Skocz do zawartości

Pierwszy model Cessna 480 by PELIKAN


Qbatus

Rekomendowane odpowiedzi

Nie raz na forum pojawiają się posty w stylu: "co lepsze na pierwszy model-chiński badziew, czy F-16 z tyrbiną?" lub "czy lepiej zacząć od modelu spalinowego czy elektrycznego?". Tego typu zapytania kończą się bardzo szybko krótkim podsumowaniem doświadczonego modelarza: "kup sobie trenerka albo motoszybowiec a najlepiej na razie symulator i siadaj do FMS-a". I jest to święta racja!!! :devil:

 

Poczytałem, poszperałem i zdecydowałem się kupić RTF Cessna 480 f-my Pelikan. Chciałem zbudować coś własnego, ale brak mi miejsca na warsztat, poza tym jestem trochę niecierpliwy i chciałem jak najszybciej wznieść się w powietrze. Oczywiście idąc za radami bardziej doświadczonych zamierzałem zainwestować również w zwykły kontroler do symulatora - w nadajnik Cessny nie ma takiej opcji. Pech jednak sprawił, że kłopoty finansowe pozwoliły mi kupić jedynie symulator (E-sky). Siedziałem wiec wieczorami i oblatywałem wszystkie dostępne na japońskich stronach modele. Znalazłem też w sieci fajny, darmowy symulator CRRCSim. Mniejsza ilość modeli ale można bardzo dokładnie ustawić termikę, uczyłem się wiec latać przy dużym wietrze.

I całe szczęście ze nie kupiłem od razu modelu, bo pewnie po 2-3 dniach na symulatorze nie wytrzymał bym i poszedł polatać Cessną. A kiedy już w końcu (nawiasem mówiąc wczoraj :ble: ) udało mi się zakupić i oblatać upragniony model, byłem szczerze zdziwiony z jaką łatwością nim latałem. Po pięciu minutach lotu pętle i beczki to nie stanowiły problemu, a lotu plecowego nie spróbowałem tylko ze względu na wiatr. I ani jednego kreta!!! no nie licząc małego, niegroźnego przewrotu na dziób przy lądowaniu, ale tylko dla tego że trawa była zbyt wysoka żeby model jechał na kółkach, a zbyt niska żeby można było w niej lądować bezpiecznie bez podwozia.

 

Przepraszam za może trochę przydługawy wywód i już będzie płęta. Moim zdaniem nie ważne jaki model wybierze się na swój pierwszy. No byle to nie był akrobat 3d albo jakiś myśliwiec odrzutowy. Jest mnóstwo modeli które nadają się do pierwszych lotów, nie będę ich tu wymieniał bo szkoda czasu, można je znaleźć w co drugim poście w tym dziale. Najważniejsze jest wyrobienie sobie odpowiednich odruchów i zapoznanie się z tym jak zachowuje się model w różny model w różnych sytuacjach. Podczas mojego pierwszego lotu prawdziwy model był po prostu jednym z wielu jakimi latałem, kolejnym nowym zciągniętym z japońskiej strony.

Więc Młody Modelarzu!!! Ani rusz bez symulatora!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 65
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Masz rację - zaczynać trzeba od symulatora.

 

Ja niestety tak nie zrobiłem i początek mojej kariery z modelami nie był zbyt dobry - pierwszy model nabyłem bardzo szybko i bez namysłu i zero latania.

 

Dopiero nauczyłem się trochę latać na Radianie :) i teraz mogę śmiało powiedzieć, że nie boje się innego typu modeli.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dopiero po rozwaleniu swego pierwszego modelu zacząłem czytać to forum :wink: Symulator też dopiero póżniej nabyłem. A mój pierwszy model (po odbudowie) wygląda tak:

http://pfmrc.eu/album_pic.php?pic_id=3081

 

Niezły model na początek bez treningu na symulatorze ;D Jeszcze go nie oblatałem bo na łące się okazało , że źle podłączyłem i ustawiłem lotki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć :)

W 1 poście jest opisane tak jak ja myślę na temat początków ;)

Również zaczynałem od symulatora, katowałem go przez niecały miesiąc a 1 lot wykonałem spalinowym trenerkiem Calmato 40 Sport :P Żadnego kreta i model lata do dzisiaj ;)

Życzę Ci tyle lądowań co startów :)

Powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja tam do dzis nie mam symulatora

kiedys zainstalowalem fms i cos jeszcze za free ale takie latanie na klawiszach

to dziadostwo wogole te darmowe to jakis badziew , w sklepie modelarskim za to patrzylem na jakis symulator i mnie az zatkalo tak mi sie spodobal . jednak nie kupilem

symulator to nie latanie w realu :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Latanie na symulatorze klawiszami to rzeczywiście nie ma sensu. Przecież tu chodzi o wyrobienie sobie odruchów. Żeby nie trzeba było myśleć kiedy model leci prosto w ziemie że trzeba podciągnąć drążek w prawym kciuku do siebie. I oczywiście nie da się porównać żadnego, nawet najbardziej realistycznego symulatora do uczucia , kiedy stoisz na łące a dokoła Ciebie lata Twój model.

I oczywiście można się nauczyć latać bez żadnego doświadczenia odrzutowcem, którego tracisz z oczu po 2 sekundach, tylko że szkoda czasu, pieniędzy i nerwów, bo nie wierze żeby komuś udała się ta sztuka bez (wielokrotnego) rozbijania modelu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...mnie chodziło o to, że latam z pulpitem, więc nie kciukiem, a palcami, no i wysokość mam z lewej. Tak, jak piszesz to zdławiłbym obroty silnika :wink:

 

Nie wszyscy latają w tym samym mode i lepiej napisać "zaciągnąć wysokość" (bo "ster wysokości" to za długo :wink: ), niż którym palcem jaki guzik... :)

 

Czyli latam mode 1.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem. Właśnie a powiedzcie a jakich konfiguracjach latacie. Wydaje mi się że Mode 2, czyli tak jak ja opisałem jest najbardziej popularny-dla praworęcznych, których jest jednak więcej jest najbardziej ergonomiczny. Chociaż zdarzają się różne dziwolągi (oczywiście nie obrażając nikogo) mój kumpel bardzo się zdziwił że żeby lecieć do góry trzeba pociągnąć drążek do siebie czyli tak jakby w dół :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem. Właśnie a powiedzcie a jakich konfiguracjach latacie. Wydaje mi się że Mode 2, czyli tak jak ja opisałem jest najbardziej popularny-dla praworęcznych, których jest jednak więcej jest najbardziej ergonomiczny. Chociaż zdarzają się różne dziwolągi (oczywiście nie obrażając nikogo) mój kumpel bardzo się zdziwił że żeby lecieć do góry trzeba pociągnąć drążek do siebie czyli tak jakby w dół :P

Jak zaczynałem szukać w moich początkach modelarskich jakiegoś doświadczonego modelarza to namierzyłem ojca znajomej szybowniczki. Jak się dowiedział , że mam mode2 to z pogardą westchnął .... ach Ci lotnicy. Prawa dźwigienka w mode 2 działa dokładnie jak drążek w zwykłem samolocie (pod warunkiem , że nie ma wolantu) czy szybowcu. A ster kierunku jest obsługiwany nogami, gaz natomiast sterowany jest zupełnie oddzielną dźwignią. Mój syn jest leworęczny a też lata w mode 2.

 

W moim pierwszym modelu jest Saito100. Model kupiłem na alledrogo więc planów i zdjęć z budowy nie mam. Chciałem szybko zacząć latać... no i szybko się dowiedziałem jak się rozbija modele. Odbudowałem go dopiero po ponad roku latania (i rozbijania) innych modeli depronowych , z EPP i spalinowych trenerków. ;D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i stało się. Sobotnie latanie przyniosło pierwszego poważnego kreta !!!

Ale po kolei. Pogoda była idealna, zero wiatru i cieplutko. Ale zaczęło się już pechowo. Podłączam pakiet a tu coś nie gra. Serwa wychylają się maksymalnie i model nie reaguje. Po 15 minutowej szarpaninie okazało się, że delikatnie wysunęła się jedna wtyczka od serwa z odbiornika. Ok. Start i kilka kółek dla rozgrzewki. Kilka pętli, beczek. Ta Cessna przy odpowiedniej pracy kierunkiem i wysokością robi na prawdę ładne beczki, prawie w lini prostej. Dwie beczki pod rząd....hehe wyszło dość dobrze :) Wiec jeszcze raz i kolejny...o kur...!!! Podczas drugiej beczki pod rząd kiedy model był do góry kołami trochę za mało wychyliłem wysokość w dół (chyba rozumiecie) i model stracił kilka metrów. Kiedy kończyłem beczkę byłem już tylko z 4-5 metrów nad ziemią więc jak najszybciej chciałem go ustawić normalnie i zaciągnąć ster wysokości. Niestety za wcześnie. Model był jeszcze ustawiony tak, że kiedy chciałem go unieść poleciałem prosto w ziemie. Centralnie dziobem prawie pod kontem prostym.

Efekt:

-ułamana oś silnika-śmigło musiałem śrubokrętem wygrzebywać z ziemi

-pęknięta obudowa silnika-w sumie nic poważnego, trochę kleju i będzie jak nowa

-połamane mocowanie serw w kabinie-na szczęście elektronika serwa i cięgna bez szwanku

-i nie wiem jak to się stało ale przekładnie w serwie ze skrzydła straciły kila zębów-pewnie podczas upadku coś się wewnątrz poprzestawiało a kiedy sprawdzałem czy działa musiałem połamać

 

Jutro pędzę do sklepu i mam nadzieje że w miarę szybko i tanio da się wszystko naprawić

 

P.S. Mam nadzieję że Was nie zanudziłem moim opowiadaniem. Jeśli nie macie ochoty czytać takich rzeczy po piszcie smiało :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.