



-
Postów
900 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Qbatus
-
Piękna. Daj znać Wojtku, jak będziesz oblatywał
-
Jeśli rzeczywiście lubisz czasy międzywojenne w lotnictwie to MUSISZ przeczytać tą książkę! Rychter latał od połowy lat 20-tych na lotnisku w Mokotowie, aż do wybuchu wojny. Znał tam wszystkich i wszystko. Żwirko i Wigura i wielu innych to byli jego dobrzy przyjaciele. Opisuje tam wszystko włącznie z Chellengami, rekordami, kraksami itd. Piękne czasy
-
Srebrny? A niby dla czego, skoro samolot miał poszycie z kadłuba z drewna? Podejrzewam, że w 1930 r. trochę ciężko mogło być ze srebrną farbą Czytałeś "Skrzydlate Wspomnienia" ? Jeśli nie to polecam. Tu fragment:
-
Kurcze, myślałem, że mam tego więcej, ale na razie znalazłem tylko tyle. Systematycznie robię porządek na starym komputerze, więc coś na pewno jeszcze się znajdzie, wtedy wrzucę. Kolory i sposób malowania brałem stąd: a wzorowałem się bardziej na tym malowaniu: Samolot był kilka razy przemalowany stąd na różnych zdjęciach wygląda inaczej. A mój model wyglądał tak, jest to wersja pierwsza, ta która nie poleciała W wersji późniejszej, tylko na razie nie mogę znaleźć zdjęć, pojawiła się "jedynka", pilot, druga para zastrzałów i kilka innych detali.
-
Mam sporo materiałów dotyczących tego modelu, bo po relacji (w prawdzie na innym forum) odezwał się do mnie Jan Rychter - syn Witolda. Udostępnił mi wiele materiałów tego samolotu z prywatnej kolekcji. Zastrzegł niestety, że nie mogą być wykorzystywane publicznie. Część mogę wrzucić tu, (trochę zdjęć z mojej relacji) a cześć, jeśli chcesz, mogę wysłać. Niestety mam wszystko na starym, już nie używanym komputerze, więc musisz chwilkę poczekać. Fajnie, że moja relacja była pomocna. Mam wielki sentyment do tego samolotu, w ogóle uwielbiam te pionierskie czasy międzywojenne, i bardzo się cieszę, że powstają kolejne wersje tej maszyny.
-
Też kiedyś "popełniłem" ten model, jest nawet o nim wątek, niestety wcięło z niego wszystkie zdjęcia Może trochę już za późno, ale przestrzegam przed zbyt dokładnym odwzorowaniem wielkości stateczników. Oryginał był bardzo słabo stateczny, a przeniesienie w proporcjach tych wielkości na model daje katastrofalne (jak się sam przekonałem) skutki. No i ten krótki nos. Tam siedział strasznie ciężki gwiaździsty silnik, więc maska jest bardzo krótka, co też stwarza duże problemy z poprawnym wyważeniem. Przez to wszystko oblot skończył się tak: Po odbudowaniu i poprawkach latał poprawnie, ale nigdy dobrze. Może to też trochę moja wina, bo budowałem go z własnoręcznie wykonanych planów, mogło być coś nie tak z kątem zaklinowania skrzydła, stateczników i wiele innych. W każdym razie straciłem do niego serce i czeka na lepsze czasy. Powodzenia w budowie
-
Teraz trochę żmudnej roboty żelazkiem i wygładzanie i jeszcze wyoblanie elementów. Takim średnio gorącym lecę po wszystkich powierzchniach, żeby pozbyć się tych "włosków" pozostających po cięciu. Skompletowałem też wyposażenie, wszystko wyciągnięte ze starego modelu. Dawca i biorca: I wyciągnięte "organy": Muszę przyznać, że z łezką w oku wybebeszałem Mosquito. Służył mi wiernie dobrych kilka sezonów, ale jak widać na zdjęciu jego czas nadszedł. Na ostatnich zawodach w sezonie dostał śmiertelną serię po silnikach i mimo usilnych starań mechaników w finale B ledwo trzymał się powietrza. Teraz moi synowie biegają z nim po mieszkaniu Mam nadzieję, że Żubr spisze się równie dobrze. Plan na najbliższe dni: Sylwetka już poskładana teraz wklejanie węgli, i rozmieszczenie wyposażenia. Chciał bym, żeby pakiet wyszedł w miarę z przodu (jego środek tak na wysokości krawędzi natarcia, czyli jego połowa pod skrzydłem) bo zaraz za tym guzem na głowie chcę odciąć klapkę.
-
Witam Zabrałem się za stateczniki i wyobliłem krawędzie: No i montaż. Dokładnie przeglądnąłem rysunki i zdjęcia oryginału i dopiero skumałem co Marek miał na myśli Fajnie to wykombinował. W stateczniku pionowym wyciąłem otwór: I tak to do siebie teraz pasuje: Czyli nie jest tak jak w standardowym myśliwcu, że stery wysokości są podzielone i zrobione miejsce na ruch kierunkowego. Ster wysokości porusza się teraz tak: Stery będą na osobne popychacze co jest trochę bardziej skomplikowane, ale ma dużo plusów. Nie raz mi się już zdarzyło na zawodach, że ktoś sobie nie trafił w tasiemkę tylko w ogonek. Przy takim rozwiązaniu jest dużo większe prawdopodobieństwo, że przynajmniej jedna połówka ogona będzie działać. Teraz zabieram się za skrzydła.
-
Eeee przecież to tylko lekki bombowiec, a Adam latał i to nawet z dużym powodzeniem czetosilnikowym B-17. Da się...?
-
To na koniec dnia, trochę wstępnej pracy żelazkiem: No i pierwszy błąd się wkradł, na szczęście mały. Miałem chyba jakiś stary UHU POR, bo za cholerę nie chciał związać jak kleiłem części kadłuba. 40 min się męczyłem i w końcu musiałem zalać CA no i została z jednej strony mała szpara, a z drugiej się trochę wylało. Będzie z tym trochę pracy, żeby to wyglądało jak u ludzi, ale damy radę Zabrałem się jeszcze za stateczniki i tu uwaga dla Marka. Fajnie, że pionowy statecznik ma zawias, ale to WWII i wielu nie robi steru kierunkowego. Może wprowadzić dwa rodzaje niech sobie klient wybierze czy chce zawias czy nie: Wkleić taki klin, żeby zblokować statecznik to nie problem, ale jednak ślad po tym zostaje, a powierzchnia tego statecznika widać na pierwszy rzut oka CDN
-
Oczywiście, przecież po to go buduję będzie wspierał przy gorszej pogodzie mojego PZL-P62 http://pfmrc.eu/index.php?/topic/31750-pzl-p62-p55-od-marka-rokowskiego/ ostatni post na pierwszej stronie
-
No piękny to on rzeczywiście nie jest i sam od samego początku też obawiałem się właśnie o ten scięty przód. Ale w miarę postępów w pracach jestem coraz lepszej myśli. Zacząłem oczywiście właśnie od dziob... (pewien doświadzony pilot zawsze na mnie krzyczy: "dzioby mają ptaki, samoloty mają nos!!!") wiec od nosa Przymiarka do wyoblania: I trochę pracy nożykiem: Na razie wszystko jest tylko ciosane, resztę będę wykańczał papierem ściernym i żelazkiem. Zmniejszyłem trochę kabinę by mieć więcej miejsca na wyoblenie kadłuba. Tak wygląda przymiarka odbrobionej części z tą jeszcze nie ruszaną: Wiem, że demonem prędkości to on raczej nie będzie. Mosquito też nie był, ale był niesamowicie zwrotny stabilny i prowadził się idealnie za ręką. Jest domeną dwusilnikowców, a to mi bardziej odpowiada niż rakieta. Zresztą zdaje sobie sprawę, że nie będę na zawodach walczył o pudło. Latam raczej od święta, a konkurencja mocna, dla tego mogę sobie pozwolić na zabawę modelami. Staram się budować modele z duszą, a temu na pewno jej nie brakuje
-
Witam Ponieważ mój Mosquito nie chce już latać, a uwielbiam 2-silnikowce szykuję na przyszły sezon coś nowego. Po krótkiej rozmowie z Markiem R. (napolskimniebie.pl) usłyszałem: "Mam dla Ciebie coś specjalnego" I tak dotarł do mnie prototyp LWS-4 Żubr, czyli najbrzydszy samolot na świecie http://pl.wikipedia.org/wiki/LWS-6_%C5%BBubr https://www.google.pl/search?q=lws+4+%C5%BCubr&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=ctGrVO7cMYP1Up_Og6AL&ved=0CAgQ_AUoAQ&biw=1280&bih=649 A to co przyszło w paczce: I złożone "na szpilki" : Części, jak zwykle u Marka pasują idealnie. Jest nadany obrys skrzydeł i wznios i nie powinno być żadnych problemów przy budowie. Zabieram się teraz za zaokrąglanie elementów i będę dawał znać z postępów z prac.
-
Mirku, mamy XXI wiek http://www.muzeumlotnictwa.pl/katalog/foto_galeria/16c.jpg http://www.airwar.ru/image/idop/law1/rwd21/rwd21-2.jpg
-
Ale pięknie brzmi ten motorek Brawo Mirku, gratulacje. Szkoda, że nie widziałem go na żywo, co oczywiście przy najbliższej okazji muszę naprawić
-
Jeśli zostało Ci jedno wolne miejsce na model, czyli nazwa modelu to "Turnigy" to po prostu skopiuj sobie tą nazwę na ten model, którego już nie masz. Wtedy będziesz miał na nim ustawienia "fabryczne"
-
Mirku!!! Ja się tak nie bawię! Kurcze z czym do ludzi z moim P-36 Model pierwsza klasa. No, stwierdzenia, że piękny to nie zaryzykuję ale lata genialnie.
-
Rafik powoli nabiera kształtów. Póki co "na taśmę" : Na razie wszystko idzie gładko i zgodnie z projektem. Jedyna zmiana to wzmocnienia listewek steru wysokości. Zastanawiam się jeszcze podzieleniem go. W projekcie jest w jednym kawałku łączony drutem. Ale sam autor w swoim egzemplarzu zrobił go z dwóch i na osobnych popychaczach. Nie bardzo mi się chce to tak robić. Chociaż na stateczniku będą spore siły... muszę się jeszcze zastanowić. Dzięki uprzejmości Mirka w weekend udało się odpalić silnik. Poszło całkiem gładko i pięknie chodzi. Okazało się, że ma większy tłumik-chyba od 6 ccm. Specjalnie to nie przeszkadza, a dzięki temu jest w miarę cichy
-
Właśnie skończyłem wycinać stateczniki z 5-tki (tak jak w projekcie) więc trochę za późno. Ale planuję wzmocnić mocowanie stateczników-zawsze jak widzę Adama lecącego Ił-em 150 km/h i nagle strzelającego pionową świecę to drżę o ogon. Wiem, że ja takich prędkości uzyskiwał nie będę, ale taka fobia u mnie będzie to pancerne więc raczej nie martwię się o wyważenie. W każdym razie dzięki za uwagę
-
Prace nad kadłubem powoli posuwają się do przodu. Dziś przyszedł motorek i nie mogłem się oprzeć żeby nie przymierzyć
-
Trochę luźniejszy dzień w pracy i udało się skleić część kadłuba: I przymiarka poszycia od spodu: Czekają mnie jeszcze zakupy, drobne rzeczy, jak podwozie, listewki na dźwigary, kołek balsowy na natarcie, folia, no i wyposażenie-serwa zbiornik paliwa itp. Pogoda jak na razie piękna i aż chce się latać. A, że to dopiero luty, to może załapię się jeszcze na latanie z nartami
-
W końcu zaistniały sprzyjające dla mnie warunki do budowy modelu spalinowego. W przyzwoitej cenie kupiłem lekko używany silnik ASP 4ccm i zgodnie z krakowską tradycją (Eskadry Kraków) przygodę ze spaliną rozpoczynam od zaprojektowanego przez Mirka (mirolek) - Rafika. Frezarka poszła w ruch... ...I elementy gotowe Nie ustrzegłem się niestety błędu. Źle ustawiłem kolejność frezowania sklejkowych boków kadłuba. Frez najpierw wyciął obrys elementu a dopiero poten ażurowanie. udało mi się w miarę dobrze utrzymać ręcznie element w odpowiedniej pozycji. Jednak te krzywizny na ażurowaniu nie wpłyną w żaden sposób na jakość lotu, więc zdecydowałem się to już zostawić. Kolejne elementy poszły już dobrze. Teraz zabieram się za sklejanie
-
Hehe też buduję z tych planów. Dla syna
-
Piękna, czysta modelarska robota. Powoli pojawia się ta"brzydacka" sylwetka gratuluję i nie mogę się już doczekać jak zobaczę go na niebie.
-
Też widziałem model na żywo i potwierdzam, robi jeszcze większe wrażenie niż na zdjęciach. Pełen profesjonalizm! I czego też nie widać na zdjęciach stateczniki są naprawdę spore, z powodzeniem mogły by zastąpić wiosła