Jump to content

Poleciałem. Zefirek: pierwszy model, pierwsze loty i Delta.


Rafał

Recommended Posts

Ponad rok temu zarejestrowałem się na forum z nadzieją na szybkie zbudowanie modelu i pierwsze loty. Zacząłem budowę, ale niestety musiałem zweryfikować swoje plany - mieszkanie, praca, żona... i tak rok zleciał.

Na szczęście w ostatnich tygodniach udało mi się wygospodarować kilka wolnych chwil, skończyć budowę Zefirka i wykonać kilka oblotów.

Łatwo nie było, ale da się zauważyć postępy.

 

Pierwszą próbę startu zakończył ostry podmuch wiatru a model zaliczył pierwszego kreta. Oczywiście zadziałały też prawa Murphy'ego. Miałem tylko jedno śmigło i od razu się złamało. Dodatkowo do wymiany stateczniki i kadłub do podklejenia.

 

Za drugim razem było już lepiej. Na lotnisko wybrałem kawałek pola porośniętego zbożem, czyli idealne warunki do nieplanowanych lądowań. Wykonałem kilka krótkich lotów zakończonych niespodziewanymi lądowaniami. Ostatni lot zapowiadał się obiecująco, utrzymywałem się w powietrzu kilka minut i kiedy już wydawało mi się, że jest fajnie, wleciałem modelem w drzewo. Niestety wysoko. Model udało mi się odzyskać dopiero po kilku dniach. W efekcie straciłem pakiet. Bolało, ale bardziej bolałaby utrata całego wyposażenia.

 

Trzeci raz latałem w górach (zabrałem model na weekend). Loty były dość udane a na lądowisko wybrałem pole ze zbożem, ale i tak zdarzyło się kilka nieplanowanych lądowań (brak umiejętności i momentami mocne podmuchy wiatru), straciłem też kolejne śmigła.

 

Czwarty raz to już całkiem przyzwoicie, jedna niegroźna kraksa na dwa wylatane pakiety.

 

Dzisiaj udało mi się namówić na wypad żonę. Loty bez przygód, żona przejęła nawet stery na trochę jak samolot był już w powietrzu. No i mam nawet zdjęcie.

 

Dołączona grafika

 

Przy pierwszych lotach na pewno niepotrzebnie miałem za duży gaz, przez co model latał szybko i trudniej było nad nim zapanować. Teraz latam na pół gazu, model leci spokojniej, mam więcej czasu na reakcje no i pakiet starcza na dłużej.

 

Na razie ćwiczę lądowanie i sterowanie gdy model leci w moim kierunku - jeszcze zdarza mi się pomylić kierunki.

 

Mam też kilka pytań.

 

Model zadziera do góry, im większy gaz tym mocniej, ale nawet na pół gazu ucieka w górę. Trymowanie nie daje efektu. Dzisiaj zwiększyłem wykłon, ale też nie zauważyłem jakiejś poprawy. W tej chwili myślę że jest ok 4-5 stopni. Nie wiem czy jeszcze próbować zwiększyć wykłon, czy może bardziej dociążyć dziób?

Przy podparciu w 1/3 cięciwy skrzydła od natarcia model sprawia wrażenie wyważonego. Próbowałem też trochę szybować, wtedy lot jest raczej równy.

Model napędzam silnikiem Towerpro 2410-08 (870kV) z pakietem 3S i śmigłem GWS 9x4,7SF.

 

Dodatkowo model nie chce lecieć w linii prostej, tylko zatacza okręgi. Najpierw myślałem, że to może kwestia krzywizny modelu, wyważenia lub wykłonu. Ale tendencja do skrętu jest w obie strony. Jak model krąży w lewo a odbiję trochę w prawo, to zaczyna zataczać okręgi w prawą stronę i vice versa. W środku raczej nic się nie przetacza po modelu. Pakiet jest unieruchomiony, regulator nie jest przymocowany, ale sztywność kabli zasilających trzyma go w miejscu.

 

Oczywiście wykonanie modelu nie jest oszałamiające i zapewne ma wpływ na właściwości lotne, ale być może ktoś ma jakąś radę lub pomysł, który poprawi właściwości lotne Zefirka.

 

Frajda z pierwszych lotów... bezcenna :-)

Link to comment
Share on other sites

Z moich doświadczeń z tym modelem:

Model ma trochę za mały ster wysokości. Dla trenerka to zaleta, ale w kryzysowych sytuacjach brakuje zwrotności w pionie.

 

Jezeli nie pomaga trymowanie, trzeba nieco przesunąć popychacz, tak by SW był w neutralnej pozycji lekko wychylony w tę stronę co trzeba (trymer przy takim ustawianiu musi być na zero, żebyś w razie czego mógł regulować poprawki).

 

Co do twoich kłopotów ze sterem kierunku - wygląda na to, że masz za duże luzy w układzie napędu SK. Może za duża dziurka w dźwigni? Może popychacz nie pracuje tak jak powinien (nie odkleił ci się bowden?). Stąd SK jest po wychyleniu, za słabo ściągany do neutrum.

 

Bardzo krytyczną kwestią są też zawiasy sterów. Jeżeli oś obrotu jest za szeroka (więcej niż 1mm odległości), nie równa, nie w osi, to stery pracują bardzo dziwnie i niestety, rzadko poprawnie. Możesz sobie ułatwić sprawę, stosując zawiasy sztywne (gotowe) ze sklepu modelarskiego. Tylko trzeba pilnowac ich osiowości.

 

Ja robiłem zawiasy z drutu i bowdena. Nawlekałem kawałki bowdena na drut i co drugi kawałek przyklejałem do steru, a resztę do statecznika. Całkiem nieźle takie zawiasy pracowały.

 

Włacz nadajnik i model. Ustaw drążki na zero. I rusz SK palcemi. Jeżeli chodzi luźno, a serwo stoi - masz źródło problemu.

Możesz też spróbować zwiększyć wznios skrzydeł. Najprościej wykonać nowe, ze skosem o 1-2* większym. Dwie godzinki roboty i możesz sobie przekładać skrzydła.

 

Ja na silniku TP 2410 z pakietem 3S korzystałem ze śmigła 10x4,7. Silnik po locie był ciepły, ale pracował ponad półtora roku w 3 Zefirkach i 4 deltach, w tej konfiguracji.

 

Co zaś do zadzierania nosa, opuść jeszcze oś silnika stopień lub dwa w dół, czyli zwiększ skłon.

 

PS - A za jaki czas, gdy już opanujesz tę wersję. Zrób sobie proste skrzydło z lotkami. Zefirek zyska całkiem nową werwę. :mrgreen:

Link to comment
Share on other sites

Re madrian:

 

Dzięki za rady. Wieczorem przyjrzę się dokładniej SK, podejrzewam, że znajdę tam jakieś luzy. Statecznik poziomy powoli kwalifikuje mi się do wymiany w wolnej chwili, więc skorzystam z okazji i wymienię oba stery a zawiasy zrobię Twoim sposobem. Przy okazji powiększę nieco SW.

Ze skłonem też spróbuję, może nawet trochę przesadzę, żeby zobaczyć czy będzie widoczna zmiana.

 

Co do zmiany wzniosu, to czy ewentualnie można spróbować dokleić do skrzydeł "uszy" bardziej podgięte w górę czy jednak robić nowe skrzydła?

 

Pod latanie z lotkami myślałem żeby zobić nowy model (RWD-5 lub TOTO), ale jak mówisz, że się da w Zefirku, to na pewno spróbuję.

Link to comment
Share on other sites

Też się uczę latać. Miałem podobny problem: model raz krążył w tą, raz w tą. Problemem okazał się ster kierunku. Był przyklejony na taśmę pakową i trochę się wychylał sam (taśma nie trzymała go zbyt dobrze). Po założeniu dwóch zwykłych plastikowych zawiasów jest OK.

Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj przyjrzałem się modelowi i rzeczywiście SK jest dość luźny. Taśma nie trzyma za dobrze i cała płaszczyzna steru lata trochę na boki. Zacząłem już robić nowy ster z zawiasem, zdecydowanie lepsza kultura pracy. Niestety skończyć będę w stanie po weekendzie, więc jeszcze parę dni zanim uda mi się przetestować poprawki.

Link to comment
Share on other sites

Ze skłonem też spróbuję, może nawet trochę przesadzę, żeby zobaczyć czy będzie widoczna zmiana

Powodem zadzierania modelu może być zbyt duży kąt natarcia lub zbyt tylne wyważenia dla danego kąta natarcia. Przy skłonie silnika 4-5 stopni nie powiększałbym już go. Proponuję zmniejszyć kąt natarcia płata (podłożyć np. podkładkę pod krawędź spływu). Robić to trzeba " na raty" małymi kroczkami. Po każdej takiej operacji model będzie wymagał zapewne drobnej korekty trymerem sw. Przy zmniejszaniu kąta natacia, model będzie robił się coraz szybszy. Jeśli uznasz, że jest za szybki (jak na pierwsze loty oczywiście), to zamiast zmniejszać kąta natarcia, przesuń nieco ść do przodu (33% średniej cięciwy to jak na początek dość ambitne wyważenie, ale jeśli panujesz nieźle nad modelem to jest oczywiście ok.). Te działania powinny zmniejszyć tendencję do zadzierania modelu w locie silnikowym.

Powodzenia w dalszych lotach.

Link to comment
Share on other sites

Wbrew mylnemu wyobrażeniu, zawiasy z taśmy choć proste do wykonania wymagają naprawdę dużej precyzji i dokładności.

Łatwość ich wykonania (bo co to jest pasek taśmy przykleić, co nie? ;) ) kusi do odwalenia fuszerki.

Tymczasem taki zawias musi być bardzo precyzjnie wykonany, z malutką i wąską strefą obrotu, tak by była prawie punktowa (a taśma ma tendencję do sklejania się na dużej powierzchni.

Technika tania, ale nie pozwala na odwalenie chałtury.

 

Zawiasy sztywne są mniej wymagajace (choć też trzeba się przyłożyć do ich założenia poprawnie), ale droższe.

Link to comment
Share on other sites

Powodem zadzierania modelu może być zbyt duży kąt natarcia lub zbyt tylne wyważenia dla danego kąta natarcia. Przy skłonie silnika 4-5 stopni nie powiększałbym już go. Proponuję zmniejszyć kąt natarcia płata (podłożyć np. podkładkę pod krawędź spływu). Robić to trzeba " na raty" małymi kroczkami. Po każdej takiej operacji model będzie wymagał zapewne drobnej korekty trymerem sw. Przy zmniejszaniu kąta natacia, model będzie robił się coraz szybszy. Jeśli uznasz, że jest za szybki (jak na pierwsze loty oczywiście), to zamiast zmniejszać kąta natarcia, przesuń nieco ść do przodu (33% średniej cięciwy to jak na początek dość ambitne wyważenie, ale jeśli panujesz nieźle nad modelem to jest oczywiście ok.). Te działania powinny zmniejszyć tendencję do zadzierania modelu w locie silnikowym.

Powodzenia w dalszych lotach.

Dzięki za porady. Zamierzam to przetestować przy najbliższych lotach. Niestety chwilowo inne obowiązki nie pozwalają mi usiąść do modelu i wymienić stateczników. Z tego powodu muszę je robić na raty, codziennie mały kroczek. Mam nadzieję, że w weekend uda mi się polecieć.

 

Re madrian:

Muszę przyznać, że z taśmą średnio mi wychodzi. Jakoś strasznie upierdliwa jest i lubi przykleić nie to co trzeba, a z kolei to co powinna kleić, to nie chce trzymać. Na dodatek ta, której użyłem poprzednio okazuje się być wątpliwej jakości. Ale zrobiłem już zawias z rurki bowdena i wykałaczek i jestem z niego zadowolony. Ster nie ma żadnych luzów. Nie mogę się doczekać, aż go zamontuje i przetestuje w locie.

Link to comment
Share on other sites

Udało mi się zrobić oblot po poprawkach. Niestety warunki pogodowe nie były sprzyjające. Popołudniu zerwał się dość silny wiatr. Udałem się na "lotnisko" i czekałem aż przestanie tak mocno wiać. Momentami się uspokajało więc w końcu wypuściłem model. Pierwszy lot to dość mocne zmaganie się z wiatrem i pod koniec zamiast lądowania skończyło się niegroźnym uderzeniem w drzewo.

 

Ogólnie z poprawek jestem zadowolony, także madrian i MarekJ raz jeszcze dziękuję za pomoc. Co prawda silny wiatr nie pozwolił do końca ocenić modelu w spokojnym locie, ale wydaje mi się, że widać poprawę. Wymieniłem stateczniki, SK został zamontowany na zawiasie z bowdena, dodatkowo dociążyłem troszkę przód modelu i zastosowałem podkładkę pod skrzydło. Teraz czekam jeszcze wolny wieczór i bezwietrzną pogodę, żebym mógł na spokojnie poobserwować model w locie.

 

Niestety straciłem kolejne śmigła. Jedno zupełnie słusznie - akurat podchodziłem do lądowania, więc zgodnie z prawem Murphy'ego właśnie siadł pakiet i zawiało. Tuż nad ziemią próbowałem poderwać model, ale się nie udało i na obrotach przywaliłem w ziemię. Natomiast przy drugim wydaje mi się, że śmigło nie powinno się tak łatwo złamać. Stosuję prop-savera. Gumkę staram się tak założyć, żeby nie trzymała za mocno, ale śmigło nie odlatywało samo. Pomimo tego dość często łamię śmigła, nawet przy wydawałoby się przyzwoitym lądowaniu. Owszem, raz na jakiś czas prop ratuje śmigło, jak przy zderzeniu z drzewem i nie każde lądowanie kończy się połamaniem, ale i tak wydaje mi się, że coś za często je łamie. Latam na śmigłach GWS, na ile jakość śmigła (wiadomo, te są najtańsze) może mieć znaczenie?

Link to comment
Share on other sites

Niestety w tym modelu łamanie śmigieł jest dość częste. Zefirek lubi uderzyć centralnie w ziemię, ośką, a wtedy łopatki się łamią przy wbijaniu w ziemię i nawet PS temu nie sprosta.

Ja nauczyłem się sadzać Zefirka w bardzo wysokiej i gęstej trawie, a później przesiadłem się na inny model.

Idealnie nadaje się do lądowań zboże, niestety już po żniwach. :wink:

Link to comment
Share on other sites

Rafał, po przeczytaniu twojej krótkiej historii z Zefirkiem odnoszę wrażenie, że moje poczynania z tym modelem były wręcz identyczne :) Tylko, że mój pierwszy lot skończył się po 2s, model przygrzmocił ostro w ziemię, w efekcie czego stracił dziub, pogieła się też ośka silnika....

Drugi raz był już lepszy, bo nawet wzniósł się w powietrze, po czym zatoczył beczkę i przywalił w samochód stojący dokładnie za mną... Efektem tych lotów były 4 połamane śmigła... nie powiem , napsułem sobie trochę krwi... a nie latałem nawet minuty. Oczywiście, rzuciłem to wszystko w cholerę... i zamówiłem Michaśa RC... właśnie kończę go składać , mam nadzieje, że tym razem nie będzie jakichś wielkich nieprzyjemności.

 

Dodam tylko, że od roku uważnie śledzę forum, czytam na temat budowy itp... puki co niestety nie udało się nic ulotnić. Mam trochę rzeczy na głowie a modelarstwo traktuje puki co rekreacyjnie... mam nadzieję, że z czasem się to zmieni.

Link to comment
Share on other sites

Wzruszyła mnie twoja historia. ;)

 

Nie sądzisz, że skoro model samodzielnie wchodzi w akrobacje bez pomocy pilota ( i to model samostateczny), to najwyraźniej jest źle wykonany? Nie wiem nawet, jak model z kilkustopniowym wzniosem skrzydeł mógłby wykonać beczkę samoistnie, nie dysponując lotkami.

 

Chyba, że chodzi o pętle, ale to oznacza OLBRZYMIE zadzieranie nosa. Wniosek z tego, że masz albo Skrajnie tylne wyważenie, albo całkowicie źle ustawione kąty silnika.

 

Wejdź na jakąś niedużą górkę i puść model prawidłowo, ale bez napędu. Model wykonany prawidłowo będzie leciał prosto i równo, bez nadmiernego "pompowania" i nurkowania.

 

Potem wypuść go z silnikiem, ale stopniowo dodając gazu. Jak widzisz nieprawidłowe reakcje, odpuszczaj gaz.

 

Niby jaki jest sens poprawiania pierwszego modelu, mając już "gotowca"? A bardzo prosty i jasny. Skoro popełniłeś błąd w budowie i trymowaniu modelu - warto ustalić jaki, i czemu się tak model zachowuje. Bo później możesz nieświadomie ten błąd powtórzyć i rozbić kolejny model.

Ja stawiam na zły skłon silnika i błędy przy wypuszczaniu modelu "z ręki".

Link to comment
Share on other sites

koszkin, najlepszym wyjściem byłoby znalezienie doświadczonego modelarza z okolicy, który będzie chętny udzielić kilku wskazówek i pokierować przy pierwszych lotach.

Zaczynając samemu trzeba mieć sporo samozaparcia, żeby się nie zniechęcić. Zwłaszcza jak po pierwszej próbie model wymaga sporych napraw.

Co do samej teorii lotu, to polecam zbudowanie kartonowego modelu z ksiązki W. Schier "Miniaturowe lotnictwo" i przerobienie ćwiczeń. Można się trochę nauczyć o zachowaniu modelu, a wtedy łatwiej będzie wyłapywać błędy w tym większym.

 

madrian, ciągle myślę o zrobieniu wariantu Zefirka z lotkami. Możesz podpowiedzieć, jak rozwiązałeś kwestię poruszania lotkami? Może masz jakieś zdjęcie?

Link to comment
Share on other sites

Miałem się nie wypowiadać, ale co tam...

Zefirka skonstruowałem jako model do nauki latania, na bezwietrzne letnie wieczory dla znajomych - duży wznios, duże powierzchnie ustateczniające, mała waga (do350g), słaby napęd (280-tka z przekładnią). Wykonałem ich kilka. W czasie budowy jednego z modeli wykonałem relację z budowy: http://forumrc.alexba.eu/zefirek_1.htm

Do dziś mam ambiwalentne odczucia po tej decyzji. Z jednej strony duma po wielu sygnałach od zadowolonych budowniczych w kraju i za granicą. Z drugiej... dziwne relacje osób, które bądź były za leniwe, by czytać moją instrukcję (o czym świadczą mailowe pytania na które odpowiedzi są w instrukcji) i opierały się na fotkach, bądź nie miały minimum zdolności, by zrobić model zgodnie z nią. I tak powstawały jakieś dziwadła z wielkimi silnikami, o wadze przerażającej - to tak, jakby do malucha wsadzić silnik od Porsze i dziwić się, że dachował na zakręcie. Widziałem powykrzywiane stateczniki, jakieś dziwne poskręcane niby skrzydła. Szczytem było, gdy pewien jegomość na zlocie modelarskim obejrzał Zefirka i po powrocie wykonał go "na podstawie" mojej instrukcji. Po czym przysłał mi list z pretensjami, że to nie lata. W końcu wyszło szydło z worka - nie zadał sobie trudu, by kąt natarcia zrobić zgodny z planami, bo "zrobiłem tak, jak zapamiętałem na zlocie".

NIGDY nie umieszczę swoich planów w sieci. Szkoda mojej pracy, mojego czasu.

Co do modelu... pewien jegomość nigdy nie miał drążków w palcach. Wyprowadziłem model na 30-40 metrów i poinstruowałem, że gdy nie będzie mu wychodziło, to ma puścić drążki. Po 10 minutach latał jak "stary".

Link to comment
Share on other sites

Piotrze - u mnie masz za Zefirka co najmniej 4-ro pak ulubionej orażady. :wink:

Ten model nauczył mnie latać i był naprawdę wspaniały. Zalatałem 4 sztuki.

 

Jeżeli o mnie chodzi, to jest to wspaniały przykład prostej konstrukcji. Zefirka budowałem zawsze wg twojej instrukcji i zawsze latał świetnie. Nadal mam skrzydła do Zefirka za szafą.

Przesiadłem się na bardziej skomplikowane modele, ale Zefirka nadal lubię.

 

Muszę ci powiedzieć, że nie masz żadnych powodów do wstydu czy skromności. Plany są świetnie opracowane, bardzo proste i nie wymagają zmagań z drukarką, ploterem czy innym wynalazkiem. Wystarczy długa linijka i odrobina staranności.

Instrukcja jest opracowana bardzo dobrze.

Ze swojej strony jesteś jak najbardziej w porządku. Jeżeli ktoś nie potrafi czytać ze zrozumieniem, nie przygląda się zdjęciom i nie chce się trzymać planów - to jest to jego wina i jego problem.

 

Moje jedyne zastrzeżenie co do tego modelu tyczy się wyłącznie nieco za małego steru wysokości, co nieco utrudnia wychodzenie z ostrego nurkowania. Stąd częste lądowania na punkt. Ja go poszerzałem w późniejszych Zefirkach o jakiś 1cm i było całkiem dobrze.

 

Ale i tak jest to naprawdę dobrze skonstruowany model.

Mogę ci tylko złożyć Gratulacje za tę konstrukcję.

:D

 

Co do wielkich silników to myślę, że problem wziął się stąd iż w relacji opisałeś swoją przeróbkę CD-ROM-owego silniczka. A większość młodzieży dzisiaj lubi niestety dostać twarde wytyczne. Najlepiej z linkiem do produktu w sklepie, żeby nie musieli się głowić co z oferty wybrać. Ja używałem początkowo malutkiego TP 2712-12, a później nieco mocniejszego TP 2410-09. Myślę, że silnik do 120W i do 1000kv spokojnie do tego modelu wystarcza.

 

PS - Na Avatarze jestem co prawda z pierwszą moją MK-34, ale widać w rogu ogonek Zefirka. :)

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję Madrianie! Twoje słowa wiele dla mnie znaczą.

Ze sterem masz rację. Już tłumaczę dlaczego taki mały - bo "młodzi" lubią ustawiać za duże wychylenia, a wiemy co to oznacza na początku. :) Ja w swoim też miałem większe, ale nie mów nikomu. ;)

Co do silniczka... relacja nieco się zestarzała. Wtedy silniki bezszczotkowe to była nowość. Mało kto miał kupny. Po prostu przyjąłem, że informacja o 280-tce sugeruje moc silnika.

Teraz, w erze mini-silniczków 3F, depronu 3mm i pakietów Li-Pol mógłbym zejść z wagą do 180g jak sądzę i byłby niezły model na halę. Ale... pokochałem stoki.

Najdziwniejsze dla mnie były Zefiry I z silnikami 400 i napędem bezpośrednim - nawet 500g rakieta i... komuś to latało. :)

Pozdrówka

Link to comment
Share on other sites

piotrp, jeśli z mojego tematu odniosłeś wrażenie jakiejś krytyki Zefirka, to przepraszam, ale nic takiego nie miałem na myśli. Wręcz przeciwnie. Mogę się podpisać pod słowami madriana.

Powiem więcej, Twój opis i plany Zefirka były jednym z impulsów, które doprowadziły do decyzji, że nie będę odkładał marzeń o modelarstwie na później tylko spróbuję już teraz. Należą Ci się wyrazy uznania za kawał dobrze wykonanej roboty!

 

Moim zdaniem model jest udany, skoro budując go samodzielnie tylko na podstawie Twojej relacji i nie mając wcześniejszych doświadczeń z modelarstwem byłem w stanie go oblatać również bez niczyjej pomocy. Zresztą, podobnie jak Ty znajomemu, ja dałem stery mojej żonie i też poleciała.

 

Malkontentów i marud nigdy nie brakowało i nie braknie, ale nimi się nie przejmuj. Pewnie przychodzą i odchodzą jak wszędzie. Natomiast z ilości relacji na forum wynika, że pomogłeś sporej liczbie modelarzy, w tym także i mnie.

 

Część moich pytań i problemów wynika z tego, że muszę sobie radzić sam. Do tego dochodzą emocje, zwłaszcza te przy pierwszych lotach. Wszystko jest nowe, wszystko dzieje się o wiele za szybko. Za pierwszym razem po wyrzucie model leżał w ziemi zanim zdążyłem zareagować . Za drugim razem było już lepiej, zwłaszcza jak na spokojnie przemyślałem co robię źle i jak powinienem zareagować. Teraz latam już o wiele lepiej. Pewnie tak samo jak z nauką jazdy samochodem i z wieloma innymi rzeczami.

 

Nigdy nie obwiniałem modelu za moje kraksy czy błędy. Zefirek na zawsze zostanie we wspomnieniach jako ten pierwszy, od którego się zaczęło. Zresztą zamierzam zbudować kolejnego, a to chyba też o czymś świadczy.

 

KrzysiekB., dzięki za podpowiedź. Nie mogłem sobie przypomnieć gdzie widziałem ten pierwszy sposób. Raczej zastosuje to rozwiązanie

Link to comment
Share on other sites

piotrp

 

Szacunek do konstruktora widać na moim avatarze.

Zefir (wersja 3) lata wspaniale. Sartuje z ręki i z ziemi.

Za każdym następnym lotem jest coraz bardziej przewidywalny.

Udana konstrukcja. Zefirem nauczyłem się latać.

Link to comment
Share on other sites

piotrp Nie rozumiem twojego przesłania odnośnie tego, że nie umieścisz już nigdy swoich planów w sieci itp. Może źle zrozumiałeś to co napisałem... ale w żadnym wypadku nie chodziło mi o krytykę twojego modelu... Sam skonstruowałem nielota i to tylko i wyłącznie z własnej winy czyt. głupoty. (to że był to akurat Zefirek to czysty przypadek)

madrian, Co do zakupu Michasia... napisze szczerze: jestem człowiekiem nerwowym, i po prostu po dwóch tragicznych próbach ulotnienia modelu, dałem sobie spokój... czyste lenistwo z mojej strony. Mam nadzieję, że to co teraz składam wzbije się w powietrze, a do konstrukcji innego latadła na pewno jeszcze wrócę.

 

Rafał, w moim mieście jest jedna modelarnia (nikt nie zajmuje sie modelami latającymi) ... bardzo dziwi mnie fakt, że nikt w bliższej okolicy nie zajmuje się modelarstwem RC. W samym mieście nie znam nikogo kto by latał. Więc cała swoja wiedzę buduję od absolutnych podstaw czytając forum.

Link to comment
Share on other sites

Archived

This topic is now archived and is closed to further replies.

  • Recently Browsing   0 members

    • No registered users viewing this page.
×
×
  • Create New...

Important Information

By using this site, you agree to our Terms of Use.