedna połówka ogona będzie działać. Teraz zabieram się za skrzydła.
-
Eeee przecież to tylko lekki bombowiec, a Adam latał i to nawet z dużym powodzeniem czetosilnikowym B-17. Da się...?
-
To na koniec dnia, trochę wstępnej pracy żelazkiem: No i pierwszy błąd się wkradł, na szczęście mały. Miałem chyba jakiś stary UHU POR, bo za cholerę nie chciał związać jak kleiłem części kadłuba. 40 min się męczyłem i w końcu musiałem zalać CA no i została z jednej strony mała szpara, a z drugiej się trochę wylało. Będzie z tym trochę pracy, żeby to wyglądało jak u ludzi, ale damy radę Zabrałem się jeszcze za stateczniki i tu uwaga dla Marka. Fajnie, że pionowy statecznik ma zawias, ale to WWII i wielu nie robi steru kierunkowego. Może wprowadzić dwa rodzaje niech sobie klient wybierze czy chce zawias czy nie: Wkleić taki klin, żeby zblokować statecznik to nie problem, ale jednak ślad po tym zostaje, a powierzchnia tego statecznika widać na pierwszy rzut oka CDN
-
Oczywiście, przecież po to go buduję będzie wspierał przy gorszej pogodzie mojego PZL-P62 http://pfmrc.eu/index.php?/topic/31750-pzl-p62-p55-od-marka-rokowskiego/ ostatni post na pierwszej stronie
-
No piękny to on rzeczywiście nie jest i sam od samego początku też obawiałem się właśnie o ten scięty przód. Ale w miarę postępów w pracach jestem coraz lepszej myśli. Zacząłem oczywiście właśnie od dziob... (pewien doświadzony pilot zawsze na mnie krzyczy: "dzioby mają ptaki, samoloty mają nos!!!") wiec od nosa Przymiarka do wyoblania: I trochę pracy nożykiem: Na razie wszystko jest tylko ciosane, resztę będę wykańczał papierem ściernym i żelazkiem. Zmniejszyłem trochę kabinę by mieć więcej miejsca na wyoblenie kadłuba. Tak wygląda przymiarka odbrobionej części z tą jeszcze nie ruszaną: Wiem, że demonem prędkości to on raczej nie będzie. Mosquito też nie był, ale był niesamowicie zwrotny stabilny i prowadził się idealnie za ręką. Jest domeną dwusilnikowców, a to mi bardziej odpowiada niż rakieta. Zresztą zdaje sobie sprawę, że nie będę na zawodach walczył o pudło. Latam raczej od święta, a konkurencja mocna, dla tego mogę sobie pozwolić na zabawę modelami. Staram się budować modele z duszą, a temu na pewno jej nie brakuje
-
Witam Ponieważ mój Mosquito nie chce już latać, a uwielbiam 2-silnikowce szykuję na przyszły sezon coś nowego. Po krótkiej rozmowie z Markiem R. (napolskimniebie.pl) usłyszałem: "Mam dla Ciebie coś specjalnego" I tak dotarł do mnie prototyp LWS-4 Żubr, czyli najbrzydszy samolot na świecie http://pl.wikipedia.org/wiki/LWS-6_%C5%BBubr https://www.google.pl/search?q=lws+4+%C5%BCubr&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=ctGrVO7cMYP1Up_Og6AL&ved=0CAgQ_AUoAQ&biw=1280&bih=649 A to co przyszło w paczce: I złożone "na szpilki" : Części, jak zwykle u Marka pasują idealnie. Jest nadany obrys skrzydeł i wznios i nie powinno być żadnych problemów przy budowie. Zabieram się teraz za zaokrąglanie elementów i będę dawał znać z postępów z prac.
-
Mirku, mamy XXI wiek http://www.muzeumlotnictwa.pl/katalog/foto_galeria/16c.jpg http://www.airwar.ru/image/idop/law1/rwd21/rwd21-2.jpg
-
Ale pięknie brzmi ten motorek Brawo Mirku, gratulacje. Szkoda, że nie widziałem go na żywo, co oczywiście przy najbliższej okazji muszę naprawić