Skocz do zawartości

Coś do nauki latania


szubi

Rekomendowane odpowiedzi

Po nieudanym oblocie PWS-a postanowiłem zbudować na szybko coś co pozwoli opanować pilotaż. Zawsze w tej zabawie podobały mi się wszystkie 3 elementy: projektowanie, budowa i latanie, więc postanowiłem zrobić coś od zera.

Wyszło tak:

 

Dołączona grafika

Ten biały, obok dla porównania wymiarów PWS-A.

Wymiary:

Rozpiętość: 150cm

Długość: 90cm

Cięciwa płata: 20cm

 

Na początku miało być "na hurrrrra" - profil - płaski, szczątkowy kadłub, tylko ster wysokości i kierunku itd.

Ale jak przyłożyłem "skrzydło" do "kadłuba" to jakoś mi się nie spodobało i zrobiłem jednak przestrzennie, ale po swojemu:

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Myślałem, że pomysł jest pionierski, ale potem trafiłem na opis budowy Zefirka ;-)

 

Poza tym zrobiłem lotki i klapy.

Projektowany napęd lotek okazał się niewypałem (zrobiłem tak jak w TOTO Motylastego, ale drut był bardzo długi (klapy!!) i na tej długości silnie sprężynował - przerobiłem, serwa są tearz w szkrzydle

 

Napęd lotek zrobiony tak:

 

Dołączona grafika

Dżwignia z wykałaczki, wklejona na epoxyd w 2 listewki balsowe z obu stron lotki, połączenie dźwigni z popychaczem - małym oringiem - pozwala to na szybką regulację mechaniczną neutrum i długości dźwigni a jednocześnie jest na tyle ciasne, że nie powinno samo się przesuwać.

 

Model prawie gotów na jutrzejszy oblot - o ile pogoda dopisze.

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Ten trapezowy otwór to wylot powietrza chłodzącego elektronikę - w środku jest tunel, w nim całe wyposażenie, chwyt powietrza jest przez wręgę silnikową i pod nią (już został lekko ztuningowany przy pierwszym oblocie w ślizgu - widać, że musiałem go podciąć)

Druga dziura (za kołem nosowym) w to efekt spotkania z badylem przy lądowaniu.

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Pomimo, że jeszcze nieskończony, dziś o świcie oblatałem go w locie ślizgowym, z całym wyposażeniem ale bez włączonej aparatury.

Leci - rzekłbym - majestatycznie ;-) Po silnym wyrzuceniu lekko w dół robi jedną pompkę, wznosi się na wysokość ok. 3 m i przechodzi do płaskiego szybowania.

Mam nadzieję, że oblot będzie bardziej udany, niż PWS-a.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko fajnie się prezentuje i na pewno lekko ale jest jedna rzecz która mnie niepokoi - połączenie cięgna lotek z dźwigienką wydaje mi się że lepiej byłoby uciąć w miejscu styku dźwigienkę i cięgno i połączyć je ze sobą koszulką termokurczliwą, obkurczyć i zabezpieczyć kropelką kropelki :wink:

 

Od czasu napisania tego postu minęło trochę czasu więc rozumiem że już po oblocie - a gdzie relacja? :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta "szaszłykowa" dźwignia lotek nie wygląda zbyt solidnie. Jak się nie zsunie na oringu, to pęknie wykałaczka. Z kawałka plastikowej płytki wytnij dźwignie, pamiętając, by oś mocowania cięgna była pod zawiasem lotki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fotorelacji z oblotu niestety brak - byłem sam. Post pisałem w piątek, w sobote lało, w niedzielę wichura, ale pod koniec dnia uspokoiło się na tyle, że spróbowałem. Było juz późno, więc wyskoczyłem tylko na pobliską łączkę. Początkowo zrobiłem kilka ślizgów z ręki, aby ustawić stery i uzyskać prosty lot. Potem spróbowałem kilku "skoków" z ziemi - bez dotykania sterów i gaz na 80%, po oderwaniu od ziemi zamykałem gaz i próbowałem wyczuć reakcję na stery. Na razie OK. Kolejne skoki coraz wyższe i dłuższe - ciągle OK, lądowania różne - czasami dosyć twarde. Na razie zero strat :-) - jeśli nie liczyć urwanego chwytu powietrza chłodzącego do kadłuba. Patent z dźwigienkami i oringami sprawdził się jak dotąd idealnie, pomimo kilku dosyć dynamicznych spotkań z badylami. Ale niestety moje poczynania zainteresowały spacerowiczów - nie wiadomo skąd pojawiła się koło mnie niezła grupka. Aby nie doprowadzić do wypadku - przy moich umiejętnościach (czytaj: kompletnym braku) o to łatwo - zwinąłem "stanowisko startowe" i wróciłem do domu.

 

Kolejna próba w poniedziałek rano - tym razem o porze, kiedy "normalni" nawet nie pomyślą o wstaniu z łóżka ;-) Po jednym kontrolnym ślizgu start - tym razem gaz przytrzymałem dłużej, model wzbił się na kilka metrów, lot ślizgowy trwał o wiele dłużej.

Przy kolejnym starcie jeszcze wyżej, próbuję eski, no i w pewnym momencie spanikowałem, że nie starczy mi miejsca - nie wiem do końca, co zrobiłem, faktem jest, że lot zakończył się efektownym kretem - huk uderzenia poczułem w całym ciele ;-)

Wyłamana wręga silnikowa (rozpadła się na kilka części), złamane śmigło, kadłub przeżył w zasadzie bez uszkodzeń - sprawdziły się listewki, ułożone w sposób, podpatrzony na planach RWD-5 by Skazoo. Pakiet urwał się z mocowania i nabił się na wystającą do wnętrza modelu oś silnika - na szczęście trafiła pomiędzy cele, więc uszkodzona tylko koszulka termokurczliwa.

 

Model już naprawiony - nowa wręga zrobiona z obudowy starego notebooka z ABS-u, przednia część kadłuba wylaminowana od wewnątrz tkaniną szklana na farbie poliuretanowej, za silnikiem dodana amortyzująca przegroda chroniaca pakiet w razie powtórki z rozrywki ;-)

 

Co do Waszych obaw o "szaszłykowy napęd sterów" - wszystko przeżyło bez usterek.

W założeniach w razie bardzo mocnego uderzenia o ziemie, oring lub wykałaczka powinny zadziałać jak bezpiecznik, chroniąc serwo. Potestuję, opiszę ...

 

Na kolejną próbe pojadę jednak na większe lotnisko - myślę, że głównym powodem kraksy była panika "bo się nie zmieszczę". Aaa, i zabiorę kogoś do foto lub wideo, bo sam bym chciał móc przeanalizować, co zrobiłem nie tak...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim rozwiązaniu nie - przednia goleń jest wklejona na stałe, trzeba by mocno przerobić konstrukcję.

Myślałem o tym, ale uznałem, że "okres połowicznego rozpadu" modelu będzie zbyt krótki, aby to robić ;-).

Ale może w następnym?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta "szaszłykowa" dźwignia lotek nie wygląda zbyt solidnie. Jak się nie zsunie na oringu, to pęknie wykałaczka. Z kawałka plastikowej płytki wytnij dźwignie, pamiętając, by oś mocowania cięgna była pod zawiasem lotki.

Ostatnio robiłem zawiasy z dyskietki i przy okazji odkryłem, że obudowa świetnie się nadaje na dźwignie sterów. Łatwo się tnie nawet nożyczkami, kilka dziurek na popychacz mikroszlifierką i gotowe. I nie trzeba marnować mnóstwa dobrego tworzywa. :wink:

 

Też mam wątpliwości co do oringu i patyczka do szaszłyka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też mam wątpliwości co do oringu i patyczka do szaszłyka.

Oring raczej się nie podda - fi otworu jest na tyle mała, że aby przesunąć go po wykałaczce lub popychaczu potrzeba niezłej siły. Poza tym mogę założyć drugi "na krzyż" - zakładanie troche upierdliwe, ale tarcie dużo większe. Tak miałem w wersji pierwotnej, ale uznałem, że jeden wystarczy.

Co do "szaszłykowykłaczki" - może faktycznie macie rację.

Przedumam sprawę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Tak jak w temacie, co kto poleca do nauki latania? Mamy z wnukiem za sobą wieeeele godzin "latania" na symulatorze dzięki kabelkowi kupionemu na aukcji. Myślałem o kupnie czegoś gotowego ale chciałbym aby wnuk miał trochę radości ze składania. Na wycinanie od podstaw raczej nie mam zdolności. Gość od tych kabelków do symulatora ma jakies powycinane ze styroduru, wnukowi podoba się SU-26 a mnie Pitts. Ma jeszcze Ravena - ten wydaje sie nie skomplikowany. Mnie bardziej chodzi o frajde wnuka, aby miał pasję. Wyposażeniem zajmę się póżniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ignacy, daj przykład wnukowi, zachowaj się jak dorosły - zacznij od lektury, a nie zadawania typowych pytań!

Ten post świadczy o tym, że nie poświęciłeś 30 minut na zapoznanie się z tematem.

A temat w dziale "Od czego zacząć" jest przewałkowany na wszystkie strony. Hasła:

AXN Floater, Multiplex Easy Star, Piper z CyberFly, Zefirek, RWD 5 by Skazoo...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Latanie na symulatorze jest odmienne od latania realnego. Taka jest smutna prawda.

Wiele ułatwia, ale nie przygotuje całkowicie. Choćby z powodu emocji jakie towarzyszą pierwszym lotom.

 

Naprawdę warto na początek wybrać powolny, odporny model i jego poświęcić na początek.

 

Zacznę tradycyjnie. Poszukaj na forum takich konstrukcji jak RWD-5 autorstwa Skazoo, Zefir (Zefirek) autorstwa PiotraP, lub któryś z Toto kolegi motylastego - 0, 1, 7.

 

Są to modele budowane z tzw. Depronu, który w naszych sklepach występuje jako piankowy podkład pod panele podłogowe - zwykle wykorzystujemy o grubości 3 i 5mm.

To już zależy od planów.

 

Pianka jest tania - paczka 10 arkuszy w sklepie z panelami kosztuje ok. 30zł i wystarcza na wiele modeli. Do tego klej polimerowy do styropianu - UHU POR, Dragon - Klej polimerowy itd. Nożyk modelarski lub do tapet.

 

Jeszcze parę listewek i po sprawie.

 

Modele takie buduje się dość szybko i łatwo, ale wymagają precyzji i staranności. Są tanie, więc nie ma problemu z budową kolejnego egzemplarza, gdy pierwszy się "popsuje".

Poznacie przy tym wiele technik budowy i będziecie mieć niezłą zabawę, przy niewielkich kosztach.

 

Modele jakie opisujesz, kupiłbym na przyszły sezon (jako 3-4 model w kolejności), a w tym zalatał w ramach nauki kilka prostszych modeli depronowych.

Przesiadkę z trenerka górnopłata na akrobata też bym radził zacząć od prostego, depronowego modelu akrobacyjnego w stylu Ultrona 3D lub MK-34. Plany są darmowe i powszechnie dostępne. Koszty - niskie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.