Qbatus Opublikowano 26 Listopada 2009 Opublikowano 26 Listopada 2009 Nie raz na forum pojawiają się posty w stylu: "co lepsze na pierwszy model-chiński badziew, czy F-16 z tyrbiną?" lub "czy lepiej zacząć od modelu spalinowego czy elektrycznego?". Tego typu zapytania kończą się bardzo szybko krótkim podsumowaniem doświadczonego modelarza: "kup sobie trenerka albo motoszybowiec a najlepiej na razie symulator i siadaj do FMS-a". I jest to święta racja!!! :devil: Poczytałem, poszperałem i zdecydowałem się kupić RTF Cessna 480 f-my Pelikan. Chciałem zbudować coś własnego, ale brak mi miejsca na warsztat, poza tym jestem trochę niecierpliwy i chciałem jak najszybciej wznieść się w powietrze. Oczywiście idąc za radami bardziej doświadczonych zamierzałem zainwestować również w zwykły kontroler do symulatora - w nadajnik Cessny nie ma takiej opcji. Pech jednak sprawił, że kłopoty finansowe pozwoliły mi kupić jedynie symulator (E-sky). Siedziałem wiec wieczorami i oblatywałem wszystkie dostępne na japońskich stronach modele. Znalazłem też w sieci fajny, darmowy symulator CRRCSim. Mniejsza ilość modeli ale można bardzo dokładnie ustawić termikę, uczyłem się wiec latać przy dużym wietrze. I całe szczęście ze nie kupiłem od razu modelu, bo pewnie po 2-3 dniach na symulatorze nie wytrzymał bym i poszedł polatać Cessną. A kiedy już w końcu (nawiasem mówiąc wczoraj :ble: ) udało mi się zakupić i oblatać upragniony model, byłem szczerze zdziwiony z jaką łatwością nim latałem. Po pięciu minutach lotu pętle i beczki to nie stanowiły problemu, a lotu plecowego nie spróbowałem tylko ze względu na wiatr. I ani jednego kreta!!! no nie licząc małego, niegroźnego przewrotu na dziób przy lądowaniu, ale tylko dla tego że trawa była zbyt wysoka żeby model jechał na kółkach, a zbyt niska żeby można było w niej lądować bezpiecznie bez podwozia. Przepraszam za może trochę przydługawy wywód i już będzie płęta. Moim zdaniem nie ważne jaki model wybierze się na swój pierwszy. No byle to nie był akrobat 3d albo jakiś myśliwiec odrzutowy. Jest mnóstwo modeli które nadają się do pierwszych lotów, nie będę ich tu wymieniał bo szkoda czasu, można je znaleźć w co drugim poście w tym dziale. Najważniejsze jest wyrobienie sobie odpowiednich odruchów i zapoznanie się z tym jak zachowuje się model w różny model w różnych sytuacjach. Podczas mojego pierwszego lotu prawdziwy model był po prostu jednym z wielu jakimi latałem, kolejnym nowym zciągniętym z japońskiej strony. Więc Młody Modelarzu!!! Ani rusz bez symulatora!!!
bubi120 Opublikowano 26 Listopada 2009 Opublikowano 26 Listopada 2009 Masz rację - zaczynać trzeba od symulatora. Ja niestety tak nie zrobiłem i początek mojej kariery z modelami nie był zbyt dobry - pierwszy model nabyłem bardzo szybko i bez namysłu i zero latania. Dopiero nauczyłem się trochę latać na Radianie i teraz mogę śmiało powiedzieć, że nie boje się innego typu modeli. Pozdrawiam
bzik4 Opublikowano 26 Listopada 2009 Opublikowano 26 Listopada 2009 Ani rusz bez symulatora!!! Święta prawda Jak czytałem Twój post to tak jak bym słuchał swojej historii 8)
darek.3333 Opublikowano 26 Listopada 2009 Opublikowano 26 Listopada 2009 Ja dopiero po rozwaleniu swego pierwszego modelu zacząłem czytać to forum :wink: Symulator też dopiero póżniej nabyłem. A mój pierwszy model (po odbudowie) wygląda tak: http://pfmrc.eu/album_pic.php?pic_id=3081 Niezły model na początek bez treningu na symulatorze ;D Jeszcze go nie oblatałem bo na łące się okazało , że źle podłączyłem i ustawiłem lotki.
Qbatus Opublikowano 26 Listopada 2009 Autor Opublikowano 26 Listopada 2009 Fajny modelik właśnie o czymś takim myślę jak już wyjdę z fazy trenerka. Napisz o nim coś więcej. Masz może jakieś plany albo zdjęcia z budowy ? uu a dobrze mi się wydaje że to spalinka?
Marcus Opublikowano 26 Listopada 2009 Opublikowano 26 Listopada 2009 Dobrze Ci się wydaje, bo wystaje tłumik od silnika. Dla picu raczej by tam nie był :mrgreen: A ten silnik to Saito 100, prawda?
baxter12 Opublikowano 26 Listopada 2009 Opublikowano 26 Listopada 2009 Nie demonizujcie symulatora, ja sie nauczyłem bez, a szczegolnie uzdolniony nie jestem. najpierw mialem Skylady, ale nia sie latac nie nauczyłem, do piero RWD, dało mi wieksza wiedze. baxter
bzik4 Opublikowano 26 Listopada 2009 Opublikowano 26 Listopada 2009 szczegolnie uzdolniony nie jestem widocznie jesteś :wink:
Malker Opublikowano 26 Listopada 2009 Opublikowano 26 Listopada 2009 Cześć W 1 poście jest opisane tak jak ja myślę na temat początków Również zaczynałem od symulatora, katowałem go przez niecały miesiąc a 1 lot wykonałem spalinowym trenerkiem Calmato 40 Sport Żadnego kreta i model lata do dzisiaj Życzę Ci tyle lądowań co startów Powodzenia.
Janosik72 Opublikowano 26 Listopada 2009 Opublikowano 26 Listopada 2009 ja tam do dzis nie mam symulatora kiedys zainstalowalem fms i cos jeszcze za free ale takie latanie na klawiszach to dziadostwo wogole te darmowe to jakis badziew , w sklepie modelarskim za to patrzylem na jakis symulator i mnie az zatkalo tak mi sie spodobal . jednak nie kupilem symulator to nie latanie w realu :wink:
Qbatus Opublikowano 27 Listopada 2009 Autor Opublikowano 27 Listopada 2009 Latanie na symulatorze klawiszami to rzeczywiście nie ma sensu. Przecież tu chodzi o wyrobienie sobie odruchów. Żeby nie trzeba było myśleć kiedy model leci prosto w ziemie że trzeba podciągnąć drążek w prawym kciuku do siebie. I oczywiście nie da się porównać żadnego, nawet najbardziej realistycznego symulatora do uczucia , kiedy stoisz na łące a dokoła Ciebie lata Twój model. I oczywiście można się nauczyć latać bez żadnego doświadczenia odrzutowcem, którego tracisz z oczu po 2 sekundach, tylko że szkoda czasu, pieniędzy i nerwów, bo nie wierze żeby komuś udała się ta sztuka bez (wielokrotnego) rozbijania modelu.
karlem Opublikowano 27 Listopada 2009 Opublikowano 27 Listopada 2009 ... kiedy model leci prosto w ziemie że trzeba podciągnąć drążek w prawym kciuku do siebie :shock: Śmiałe :wink:
Qbatus Opublikowano 27 Listopada 2009 Autor Opublikowano 27 Listopada 2009 He he oczywiście generalizując. Wiadomo, że podczas latania zdarzyć się mogą baaardzo różne sytuacje, ale właśnie o to chodzi (w kontekście mojego posta) że latanie strzałkami nie wyrobi nawyku ratowania modelu z opresji :lol2:
karlem Opublikowano 27 Listopada 2009 Opublikowano 27 Listopada 2009 ...mnie chodziło o to, że latam z pulpitem, więc nie kciukiem, a palcami, no i wysokość mam z lewej. Tak, jak piszesz to zdławiłbym obroty silnika :wink: Nie wszyscy latają w tym samym mode i lepiej napisać "zaciągnąć wysokość" (bo "ster wysokości" to za długo :wink: ), niż którym palcem jaki guzik... Czyli latam mode 1.
Qbatus Opublikowano 27 Listopada 2009 Autor Opublikowano 27 Listopada 2009 Rozumiem. Właśnie a powiedzcie a jakich konfiguracjach latacie. Wydaje mi się że Mode 2, czyli tak jak ja opisałem jest najbardziej popularny-dla praworęcznych, których jest jednak więcej jest najbardziej ergonomiczny. Chociaż zdarzają się różne dziwolągi (oczywiście nie obrażając nikogo) mój kumpel bardzo się zdziwił że żeby lecieć do góry trzeba pociągnąć drążek do siebie czyli tak jakby w dół
darek.3333 Opublikowano 27 Listopada 2009 Opublikowano 27 Listopada 2009 Rozumiem. Właśnie a powiedzcie a jakich konfiguracjach latacie. Wydaje mi się że Mode 2, czyli tak jak ja opisałem jest najbardziej popularny-dla praworęcznych, których jest jednak więcej jest najbardziej ergonomiczny. Chociaż zdarzają się różne dziwolągi (oczywiście nie obrażając nikogo) mój kumpel bardzo się zdziwił że żeby lecieć do góry trzeba pociągnąć drążek do siebie czyli tak jakby w dół Jak zaczynałem szukać w moich początkach modelarskich jakiegoś doświadczonego modelarza to namierzyłem ojca znajomej szybowniczki. Jak się dowiedział , że mam mode2 to z pogardą westchnął .... ach Ci lotnicy. Prawa dźwigienka w mode 2 działa dokładnie jak drążek w zwykłem samolocie (pod warunkiem , że nie ma wolantu) czy szybowcu. A ster kierunku jest obsługiwany nogami, gaz natomiast sterowany jest zupełnie oddzielną dźwignią. Mój syn jest leworęczny a też lata w mode 2. W moim pierwszym modelu jest Saito100. Model kupiłem na alledrogo więc planów i zdjęć z budowy nie mam. Chciałem szybko zacząć latać... no i szybko się dowiedziałem jak się rozbija modele. Odbudowałem go dopiero po ponad roku latania (i rozbijania) innych modeli depronowych , z EPP i spalinowych trenerków. ;D
Qbatus Opublikowano 28 Listopada 2009 Autor Opublikowano 28 Listopada 2009 Dziś kolejne latanie. Pogoda w miarę więc może się uda. A może ktoś z Krakowa też się wybiera? Ja będę koło 13-14 na błoniach. Dajcie znać jeśli nawet ktoś idzie w inne miejsce bo chętnie bym się spotkał i polatał razem
Qbatus Opublikowano 29 Listopada 2009 Autor Opublikowano 29 Listopada 2009 No i stało się. Sobotnie latanie przyniosło pierwszego poważnego kreta !!! Ale po kolei. Pogoda była idealna, zero wiatru i cieplutko. Ale zaczęło się już pechowo. Podłączam pakiet a tu coś nie gra. Serwa wychylają się maksymalnie i model nie reaguje. Po 15 minutowej szarpaninie okazało się, że delikatnie wysunęła się jedna wtyczka od serwa z odbiornika. Ok. Start i kilka kółek dla rozgrzewki. Kilka pętli, beczek. Ta Cessna przy odpowiedniej pracy kierunkiem i wysokością robi na prawdę ładne beczki, prawie w lini prostej. Dwie beczki pod rząd....hehe wyszło dość dobrze Wiec jeszcze raz i kolejny...o kur...!!! Podczas drugiej beczki pod rząd kiedy model był do góry kołami trochę za mało wychyliłem wysokość w dół (chyba rozumiecie) i model stracił kilka metrów. Kiedy kończyłem beczkę byłem już tylko z 4-5 metrów nad ziemią więc jak najszybciej chciałem go ustawić normalnie i zaciągnąć ster wysokości. Niestety za wcześnie. Model był jeszcze ustawiony tak, że kiedy chciałem go unieść poleciałem prosto w ziemie. Centralnie dziobem prawie pod kontem prostym. Efekt: -ułamana oś silnika-śmigło musiałem śrubokrętem wygrzebywać z ziemi -pęknięta obudowa silnika-w sumie nic poważnego, trochę kleju i będzie jak nowa -połamane mocowanie serw w kabinie-na szczęście elektronika serwa i cięgna bez szwanku -i nie wiem jak to się stało ale przekładnie w serwie ze skrzydła straciły kila zębów-pewnie podczas upadku coś się wewnątrz poprzestawiało a kiedy sprawdzałem czy działa musiałem połamać Jutro pędzę do sklepu i mam nadzieje że w miarę szybko i tanio da się wszystko naprawić P.S. Mam nadzieję że Was nie zanudziłem moim opowiadaniem. Jeśli nie macie ochoty czytać takich rzeczy po piszcie smiało :twisted:
baxter12 Opublikowano 29 Listopada 2009 Opublikowano 29 Listopada 2009 Mam nadzieję że Was nie zanudziłem moim opowiadaniem Eee tam daj spokój, nie znudziłes, mnie sie zaraz moje krety przypominaja.. baxter
Qbatus Opublikowano 29 Listopada 2009 Autor Opublikowano 29 Listopada 2009 Hehe no to dobrze Ale martwię się jeszcze inną rzeczą. Mam nadzieję, że ośkę silnika można zmienić bez problemu i nie trzeba będzie kupować nowego silnika, prawda ?
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.